niedziela, 13 grudnia 2020

K.C.Hiddenstorm - Łabędzi śpiew

 Dzień dobry Moliki! 😈

Mam dzisiaj dla Was recenzję książki, w której nic nie jest oczywiste. Tak dawno nie czytałam nic z pióra autorki, że w końcu się zabrałam za jej nowość od wydawnictwa WasPos. Jeszcze mam jedną zaległość, "30 dni", ale to pewnie już w przyszłym roku. Dobra informacja jest taka, że autorka nie zwalnia tempa i w przyszłym, 2021 roku, będzie sporo do czytania. :) 

K.C.Hiddenstorm - urodzona 1 marca 1987r. w Białymstoku. Absolwentka filologii angielskiej. Autorka szeroko pojętej fantastyki, zaś w życiu zawodowym charyzmatyczna nauczycielka języka angielskiego. Zadebiutowała na rynku wydawniczym w 2016 roku powieścią fantastyczną "Władczyni Mroku". Jej styl pisania jest chwalony przez czytelników. Cechuje go cięty język, czarny humor, cynizm. W wolnej chwili pisarka lubi oddać się dobrej lekturze lub ciekawemu filmowi z ulubionych gatunków.

K.C.Hiddenstorm - Łabędzi śpiew


Oboje byli w pewien sposób zakochani w śmierci. Oboje mieli w sobie mrok.
Po jednej ze szczególnie brutalnych awantur Alice Newman zabija męża – porywczego policjanta, który znęcał się nad nią od lat. Mimo że działała w samoobronie, wie, że nie może liczyć na pomoc stróżów prawa. Nie widząc innego rozwiązania, postanawia uciec za granicę. W czasie podróży do Meksyku zostaje rozpoznana przez pracownika stacji benzynowej. Kiedy wydaje się, że sytuacja jest przesądzona, na pomoc przychodzi Phoenix Thorne, który okazuje się być… płatnym mordercą. Sprawy się komplikują i to nie tylko przez uczucie, które wybucha między obojgiem. Phoenix pomaga Alice w dalszej ucieczce. Kiedy dowiaduje się, że jest z nią związany bardziej niż początkowo sądził, będzie musiał wybrać – czy jest lojalny wobec zobowiązań z przeszłości, czy wobec kobiety, którą pokochał.

Okładka tej książki w pewien sposób przyciąga wzrok. Utrzymana w ciemnych kolorach z dodatkiem różowego tytułu i takiegoż samego grzbietu robi wrażenie. Na minus dla mnie bardzo ściśnieni zostali patroni medialni, spokojnie było miejsce, żeby troszkę powiększyć loga, były bardziej widoczne. Jeśli ktoś ma słabszy wzrok, to może nie widzieć nazw tych blogów. Posiada skrzydełka, które chronią powieść  przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich jest kilka polecajek, trzy od autorek a jedna od blogerki, która jest również patronem medialnym. Na drugim skrzydełku przeczytacie kilka słów o autorce oraz ujrzycie dwie jej kolejne powieści w przygotowaniu przez wydawnictwo. Tak, ja też nie mogę się ich doczekać!
Stronice są kremowe, czcionka nie za duża, nie za mała, dobra dla oczu. Kilka literówek się pojawiło, jednak nie raziły one w oczy i nie przeszkadzały w lekturze. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka została podzielona na części i rozdziały. Każdy z rozdziałów ma piękną wstawkę, z czarnych piór, które nawiązują do przedstawionej historii. Jak dla mnie jest to fajne urozmaicenie, na plus oczywiście. 

Kolejne spotkanie z Kariną. Wiecie... Ja nadal pamiętam moment, kiedy pierwszy raz do mnie napisała, a jej książkę, czytałam z wypiekami na twarzy. To było coś niesamowitego! Niebanalnego! Coś, czego na "co dzień" w książkach nie ma. I to jest jej znakiem rozpoznawalnym. Każda historia jest tak pokręcona, że aż chwilami wierzyć się nie chce, że ona wymyśliła coś tak nieprawdopodobnego. :D I mimo, że mam jedną jej książkową zaległość, to cieszę się, że sięgnęłam po dziś recenzowaną lekturę. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie ma jakichkolwiek blokad, które utrudniały by nam czerpanie przyjemności (o zgrozo) z tak popapranej powieści. Gdy tylko zaczęłam czytać, w mig się wciągnęłam. Przedstawiony świat niby tak normalny, a jednak to, co się tam dzieje... Momentami jest tak gorąco, że zastanawiałam się, czy to efekt tego, co czytam, czy przypadkiem nie dopadł mnie covid... Jednak to była wina autorki, co wybaczam, dla takich emocji warto czytać! Nie zwiodłam się, dostałam kawał dobrej, paranormalnej historii, która zostaje ze mną na dłużej. Z niecierpliwością czekam na jej kolejne powieści i mimo, iż jedna będzie o gangusach, to i tak się skusze, bo coś czuję, że i tak będzie jedyna w swoim rodzaju. 

Alice Newman jest naszą główną bohaterką. Żona policjanta, mocno zniewolona pod jego skrzydłami. Wie, że to co zrobiła było koniecznością. Obroną. Ale musi zwijać żagle jak najdalej, by nie dopadła ją za to kara. Bo przecież nikt nie udowodni jej samoobrony, prawda? Tym bardziej, jeśli to był policjant, a jego partner i zarazem przyjaciel, nienawidził ją z całego serca. Nasza bohaterka jest mocno pokręcona. Ma swoją przyjaciółkę, Nyks, która jest niesamowita, nierealna... To dzięki niej ma tyle w sobie siły, by żyć każdego dnia.
Phoenix Thorne to postać, która od pierwszego "spotkania" przypadła mi do gustu. Mimo iż nie jest on pozytywną i dobra postacią, przynajmniej to wynika z pierwszych chwil, gdy go poznajemy... To w jakiś sposób polubiłam go, nawet bardzo i wyczekiwałam tylko, kiedy jego losy przetną się z losami Alice. Aż w końcu się doczekałam. Z tej dwójki to zdecydowanie on jest moim faworytem. Mimo ciemnej strony życia, jestem za nim.
Autorka stworzyła niebanalne postacie, które mają swój oryginalny charakter. Nie są wykreowani na jedno kopyto, co jest na plus, gdyż nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Ja jestem zachwycona... Ale idźmy dalej. 

Sam pomysł na książkę, jest bardzo trafny. Nie wiem skąd to takie przeświadczenie, ale często ludzie mówili, że jak mąż policjant, to tę agresję często gęsto wyładowuje na rodzinie. Oczywiście, nie każdemu "psu" Burek na imię, ale wiecie... Takie coś przychodzi na myśl, i wiem, że zawsze to skojarzenie gdzieś tam od młodszych lat było ze mną. Ludzie się zmieniają, wiadomo, ale wiecie... Różnie bywa. Dlatego brawa dla Kariny się należą, za chwycenie się tego tematu i tego, że ktoś później chciał stanąć nie w obronie kolegi, a właśnie Alice. To pokazuje, że są też normalni ludzie, a nie tylko fałszywi obłudnicy, którzy staną murem za przyjacielem, nie wiedząc też do końca, jaki jest... A nikt nie jest święty, każdy ma swoje grzeszki na sumieniu. 

Książka to jedna wielka ucieczka. I kiełkujące uczucie. Wartka akcja, która sprawia, że momentami trudno nadążyć za postaciami. Wiele nagłych zwrotów akcji, scen jak z dobrego filmu sensacyjnego. Po prostu sztos! Nie było tutaj czasu na nudę, tutaj ciągle coś się dzieje. Dynamiczna akcja, dynamiczni bohaterowie to zdecydowanie wielki plus dla całokształtu.
Uczucie... Co tutaj się działo! Nie raz wykwitł mi rumieniec na policzku. Podobało mi się, jak Karina uchwyciła relacje dwójki nieznajomych, niebezpiecznych ludzi. Moglibyśmy zobaczyć, jak się traktują, a gdy już poczuliśmy chemię... Było ogniście! Sceny tylko dla dorosłych, nie były wymuszone. Były idealnie napisane pod daną chwilę, ale i pod całość. Nie były zbyt subtelne, bo takowe by tutaj nie pasowały. Wiem, że część z Was nie lubi takich scen, ale tutaj nie ma tego aż tak dużo. Więc nie martwcie się, że na każdej stronie będzie tylko i wyłącznie seks. :) 

Na samym końcu pojawia się krótka PLAYLISTA, która dopełnia treść i o której w książce wspominano. Część to taka naprawdę, klasyka muzyki. Klasyka, którą pamiętam od młodszych lat, nawet za czasów dzieciaka.

Jednak to, co dzieje się w OSTATNIM rozdziale... To po prostu zostawiło mnie z rozdziawioną buzią. Po prostu... SZOK. Nie takiego ZAKOŃCZENIA się spodziewałam. Myślałam, że to jakoś wszystko się ułoży, a tu proszę, taki koniec. Naprawdę, nawet teraz, już chwilę po przeczytaniu się zastanawiam nad tym, co tu się tak właściwie stało. Wiele zwrotów akcji również spowoduje na Waszych ustach zdziwienie. Nie jest to do końca realna historia, ale i tak Wam gorąco polecam, bo jest warta Waszej uwagi! 

Zdecydowanie polecam. Może nie ma w niej wartości, jakich nie raz wymagam od książek, ale jest wszystko inne. Czuć emocje, czuć chemię między bohaterami, sami są idealnie wykreowani, a całość jest dopracowana pod każdym szczegółem. Jestem zadowolona i czekam na kolejne książki, jestem przekonana, że będą równie dobre, albo i jeszcze lepsze. :)

Mieliście okazję sięgnąć kiedyś po książki Kariny? Która z nich zapadła Wam najmocniej w pamięć? 

Za egzemplarz dziękuję Autorce oraz wydawnictwu  

2 komentarze:

  1. Pierwszy raz słyszę o twórczości tej autorki. Pewnie dlatego, że nie czytuję fantastyki. Super, że zakończenie jest zaskakujące i niespodziewane. Takie lubię najbardziej. :) Ciekawy też pomysł z tą playlistą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tych zwrotów akcji i niesamowitego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)