Witajcie,
przychodzę do Was dzisiaj z lekturą smutną, prawdziwą... Jest to taka prawdziwa historia, bo mogła wydarzyć się i nam. I wydarza się wielu osobom, jednak nie każdy potrafi się do tego przyznać. Nie każdy umie poprosić o pomoc, a przecież to jest najważniejsze. By umieć poprosić o pomoc i tę pomoc od kogoś dostać...
Małgorzata Brodzik - urodzona w 1994 roku. Prowadzi stronę "Małgorzata Brodzik - Mama na obrotach i autorka" gdzie zamieszcza recenzje różnorodnych książek. I właśnie za taką mamę się uważa, bo nie potrafi usiedzieć w miejscu. "Walcząc z przeszłością" to jej debiut literacki.
Małgorzata Brodzik - Walcząc z przeszłością
Dzieciństwo jest najważniejszym okresem w życiu każdego z nas.
Pozostawia ono trwały ślad w psychice i wpływa na to, jak później
radzimy sobie w dorosłym życiu. Walcząc z przeszłością jest świadectwem
tego, że często dzieci borykają się z problemami, których mógłby nie
udźwignąć nawet dorosły człowiek.
To opowieść o losach Emmy, młodej kobiety, która nie może poradzić sobie z demonami przeszłości. Wciąż wraca ona wspomnieniami do dzieciństwa, które było dla niej pasmem przykrości, upokorzeń, a także krzywdy – zarówno psychicznej, jak i fizycznej – której doznała od bliskiej osoby. Czy uda się jej przezwyciężyć wszystkie swoje lęki?
To opowieść o losach Emmy, młodej kobiety, która nie może poradzić sobie z demonami przeszłości. Wciąż wraca ona wspomnieniami do dzieciństwa, które było dla niej pasmem przykrości, upokorzeń, a także krzywdy – zarówno psychicznej, jak i fizycznej – której doznała od bliskiej osoby. Czy uda się jej przezwyciężyć wszystkie swoje lęki?
Zacznę od okładki, tak jak zawsze. Początkowo miała być inna, w sumie tamta druga też nie była zła. Ale tutaj widzimy dziewczynkę, której ktoś położył dłoń na ramieniu. Widać łzy na twarzy dziewczynki... Sama też zakrywa swoją dłonią usta...
Sam opis podpowiada nam, czego możemy spodziewać się na kartach powieści, więc możemy sobie tylko kilka rzeczy wyobrazić... Bowiem nie każdy przeszedł w swoim życiu piekło, by móc zrozumieć i wiedzieć, co odczuwa nasza bohaterka.
Książka posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce.
Stronice są kremowe, czcionka bardzo duża, odstępy między wersami zostały zachowane, tak samo jak marginesy. W tekście pojawiło się pięć literówek, które nie były aż tak znaczące i nie przeszkadzały w lekturze.
Jest to pierwsze spotkanie z autorką. Kojarzę oczywiście z bloga Małgorzatę, więc miło się zrobiło, gdy kolejny bloger, recenzent wydaje swoją książkę. Nie wiedziałam kompletnie, czego się spodziewać. Nie robiłam sobie nadziei, że książka okaże się fenomenem. Sama jestem debiutującą, a raczej byłam debiutującą, pisarką, więc wiem, że mało komu udaje się z pierwszą powieścią wywołać super pozytywne komentarze u wszystkich czytających.
Małgorzata Brodzik posługuje się tutaj bardzo lekkim piórem, które nie posiada jakichkolwiek blokad w czytaniu. Jest prosty, bez trudnych słów, więc możemy uznać to za plus. Nie ma tutaj typowych rozdziałów. Jest prolog, rozdział zatytułowany jako "Wspomnienia" oraz Epilog. Przez to może Wam się ona trochę dłużyć. Jednak ma ona dużą czcionkę, a stron niecałe trzysta. Ja pochłonęłam ją w przeciągu jednego popołudnia.
Skupiając się na naszej bohaterce, Emmie... Nie do końca przypadła mi do gustu. Jej niektóre zachowania... No cóż, nie były adekwatne do sytuacji. Możecie napisać, że się guzik znam, że nie przeżyłam czegoś takiego, że nie mogę przewidzieć takich sytuacji... Że przecież każdy przechodzi to inaczej... To prawda. Jednak w większości przypadków osoby, które doświadczają przemocy, psychicznej jak i fizycznej, są zdecydowanie wycofane ze społeczeństwa. Są cichymi, szarymi myszkami, nie wyróżniającymi się z tłumu.
I uwierzcie mi, że wiem, jak to jest. Może nie byłam w identycznej sytuacji jak Emma, ale bardzo zbliżonej. Wiem również na przykładzie innych, już teraz bliskich mi osób, wiem, że niektóre zachowania Emmy były przesadzone. Nawet za bardzo...
Drażniło mnie również narzekanie dziewczyny na szpitalne jedzenie - a przecież sama w domu nie miała lepiej... Uważam, że powinna doceniać to, że w ogóle, cokolwiek ma. Tak się również zastanawiam, czy ja, w wieku dziesięciu lat myślałam o tym, na co choruję? Wydaje mi się, że po prostu byłam chora i nie rozczulałam się nad tym, nie snułam domysłów, dlatego wydaje mi się to trochę również przesadzone. Rozmowa głównej bohaterki z policjantami, z psychologiem - również wydała mi się na wyrost. Z racji tego, że wiem, jak to jest, wydaje mi się mocno nierealne. Nigdy nie byłabym w stanie po czymś takim mówić tak lekko, a nawet chwilami bezczelnie do funkcjonariuszy i psychologa... No naprawdę... I tak samo gdy w jednym momencie, wie, że musi być twarda, że zawsze jest twarda, nagle głośno się śmieje, a zaraz płacze... No cóż, ta sytuacja w ogóle wprowadziła mnie w osłupienie i bardziej przypomniała zachowanie rozkapryszonego dziecka.
Przez te moje powyższe rozważania, nie mogłam, nie byłam w stanie odczuć tego, co Emma. Nie potrafiłam wejść w jej skórę, duszę.
JEDNAK nie jest to tak, że skreślam tę historię. To, że kilka elementów całej powieści nie przypadło mi do gustu, nie oznacza, że i Wam się nie spodoba. Każdy pochodzi z innego środowiska. Każdy przeżył, przeżywa coś skrajnie innego. Jestem pewna, że spodoba się ta lektura większości z Was. Pokazuje, jak może wyglądać nasze życie. Jak wygląda stłamszenie przez drugiego człowieka. Pokazuje, że ludzie nie mają sumienia., skrupułów i są w stanie dopuścić się do okropnej zbrodni, byle tylko się zemścić lub by dojść do celu...
jest to niebywale smutne. Bo my - ludzie - jesteśmy właśnie takimi potworami. Zamiast pomagać, siedzimy cicho i jesteśmy głusi na krzywdę innych. Sami chcąc sobie pomóc nie mamy siły przeciwstawić się oprawcy, bo po prostu, najzwyczajniej w świecie się boimy...
Jest to książka prawdziwa, niezwykle smutna... Ale niestety tak się dzieje w naszym świecie i musimy zdawać sobie z tego sprawę. Nie możemy zamknąć oczu na takie niesprawiedliwości, jakie spotykają nas, w dwudziestym pierwszym wieku.
Reasumując uważam, że jak najbardziej możecie sięgnąć po tę książkę. Ja sobie nie robiłam nadziei, że będzie fenomenalna. Była niezła, jednak napotkałam kilka rzeczy, do których jak wiecie, musiałam się odwołać. Nigdy nie piszę recenzji na pokaz, a zgodnie z tym co myślę.
Macie w planach tę książkę przeczytać? Wiem, że wielu z Was już to robi, ponieważ na Facebooku wiele osób napisało mi, że właśnie ją czyta. W tym trudnym czasie życzę Wam zdrowia, przede wszystkim. Zostańcie w domu, dla dobra Waszego i Waszych bliskich.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Mimo, że napisałaś o minusach tej książki, jestem jej ciekawa, bo porusza ważną tematykę. Dziękuję za polecenie, zapisałam tytuł.
OdpowiedzUsuńJak tylko skończę czytać książkę, którą czytam obecnie, zabieram się za ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Nie za bardzo lubię smutne historie ale nie mówię NIE tej książce. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki. Zapiszę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com