poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Zajrzyjmy nieco wstecz...

Moi Drodzy Czytelnicy, 

pisze ten post w częściach, każdego dnia po trochę, ale kto wie, może i dziś zdążę przygotować cały? Sprzątając dziś (24.08.2015) w pracy ostatni wyjazd, usłyszałam w radiu, jak napomknęli coś o wydarzeniach, które będą za parę dni obchodzone. W minionym roku szkolnym mocno przyłożyłam się do nauki i pomimo praktyk trwających w wakacje świadectwo dostanę w październiku - wtedy wracam i kończę drugą technikum i zaczynam trzecią.. Także i historia zapadła mi w pamięć. Kwestia nauczyciela na pewno sporo daje. Uwielbiam słuchać Pani Profesor Agnieszki i mogłabym dniami i nocami słuchać jej opowiadań. Ale dość, jeszcze mamy wakacje, ostatni tydzień, znaczy Wy, ja nie.

Co nieco historii, nikomu nie zaszkodzi :) 

niedziela, 30 sierpnia 2015

Miłosne eliksiry w XXI wieku?

Na to książkę również nie mogłam się doczekać. Dojrzałam ją bodajże w zapowiedziach, na stronie jakiejś księgarni, następne spotkałam się z recenzją i stwierdziłam, że zaufanie jako takie do autorki mam, więc z chęcią ją przeczytam. Teraz tylko zastanawiam się, czy będzie kontynuacja.. 

Aleksandra Tyl - odkąd skończyła trzydzieści lat jej licznik czasu się zepsuł. Romantyczka i optymistka. Maluje akrylami, uwielbiam czerwone wino i włoską kuchnie. Czekolada to jej życiowy kompan. Utwory, z jakimi się spotkałam akurat tej autorki to Aleja Bzów oraz jej kontynuacja Szczęście pachnie bzem - szczególnie zapraszam do tych powieści. 

Aleksandra Tyl - Magiczne Lato 



sobota, 29 sierpnia 2015

Tolkienowski TAG książkowy! #8

Witajcie Moi Kochani Czytelnicy!

Tak, tym razem znów mój "pierwszy raz" ponieważ.. Kania Frania, znów mnie nominowała! Dzięki Tobie, mój blog odżywa bardziej, niż jest ożywiony. Dziękuję, bardzo szczerze za nominację i.. nie mogę doczekać się kolejnej nominacji. Kto wie, może kiedyś i ja stworzę coś takiego? Tym razem bloggerka postawiła mnie na nogi, do zrobienia niemożliwego. W samej nazwie już wiedziałam, że będzie ciężko - bo z twórczością Tolkiena.. nigdy się nie zmierzyłam. Po prostu jakoś mi nie po drodze. Ale jak nominowana, to jakoś trzeba sobie poradzić. Zaczynajmy!

Najpierw twardo "w drogę!", a potem bezgłośne "nie odchodź.."..

Czekałam na tą książkę tyle czasu! Widziałam na którymś blogu jej recenzję, a okładka wryła mi się w pamięć. Jest taka.. śliczna. Ale przejdźmy do tego, co chciałam jeszcze napomknąć w krótkim wstępie. Moje przemyślenie, ludzie pomagają ludziom - na tym chciałabym się nieco porozwodzić, ale to później. Czy się zawiodłam? Czy warto było jednak czekać?

Morgan Matson - urodziła się w 1981 roku. Dorastała w Nowym Jorku i Greenwich, Connecticut. Opublikowała 3 książki, z czego zostały już przetłumaczone na 10 języków. Mieszka w Los Angeles, choć uwielbia podróżować i robi to, kiedy tylko może. Obecnie pisze kolejną książkę, która zostanie opublikowana w 2016 roku.

Morgan Matson - Aż po horyzont 


środa, 26 sierpnia 2015

Nie da się być zawsze porządnym człowiekiem, ale trzeba uważać by nie być bydlakiem.

Powyższe słowa, nie są literka po literce wypisane z powieści, którą pochłonęłam w dzisiejszym dniu. To zdanie brzmi trochę inaczej, ale nie chciałam przepisywać wyraz za wyrazem, by był kilometrowy tytuł. I tak już jest przydługawy. Ale tak. Wydana całkiem nie dawno. Dosyć szybko trafiła w moje ręce, a to dlatego, że w mojej bibliotece pełno jest książek tej autorki i każdy się w niej zaczytuje - czy młodszy czy starszy. Co tym razem podkusiło mnie, by powrócić do poczytania powieści, akurat tej najnowszej? O tym przekonacie się już za momencik.

Ewa Nowak - z zawodu pedagog - terapeuta, ekspert pedagogiczny portalu "Zwierciadło". Pisze książki dla młodzieży już od kilkunastu lat. Między innymi: Bardzo biała wrona, Bransoletka, Niewzruszenie i wiele, wiele innych.

Ewa Nowak - nie do pary


"www.randki.pl/login: Milaczek/hasło: starapanna(...)"

Znów powieść jednej z moich ulubionych pisarzy. Miałam już wracać do lady i oddać stos książek, a drugi sto pożyczyć, jednakże gdy zauważyłam tą powieść stwierdziłam, że samej na półce jej nie zostawię. I tak trafiła pod moje skrzydła. :) Czy tym razem autorka zachwyciła  tak bardzo jak we wcześniejszych powieściach? Przekonajcie się sami. 


Magdalena Witkiewicz - zaczęła pisanie na urlopie macierzyńskim i jest przykładem kobiety, której dzieci nie pokrzyżowały planów zawodowych. Wręcz przeciwnie. Autorka bestsellerów, jak: Pierwsza na liście, Zamek z piasku, Szkoła żon, Ballada o ciotce Matyldzie i wiele, wiele innych.


Magdalena Witkiewicz - Milaczek

niedziela, 23 sierpnia 2015

Podróżując szukamy siebie?

Jak się dowiedziałam, jest to kontynuacja powieści, którą czytałam jakiś czas temu, ale jak widać dopiero teraz dopadłam jakąś powieść pana Evansa - tak ciężko jest trafić na wolną i nieprzeczytaną pozycję ponieważ jest wciąż lubianym pisarzem. Drugi dzienni pisany w podróży. Lepszy od pierwszej? Czy bohater w końcu zawędruje do upragnionego miejsca? Dotknąć nieba - TUTAJ recenzja do pierwszej części. :) Lepiej zerknij na pierwszą recenzję, a kolejno na tą, zrozumiesz i się nie pogubisz. :)

"Ceną za radość jest smutek. Ceną za posiadania jest utrata. Można narzekać, lamentować i odgrywać rolę ofiary - i wielu tak robi - ale tak po prostu już jest."

Richard Paul Evans - Bestsellerowy pisarz amerykański, którego wszystkie jedenaście powieści gościło na listach hitów „The New York Timesa”. Ich nakład sięgnął już jedenastu milionów, przetłumaczone zostały na dwadzieścia dwa języki, bijąc w wielu krajach rekordy sprzedaży. Kilka recenzji tego autora znajdziecie w etykiecie po lewej stronie w imieniu i nazwisku autora :) 

Richard Paul Evans - Na rozstaju dróg


piątek, 21 sierpnia 2015

Każdy z nas popełnia błędy, ale i zasługuje na wybaczenie.

To książka, którą czytam po raz drugi. Przed sięgnięciem po nią, zastanawiałam się, czy kolejny raz wzbudzi we mnie tyle emocji i uczuć jak poprzednio. Naszła mnie myśl, że jeśli książka, czytana któryś raz z rzędu, potrafi wywołać w czytelniku wachlarz uczuć, jest warta podziwu i w tym należą się wielkie brawa dla autora powieści za stworzenie wręcz.. arcydzieła. Tak. Książki, która za każdym razem nie ważne za którym podejściem drugim czy dziesiątym wywołuje te same, a nawet silniejsze emocje jest arcydziełem. Jak było tym razem? Czytajcie uważnie.

Agnieszka Lingas-Łoniewska - mieszka we Wrocławiu. Od kilku lat tworzy prozę głównie dla kobiet, jest autorką m.in. takich powieści, jak: Bez przebaczenia, trylogia Łatwopalni, trylogia Zakręty losu, W szpilkach do Manolo i wielu innych.

Agnieszka Lingas-Łoniewska - Bez przebaczenia 


środa, 19 sierpnia 2015

Nominacja LBA ♥ #7

Witajcie!

Tym razem znów coś nowego. Tak zwany kolejny "pierwszy raz" jak zwykle ekscytujący, jak dla mnie. Dziękuję bardzo za tę nominację Kani Frani.

Co to LBA?

 „Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po przyjęciu LBA należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. Obowiązkiem jest też wklejenie znaku LBA do wpisu.”

Więc po co zwlekać? ZACZYNAMY :)

niedziela, 16 sierpnia 2015

Nadzieja - stan czy miejsce? A może jedno i drugie?

Już spotkałam się z tą powieścią. Ale, że trafiła do mojej prywatnej biblioteczki, to co zaszkodziło przeczytać ją jeszcze raz? Nic. Wręcz przypomniałam sobie dokładniej, co i jak i znów mogłam zatopić się w ten świat, w świat stworzony przez Panią Michalak.. 

Katarzyna Michalak - autorka kilkunastu bestsellerowych powieści. Z wykształcenia jest lekarzem weterynarii, z powołania pisarką. Na co dzień mieszka w wymarzonym domku gdzieś na mazowieckiej wsi, jest mamą dwóch chłopców, cieszy się spokojnym życiem, śpiewem ptaków, pięknem przyrody i.. pisze nową powieść. Napisała między innymi Trylogię kwiatową, Serię sklepik z niespodzianką, Bezdomna, czy Kawiarenka pod różą

Katarzyna Michalak - Nadzieja


Liliana i Aleksiej - znają się od dzieciństwa, właśnie od tamtego momentu, zaczęli się przyjaźnić pomimo niesprzyjających ku temu warunków. Ona od dzieciństwa cierpi okropne męki, najpierw ze strony ojca, że to ona jest winna śmierci matki, ale i nie tylko dlatego. Później, z powodu poronienia, od własnego męża niespodziewanie spotykają ją nieprzyjemności. Ciągle tęskni za Anastazją, Aleksiejem - którzy byli najważniejszymi w jej życiu, byli jej przyjaciółmi. 
On - również napotykał nieprzyjemne wyzwiska, musiał się bronić, ale nie tylko siebie, Anastazję i Lilou również. Gdy dorasta, zmienia się. Przystojnieje, chodzi na studia. Jednak nie może wypruć sobie z głowy tej młodszej o dwa lata przyjaciółki, którą kocha nad życie. Nie potrafi wymazać jej z pamięci. Jednak gdy los stawia ich ponownie na swej drodze, znów pojawia się przeszkoda.. Którą ciężko przeskoczyć. 

"Lila nauczyła się więc być niewidoczna. Poznała wszystkie kąty starego domu, drogi ucieczki i kryjówki. Wiedziała, jak niepostrzeżenie umknąć do ogrodu i dalej, przez sad do lasu."

Zacznijmy od okładki.. Oryginał wygląda nieco inaczej, ładniej. Ale ta kobieta jest również i na tamtej okładce. Nie przeszkadzała mi, rzecz jasna w czytaniu. :) Ale ponieważ to jest z serii, to przecież nie będzie tym pierwszym wydaniem, prawda? 
Co do samego wydania, również nie mam nic. Nie dojrzałam literówek, chociaż czasami w niektórych momentach literki były za małe. 

"A Lila tego dnia dowiedziała się dwóch rzeczy i je zapamiętała: po pierwsze, Aleksiej nie jest taki jak inni, nie zabija piskląt, a po drugie, ona, Lila, jeszcze tu wróci. Za pół roku. Tak powiedział.A jemu ufała bezgranicznie."
 
Powieść pisana jest z punktu widzenia przeważnie Liliany, występują również fragmenty pisane pochyle, co jest jakby wspomnieniem, wciąż żywym wspomnieniem. Nie ma rozdziałów, są gwiazdki, po prostu pisana ciągiem. 

"Do dziś nie mam słów pogardy dla siebie, a przecież nie to najgorsze, co się tobie z mojej ręki przytrafiło.."

Postacie.. Mała Liliana bardzo mi się podobała i odnoszę wrażenie, że byłabym w stanie ją polubić. Ale gdy zaczęła dojrzewać - zmieniała się jak w kalejdoskopie i nie koniecznie tak, jakbyśmy chcieli. Później zaczęła mnie irytować. Niektórzy mogą ją bronić, bo to co ją spotkało w przeszłości.. owszem. Jej dzieciństwo i dojrzewanie nie było proste, ale ona się tylko zamiast wybijać, spadała w dół. Ale sami dowiecie się, o co mi chodzi, czytając powieść. 
Co do Anastazji.. Tak. Teraz ona. Dla mnie jest jak jakiś elf. Magiczna istota, kojarzona tylko z dobrem. Taka.. dobra wróżka. Bardzo ją polubiłam. Chyba każdy, kto czytał tą pozycję, to stwierdzi, że jest godna zaufania i naprawdę każdy chciałby mieć kogoś takiego obok siebie. 
Aleksiej. Każdy chyba z bohaterów, albo przeważnie większość mają albo jakiś problem, albo stykają się z czymś, od czego każdy chciałby uciec. On również tak ma. Bardzo nie podobają mi się prześladowcy, jednak dzięki temu, co go spotyka, staje się odporniejszy na życie i potrafi sobie radzić, wraz z narastającym wiekiem. Polubiłam tego bohatera, chociaż dokładniej nie mamy opisanych jego odczuć, myśli. Po prostu jest okej, nie mam nic przeciw. Jedyne może, co mnie nieco wytrącało z równowagi, to to, że dał tak sobą pomiatać, na lewo i prawo, że brakowało mu nieco asertywności w niektórych chwilach, w sprawach związanych z Lilianą. No, ale cóż, tak musiało być. 
Nie było by powieści, gdyby nie czarne charaktery, a tutaj jest ich troszkę, jednak Wam ich nie zdradzę, musicie ją przeczytać! :)

 " 'Naprawdę jesteś taki głupi, żeby nie poznać, że gram? Taki ślepy, żeby nie widzieć nienawiści w moich oczach i zębów zaciśniętych nie z rozkoszy, a z gniewu?' "

Ogólnie rzecz biorąc, książka nie jest gruba, łatwo i szybko się czyta, w niektórych chwilach aż połyka się strony z wielkim, ale naprawdę wielkim zainteresowaniem. Na pewno, podczas czytania, unosiłam brew do góry, nie mogąc nadziwić się zachowań bohaterów. Stawały mi łzy w gardle, również przez bohaterów. Chyba ani razu nie uśmiechnęłam się przy niej. Mimo iż sam tytuł, powinien coś wnieść, prawda? Książka zdecydowanie zachwyca, pomimo jej tematem przewodnim jest NADZIEJA, którą odczytać można na kilka sposobów. Nie ma w niej radości, jest smutek. Lecz i tak jest naprawdę fantastyczna. Jest to jedna z niewielu ulubionych przeze mnie powieści Katarzyny Michalak. Do niektórych kompletnie nie mogę się.. nie potrafię się wczytać. Po prostu. I już. Pomimo iż próbowałam, zresztą niejednokrotnie. 

"-[...]
- Jesteś urodzoną ofiarą. Potrzebujesz faceta, który będzie cię prał po pysku trzy razy dziennie, jak twój ojciec. Ja się do tego nie nadaję. Mógłbym cię jedynie kochać, rozpieszczać i nosić na rękach - ty za całą tę miłość odpłaciłabyś zdradą."

Powieść idealnie pokazuje wagę przyjaźni. Przyjaźni na wszystkich etapach. Która potwierdza tezę, że nie ma przyjaźni damsko-męskich. Jedynie do czasu. Tutaj to widać, aż za bardzo. 
Jednakże to nie jedyny problem, wątek, który poruszony jest w powieści. 
Wiele nałogów, o których nie chcę wspominać, by Wam niczego nie zdradzić, zbyt wiele tych złych chwil w życiu - w naszym życiu też są dosyć często stosowane. Kto wie, może dzieję się u naszych sąsiadów coś podobnego? Nigdy nic nie wiadomo. 
I wreszcie powieść o NADZIEI. O uczuciu, które nigdy nie powinno opuszczać człowieka. Dzięki niej potrafimy jakoś się podnieść, walczyć, albo iść, ledwo, bo ledwo, ale iść z podniesioną głową totalnie bez sił. 
O NADZIEI - jako miejscu, w którym każdy z nas znajdzie swoje szczęście. Dla każdego z nas, NADZIEJA wygląda inaczej. I to do nas należy, gdzie i jak będzie to wyglądać. 

"Rozczarował się jednak. Jak zawsze." 

Reasumując ta książka wciąga, bardzo intryguje i niestety nie jest przewidywalna co jest wielkim.. plusem. Nie wiemy, co zdarzy się za chwilę, co zdarzy się po latach. I ta nieprzewidywalność jest naprawdę.. Potrzebna. Dodaje nieco tajemniczości, zagadkowości.. Zdecydowanie polecam. 

czwartek, 13 sierpnia 2015

[Book Tour] Maybe someday, maybe someday..

Cześć! Dzisiaj ważna recenzja, ważnej książki.. Poza tym, to znów coś.. nowego. Tak. Pierwszy raz wzięłam udział w wydarzeniu? Można to nazwać wydarzeniem. Book Tour. I wiecie co? Nie żałuje. A co najlepsze, mam zamiar szukać wielu takich okazji, bo.. bo podróżują fantastyczne książki. Aktualnie odsłuchuję sobie playlisty do tej powieści co mnie nieco rozluźnia po przeżyciach z tą lekturą.. Zaczynajmy. 

Colleen Hoover - amerykańska pisarka, autorka poruszających powieści obyczajowych i romansów. Zaczęła pisać dla przyjemności. Ponieważ jej książki zostały docenione, zrezygnowała z etatu pracownika socjalnego i zawodowo zajęła się pisaniem. Spod jej pióra wyszło już kilkanaście tytułów - zostały entuzjastycznie przyjęte przez czytelników, a wiele z nich trafiło na listy bestsellerów. 

Colleen Hoover - Maybe someday


Sydney - młoda dziewczyna mieszka ze swoją przyjaciółką, studiuje, pracuje, kocha swojego chłopaka. Gdy nadchodzą jej urodziny spodziewa się niespodzianki. Nie spodziewa się, że ta niespodzianka - zrujnuje jej dotychczasowe życie. 
Natomiast Ridge - potrafi skomponować naprawdę piękne brzmienia. Jednak są niczym bo dopadła go blokada twórcza i brakuje mu tekstów, które idealnie wkomponują się podkład muzyczny.Gdy komuś rujnuje się życie, jemu natomiast wyłania się szansa, której nie może zaprzepaścić. 

"I'd run for you if I could stand / Uciekałbym, gdybym mógł,
But what I want I can't demand / Bo nie dostanę, czego chcę.
'Cause what I want is you" / Bo to Ciebie chcę.

Wow. Po prostu wielkie WOW. Dziękuję wydawnictwu za przejrzystość, za brak błędów.. A okładka.. czegoś w niej brakuje. Dodatkowej dłoni. A tak,to wszystko jest w najlepszym porządku.
Jestem świeżo po przeczytaniu tej powieści i .. i do tej pory szarpią mną uczucia. Słyszałam już niejednokrotnie o powieściach Pani Hoover, ale jakoś się za nie nie brałam. Teraz besztam się w myślach, co ja najlepszego zrobiłam. 

"W tej chwili dziedziniec dziwnie przypomina mi stan, w jakim się znajduję. Pokonana i smutna."

Gdy zaczęłam czytać powieść.. wydawała mi się zwyczajna. Początek nie zdradzał wiele, nie spodziewałam się niczego, co mogłoby mnie zaskoczyć jednakże gdy już miałam wysiadać z busa, wszystko zaczęło się rozkręcać, że nie mogłam się doczekać końca dnia pracy, aż w drodze powrotnej powrócę do bohaterów książki. Wczoraj ją zaczęłam, dziś skończyłam. I wierzcie mi, ale rzadko tak się dzieje. Bo nie zawsze mam czas. Co prawda dziś miałam wolne, ale tak szybko pochłonęłam resztę Maybe Someday, że sama nie wiem, kiedy ten czas mi minął. Tak. Wciąga okropnie. Ale dość tego rozczulania, przyjdzie jeszcze na to czas. Przejdźmy do innych aspektów. 

"Super. Teraz już na sto procent wyczuje bicie mojego serca. Mam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Nie mam jednak na to czasu, ponieważ Ridge właśnie zaczyna trącać palcami struny gitary."

Powieść napisana jest rozdziałami, a dodatkowo rozpisana na dwójkę bohaterów. Dla czytelnika to istne niebo. Dlaczego? A dlatego, że potrafimy wtedy bardziej odczytać, zrozumieć i co najważniejsze poznać bohatera. Szczerze mówiąc uwielbiam takie książki, w których nie opowiada jedna osoba, lecz dwie. Czasami nie mają spójności takie lektury, ale ta zdecydowanie do nich nie należy. Styl autorki jest lekki, prosty nie sprawia trudności w zrozumieniu słów, w zrozumieniu całości. Mogę Wam powiedzieć więcej - Pani Coollen sprawia, że każdego czytelnika (tak myślę) porywa do swojego świata, sprawia, że jest jej fanem i zakochuje się w każdym słowie. Ze mną zdecydowanie tak się stało. Zafascynowała mnie na tyle, że będę starała się dopaść jej jakieś inne książki. Bo warto, jak widzę. :)

"Jezu, ale mam doła. 
Nienawidzę Huntera.
Nienawidzę Tori. 
W tej chwili jestem tak przygnębiona, że nienawidzę nawet siebie."

Co do postaci.. Zarówno Ridge jak i Sydney oczarowali mnie. Każde z nich miało coś, co sprawiło, że polubiłam ich od samego początku. Gdybym miała takich ludzi jak oni obok siebie, na pewno starałabym się z nimi zaprzyjaźnić. Poniekąd chwilami zazdrościłam Sydney.. Zazdrościłam niektórych magicznych chwil. Owszem, cierpiała, zresztą nie tylko ona. Ale gdy ona czy on to i ja z nimi. Płakałam, śmiałam się, cieszyłam, smuciłam, martwiłam - wszystko. Potrafiłam się w czuć w tych bohaterów, odczuwałam każde z emocji, jakie ich dotykały. To było magiczne spotkanie z tymi bohaterami, z tą powieścią i takie spontaniczne. :) Oczywiście nie są jedynymi postaciami, to raczej wiadome. Ale reszta nie przyskarbiła sobie mojej sympatii. No może jeszcze jędzowata Bridgette czy Warren. Ich też polubiłam, lecz nie do tego stopnia co głównych bohaterów. Szczególnie Ridge.. Ojej, nie będę się rozczulać. Myślę, że jak sięgniecie po tą książkę, same będziecie zachwycać się nad całością jak i nad każdym z bohaterów - osobno. :) Z każdą stroną dalej, możemy dowiedzieć się więcej o postaciach jednakże nie jesteśmy w stanie poznać ich na wylot i całe szczęście są.. nieprzewidywalni. Nie wiemy, jak zareagują. Możemy się tylko spodziewać, ale ja nawet nie myślałam, co będzie dalej. Po prostu czytałam. Czytałam, czytałam, czytałam. To mi wystarczyło. 

"Przykłada dłonie do mojej szyi, a potem zagłębia palce w moich włosach. Jesteśmy tak blisko siebie, że wydaje mi się, że stworzyliśmy swój własny świat, z którego nic nie może wydostać się na zewnątrz."

O czym jest ta powieść? O pasji, wielkiej pasji do muzyki. Muzykę możemy spostrzegać w różnym aspekcie. Granie, śpiewanie czy samo komponowanie - pisanie.. Lecz gdy złączymy to wszystko do kupy, to wtedy powstanie logiczna i spójna całość. Powstanie całość, która odda w każdym fragmencie ideał. 
O przyjaźni, która rodzi się niespodziewanie, która czasem doprowadza do szału, jednak jest utwierdzona i stała. 
O miłości, która również może doprowadzić do pasji. Miłości, która rodzi się na przekór wszystkiemu. Miłości, która staje się matkowaniem, opieką - przyzwyczajeniem. Miłości, która pokazuje jak wiele można stracić, jaki ból równa się ze stratą. Ale i pokazuje również to, jak przyjemna i piękna potrafi być miłość. 
O tym, że ludzie pozbawieni słuchu, potrafią być normalnymi ludźmi jak każdy z nas. Potrafią normalnie funkcjonować, pomimo tego, że nie mogą słyszeć, czy też się poruszać. 
O walce z samym sobą. Determinacji, ale przede wszystkim o walce. Walce ze słabościami, walce z czymś, co jest nie do pokonania. 
O wierności, która.. no właśnie. O tym i o wielu, wielu innych rzeczach Colleen Hoover wspomina w swojej powieści.

"Nie wiem, dlaczego płaczę, ale serce boli mnie tak bardzo, że chcę wyrwać je ze swojej piersi i wyrzucić je przez balkon Ridge'a, na którym całe to zamieszanie się zaczęło."

Często bohaterowie wspominali o tym, że nasze słowa, pisane właśnie do piosenek, wpisywane potajemnie do naszych pamiętników, powinny płynąć prosto z serca. Powinny być szczere, nasze. Wielu z nas może się wstydzić to jasne i logiczne, ale uwierzcie mi, sprawia przyjemność, gdy to wychodzi na światło dzienne. Wychodzi i pokazuje, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. 

"[...] Nie - ja wyobrażałem sobie, że budzę się obok Ciebie rano. Wyobrażałem sobie Twój uśmiech i Twój śmiech, a nawet to, jak Cię pocieszam, gdy płaczesz."

Reasumując stwierdzam, że powieść pod każdym względem jest idealna. Pokazuje nam tak wiele i co najważniejsze, wprowadza nas w swój świat, pozwala być i przeżywać wszystko wraz z bohaterami. Nie dostrzegłam w tej powieści wad. Szkoda jedynie, że to już koniec. Że się skończyło. Odczuwam jednak wrażenie, że nie raz i nie dwa powrócę do Maybe Someday. Jestem tego więcej niż pewna. Z trudem idzie odłożyć tą książkę na bok i powrócić do niej później - bo ona cały czas krzyczy, żeby czytać ją dalej, nie przerywać. Dzięki tej książce chociaż na moment udało mi się wyjść z rzeczywistości, zatapiając się w świat bohaterów. Sprawili, że przez parę godzin nie myślałam o swoich własnych problemach, życiu. Interesowało mnie tylko to, co dzieje się z Sydney i Ridgem. 

"Ten pocałunek wart jest wszystkich tych łez, cierpienia, bólu, wali i oczekiwania.
Ona też jest tego wszystkiego warta. 
A nawet więcej."

Zdecydowanie polecam ją wszystkim. Jest to piękna, wzruszająca historia, która pokazuje nam jak wiele można znieść i jak wiele można poświęcić pasji i miłości. Ukazuje emocje, muzykę, która idealnie komponuje się z naszym ciałem. Raz jeszcze - Polecam!

"And you show me / Pokazałaś mi
Everything that I could ever / Wszystko, o czym kiedyś śniłem.
Want to see
You, you know it's / Wiesz, że to..
You know it's you" / Wiesz, że to właśnie ty.

P.S - wiem, że okropnie będę tęsknić za Ridge i Sydney. Dlatego kiedyś muszę ją mieć u siebie. W moim spisie w specjalnym zeszyciku zaznaczam gwiazdką, które chciałabym mieć. A ta powieść, zdecydowanie należy do grupki z gwiazdką. Moja Perełka!


P.S 2 - jeżeli ktoś chciałby, żebym przesłała mu ta powieść, to macie TUTAJ więcej informacji o Book Tour - Maybe Someday  i piszcie do mnie na meila, którego znajdziecie w zakładce Kontakt :)

wtorek, 11 sierpnia 2015

Każdy z nas się zmienia, jak brzydkie kaczątko w łabędzia..

Cześć! Jak wspominałam w przedostatnim poście, a jeśli jesteście na bieżąco, to powinniście wiedzieć, że teraz będzie recenzja upragnionej przeze mnie książki, która miała premierę całkiem niedawno, bo w maju. Co zwróciło moją uwagę akurat na tą lekturę? A to, że czytałam kilka przyjemnych recenzji na jej temat, albo to, że uwielbiam czytać powieści tej autorki i czym wypożyczam kolejną, jest lepsza od poprzedniej (przeważnie).

Cecelia Ahern - urodziła się w 1981r., irlandzka pisarka i producentka telewizyjna, autorka licznych bestsellerów wydawanych w kilkunastu językach na całym świecie. Ma dwoje dzieci i mieszka w Dublinie. W maju, wraz z premierą najnowszej powieści, odwiedziła i Polskę. Kilka powieści udało mi się już przeczytać, znajdziecie je TUTAJ .

Cecelia Ahern - Kiedy Cię poznałam 



Jasmine, kochająca swoją pracę. Zawsze coś zaczyna,ale nigdy nie kończy. To samo jest z jej pracą. Zaczyna rozkręcać firmę, projekt, a potem sprzedaje. Również kocha nad życie swoją siostrę, Heather, która ma zespół Downa. Czuje się jak jej matka, bardzo jest do niej przywiązana i nie może pogodzić się z tym, że jej starsza siostra jest na tyle dorosła, że potrafi poradzić sobie sama. Od momentu urlopu ogrodniczego, nie wie, co ze sobą podziać. Zaczyna obserwować swojego sąsiada Matta Marshalla - którego szczerze nienawidzi, szczególnie za jedną audycję. Sam jednak zostaje zawieszony przez ostatnią audycję, która nie wypadła najlepiej i.. Zaczyna pić, awanturować się. W końcu odchodzi od niego żona z dziećmi. Zostawia mu list... 
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy pojawi się osoba/osoby z tak zwaną odsieczą? Czy poradzą sobie ze swoimi problemami, słabościami, a w końcu uczuciami? 

"To przez zamiłowanie dziadka do ogrodnictwa dostałam imię Jasmine. Bo właśnie jaśmin przyniósł mamie, kiedy odwiedził ją w szpitalu w dniu moich narodzin: pęk kwiatów zerwanych z drewnianej kraty, którą sam zrobił, pomalował na czerwono i zamocował na cienistej, tylnej ścianie domu."

Zacznę od tego, że długo, bardzo długo nie mogłam się doczekać, aż przeczytam ta powieść. Powody, wspomniałam powyżej. I gdy byłam po prostu na zakupach w Biedronce z chłopakiem i jego kuzynką, zobaczyłam ją, ostatnią, tak jakby czekała na mnie, krzycząc "Weź mnie, weź mnie! Mnie weź!" No i.. wzięłam. 24,99 zapłaciłam za to.. cudeńko. Nie muszę pisać, bo chyba widać, że lubię tą autorkę, że cenie jej powieści, bo to też możecie wyczytać z moich recenzji, praktycznie większości. Wracając busem z pracy, lub do niej jadąc, czytałam "Kiedy Cię poznałam" i tak dziś nastąpił koniec.
Przechodząc do wydawnictwa, ja zwykle spisało się na medal i brak literówek, chociaż może jedna, tak jedna się zdarzyła gdzieś tam. A okładka.. jest przepiękna. Delikatny róż, ich dwoje takich radosnych.. po prostu śliczna i chyba mogłaby konkurować z okładką książki również Pani Ahern "Kraina zwana Tutaj". 

 "Reprezentujesz wszystko, czego nie lubię w ludziach. Wkurzają mnie twoje poglądy, opinie, dyskusje, które w żaden sposób nie łagodzą problemów - choć rzekomo starasz się im zaradzić - wręcz przeciwnie, tylko rozkręcają szał prymitywnego tłumu."
 
Co do bohaterów.. Cóż, najbardziej polubiłam nikogo innego jak znienawidzonego przez główną bohaterkę jej sąsiada, Matta. Trzeba przyznać, że to, co wyrabiał.. po prostu bez komentarza, tak samo jak to, że zaczął pić - wiadomo, w niczym nie pomaga, tym bardziej w rozwiązywaniu problemów.  Jednak wydał mi się najprzyjaźniejszym bohaterem z tej powieści i nic tego nie zmieni. Gdybym miała możliwość zaprzyjaźnienia się z kimś takim.. z chęcią bym spróbowała. 
Co do Jasmine, głównej bohaterki... momentami mnie okropnie, ale to okropnie wkurzała. Swoim zachowaniem, nieco egoistycznym i samolubnym. No i ileż można siedzieć i nic nie robić?! No ja wiem, że jak za to płacą, to jest okej, ale ja bym zwariowała nic nie robiąc. Dobrze, że później bohaterka bierze się w garść. Choć takiej przyjaciółki raczej bym nie chciała. 

"[...]
- Jeśli ci to tak bardzo przeszkadza, może na kilka dni rozbij sobie obóz w ogrodzie za domem.
Patrzysz na mnie, jak na najgorszą sukę świata i odchodzisz." 

Powieść napisana jest porami roku, oraz one jeszcze dzielą się na rozdziały. Czasami miałam wrażenie, że zbyt długo czasu mija, a nic się nie dzieje, takiego szczególnego. Może brakowało trochę akcji, ale nie przeszkadzało to całości utworu, ponieważ pomimo to dobrze mi się ją czytało i dosyć szybko. Więc nie mam ku temu zastrzeżeń. Jednak Pani Ahern stylu nie zmienia, a wręcz przeciwnie, staję się coraz bardziej rozbudowany. Jest taki.. kwiecisty, różnobarwny i tak dokładnie oddaje rzeczywistość, że czujemy się obserwatorami postaci. Ja czułam się jak ich sąsiadka, która nie dawno się wprowadziła, mało siedząc w domu, przeważnie wieczorami spoglądając w okno i obserwowała zarówno Jasmine jak i Matta. Jeżeli czytaliście jakieś powieści tej autorki, na pewno wiecie o co mi chodzi. :) 
Może w tej powieści nie wzruszyłam się, ale zauważyłam, że podejmuje coraz to poważniejsze? Trudniejsze wątki? Bez których powieść nie miałaby sensu. Zmierza się z kolejnymi wartościami, które tak często występują w naszym świecie. Coś, na co nie mamy wpływu.. Wpisując w google "urlop ogrodniczy" wyskoczy Wam kilkanaście pozycji, większość recenzji oto tej książki. Sama nie wiem, czy istnieje naprawdę, ale czy to jest takie istotne.. Nie wiem. Ale wiem jedno, że skłania do refleksji i to bardzo. 

"Nielubienie cię dało mi coś, na czym mogę się skupić. 
Nielubienie cię stało się moją pracą na pełny etat."

Tutaj właśnie chciałabym się zatrzymać. Głównym wątkiem, z pozoru jest zespół Downa, z którym boryka się Heather. Siostra martwi  się o nią, spotykają się na tak zwanych... CELE - w którym omawiają to, co dzieje się w jej życiu. Jednak gdy już dorosła kobieta chce wyjechać z chłopakiem na wakacje, jej siostra wpada w szał, którego oczywiście nie okazuje. Wiadomo, że osoby z tym dotknięte jest w potocznym zagrożeniu, bo przecież trzeba je cały czas chronić, i tak dalej. A to często jest nieprawdą. Ludzie dotknięci zespołem Downa są NORMALNYMI ludźmi, którzy potrafią sobie poradzić i żyć NORMALNIE jak każdy z nas. Dobrze, że autorka uświadomiła główną bohaterkę jednocześnie i nas o tym fakcie. 

"Nic nie nagina się do naszej woli. Zaniedbałam ogródek i pozwoliłam, żeby przejęły go robaki.
Dokładnie to samo zrobiłam ze sobą."

Jednak w powieści chodzi o coś innego. O siebie. Samego siebie. O to, że każdy z nas się zmienia. Że każdy ma prawo się mylić i może starać się nadrobić stracony czas, może starać się uratować coś, co wisi na włosku i może starać się uratować KOGOŚ. Główna bohaterka zawsze zamiast o sobie ciągle myślała tak jak Heather. Nie miała swojego życia tak jakby bo siostra to czy tamto. Czasami bywa tak, że sami od siebie nie jesteśmy w stanie się zmienić. Ani na lepsze, ani na gorsze. Często zmieniają nas ludzie. Zasiewają w nas ziarnka, które kiełkują, wypuszczają młode pędy.. Uwierzcie mi, wiem sama po sobie, że człowiek człowieka może zmienić. Samemu sobie jest o wiele trudniej. Ale też i to co nas spotyka - niby życie - ale to jednak ludzie, bo to przez nich coś się dzieje, samo życie nic tak naprawdę nie robi. 


"'Tego roku, kiedy cię poznałam, poznałam siebie. Ty powinieneś zrobić to samo, bo uważam, że znajdziesz dobrego człowieka.'"

Reasumując stwierdzam, że warto było kupić tę książkę i warto było podarować jej czas na przeczytanie. Przedstawia powyższe to, oczywiście w skrócie, z czym właśnie przed chwilą Wam napisałam. Czyta się lekko, styl jest luźny, nie ma niezrozumiałego słownictwa, nie ma niczego, czego moglibyśmy po prostu nie zrozumieć. Sporo dialogów, ale i opisów, które po raz kolejny nie przeszkadzają i nie czynią powieści nudną. Powieść nie o miłości - bynajmniej tutaj nie gra głównej roli taka miłość, tylko miłość siostrzana, przyjaźń, która jest o krok od nienawiści. A może na odwrót..?  Uważam, że warto po nią sięgnąć NAWET i wtedy, gdy natraficie na recenzję, że komuś się po prostu nie spodobała. 
POLECAM, POLECAM, POLECAM! :)

czwartek, 6 sierpnia 2015

"Nie myśl że ja jestem twoim orfeuszem"..

Kartka z kalendarza to cykl nowych postów, które będą wspominkami tych, którzy odeszli, a bardzo ich lubiłam. Niezależnie z jakiej dziedziny, muzyka, pisarz czy też aktor. Nie zawsze będzie dodawana w rocznicę śmierci, ale to znak, że pamiętamy, że nadal uwielbiamy..

WALDEMAR GOSZCZ


wtorek, 4 sierpnia 2015

Zniknięcie jak zabawa w chowanego..

Tak jak wspominałam całkiem niedawno, udostępniając post z serii 'Life is brutal' Powiększająca się... Biblioteczka #6 była mowa o powieści jednej z tych czterech. Kupiłam ją najwcześniej na promocji, a co przemówiło? Ona sama, miała w sobie coś, że wygrała z inną powieścią tej autorki, a zasada była prosta: jedna albo żadna. 

Cecelia Ahern - urodziła się w 1981r., irlandzka pisarka i producentka telewizyjna, autorka licznych bestsellerów wydawanych w kilkunastu językach na całym świecie. Ma dwoje dzieci i mieszka w Dublinie. W maju, wraz z premierą najnowszej powieści, odwiedziła i Polskę. Kilka powieści udało mi się już przeczytać, znajdziecie je TUTAJ

Cecelia Ahern - Kraina zwana Tutaj


 Sandy Shortt - młoda kobieta już z pierwszego rzutu widzenia dosyć.. kontrastowa. Gdy będąc małą dziewczynką, zaginęła szkolna koleżanka, zaczęła obsesyjnie poszukiwać zaginionych rzeczy. Gdy już jest cztery lata po służbie w policji, prowadzi samoistnie agencję. Pewnego dnia zgłasza się do niej Jack, poszukujący zaginionego brata. Tuż przed planowanym spotkaniem znika i Sandy. Trafia do miejsca, w którym znajdują się ci, których szukała. Główna bohaterka będzie zarazem pełna pozytywnych jak i negatywnych emocji. Będzie szukała drogi powrotnej, będzie chciała wrócić do kogoś kogo bardzo kocha. Czy poradzi sobie? Czy odnajdzie drogę do domu? Czy spotka wszystkich, których szukała, a przede wszystkim znajdzie coś, od czego wszystko się zaczęło? 

Okładka jest fantastyczna. Uważam, że to ona poniekąd też pozwoliła wygrać między tamtą drugą, jak wybierałam czy zakupie. Wydaje mi się, że to jedna z najlepszych okładek do powieści tej autorki. Jest magiczna, tak jak sama powieść.

"Dwadzieścia cztery lata po zaginięciu Jenny-May Butler przydarzyło mi się to samo, co jej. Oto moja historia." 

Styl na pewno jest Wam dobrze znany, o ile spotkaliście się z powieściami Pani Ahern. Oczywiście pisana jest inaczej, jak praktycznie większość książek nie tak jak w większości 'Love Rosie' składająca się z listów czy wiadomości innego rodzaju. Pani Cecelia dokonała ciekawego zabiegu, a to dlatego, że przeplatała przez cały czas wydarzenia z kiedyś i teraz. Musicie uważać, czytając akurat tą powieść, ponieważ przez małe zagapienie, możecie się nieco pogubić - bo przecież jak to możliwe. Dzięki tej operacji dokonanej w recenzowanej pozycji uważam, że stała się ciekawsza. Bo gdybyśmy nie znali początku, oraz wspomnień, nie byłaby aż tak magiczna. Nie miałaby swojego charakteru.

"Od kiedy skończyłam dziesięć lat, rodzice chodzili wokół mnie na paluszkach i obserwowali z niepokojem. Prowadzili sztuczne konwersacje i śmiali się wymuszenie. Usiłowali mnie rozbawić, stworzyć lekką atmosferę normalności, ale wiedziałam, dlaczego to robią, a to jedynie coraz bardziej uświadamiało mi, że coś jest nie tak." 

Co do bohaterów.. Występuje ich kilka, ale w różnym czasie. Tak mamy do czynienia z przeszłością, teraźniejszością i.. i Tutaj. Tutaj odgrywa całkiem osobną rolę, całkiem odległy wątek, ale nie będę zdradzać Wam dużo, bo nie o to chodzi w recenzji. To ma Was zachęcić, a nie żeby po przeczytaniu paru słów wszystko wiedzieć. Tutaj jednak posiada najwięcej bohaterów, których polubiłam. Może dlatego, że w głównej mierze jest najwięcej o nich? Nie wiem. Ale z przeszłości Sandy nikt nie zadziwił mnie na tyle, nie zaintrygował jakoś szczególnie, nie zainteresował sobą. Z teraźniejszości podoba mi się Jack - który do upadłego walczy o to, by wszystkim udowodnić, że jego brat żyje, że się znajdzie, a w najgorszym przypadku urządzi mi pochówek, na który zasłużył.
Co do strikte głównej bohaterki.. też nie była nie wiadomo jak interesująca. Sama ona interesowała się czymś nadmiernie, co można zaliczyć do zresztą przedstawionej w książce choroby. Każdemu zależy aby znaleźć coś, co nam zginęło, ale żeby aż tak? Mimo to podziwiam ją, że nie bała się - założyła własną agencję i szukała ludzi na własną rękę. Jej tryb życia pozostawiał wiele do życzenia, ale czy się zmienił, pogorszył czy został taki sam - doczytacie sami. Jednak miała wiele serca, wysłuchując rodzin zaginionych osób, dbała o nie, dawała im nadzieję, wspierała i była przy nich co jest szczególnym gestem, przynajmniej z mojego punktu widzenia. 

"Jedyną rzeczą bardziej przygnębiającą od niemożności odnalezienia kogoś jest bycie nieodnalezionym. Oczywiście, że chciałabym, aby ktoś mnie odnalazł. Nad życie."
 
Powieść czyta się w miarę szybko.. Na początku miałam jakieś opory, ale później czytałam szybko, a z kartki na kartkę coraz to szybciej, bo byłam ciekawa co stanie się dalej, co się wydarzy. Jak zauważyłam to chyba druga powieść, w której początek mnie nie zaciekawiał, a później chłonęłam książkę tak jakbym przez rok nie widziała jedzenia i żołądek domagał by się czegokolwiek. Oczywiście powieść jest podzielona na rozdziały, które nie są za krótkie, ani za długie. Nie ma kilometrowych monologów, jest trochę akcji, dialogów i dzięki Bogu nie nudzi czytelników.
Powieść opisana dosyć realistycznie z fragmentami magicznymi.. Tak. Chodzi mi o Tutaj - gdybyście mieli wątpliwości. Chociaż kto wie, może istnieje coś takiego, a my nie mamy o tym najmniejszego pojęcia? Ale powieść jest tak pięknie, barwnie opisana, że dla czytelnika i chwilowo istnieje Tutaj i założę się, że na wczasy do Tutaj zdecydowanie moglibyśmy pojechać, czyż nie tak? 

"- Och. - Po jej policzku spłynęła łza. Szybko ją otarła. - Co jeszcze?Kogo jeszcze widziałaś?Czy moi rodzice coś mówili? Jak wyglądają?
I tak oto zabrałam ją do domu."

Powieść idealnie ukazuje determinację bliskich ludzi, którzy zaginęli. Oczywiście powieść ukazuje nie jeden przypadek, a więcej. Nie każdy jest taki sam, i tak właśnie bywa i w naszym życiu, nieprawdaż? 
Zwracamy uwagę na przemianę bohaterki, ale musimy na nią długo czekać i uważnie obserwować. 
Również też może się okazać, że bardzo bliskie osoby zaginionych, mogą ukrywać coś, by chronić za przeproszeniem własny tyłek, a powszechnie są uznawane, że w ogień skoczyli by dla tej osoby. Także los, życie, a przede wszystkim ludzie są przewrotni. Nie możemy przewidzieć żadnego wydarzenia, żadnego zachowania człowieka. 

"Czasem wolimy pozostać zagubieni. Wieczni wędrowcy. Czasem tak jest prościej. Czasem sami znajdujemy swoją własną drogę do domu. Tak czy inaczej, zawsze się odnajdujemy."

Reasumując, uważam, że ta powieść jest jedną z najlepszych powieści Pani Ahern i zbija z listy powieści takie jak "P.S Kocha Cię", "Dziękuję za wspomnienia" czy "Pamiętnik z przyszłości". Ta pozycja jest idealnym powodem do oderwania się od rzeczywistości właśnie ze względu na fantastyczne opisy i ogólnie całą historię. Do kogo kierowana? Oczywiście dla każdego. Myślę, że nikomu nie zaszkodzi poświęcenie trochę czasu właśnie na tą pozycję Pani Ahern. Miło, lekko się czyta i jest wprost fantastyczna. Nie dostrzegłam rzeczy, na które mogłabym się skarżyć. Nic dodać, nic ująć. Po prostu jest świetna. :)