Witajcie!
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, ostatniego tomu serii Kroniki krwi, po długich latach przerwy! Recenzja, a prędzej opinia pierwszego tomu pojawiła się początkiem lutego 2015 roku! Osiem lat! Ale to zleciało... w 2016 roku z kolei czytałam piąty tom, więc też dosyć dawno. :) Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile trudu musiałam sobie zadać, ile czasu poświęcić na szukanie całej serii do zakupu! Jak już się pojawiała, to za... pięćset złotych. Bez przesady... Aż w końcu dopadłam ją za dwieście pięćdziesiąt i nawet się nie zastanawiałam tym bardziej, że naprawdę lubiłam tę serię i zawsze chciałam mieć ją na swojej półce. Wznowienia nie było, więc tym trudniejsze było zdobycie wszystkich sześciu części.