Hejka!
Przygotowałam dzisiaj dla Was recenzję kolejnej książki, która przeleżała u mnie trochę czasu na półce. Jednak bardzo chciałam ją mieć na swojej półce, czytałam o niej tak zachwalające recenzje, że nie mogła mnie zawieźć. Jako, że miałam okazję poznać już dwie inne książki autorki, to się nie obawiałam. Ale czy słusznie...?
Gabriela Gargaś - niepoprawna optymistka, marzycielka i czarodziejka kobiecych uczuć. Mama, żona, przyjaciółka, kobieta z krwi i kości. Bestsellerowa autorka powieści obyczajowych. Inicjatorka antologii opowiadań "Każdego dnia". Zysk z jej sprzedaży został przekazany Fundacji Marka Kamińskiego, która wspiera dzieci i młodzież dotknięte ciężkimi i nieuleczalnymi chorobami. Pisanie historii, które wzruszają i bawią, to jest to, co kocha.
Gabriela Gargaś - Luna
Luna ma w sobie coś z żywiołu. Gdy się śmieje, świat śmieje
się wraz z nią. A gdy kocha, to całym sercem. Latając, czuje się wolna. I choć
wciąż ściga ją wspomnienie przeszłości, wierzy, że wypełniając swoją misję w
przestworzach, zagłuszy czarne myśli.
Daniel musi być silny. W jego zawodzie chwila zawahania może
oznaczać czyjąś śmierć. Tajemniczy samotnik nie wie, czym jest strach. Przy
Lunie dowie się, czym jest miłość.
Połączy ich gorący romans. Rozdzielą setki kilometrów i
mężczyzna, który potrafi walczyć o swoje. Czy krótki, ale bardzo intensywny
związek przetrwa tak ciężką próbę?
Szalona miłość, spontaniczne wybory i żar, który może
zranić. Gabriela Gargaś odważnie opowiada o emocjach silniejszych niż rozsądek.
Okładka jest niezwykle klimatyczna. Widzimy za szybą kobietę i mężczyznę, którzy się całują. Niby nic, ale jednak ma w sobie coś, co przyciąga wzrok. Matowa w dotyku, z szorstkim wytłuszczeniem tytułu i śliskimi personaliami autorki. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkowa ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim ujrzycie kilka jej powieści, jako dziesięć lat (wtedy, w dniu premiery książki) jej twórczości. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka, brak literówek. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona została na rozdziały.
Bardzo dawno czytałam książki Gabrysi Gargaś, bo pierwszy raz był w 2015 roku, a drugie spotkanie w 2017. Więc dawno, wiem, że autorka ma wiele książek na swoim koncie, ale jakoś ciągle nie było okazji, by sięgnąć po jej twórczość. Jednak dobrze pamiętałam, że jej pióro jest dość specyficzne. Niezwykle DOJRZAŁE, GŁĘBOKIE, jej słowa przechodzą nas na wskroś. Zostają w pamięci na długo i nie potrafią wyjść z głowy zbyt szybko. Niewiele jest takich autorów, którzy w taki sposób potrafią pisać... A co za tym idzie, jej pozycje są przepełnione prawdą, życiem, a nie zwymyślonymi historiami. Zdaje sobie sprawę z tego, że wiele osób może je okreslić jako nudne, bez polotu. Bo każdy oczekuje czegoś innego... Ja jestem zadowolona. Dostałam świetnie napisaną powieść obyczajową, której może brakuje nieco więcej emocji, które miałyby przemówić do mnie, ale poza tym nie mam zastrzeżeń. Niezwykle życiowa, która zmusza nas do wielu przemyśleń. Czytało się dość szybko, bez jakichkolwiek problemów. A ja, że lubię głębokie historie, dojrzałe, to przepadłam i ze strony na stronę byłam coraz bardziej zaintrygowana tym, jak się wszystko w niej potoczy...
Mamy tutaj kilku bohaterów, każdy z nich jest inny, różni się od siebie... Każdy z nich ma swój emocjonalny, życiowy bagaż, który dźwiga każdego dnia. Każdy z nich ma swoje rozterki, które cały czas towarzyszą im i nie odpuszczają... Uważam, że bohaterowie są mocnym atutem tej pozycji.
Poznajemy Daniela, który w swojej młodości przeżył sporo, aż w końcu, by odciąć się od przeszłości dołącza do Legii Cudzoziemskiej, a jego codziennością jest... dżungla i przeżycie. I to jest dla niego najważniejsze. Odsuwa się od przeszłości grubą krechą. Jednak nie przypuszczał, że spotka jeszcze kogoś, kto wzbudzi w nim takie zainteresowanie...
Tą osobą jest Luna. A ona z kolei jest światłem dla wielu ludzi. Sama wiele przeżyła i nie ma łatwo, pracuje jako pilot, co też nie jest zbyt bezpieczne, ale jest dzięki tej pracy szczęśliwa. Ma w głowie obraz człowieka, a raczej jego spojrzenia, oczu, który uratował jej życie. Jednak nie przypuszczała, że jeszcze kiedyś go spotka... Jest specyficzną bohaterką, ale nie wiem czemu, jakoś bardziej polubiłam w tej powieści męskie charaktery. Też jej mocno współczułam, ale jakoś tak... Cały czas coś mi przeszkadzało w niej. Nie chcę spoilerować, więc nie będę o tym pisać, mam nadzieję, że sami sięgniecie po książkę i może wtedy zrozumiecie, o co mi chodziło.
Zabrakło mi odczuwania i przeżywania wszystkich tych emocji z bohaterami. Może to wina tego, że czytając tę powieść, przebywałam w szpitalu i byłam osłabiona? Niemniej jednak taki mały minus, na całą historię. Bo to, że zawiera wartości, tak pięknie mówi o życiu, nie można jej zabrać. Akcja ma odpowiednie tempo, trochę się dzieje, raz akcja jest przyśpieszona, raz spowolniona... Skupiamy się przede wszystkim na Lunie i na tym, co ją spotyka. Autorka też poddaje wątki najlepszej przyjaciółki Luny, Jagody i jej partnera, czy Igora, których los nie szczędził. A myślę, że spokojnie można by było stworzyć z tego osobną historię, która z pewnością chętnie byłaby czytana.
Dużo tutaj smutku, który u mnie potęgował jeszcze wspomniany pobyt w szpitalu. Wydawała mi się melancholijna momentami i przykra. Jednak cały czas trzymałam kciuki za bohaterów, żeby wszystko jednak się udało i jakoś było... Bo każdy zasługuje na happy end, prawda?
Autorka podejmuje się tematu straty, żałoby, cierpienia, trudów życia codziennego. Mamy również chwile zauroczenia, miłości, przyjaźni... Bohaterowie zostają wystawiani na ciężkie próby, ale czy je przetrwają? Mamy związek na odległość i jak wiadomo, ile głów, tyle o nim może być opinii, chociaż najbardziej zbliżone są te, które przeżyły taki związek. I ja też mam do tego osobisty stosunek, bo przez jakiś czas trwałam w takim związku, nie przetrwał on próby czasu i odległości, ale po czasie i długich chwilach zastanowienia, nie żałuję, po prostu to był pewien specyficzny etap życia, który mam za sobą i był bardzo dawno temu. Co więcej, znam osoby, które tkwiły w takim związku o wiele dłużej niż ja czy Luna i niestety, ale wyrządziło w tych ludziach ogromne szkody... I najważniejsze...
Sama jestem zdania, że jeżeli kogoś kocha się całym sercem, jest dla nas ta osoba najważniejsza, to jeżeli pragniemy jej szczęścia, a nie czuje ona tego przy nas, powinniśmy pozwolić jej odejść, odsunąć się w cień. Na siłę nie damy rady nikogo uszczęśliwić. I tutaj też to widzimy...
Podsumowując uważam, że jest to naprawdę kawał dobrej powieści, po którą warto sięgnąć. Nie jest idealna, ale jest bardzo dobra, zmusza nas do myślenia po skończeniu lektury, ale i w trakcie. Dzięki niej wysuniemy wiele wniosków, sporo rzeczy może stać się dla nas nieco przejrzystych. Dodatkowo jest mocno prawdziwa, dojrzała i głęboka, nie ma tu wymyślonych zdarzeń, czy koloryzowanej rzeczywistości. Widzimy ją w takich barwach, w jakich naprawdę jest. Dlatego ja serdecznie polecam, nie żałuję, że ją przeczytałam. A czy Wy macie ja w planach? A może mieliście okazję już ją przeczytać? Podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)