Dzień dobry,
przychodzę dzisiaj do Was z premierową opinią na temat opowiadania "Windą do nieba" autorstwa Corinne Michaels. Autorka znana z rewelacyjnych powieści, sprawiła nam na święta nie lada prezent - krótką opowieść osadzoną w klimacie świąt. Ja, typowa przeciwniczka (jeszcze do niedawna, aktualnie się zmieniam) tegoż okresu, z miłą chęcią sięgnęłam po nowość od niej. Lubię te historie, które wydała i czytałam więc nie mogłam przepuścić takiej okazji.
Corinne Michaels - autorka
bestsellerowej serii z list New York Timesa, USA Today oraz Will Street
Journal. Jest uczuciową, błyskotliwą, sarkastyczną, uwielbiającą dobrą
zabawę mamą dwójki dzieci. Jej babcie od strony matki i ojca były
bibliotekarkami, co tylko spotęgowało jej zamiłowanie do czytania. Po
wielu latach pisania opowiadań, nie mogła zignorować potrzeby ukończenia
swojej debiutanckiej powieści zatytułowanej "Beloved". Mężczyźni w jej
książkach są życiowymi rozbitkami, tak pięknymi, że skradną ci serce. PREMIERA: 17.11.2021
Corinne Michaels - Windą do nieba
Holly Brickman od trzech lat marzy tylko o jednym – by ktoś
odwołał Boże Narodzenie. Znów czeka ją Gwiazdka spędzona w samotności – bez
wspólnego ubierania choinki w rytm „Last Christmas”, bez przytulania się na
kanapie podczas oglądania świątecznych filmów i... bez całowania się pod
jemiołą. A tegoroczne święta zapowiadają się jeszcze gorzej niż wszystkie
poprzednie, ponieważ Holly właśnie uprawiała najlepszy seks w całym swoim życiu
z kolegą z pracy, Deanem Pritchardem. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie
to, że on nie tylko nie zadzwonił po wspólnie spędzonej nocy, ale teraz celowo
stara się jej unikać. A Holly kompletnie straciła dla niego głowę...
Przewrotny los postanawia podarować im drugą szansę, gdy pewnego dnia,
opuszczając biuro, oboje utykają w zepsutej windzie. Szalejąca na dworze burza
śnieżna odetnie ich od świata. Skazani wyłącznie na własne towarzystwo będą
mogli wszystko sobie wyjaśnić. Czy to cudowne zrządzenie losu sprawi, że Holly
znów poczuje niepowtarzalny klimat świąt? Czy Dean okaże się dla niej
wymarzonym prezentem pod choinkę, czy może Święty Mikołaj znów o niej zapomni?
Na okładce tej nowelki widzimy kobietę i mężczyznę. Ogólnie stylem utrzymana jest w podobnym jak do serii o bracia Arrowood - czcionka. Z wytłuszczonymi elementami, satynowa w dotyku. Mimo swojej małej objętości, na pewno świetnie się będzie prezentować z pozostałymi lekturami w mojej biblioteczce. Posiada skrzydełka, które dodatkowo chronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim zobaczycie okładki serii o braciach, o których wspomniałam nieco wyżej. Stronice są kremowe, czcionka jest duża, gdzieś tam jakaś literówka rzuciła mi się w oko, ale była może jedna, góra dwie - więc nie przeszkadzało to w lekturze. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Kolejne spotkanie z Corinne Michaels totalnie wyluzowało mnie. Czytałam ją akurat przed pracą i udało mi się ją poznać w całości. Z impetem wpadłam do świata Holly i Deana i nie żałuję, gdyż była to krótka, aczkolwiek mocno wyboista i pełna uczuć opowiastka. Autorka ma tak wyczute pióro, że wie jak sprytnie lawirować bohaterami, uczuciami by nas zaciągnąć i nie pozwolić odejść od czytania. Ze mną przynajmniej tak było. Jak zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać... Czas spędzony przy tej nowelce mija szybko, przyjemnie i bez jakichkolwiek przeszkód.
Nie mamy tutaj zbyt wiele czasu na zapoznanie się z bohaterami, zresztą nawet nie jest to potrzebne. Nie wiem, jak będzie z Wami, ale ze mną było tak, że gdy tylko zaczęłam czytać, od razu poczułam, że znam się z tymi bohaterami. Nie musiałam wiedzieć, co kto lubi jeść, pić, jaki kolor jest jego ulubionym itp. Po prostu wchodząc do ich świata, dzięki oczywiście autorce, poczułam się tak, jakbym znała ich obojga od lat. I wiedziałam, że ona nie lubi świąt, a on chce to zmienić. Mimo że krótko o nich czytamy, to jednak przypadli mi do gustu oboje. Wydawali się sympatyczni, chociaż ogromni z nich pracoholicy. Nie wiem, czy chciałabym być kiedyś w takim związku, gdzie dominuje praca i to ona jest najważniejsza...
Nie czułam tutaj miażdżących emocji, napięcia - jakie były między głównymi postaciami, którzy są też naszymi narratorami. Niemniej jednak dobrze się czytało o tym, jakie emocje towarzyszyły im. I mogłam je sobie po prostu wyobrazić. Jednak to za krótko, bym mogła przejąć ich uczucia.
Może nie było też oryginalnej historii, bo takich sytuacji jest cała masa, a sama scena w windzie - przyszło mi na myśl, że gdzieś już o tym czytałam. To nie jest jednak takie ważne, grunt, że dała nam to, czego chcieliśmy.
Odprężenie. Relaks. Kilka uśmiechów. Ja totalnie przy niej się zrelaksowałam, akurat zaczynał się tydzień, za chwilę trzeba było uciekać do pracy. Dostałam lekką i przyjemną historię, którą pochłonęłam w godzinę. Za tą zwyczajność, prostotę, cenię pióro pisarki. I na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z jej powieściami. Czekam cierpliwie na kolejne!
Ah! I klimat świąteczny! Jest on tutaj, ale co ważne dla mnie, nie jest agresywny. Nie ma tutaj tego przepychu - tylko jest to wszystko opisane z umiarem, by nie przerazić na samo dzień dobry. Dlatego jestem wdzięczna, bo i ja się kroczek po kroczku przekonuję do tego okresu. :)
Macie w planie sięgnąć po tę krótką nowelkę?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)