niedziela, 28 listopada 2021

PRZEDPREMIEROWO - Anna Wysocka-Kalkowska - Mężczyzna bez twarzy

 Witajcie! 

Przygotowałam dla Was recenzję przedpremierową książki, która została objęta przez mój blog patronatem medialnym. Czytałam ją dużo wcześniej i zajęła w moim sercu swoje miejsce. Nie jest to zwyczajna historia, zdecydowanie różni się od powieści jakie czytam, a jednak wpasowuje się w gatunek lektur obyczajowych. Mam nadzieję, że swoją recenzją przekonam Was do kupienia jej i przeczytania. Naprawdę jest wyjątkowa. 

Anna Wysocka-Kalkowska – ceni sobie szczerość i lojalność, ma silny charakter i duszę artysty. W wolnej chwili lepi anioły z masy solnej. Zadebiutowała powieścią Kiedy wiosna nie nadchodzi.

Anna Wysocka-Kalkowska - Mężczyzna bez twarzy 


 

Jak cienka jest granica między fascynacją, przyjaźnią i miłością postara się udowodnić Anna Wysocka – Kalkowska, autorka powieści dla kobiet.
"Mężczyzna bez twarzy” to historia, która opowiada o tym jak szybko pojawienie się w życiu nowej osoby może zachwiać całym naszym dotychczasowym życiem. Agata jest szczęśliwą mężatką z poukładanym emocjonalnie życiem. Nagle całkiem nieoczekiwanie rozpoczyna sms-ową korespondencję z obcym mężczyzną. Ten okazuje się na tyle fascynujący, że nasza bohaterka powoli zatraca równowagę swoich uczuć. Kim okaże się „Mężczyzna bez twarzy”? Czy Agata mimo poukładanego życia uczuciowego, postanowi zaryzykować by posmakować w życiu czegoś zakazanego?
Jednocześnie w powieści poznajemy losy przyjaciół Agaty, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Krzysztof, który jest wiernym powiernikiem najskrytszych sekretów Agaty i sam przeżywa różnego rodzaju miłosne zawirowania oraz urocza i nieco zwariowana Magda. Cała trójka toczy w pewnym rodzaju emocjonalną walkę o szczęście, chociaż tak naprawdę tylko Agata może na tej walce wiele stracić. Jak potoczą się losy kobiety, która poprzez kontakt z obcym mężczyzną budzi w sobie uśpione pragnienia i podniety? Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa? Co jeśli nasze pragnienia wychodzą poza ramy tego co dozwolone. Czy Agata zaryzykuje i zatraci się w rozkoszy a może spasuje na zawsze pozostawiając niedosyt tego co mogło by się zdarzyć gdyby…
Powieść, w której nie zabraknie głębokich przemyśleń i wzruszeń, ale która tym razem również bawi i zabiera w drobne ale jakże soczyste podniety. Jak twierdzi sama autorka, jest to powieść która przyniosła jej ogrom pozytywnych emocji.

Okładka przedstawia kobietę i mężczyznę, w zmysłowym dotyku i zapewne spojrzeniu, którego niestety nie widzimy. Jestem jednak przekonana, że aż kipi od nich z nadmiaru emocji, różnorakich... Z tyłu możecie przeczytać kilka słów od autorki oraz opis powieści. Nie wiem, jak finalnie się będzie prezentować, gdyż nie mam jej jeszcze w dłoniach. Czytałam ją w wersji elektronicznej. :)

Moje kolejne spotkanie z twórczością autorki - muszę przyznać, że po raz kolejny było udane. Czyta się szybko, miło i przyjemnie. Może też pochłaniałam tak szybko tę opowieść, gdyż tęskniłam za piórem, jakim posługuje się pisarka. Odnoszę wrażenie, że każda kolejna lektura, która wychodzi z jej pióra jest jeszcze lepsza. Poprzednio wydana książka, również mój patronat medialny, była świetna. Ta też taka jest, aczkolwiek nieco inaczej została napisana. Sięgając po książki Ani znajdziecie w niej wiele emocji, wartości... Zmusi Was ona do wielu refleksji nad sobą, nad życiem - to jest piękne. Nie byłam w stanie zaznaczyć cytatów w wersji elektronicznej, poza tym, byłaby to niemal cała książka w znacznikach, albo byłoby ich całkiem sporo. Ta powieść uderza w czułe struny, moi drodzy... 

Główną bohaterką jest Agata. Może nie do końca ją polubiłam, bo jej pewnych zachowań nie do końca potrafiłam zrozumieć. Niemniej jednak kilka rzeczy nas połączyło. Między innymi to, jak traktowała relacje z innymi ludźmi. Były one dla niej bardzo ważne. I widać to było. Nie owijała w bawełnę, była sobą, była szczęśliwa. Wiadomo, że po pewnym czasie każdy może się znudzić. Potrzebuje w swoim życiu iskry, która wznieci uczucia, rozbudzi nas i nasze życie. Ale trzeba znać granicę... Uważam, że postacie w recenzowanej dzisiaj lekturze są dopracowane, każdy z nich jest inny. Nie spotkacie tu osób na jedno kopyto wykreowanych, nic nie wnoszących do treści. Każdy z nich daje nam wiele słów, tak prawdziwych, za swoim przykładem wartości, że to aż momentami wydaje się nierealne. Że aż tak się da? Naprawdę, GRATULUJĘ autorce, stworzyła bardzo wartościową opowieść...

Uderza w czułe struny, a przede wszystkim uderzyła we mnie... Chciałabym skupić się na kilku sprawach. Emocje - to element, który tutaj aż w nadmiarze występował. Był wszędzie, pod każdą postacią. Może nie popłakałam się, ale czułam ogromny ból w pewnym momencie i byłam też zła na autorkę, że taki los postawiła jednemu z bohaterów. Ale... pozbierałam się jakoś. Czułam całą sobą wszystko to, co nasza główna bohaterka.
Może nie miałam faceta od sms-ów. Kiedyś był inne czasy... Będąc w pierwszej gimnazjum poznałam wirtualnie pewnego człowieka. Ba, nawet nie jednego. Dziewczyny, chłopaki... Wymienialiśmy się wiadomościami i wtedy właśnie nie byłam świadoma granicy, którą tak łatwo przekroczyć. Granicy, która potrafi zrujnować człowieka. Człowieka, ale i jego uczucia. Okres dojrzewania, zauroczenia, miłość - to nieco się różni od momentu, gdy człowiek jest dorosły - zna wyczucie taktu i wie, kiedy przekracza granicę, albo chociaż sobie zdaje z tego sprawę. Ja wtedy nie myślałam o granicach. Pragnęłam czyjeś uwagi, sympatii - jednak naznaczyło mnie to i nauczyło tak wiele, że musiałam przez to przejść, by być mądrzejszą na całe życie. Traktuje to jak poważną lekcję, o której na pewno nie raz wspomnę w przyszłości swoim dzieciom - by nie popełniały tego jakże głupiego błędu. Ale tak, utożsamiłam się z bohaterką i to mnie z nią bardzo... złączyło.
Nawiązanie do aniołów... Odkąd tylko pamiętam, przyciągało mnie do nich. Miały dla mnie ogromne znaczenie. Może nie byłam aż tak bardzo nimi zafascynowana, ale lubiłam o nich czytać i nadal tak jest. To kolejny punkt, który przewija się w taki, a nie inny sposób w tej właśnie powieści.

Wartości - to, co przekazuje Ania między wierszami najnowszej książki, to nasze. Musicie ją przeczytać, by zrozumieć, jaka ta powieść jest piękna! Prawdziwa! Bolesna! Bo nie mamy tu tylko samych przyjemności... Mamy chwile smutku, zwątpienia, niezrozumienia. Na przykładzie bohaterów, ich relacji widzimy pewne rzeczy zdecydowanie bardziej... I już bardziej dosłownie się nie da... Powoduje tyle różnych myśli w głowie, że ja, po skończeniu jej nie mogłam w nocy zasnąć. Zastanawiałam się, powracałam do przeszłości... Pragnęłam to jakoś sobie uporządkować... Ale z drugiej strony chciałam już zasnąć. ;) Uwierzcie mi, że wcale nie jest to taka łatwa w odbiorze książka. Czyta się lekko, ale treść czasami jest... zbyt przygniatająca, że trzeba zrobić przerwę, przemyśleć kilka spraw. 

Relacje są tutaj jednym z ważniejszych punktów - nie tylko na stopie miłosnej, ale i przyjaźni, znajomości, rodziny... Nie tylko do płci przeciwnych, ale i tych samych. Ale i relacji z samym sobą, to jest równie ważne. Można odnieść wrażenie, że nasza główna postać chwilami przynudza, gada sama ze sobą, ALE! Czy my tak nie robimy? No pewnie, że robimy, ale nie zwracamy na to szczególnej uwagi, prawda? To naprawdę jest ważne i też mnie ujęło. W jej myślach przewija się wiele celnych uwag, które warto wziąć sobie do serca. 

Ta historia jest momentami przeciążona opisami, myślami naszej bohaterki. Tym razem nie przeszkadzało mi to kompletnie... Dostałam naprawdę tak wiele, głównie między słowami, że czułam, jak coś w środku mi się ściska. Doceniałam to wszystko i jestem wdzięczna, że mogłam ją poznać. Że mogłam jej patronować, to cudowne doświadczenie odczuwać to, co nasi bohaterowie, a jeszcze wziąć to pod swoje skrzydła...
Wydawać się może melancholijna, przytłaczająca... Jest prawdziwa. Nasze życie nie jest usłane różami. Nosimy bagaż doświadczeń, a los nie raz podtyka nam pod nogi kłody. Nie tylko w postaci problemów, namacalnych, ale i tych w głowie - poddaje nam wiele rozterek, którym poświęcamy wiele czasu... 

Reasumując uważam, że jest to dopracowana powieść, która ma swój urok i styl. Nie jest utrzymana w stylu jak inne powieści, które zazwyczaj czytam, ale ma swoją fabułę. Ma punkty zwrotne. Łamie serce. Daje nadzieję. Wzbudza emocje i zmusza nas do refleksji. To jest piękne. Polecam ją wszystkim zainteresowanym. Wszystkim, którzy lubią czytać i rozmyślać... POLECAM Z CZYSTYM SERCEM.

Skusicie się na tę książkę? Lubicie historie, które dają Wam do myślenia? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu i autorce.

1 komentarz:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)