wtorek, 6 grudnia 2016

A może by tak Maria Rodziewiczówna?

Dzień dobry! 
Przebierając w pozycjach od Stowarzyszenia Sztukater, napotkałam pewną książkę. Słyszałam o niej co nieco jednakże, niezbyt wiele. Stwierdziłam „A może Maria Rodziewiczówna”? I tak właśnie trafiła w moje posiadanie. Wiem, że pisanie tej recenzji będzie dla mnie trudne, ponieważ minęło kilka dni od zakończenia jej. Jednak postaram się w miarę składnie i mało chaotycznie napisać Wam, co o niej sądzę.

Maria Rodziewiczówna – ur. 30 stycznia 1864r, zm. 6 listopada 1944r.; pseudonim „Żmogus”, „Mario”, „Weryho”; cechował ją patriotyzm. Polska pisarka, członkini Warszawskiego Towarzystwa Teozoficznego i Warszawskiego Stowarzyszenia Ziemianek.

Maria Rodziewiczówna – Między ustami a brzegiem pucharu

Hrabia Wentzel – pół polak, pół niemiec. Jednak nie znosi, jak ktoś mówi o nim, że jest polakiem. Uważa się za rodowitego Niemca i koniec kropka. Rozkapryszony, rozpieszczony, niestały, leniwy mężczyzna. Jednak pewnego dnia zakłada się z pewną kobietą, niefortunnie również zakochując się w niej od pierwszego wejrzenia. I wtedy jego życie się zmienia. Zamienia się w polskiego patriotę Wacława, który pokazuje, że dzięki miłości można zmienić wiele, nawet siebie i swoje poglądy.

Zaczynając od okładki wygląda nieco ciekawie. Utrzymana w przyjaznych barwach sprawia,  że czuje się jeszcze letni klimat. Głównie dzięki błękitnemu niebu i białych chmurkach. Widzimy pomost, z jednej strony kobietę, z drugiej mężczyznę z bukietem kwiatów. Możemy oczywiście wywnioskować, że to nasi główni bohaterowie. Jednak dzieje się coś strasznego, Wentzel zaraz postawi stopę i spadnie w przepaść. Widzimy również pod pomostem dwa różne miejsca. Jednak zostawiam Wam tą zagadkę do rozszyfrowania, co to za miejsca.
Co do samego wydania książki nie mam zastrzeżeń. Po raz pierwszy spotykam się z tym wydawnictwem. Jest mi niezmiernie miło, że zachowane zostały marginesy i odstępy między wierszami, że czcionka była duża i czytelna, a literówki, których nie zauważyłam – tylko dobrze świadczą o MG.

Z kolei przechodząc do samej pisarki… Trzeba zaznaczyć, że żyła sporo przed nami. Tworzyła w innych czasach, więc i jej język jest przestarzały. Styl, który nie należy do najprostszych, jednak kryje w sobie swoją magię. Muszę przyznać, że miałam spory problem. Przyzwyczajona do naszych czasów, kiedy styl jest jaki jest, taka powieść z kilkudziesięciu lat wstecz, może być trudna w odbiorze. No i ja miałam problemy z zaczytaniem się w tej książce. Nudziłam się i miałam dość tych dziwnych wyrazów, a już w szczególności ciągłego zerkania na tłumaczone słowa, zwroty. Jakby nie można było ich od razu wbić w tekst… Jak dla mnie tym razem był to wielki dyskomfort. Jednak jeśli się chce, to się da to przeczytać i oto ja jestem tego żywym przykładem. Co prawda męczyłam się, ale podołałam temu wyzwaniu.

Co do bohaterów, rozpisywać się zbytnio nie będę. Ponieważ w sumie nie mam zbytnio o czym. Dobrze wykrojone postacie, chociaż czasami możemy niezrozumień pewnych zachowań – zwracam uwagę ponownie na czas życia pisarki. Nasz Wentzel mocno mnie irytował swoim rozpieszczonym humorem. To tu, to tam, aż z miłą chęcią strzeliłabym go w potylice. Z kolei Jadzia też była taka niezdecydowana. Ja osobiście nie tkwiłabym w związku bo tak wypada w końcu wyjść za mąż, tylko oczywiście z miłości. Również mnie ona irytowała. Chociaż nie raz pokazała pazura. Żadne z postaci występujących w tej książce nie zyskało mojej sympatii.

Wędrując wraz z bohaterem, poznajemy nocne życie w Berlinie, a zaś witając w Poznaniu zauważamy polski patriotyzm, fenomenalny wręcz. Warto przypomnieć, że jest i ekranizacja tej książki, jednak nie miałam jeszcze okazji jej zobaczyć.

Reasumując – było ciężko, chociaż nie żałuję, że poznałam tę książkę. Zawsze to taka odskocznia od tego, co czytamy na co dzień. Zawsze to jakaś miła (lub nie) odmiana. My poszerzamy swoje czytelnicze horyzonty. Mimo starej polszczyzny, warto sięgnąć po nią i poznać losy głównego bohatera. Mnie nudziły, bo to była dla mnie nowość, ale myślę, że jeśli Wy kiedykolwiek poznaliście pióro autorki – to lektura powinna przypaść Wam do gustu.
Ja oceniam ją 3/6.

A może Wy mieliście do czynienia z innymi pozycjami pisarki? Polecacie coś? A co sądzicie o Między ustami a brzegiem pucharu

Serdecznie dziękuję za egzemplarz recenzencki  
https://sztukater.pl/

P.S Moi Drodzy, jeżeli się Wam uda - łapcie licznik! Jeżeli wybije 100 000 wyświetleń - do kogoś trafi nagroda! :)

34 komentarze:

  1. Mam w domu kilka książek tej autorki ale nie mam niestety na nie czasu. Może w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy to książka w moim stylu, choć lubię takie klimaty. Boję się klasyków, ale kto wie czy z ciekawości kiedyś po nią nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja osobiście bardzo lubię takie klimaty, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę, nawet z czystej ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto czasem przeczytać takie naprawdę klasyczne książki..

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na półce (moja mama ją kupiła wiele lat temu) i muszę przyznać, że już miałam jedno podejście do niej. Już po przeczytaniu pierwszej strony odłożyłam ją na półkę. To było dwa, góra trzy lata temu. Może dam jej kiedyś drugą szansę. Pożyjemy, zobaczymy. ;)
    Pozdrawiam!
    Bluszczowe Recenzje

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tejże autorki. Zresztą mało kojarzę polskich autorów (wiem, tak nie powinno być xD). Uważam, że na tę książkę jestem za młoda, toteż pewnie nie spodoba mi się. ;/
    magia-ksiazek-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś podarowałam tę książkę mamie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, ona sporo pisała. Kiedyś wypożyczało się to pokątnie, żeby nikt nie widział. Ja uwielbiam 'Dewajtis'. Ostatnio spodobała mi się też książka 'Leśni ludzie'. Piszę ostatnio, bo w liceum nie polubiłam tej akurat powieści. Jest jeszzcze 'Drewniany różaniec', bardzo smutna powieść i wiele innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, ale ja chyba jak narazie podziękuję, ze względu na to, że mam sporo innych powieści na półce.;/

      Usuń
  9. Miałam pisać o książkach Rodziwiczówny w magisterce. Czytałam, skreślałam, spisywałam - walczyłam, ale poległam - kompletnie nie moja bajka. Na szczęście promotor się nade mną zlitował i mogłam zmienić temat. W każdym razie do książek autorki nie wrócę, to nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodziewiczówna jest trudna jako temat pracy, tak myślę. Ja prace pisałam dwukrotnie. Na polonistyce wybrałam literaturę, a na anglistyce byłam już mądrzejsza - poszłam na językoznawstwo. Konkretne wymagania, to, to, tamto. Koledzy i koleżanki, którzy poszli za mną, potem mi dziękowali.

      Usuń
    2. Hehe, dobrze, że nie wybieram się na studia. ;) I nie mam takich problemów. Ale przyznam się od razu, że gdy czytałam Rodziewiczównę, od razu wyczułam, że to ciężki orzech do zgryzienia.

      Usuń
    3. A wolno spytać jaki miałaś temat pracy? Za niedługo będę pisać magisterkę i raczej będzie to coś związanego z literaturą :)

      Usuń
    4. Mnie pytasz? No to z literatury pisałam o polskiej poezji metafizycznej epoki baroku.
      Z literatury to możesz pisać albo o jakimś zagadnieniu, albo o konkretnej książce. Ciekawe są tematy z motywem w twórczości danego pisarza. Co wolisz. Napisz o swoich preferencjach, to Ci może coś doradzę.

      Usuń
  10. Coś kiedyś czytałam tej autorki, ale niestety wypadło z głowy co. Na razie nie planuję sięgać po jej inne książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie sądzę, aby ta książka przypadła mi do gustu, więc jej raczej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zabawne, od kilku dni nieustannie na nią zerkam w pracy i coś mi mówi, że w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju, zupełnie, zupełnie nie moje tematy :P

    BTW. Co do Projektu Polska, szkoda, że nie ma cię w grupie, bo ja głównie tam to ogarniam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, no ale ja na to ci nic nie poradzę, że głównie to się mijamy. ;d Ale jak chcesz możesz mnie tam wciągnąć. ;d

      Usuń
  15. Oj, słaba ocena. Raczej nie moje klimaty, więc po książkę nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)