Witajcie!
Po trudnej, wyboistej drodze jaka mnie ostatnio spotkała, w końcu się podnoszę i wracam do świata książek. Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy wydarzy się coś, co nas totalnie rozsypie. A jak już wydarzy się jedno, to zaraz runie coś następnego i tak dalej, w tak zwanym efekcie domina... Jednak zawsze staram się jakoś otrząsnąć i powrócić do swoich obowiązków. Tym razem dałam sobie na wstrzymanie, nie chciałam się zmuszać do czytania, a później nie daj Bóg, być niezadowolona... Dzisiaj na tapetę wjeżdża pewien przystojny jegomość, które niejedno niewieście serce (i nie tylko) złamał.
Melisa Bel - Pod tym pseudonimem kryje się osoba, która od ponad dwudziestu lat komunikuje się ze światem za pomocą dwóch środków wyrazu – słowa i muzyki. Dyplomowana wiolonczelistka, piosenkarka, autorka polsko i anglojęzycznych tekstów piosenek. Na co dzień zaangażowana w projekty muzyczne i współpracę z wytwórnią płytową. Miłośniczka ekologii, kotów, psychotroniki, medycyny naturalnej oraz oczywiście romansów historycznych, których przeczytała setki.
Melisa Bel - Wilczy lord #3
Wychowanka przytułku św. Barbary, Charlotte Summer,
przejmuje opiekę nad zadłużonym sierocińcem. W związku z krytyczną sytuacją
finansową musi szukać wsparcia z zewnątrz.
Kto przychodzi jej na myśl?
Człowiek do cna zepsuty, znany ze swojej bezwzględności i
chłodu lord James Hamilton – właściciel ekskluzywnego klubu dla dżentelmenów.
Mężczyzna jest wszystkim, czym Charlotte pogardza. Porzucona
przez ojca hulakę widzi w lordzie odbicie jego cech, ma o nim jak najgorsze
zdanie i… wcale tego przed nim nie ukrywa.
Wbrew rozsądkowi prosi go o pomoc, odwołując się do jego
szlachetnej natury, jednak Hamiltonowi już od pewnego czasu ta zgryźliwa i
uparta panna chodzi po głowie, więc wpada na zupełnie inny pomysł…
Czy dziewczyna zgodzi się na jego propozycję?
A może okaże się sprytniejsza niż osławiony król rozpusty?
Melisa Bel jest jedną z lepszych kreatorek okładek. Sama do swoich książek je tworzy i wychodzą naprawdę bardzo dobrze! Tym razem, przy trzeciej części tomu Niepokorni, mamy kobietę z pięknymi, czarnymi włosami, w fioletowej sukience (tak w ogóle, uwielbiam fioletowy kolor), z białymi dodatkami. Męskie dłonie rozplątują prawdopodobnie gorsecik naszej panienki... I nic więcej nie ma na tej okładce. A to miłe dla oczu niż kolejni roznegliżowani faceci bez żadnej koszuli, czy powtarzające się twarzy tych samych modelów na co którejś pozycji. Także brawa dla autorki, ogranicza się do minimum, a pasuje wszystko jak ulał. Oczywiście tworzy niepowtarzalny klimat z dwoma poprzednimi lekturami z tej serii, które można czytać oddzielnie, bo opowiadają losy innych bohaterów. Chociaż ja zawsze uważam, że jak już czytać serię, to należy się starać od samego początku. :)
Nie posiada skrzydełek, a szkoda, bo nie ma dodatkowego zabezpieczenia przed uszkodzeniami mechanicznymi, czasami nawet nie wynikającymi z naszej winy (po prostu wrzuci się do torebki, a tam z czymś się pogniecie i problem gotowy). Z tyłu widzimy patronów medialnych, mamy kilka słów o samej pisarce - jak dla mnie na plus. Fajnie jest wiedzieć, kto napisał daną książkę i nawet jak wygląda. :) Książka została podzielona w specyficzny dla Melisy sposób; nie ma bowiem sztywnych rozdziałów, tylko albo jest zmiana czasu i akcji, gdzie mamy to wypisane kursywą, albo mamy znacznik w tekście oddzielający sceny. Czyta się tak jakby ciągiem, ale szczerze mówiąc, przywykłam do tego. Mało kiedy spotyka się tą formę w książkach, a Bel mnie do tego na tyle przyzwyczaiła, że mnie już nie uwiera, jak na samym początku. Literówek brak, jedynie gdzieś tam brak spacji się pojawił, ale nie przeszkadzało to absolutnie w czytaniu. Marginesy i dostępy między wersami zostały zachowane.
Przechodząc do samego pióra autorki, chciałabym napisać w końcu coś innego żeby się nie powtarzać. ;) Coś typu, ale była nudna! Taka nijaka, bez polotu, zamiast przyciągać, to odpychała... ALE NIE MOGĘ. Po prostu nie mogę tego zrobić, bo... Pisarka posługuje się tak świetnie piórem, że czytelnik od razu przenosi się do innych czasów i w nich zostaje. Nie wychodzi, bo nie chce. Melisa ma nas zgarniętych po kilku zdaniach w jednym paluszku i robi z nami, co chce. Dzięki jej naprawdę wypracowanemu stylowi, wie dobrze, jak chwycić czytelnika za serce, jak go zaciekawić i sprawić, by już w trymiga chciał się dowiedzieć, jak to wszystko się potoczy i skończy. Uważam, że jest ona moim odkryciem, odkąd napisała do mnie z propozycją przeczytania pierwszego tomu Niepokornych. Pochłonęłam ją w jedną niedzielę i byłam zdumiona, że takie osoby jak ona, jeszcze nie zaczęły pisać na szeroką skalę! Gdzie ona się uchowała? I tak teraz myślę, że nie zmieniła się na gorsze, a wręcz przeciwnie. Czuć, jak w pewnych sferach jej styl dojrzewa i staje się jeszcze bardziej intrygujący, o ile da się jeszcze lepiej pisać... Sięgając po jej pozycje zawsze wiem, że się nie zawiodę. W każdej znajdę coś innego, coś, co mnie zaskoczy pozytywnie i jeszcze zafascynuje. Sprawi, że zawsze skończę czytanie w pełni usatysfakcjonowana, że będę chciała więcej. Jednak przy jej lekturach mam te pokłady cierpliwości, jeśli chodzi o czekanie na następną propozycję. Bo wiem, że będzie warto... :) Dlatego jeśli jeszcze nie znacie pióra Melisy Bel - koniecznie musicie nadrobić. Czyta się płynnie, przyjemnie i szybko. Nie ma jakichkolwiek blokad. Chociaż jedynie na samym początku pewną małą przeszkodą, mogą być wspomniane przeze mnie rozdziały, a raczej ich brak, a rozdzielenie części tekstu. Jednak idzie się do tego przyzwyczaić. :)
Fabuła jest tak przemyślana, że człowiek bawi się wybornie. Są to odległe czasy, nie czujemy jednak tego starego zapachu przeszłości, a wręcz przeciwnie. To jest coś świeżego - przynajmniej dla mnie, osoby, która nie zaczytuje się w romansach historycznych oprócz książek Melisy Bel i Lenory Bell. Nie wiem, czy będę chciała poszerzać to grono, bo boję się, że nie będę później usatysfakcjonowana. :) Obie pisarki podniosły poprzeczkę bardzo wysoko.
Nie sposób nudzić się przy "Wilczym lordzie". Jest tu pełno zwrotów akcji. Mamy wydarzenia dobre, ale i złe. Mamy podstępnych bohaterów, którzy knują intrygi. Mamy ludzi, którzy są niezbyt pozytywnymi postaciami, naprawdę, mamy tutaj ogromną różnorodność. Gdy czytałam, raz się uśmiechałam, raz rumieniłam niczym pensjonarka, a niekiedy żal i smutek ściskał mnie za gardło.
Pojawiają się w tej lekturze sceny odważne, łóżkowe, które są opisane ze smakiem. Nie czujemy obrzydzenia, odpychania, a wręcz z przyjemnością czyta się o zbliżeniach naszych postaci. I to też jest nieco świeższe, jeśli chodzi o Melisę i też dobrze jej wychodzi.
Nasz Wilczy lord, James. Oh, to jest dopiero kolorowa postać! Charakter to ma specyficzny, ale jak każdy ma swoje tajemnice. Jak każdy skrywa drugą twarz i sprawia, że kroczek po kroczku, przez długi czas, ale jednak z pozytywnym zakończeniem, będziemy mogli go rozebrać z tych wszystkich nieprzyjemnych zakryć i zobaczyć go takim, jakim jest naprawdę. Zresztą podobnie jest z nami. I my mamy po kilka masek, które narzucamy do różnych ludzi, wydarzeń. Mało kiedy pokazujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, a to niewyobrażalny błąd, bo zawsze, w każdej chwili powinniśmy być tacy prawdziwi. Powracając do lorda - wiele on skrywa, cały czas też uparcie wierzyłam w to, że jest dobrym człowiekiem i warto go polubić. I nawet jak robił brzydkie rzeczy, mówił brzydkie rzeczy, polubiłam go i jakoś nie potrafiłam złościć się na niego dłużej niż chwilę.
Z kolei Charlotte zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie niż James. Odważna, zmieniła swoje życie i przewróciła je do góry nogami. Postanowiła pomóc w prowadzeniu Sierocińca, które jest blisko upadku. Zresztą wiąże się z tym dłuższa historia, a i sama panna Summer czuje się zobligowana do tego zadania, które nie jest zbyt łatwe. Długi wykańczają, a ona musi znaleźć sposób, by je wszystkie spłacić. I można powiedzieć, że zaciągnęła dług u niemal samego diabła... Ale jak na tym wyjdzie - sami się przekonacie, jeśli sięgnięcie po recenzowaną dzisiaj lekturę.
Postacie są wykreowane bardzo dobrze, niczego im nie brakuje, wręcz swoim zachowaniem przyciągają nas do siebie i sprawiają, że ich po prostu lubimy lub... nie cierpimy. :D Nie są płascy i nijacy, więc to kolejny plus dla pisarki. I co więcej, dowiadujemy się, o kim będzie następny tom. A jakby przyjrzeć się dokładniej, to są jeszcze zadatki na jedną parę, ale wszystko w swoim czasie. Zobaczymy, co podaruje nam na papierze Melisa. :)
Ups, trochę się rozpisałam... Mam jednak nadzieję, że nie śpicie już przez moje wywody, tylko chłonięcie jak gąbka moją recenzję, bo uważam, że naprawdę warto poznać ten cykl. Jest na tyle ciekawy,i nteresujący, ale w tak świetny sposób napisany, że nie sposób się oderwać. Ja czytałam stronę za stroną i przykro mi było, że musiałam się odrywać od niej na krótszy czy też dłuższy czas. Non stop stąpali mi po głowie bohaterowie, a i sama byłam ciekawa zakończenia tej historii, bo były momenty, które dosłownie łamały serce... Jest tu też sporo emocji, które odczuwamy wraz z bohaterami.
Mamy też wartości opisane między wersami, które są dodatkowym atutem tego romansu. Niewiele pozycji z tego gatunku zawiera w sobie tak ważne rzeczy, a tutaj to mamy. Pisarka pokazuje, jak ważne są relacje między bohaterami. I to nie tylko pomiędzy kobietą a mężczyzną w pojęciu romantycznym.
Cieszę się, że miałam okazję poznać ten tom, jestem ogromnie zadowolona (co chyba widać) i czekam cierpliwie na kolejną cześć, którą jak mniemam zachwyci mnie tak jak pozostałe lektury.
Zdecydowanie polecam Wam z całego serca! Wszystkim tym, którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po pióro autorki, ale i tym, którzy poznali już jej powieści. Fanom romansów historycznych, ale i tym, którzy tak jak ja, przy pierwszej części byli "zieloni" bo nie znali tego gatunku. Ja go polubiłam, ale ostrzegam! Melisa Bel narzuca wysoko poprzeczkę!
Skusicie się? :)
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję serdecznie Melisie Bel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)