czwartek, 18 marca 2021

Aneta Grabowska - Dom, który widział zbyt wiele

Witajcie! 

Przygotowałam dzisiaj dla Was recenzje książki autorki, którą bardzo sobie cenię. I nie, wcale się nie podlizuję, po prostu doceniam kunszt i powieść. Aneta Garbowska jest mi znana, gdyż redagowała moje powieści. Miałyśmy okazję napisać opowiadanie do tej samej antologii. Cieszę się, że poznałam tą kobietę, co prawda "wirtualnie", aczkolwiek kto powiedział, że nie uda nam, się spotkać w realnym świecie? Zresztą mieszkamy niezbyt daleko, więc jeśli covid pójdzie daleko, może ud nam się spotkać na herbacie i czymś słodkim? Zobaczymy. A tymczasem zapraszam Was na recenzję jej najnowszej powieści.

Aneta Grabowska - nauczyciel, copywriter, autorka bloga recenzenckiego zaczytana.com.pl. Prywatnie szczęśliwa mama i żona. 

Aneta Grabowska - Dom, który widział zbyt wiele 


Monika i Dawid to małżeństwo połączone szczerym, pełnym uniesień i namiętności uczuciem. Uzupełniają się zarówno prywatnie, jak i zawodowo, a do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Pewni swojej pozycji w firmie przenoszą się na wieś, by odetchnąć od miejskiego zgiełku. Okazuje się jednak, że dom, który kupują, kryje wiele tajemnic z przeszłości – na czele ze zniknięciem przed laty córki sąsiadów. Kiedy Dawid znajduje stary zeszyt z rozważaniami o chorej, wypaczonej wizji miłości, oddala się od Moniki. W idealne na pozór małżeństwo wkradają się sekrety i kłamstwa.
Czy młodzi przetrwają tę ciężką próbę? Kto jest autorem dziwnych zapisków? Jakie tajemnice kryje dom, który widział zbyt wiele? 
 
Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki, poczułam swego rodzaju przyciąganie. Widzimy mężczyznę i kobietę, którzy są w sobie zapatrzeni. Pomiędzy nimi zachodzące słońce... Poniżej drewniany domek, a w okolicy piękna zieleń. I sam tytuł, który zwrócił moją uwagę. Gdy spostrzegłam, że to powieść Anety, nie zwlekałam zbyt długo. Gdy książka dotarła do mnie, w mig zaczęłam ją czytać. I cieszę się z tego spotkania, ale o tym już za moment. Niestety, nie posiada skrzydełek, co nie chroni ją aż tak przed uszkodzeniami mechanicznymi, jest bardziej podatna na uszkodzenia typu zagięcia rogów. Białe stronice teraz mnie nie rażą, gdyż czytałam w pomieszczeniu, podejrzewam jednak, gdyby to było lato i pochłaniałabym ją na zewnątrz, mogłyby mnie oczy boleć... Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się naprawdę wygodnie i nie ma potrzeby "mrużenia oczu". Książka podzielona na rozdziały, które nie są ani za krótkie, ani za długie. 

Miałam już przyjemność poznać pióro, jakim posługuje się Aneta. Za każdym razem byłam zadowolona. Tak było też i tym razem. Sam warsztat jest naprawdę przyjemny w odbiorze. Nie sposób tu znaleźć przeszkód, które utrudniały by nam czytanie. Płynie się przez powieść dosyć szybko, przyjemnie. Widać, że autorka wie, jak zaczarować słowem czytelnika, by go zainteresować swoją historią. Nie pozwoli Wam odejść na chwilę od książki, przynajmniej ja miałam z tym problem, bo wciąż zastanawiałam się, co tak naprawdę czeka bohaterów. Odpuściłam dopiero, gdy doczytałam do ostatniej strony. Myślę, że jeśli lubicie powieści obyczajowe, a jeżeli nie znacie Anety i jej historii, to śmiało możecie sięgnąć. Pióro jest lekkie i przyjemne, zapewne każdemu przypadnie ono do gustu.
 
"- Żyliśmy sobie jak w naszej własnej bajce, zatracając się w tym, co jest między nami, a teraz chyba po prostu dopadło nas... prawdziwe życie, bo ono nie zawsze jest kolorowe, ono serwuje człowiekowi i wzloty, i upadki."
 
Nasi bohaterowie to Monika i Dawid. Powiem szczerze, że to do Dawida żywiłam większą sympatię niż do jego małżonki i to wcale nie dlatego, że był facetem, podobno przystojnym! A po prostu charakterem był bliski mnie, w sensie czułam, że jest introwertykiem i sama autorka później o tym wspomina. Lgnęłam do niego i z miłą chęcią spoglądałam na jego poczynania i trzymałam kciuki, by wszystko toczyło się po jego myśli.
Z kolei Monika wydawała mi się taka bardziej... zrywna. Ryzykantka, flirciara, nie przejmująca się zbytnio innymi. Widać, że lgnęła do ludzi, nie przejmowała się za bardzo. Była młoda, piękna i miała tego świadomość, a co za tym idzie była mega odważna. Ja, gdyby rzucano mi takie teksty i obserwowano mnie tak jak ją, spłoniłabym rumieńcem, ale i zasapała się ze złości niczym lokomotywa, bo takie zaczepki i podrywy na przykład żonatych facetów są słabe strasznie. Poza tym jestem raz, że introwertykiem, to dwa cenie sobie stałe związki, a nie żadne skoki w bok. Szczerość, zaufanie i wierność to część mnie. Nie umiałabym tego złamać w jakikolwiek sposób.
Kreacja bohaterów przypadła mi do gustu, same postacie są nieco pokiereszowane przez los, ale też niezbyt przesadnie. Myślę, że mogliby oni wywrzeć na Was pozytywne wrażenia.

Osobiście przypadło mi do gustu zakończenie. Nie spodziewałam się tak odważnego kroku, decyzji, jaką podjęli nasi bohaterowie. Jednak należą im się wielkie gratulacje za tak duży krok, odpowiedzialny, na całe życie. Cieszę się, że akurat w tę stronę potoczyła się lektura. Może niektórzy z Was krzykną, że to było do przewidzenia... Może było, może nie. Ja cieszyłam się i chłonęłam każdy kolejny rozdział. Podczas czytania towarzyszyło mi zainteresowanie, co jeszcze stanie na drodze bohaterów.
Działo się naprawdę wiele, niektóre wydarzenia obracały akcję tak diametralnie, że można by spodziewać się najgorszego... Ale to dobrze, bo dzięki temu nie wiało nudą, nawet nie było jej czuć ani przez chwilę. Wiele różnych wątków tutaj się pojawiło, ale wszystkie zostały doprowadzone do końca. 

Może nie czułam miliona emocji, bo tak nie było. Dostałam przyjemną powieść obyczajową, nawet troszkę romans, przy którym odprężyłam się, odpoczęłam. Chwilami pojawiał się uśmiech na moich ustach, chwilami on gasł... Aneta zadbała o różnorodność, dzięki czemu tempo nie jest jednostajne. Poprzez przedstawione sytuacje, wiele z Was może wyciągnąć sporo wniosków. Wystarczy się na nie otworzyć. I za to należą się autorce brawa, ujęła za pomocą kilku wydarzeń wiele ważnych wątków, wartości, o których warto pamiętać. 

Reasumując uważam, że było to miłe spotkanie z autorką i jeszcze nie raz, jeśli będę mieć okazje, sięgnę po jej książki. Może się po nią skusić każdy ciekawy, nie tylko autorki, ale i książki. Książka jest życiowa, nie ma tutaj niemożliwych sytuacji, jakiegoś zmyślenia. Warto też po przeczytaniu odłożyć ją na bok i przemyśleń kilka spraw, które chodzą Wam po głowie... Ja tak zrobiłam i moja dusza stała się lżejsza o kilka przemyśleń. Jest to naprawdę dobra lektura, zachęcam serdecznie do jej przeczytania. :)

Skusicie się na tę powieść? A może czeka już u Was w koszyku do kupienia? Lub co lepiej, na półce do przeczytania? :) 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 

2 komentarze:

  1. Fabuła mnie zaciekawiła, zwłaszcza tajemnice w zapiskach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie jestem nią zainteresowana, ale najważniejsze, że tobie się podobała.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)