Dzień dobry,
Dzisiaj przygotowałam dla Was wywiad, w końcu. Obiecałam Wam go już dość dawno, jednak dopiero teraz udało mi się go tutaj przełożyć. Nie miałam tyle czasu ile bym chciała. A więc... do dzieła. Cztery pojedyncze powieści za mną, dwa zbiory opowiadań również. I Was zachęcam do zapoznania się z moimi recenzjami. A teraz... do dzieła. :)
[TMS: Tylko Magia Słowa, MS: Marta Staniszewska]
TMS: Gdybyś miała złotą rybkę, która spełni Twoje trzy
życzenia, to o co byś ją poprosiła?
MS: To w większości byłyby chyba bardzo przyziemne życzenia,
które każdego dnia nieco się zmieniają w zależności od potrzeb. Zdecydowanie poprosiłabym o odrobinę więcej okazji do
normalnego, nieprzerwanego snu i czasu dla siebie, bo tego nie umiem wygospodarować i
cierpią na tym moje książki. Z drugiej strony wiem, że to tylko przejściowe i za jakiś czas wróci
do normy. Myśląc natomiast o sobie ale i innych poprosiłabym o to, aby zresetować rok 2020 i
wypuścić jakąś ulepszoną wersję, bo ta trochę nie wyszła. Boję się tylko, że mogłoby wyjść jeszcze
gorzej, ale to chyba ryzyko które trzeba by było przyjąć na klatę. Ostatnie życzenie zapachnie wyborami
Miss Polski, ale kto nie chciałby pokoju na świecie… Ach i może jeszcze jedno gratisowe, żebym nareszcie
nauczyła się panować nad interpunkcją hahahaha.
TMS: Trwają prace nad Twoją kolejną książką, zdradzisz jej tytuł?
Opowiesz coś o niej? (zdradzisz
trochę fabuły?)
MS: Niestety musiałam przerwać pracę nad drugą częścią „I
obiecuję ci miłość” pod roboczym tytułem: „I ślubuję ci wierność”. Jest to historia brata głównej bohaterki z pierwszej
części. Miałam sporo sygnałów od czytelniczek, że chciałyby ją poznać. Jest mi głupio, że idzie mi
tak wolno, ale jak
sugeruje odpowiedź powyżej, w ostatnich miesiącach nie mam czasu nawet na sen,
dlatego
musiałam wybierać pomiędzy tytułami. W stanie ciągłego niedospania nie umiem
znaleźć zbyt wiele
dobrych momentów na pisanie, ale przysięgam, że się staram i ta książka w końcu
wyjdzie. Co do
fabuły, cóż, oczywiście nie chcę zdradzać za wiele, ale pojawią się starzy
bohaterowie, będzie
Wincent, będzie Izabella i Eryk z Madelane. U nich też się dużo dzieje… Mój
czas na pisanie
skierowałam na kontynuację opowiadania z „Gorącego lata”. Historię Grace i
Patricka mam zamiar
ukończyć w tym roku.
TMS: Planujesz kolejne powieści? A może już je piszesz?
MS: Planów mam wiele, ale czasu wcale. Dwie zaczęte powieści leżą
i niecierpliwie czekają na dokończenie. Obie sprzed kilku lat. Kiełkują mi dwa kolejne pomysły i nie wiem
co z nimi zrobić. Będę rozwijać historię z opowiadania świątecznego z antologii „Grzeszne święta”,
której premiera miała miejsce 28 października. Poza tym pracuję także nad kolejnym opowiadaniem.
TMS: Kiedy narodziła się Twoja miłość do książek?
MS: Niestety bardzo późno. Miałam 30 lat i zbyt dużo czasu
spędzałam w komunikacji miejskiej. A szkoda, bo straciłam wiele cennych lat, które mogłam wypełnić czasem z książką. W
szkole znienawidzone lektury wcale nie zachęcały mnie do czytania. Wydawały i się nudne i bez żadnej
wartości. Po czasie patrzę na nie inaczej, jednak nadal uważam, ze większość z aktualnego kanonu
lektur jedynie zniechęca dzieci do sięgania po książki. Mogę to potwierdzić w styczności z
lekturami jakie serwuje szkoła mojej dziesięciolatce, są to głównie przygnębiające lub trudne teksty,
po których zwykle mała nie chce patrzeć na półkę z książkami. Szkoda, że osoby układające spisy lektur
nie spojrzą na nie oczami dzieci.
TMS: Czy pisząc swoją książkę utożsamiałaś się z bohaterami?
MS: Absolutnie. Zawsze staram się patrzeć na świat oczami mojego
bohatera i przez pryzmat tego kim jest i co przeżył. Myślę, że dzięki temu autor jest w stanie stworzyć bardziej
wiarygodne i emocjonujące
historie.
TMS: Który ze znanych autorów jest twoim ulubionym?
MS: Tylko i wyłącznie Sarah J. Maas. Jej cudowna seria, którą
zaczyna „Dwór Cierni i Róż” zmieniła tak wiele w moim życiu, że nigdy nie przestanę być autorce wdzięczna za tę powieść.
TMS: Co jest twoją inspiracją do pisania?
MS: Uwielbiam stare seriale sitcomowe, ostatnio zafascynowałam się
też komiksami online. Naprawdę wiele można stamtąd zaczerpnąć do własnej twórczości.
TMS: Jaki gatunek książek jest twoim ulubionym i najczęściej
czytanym?
MS: Oczywiście romanse. Ten gatunek nie ma u mnie konkurencji, a
już w ogóle uwielbiam
romanse z nutką fantasy, jak seria Sylvi Day „Strażnicy snów”.
TMS: Gdyby miano zekranizować „I obiecuję ci miłość” – kogo
widziałabyś w głównych rolach?
MS: To byłby najcudowniejszy dzień w moim życiu, ale nie śmiem
nawet pomyśleć, czy cichutko marzyć, że kiedykolwiek nadejdzie. Jeśli jednak muszę odpowiedzieć na pytanie to
zaszaleję, a jako że historia dzieje w Warszawie, prawdopodobnie powinni być to polscy aktorzy. Czuję się
jednak w obowiązku, zanim zacznę tę krótką listę, wspomnieć, że inspiracją do wykreowania Wincenta
był Henry Cavill. Wracając jednak na nasze podwórko… Rolę Wincenta powierzyłabym Filipowi
Bobkowi. Facet ma 39 lat, a jest hot jak nigdy. Wybaczcie, że wybieram dojrzalszego aktora, ale sama
mam 37 lat i naturalną koleją rzeczy podobają mi się starsi mężczyźni. Izabella jest delikatna i
wrażliwa, ale w pewnym momencie pokazuje niezły pazur. W tej roli widziałabym przepiękną i uroczą
Basię Kurdej-Szatan. Ta dziewczyna zachwyca mnie delikatnością i urodą. W rolę Tomasza wcieliłabym
Kamila Nożyńskiego, genialnego w roli Kuby w „Ślepnąc od świateł”. Nie chcę się bardzo rozpisywać
na temat całej obsady bo zajęłoby to zbyt wiele, ale muszę wspomnieć o Michale „Majce”, bo on, jak
już wspominałam, będzie bohaterem kolejnej części w serii. W jego postać ubrałabym chyba Piotra
Stramowskiego, choć, być może, znalazłby się jakiś świeży, zupełnie nieznany aktor, który
zachwyciłby muskulaturą i wzrostem, pasującym do postaci.
TMS: Czy kiedykolwiek myślałaś, że będziesz pisarką?
MS: Na dziś nie widzę siebie jako pisarkę, bardziej autora
powieści. Wierzę jednak, że kiedyś będę umiała o sobie powiedzieć „pisarka”, jak Agnieszka Lingas Łoniewska, czy Kasia
Haner. Myślę, że gdy przechodzisz z poziomu hobby, na poziom praca, awansujesz na to
stanowisko.
TMS: Jak to jest pisać książkę? Jakie to uczucia? Z jakimi
trudnościami borykałaś się przy tworzeniu swoich papierowych dzieci?
MS: Pisanie książki to cudowne uczucie, ale i czasem męczące
zadanie, z resztą sama wiesz jak to jest. Najgorsze dla mnie dotychczas było połączenie pisania z małym, bardzo
aktywnym dzieckiem. W tej chwili nie potrafię przebrnąć przez ten problem, więc biorę go
na przeczekanie. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się powrócić do starego rytmu i
wydawać kilka powieści rocznie, bo jest to możliwe. Jednak nie dziś i nie przez najbliższe
kilkanaście miesięcy.
TMS: Opowiedz o sobie w trzech, pięciu zdaniach.
MS: Nuda. To było by pierwsze i ostatnie zdanie hahahaha. Bo ja
tak naprawdę jestem zwykłą kobietą jakich mnóstwo na świecie i nie ma tu ani czego żałować, ani się czego
wstydzić. Mam rodzinę, kochającego partnera, piękne zdrowe dzieci i mnóstwo planów na życie i przyszłość.
Moje 37 lat na karku zaczyna mi doskwierać i czuję, że się starzeję, więc planuję coś z tym
zrobić w nadchodzącym czasie.
TMS: Jak zareagowałabyś na to, gdybyś przyjechała do obcego
miasta, a ktoś rozpoznałby cię i poprosił o autograf?
MS: Byłabym na pewno onieśmielona i zaczerwieniłabym się jak
burak, ale nie zapomniałabym tej chwili do końca życia, tak samo jak nie zapomniałam chwili, gdy pierwszy raz na
Targach zjawiły się u mnie czytelniczki z prośbą o autograf. To było najdziwniejsze i najwspanialsze
uczucie w mojej „autorskiej” karierze.
~~~~~~~~~~~~~
PRZYDATNE LINKI:
-> FACEBOOK MARTY -KLIK-
-> INSTAGRAM MARTY -KLIK-
Tę książkę możecie kupić między innymi TUTAJ i TUTAJ w korzystnej cenie.
Moja recenzja "I obiecuję ci miłość..." TUTAJ.
Poniżej autorka we własnej osobie :)
DZIĘKUJĘ za poświęcony czas. :) Mam nadzieję, że przyjemnie spędziliście tę chwilę i dzięki temu lepiej poznaliście autorkę. :) A teraz proszę się przyznać, kto ma w planie powieści Marty, a kto już je przeczytał?
Fajnie przeprowadzona rozmowa z niestandardowymi pytaniami :)
OdpowiedzUsuń