Ahoj!
Musicie na wstępie wybaczyć mi, że skaczę z części na całkiem inną, nie po drodze w kolejności, ale niestety akurat powieści tej pisarki, są dość mocno rozchwytywane w mojej bibliotece i niestety nie mam możliwości, by czytać ich w kolejności. Ale! Wiem, że to nadrobię. Zdążyliście chyba zauważyć, że lubię od czasu do czasu lub nawet częściej poczytać kryminały i bardzo się cieszę, że odważyłam się i poznałam akurat tą pisarkę. Bo nie żałuję. Ale czy czwarta część mnie zadowoliła, czy też rozczarowała? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Katarzyna Puzyńska
- urodziła się w 1985 roku i z wykształcenia jest psychologiem. Kilka
lat nawet pracowała na wydziale psychologii, jednak pasja przewyższyła i
oddała się pisaniu, co nawet bardzo dobrze jej wychodzi. Pochodzi z
Warszawy, ale sporo czasu spędzała w niewielkiej wsi pod Brodnicą, gdzie
toczy się akcja powieści.
Katarzyna Puzyńska - Z jednym wyjątkiem #4
Wiosna nadchodzi wielkimi krokami do Lipowa. Zimy nie widać, a wraz z nadchodzącą wiosną - idą też zmiany w życiu bohaterów. Otóż aspirant Podgórski podejmuje dość ważną decyzję: ma zamiar oświadczyć się Weronice. Jednak idylla szczęścia, nie trwa wiecznie. Niedaleko Lipowa umiera kwiaciarka. Nie wiadomo jeszcze, czy to była śmierć naturalna, czy też zabójstwo. Jednak ratowniczka medyczna z karetki orientuje się, że to pierwsze nie wchodzi w grę. Poza tym, skąd pomysł, by starsza kobieta tatuowała się tuż przed śmiercią? I co w ogóle on oznacza, te litery, a może cyfry? Klementyna Kopp wraz z Danielem Podgórskim już wiedzą, że ta sprawa nie będzie należała do najłatwiejszych. Jednak nie spodziewają się, że może być jeszcze gorzej...
Nie omieszkam wtrącić, że okładki do tej serii są tworzone z pomysłem. Na tej widoczne są płatki kwiatów, prawdopodobnie róży. A to nawiązuje do naszej denatki, o której mowa jest w opisie. Podoba mi się to, że to co widzimy, wiążę się z tym, co jest w środku historii. Okładka ze skrzydełkami, co sprawia, że jestem w niebie - bo takie właśnie uwielbiam - są bardziej odporniejsze na zniszczenia. Na jednym ze skrzydełek jest notatka o autorce oraz kolejnym tomie serii, a na drugiej trzy poprzednie części, z której jak już wiecie, czytałam tom drugi. Tak, drugi i czwarty, tak bardzo po kolei... :D
Co do samego wydania, jestem zadowolona, ponieważ nie zdarzały się zbyt często literówki - dopatrzyłam dwie na ponad siedemset stron, więc nie jest najgorzej. Czcionka, odstępy czy marginesy są zachowane.
Przechodząc do samej Pani Kasi, jestem znów zadowolona! Znów dałam się porwać w objęcia Lipowa, oraz bohaterów tam żyjących. Pisarka od pierwszych zdań wprowadziła mnie do tego realnego świata i sprawiła, że nie chciałam z niego wychodzić. Zaczarowała mnie swoimi słowami. I pomimo iż różni się bardzo od stylu załóżmy Pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, to i warsztat pisarski Puzyńskiej jest fantastyczny. Sprawia, że zapominam o swoim realnym życiu, ginę w czasoprzestrzeni i wraz z bohaterami staram się rozwiązać wciąż nasuwające się zagadki. Czytając powieści Puzyńskiej jesteście skazani na kilka godzin przebywania w Lipowie, Brodnicy i nie tylko tam. Jesteście skazani na życie w może nieprzyjemnych okolicznościach, ale nie chcecie z niego wychodzić. Autorka sprawia, że wpadacie na kolejne tropy, może i rozwiązania - a i tak wyprowadzeni zostaniecie na manowce. Nawet nie wiecie, jaka była moja zdziwiona mina, gdy już się cieszyłam, że rozgryzłam autorkę i wiem, kto jest wszystkiemu winny - a tu nagle bum! Okazuje się, że jest nim ktoś inny, chociaż i tą osobę pod uwagę brałam, jednak dałam się zmanipulować i zmieniłam zdanie. Jestem przekonana, że styl pisarki Wam się spodoba, bo czyta się niebywale szybko, płynnie i przyjemnie.
"Wyrzuty sumienia dręczą mnie tylko wtedy, kiedy im na to pozwalam. Przez większą część dnia staram się powtarzać sobie, że robię to wszystko z poczucia obowiązku.
Honor.
Honor. Raz jeszcze to sobie powtarzam."
Nawet nie wiecie, w sumie to ja sama nie wiedziałam, że tak bardzo stęskniłam się za bohaterami! Szczególnie za Klementyną. Tak, to do niej mam sentyment, bo też chciałabym mieć tak na imię. Brakowało mi tej specyficznej policjantki, która ma swój charakterek. Wyróżnia się, bardzo, ale polubiłam ją bardzo i cóż. Nie wiedziałam, że aż tak się stęskniłam za jej słownictwem, typu słowo, słowo, słowo, słowo i na końcu ",co?", albo "Ale!". Dopiero uzmysłowiłam sobie to, gdy zaczęłam czytać ten tom.
Z kolei Pan Podgórski również jest dość dobrym policjantem i brakowało mi jego mamusi, która zawsze dbała o synka. Brakowało mi tych bohaterów, a tutaj pisarka zaskoczyła mnie kilkoma nowymi sytuacjami, które wydały się w trzeciej części - tak nie czytałam po kolei i takie są teraz tego skutki. To samo mam z serią Mari Jungstedt. Też nie czytałam po kolei, ale szło się połapać. Więc już Wam tu zdradzam, że nie trzeba czytać po kolei, chociaż zawsze najlepiej czytać po kolei, a jak nie, to chociaż pierwszy tom czytać na początku. Tak, napisała Wam to dziewczyna, która zaczęła przygodę z tą serią od części drugiej.
Reasumując postacie są idealnie wykreowane, jakby żywcem wycięte z naszego życia. Sprawiają, że odczuwamy to, co oni. Są tak realni, że nie mamy wnet na co się skarżyć. Jest sporo bohaterów, ale o dziwo to nam czytania nie utrudnia. Jest dobrze, nawet bardzo.
Akcja - jak zwykle nie stoi w miejscu. Wręcz gna przed siebie z prędkością światła. Momentami ledwo nadążałam za tym, co się działo. Tempo mojego czytania również było bardzo szybkie, z tego powodu, że tak byłam ciekawa, co będzie dalej, że nie zwracałam uwagi na mijający mi czas, tylko czytałam, czytałam i czytałam. Momentami z tej szybkości nabierałam rumieńców, byłam podekscytowana, że ciągle coś się dzieje i się nie nudzę. Kolejne nowe wątki działały pobudzająco na naszą wyobraźnie na tyle, że my sami zamienialiśmy się w policjantów i mieliśmy własne tropy. Uwielbiam to w kryminałach i to tych dobrych, że i ja przez chwilę jestem kimś innym! :D Jest to zdecydowanie zaleta tej powieści i chyba całej serii. Bo przy pierwszym spotkaniu czułam to samo! Pisarki nie pogorszyła się, wręcz momentami gdy już niewiele dzieliło nas od odkrycia tajemnicy zmieniała temat. Zmieniała wątek. Oh, to było takie denerwujące, ale i też motywujące - nie zrobię przerwy dopóki się nie dowiem, jak to w końcu ma być - tak myślałam i tak też czyniłam.
"Klementyna obserwowała przez chwilę czarnego kota z dziwnym rozczuleniem. Józek zupełnie ignorował jej zainteresowanie. Pokręcił się po stole, po czym najspokojniej usiadł na klawiaturze laptopa. Zaczął głośno mruczeć. Wyglądał na zachwyconego swoim nowym siedziskiem.
- Józek, złaź, co? - rozkazała Klementyna z rozbawieniem. Kot nie zareagował."
Co więcej, powieść podzielona jest na części, oraz rozdziały. To, co wyróżnia tą serię to to, że nie jest ona widziana tylko w czasie teraźniejszym. Nie tylko tą aktualną zbrodnią, ale i tym, co było w przeszłości dalekiej i tej nieco już nam bliższej. No i oczywiście kartka z pamiętnika zabójcy. To jest genialny zabieg, bo pisarka nie zdradza nam, kto nim jest, a wręcz tym tylko mąci nam w głowie. Uważam to za fantastyczne urozmaicenie powieści i już nie mogę się doczekać kolejnej historii z Klementyną i Danielem w roli głównej. Książka posiada również prolog. Mniej więcej opisy, a dialogi są w dobrej kompozycji ilościowej - nie ma czegoś za dużo lub zbyt mało. Dynamiczna wymiana zdań sprawia, że momentami mamy ochotę parsknąć śmiechem, lub też jesteśmy niektórymi wypowiedziami tak zszokowani, że nie możemy ust zamknąć. Wierzcie mi, że ja tak miałam i to chyba jest specyficzne u Puzyńskiej - raz się śmiejesz, a za moment, nie możesz wyjść ze zdziwienia.
Każdy rozdział zawiera dokładne informacje, gdzie, w jakim dniu tygodnia, porę dnia i datę. To też jest dobre. Orientujemy się w czasie i widzimy te przeskoki, które nie przeszkadzają nam w całym śledztwie. Może po części nas naprowadzają do setna? To już musicie stwierdzić sami. :)
Reasumując pisarka ewidentnie wprowadza nas w kozi róg i to nie raz. Powoduje, że wciągamy się w historię już po pierwszych zdaniach i nie możemy się oderwać od lektury. (Czemu te kryminały nie są w kanonie lektur?!) Lekki i przyjemny styl autorki sprawia, że spędzamy miło godziny wraz z policjantem Podgórskim i Klementyną.
Komu polecam? Wszystkim fanom, oraz tym, którzy jeszcze nie koniecznie są nastawieni pozytywnie do autorki, lub mają przed sobą znak zapytania. Gwarantuję Wam, że warto sięgnąć po pozycje pisarki, bo warsztat, którym posługuje się autorka jest naprawdę godny Waszego czasu. I mimo, że jest to spora cegiełka - ponad siedemset stron, to uważam, że jest to seria na wyższym poziomie, która część za częścią zostawia po sobie ślad pustki i ciekawości, która popycha nas do sięgnięcia po kolejny tom i tak w kółko.
Zdecydowanie polecam, bo jest co. :)
A może Wy mieliście już do czynienia z prozą autorki? Co o niej sądzicie? Podobają się Wam kryminały Pani Puzyńskiej? A może jesteście bojowo lub sceptycznie do niej nastawieni? Czekam na Wasze komentarze! I miłego dnia Wam życzę! :)
Nie znam ale bardzo chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńI bardzo mnie to cieszy. ;)
UsuńTwórczość autorki ciągle na mnie czeka.
OdpowiedzUsuńNadrób jak najszybciej!
UsuńKryminały Puzyńskiej to dla mnie wspaniałe odkrycie kryminalne tego roku, pisarka ma celne oko do wiarygodnych, ciekawych bohaterów i wciągającej akcji.
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod Twoją wypowiedzią wszystkimi kończynami! :)
UsuńTo chyba mój ulubiony tom z całej serii. Pamiętam te emocje, które towarzyszyły mi lekturze "Z jednym wyjątkiem". A ostatnio skończyłem "Dom czwarty". Nawet nie wiesz, co tam się dzieje! :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Ale mam nadzieję, że szybko nadrobię całość. :)
UsuńDobrze wspominam. Teraz czekam na "Czwarty dom".
OdpowiedzUsuńOkej, czekam na Twoją recenzję. ;)
UsuńJestem osobą, która ma przed sobą znak zapytania. Chociaż czasami mam ochotę na jakiś dobry kryminał, wtedy chętnie bym sięgnęła po tę książkę. Zapisałam sobie i spróbuje nie zapomnieć o tej autorce podczas następnym zakupów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam nadzieję, że następnym razem nie zapomnisz!
UsuńDo tej pory czytałam tylko "Motylka" :) Muszę zacząć kontynuować...
OdpowiedzUsuńA ja jak na złość zaczęłam od drugiego tomu. ;D
UsuńOkropnie mi się ta książka podobała. Teraz czytam "Utopce"
OdpowiedzUsuńNo proszę. Puzyńska ma wielu fanów. I słusznie. ;)
UsuńJa mam ją w planach!!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
No i super, mam nadzieję, że tak jak ja będziesz z niej zadowolona! :)
UsuńJuż od jakiegoś czasu poluję w bibliotece pierwszą część serii "Motylek", jestem ciekawa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że kiedyś jak jeszcze nie znałam pióra Pani Kasi, przeszłam obok Motylka. Teraz nie mogę jej złapać. ;/
UsuńZdecydowanie kiedyś sięgnę po autorkę, ale jeszcze nie teraz :P
OdpowiedzUsuńNo wiesz co!
UsuńPuzyńska jest dla mnie jedną wielką niewiadomą, jednak zamierzam to zmienić :) Jeszcze nie wiem kiedy, ale na pewno to zrobię :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie jak najszybciej. :]
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale może kiedyś w końcu to zmienię. ;) Zwłaszcza, że tak polecasz. ;)
OdpowiedzUsuńWręcz gorąco polecam! :D
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńA ja muszę przyznać że uważam że każda książka jest trochę inaczej napisana. "Samodzielny Motylek", i późniejsza pewność że to nie koniec; przechodzenie z książki do książki z przerwą od kilku miesięcy, alkoholizmu, maniackiej pakerni, teścia, Przyszłą niedoszłą i zaszłą Przeszłą, aż po "Powtórzenie" zakończenia miast prologu.
Hm...
Usuń