Witajcie,
przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, którą czytałam w przedświątecznym szale w pracy. A raczej przed pracą, czasem po pracy, jeśli nie sprzątałam na święta. Niestety albo stety, praca stylistki paznokci i kosmetyczki jest nieco... Napięta. :D Niemniej jednak udało mi się ją dokończyć z rana w Wigilię i mogę Wam napisać kilka słów o tym, co myślę.
Ryszard Ćwirlej - dziennikarz i
wykładowca akademicki, twórca "kryminału neomilicyjnego", nowego gatunku
literackiego. W 2018 roku autor na wrocławskim rynku otrzymał główną
Nagrodę Wielkiego Kalibru i ponownie Nagrodę Wielkiego Kalibru
Czytelników.
Ryszard Ćwirlej - Naga prawda
Martwa kobieta w łóżku prominentnego urzędnika, zatopiony samochód ze zwłokami trzyosobowej rodziny oraz tajemnicze zniknięcie poznańskiej kelnerki. Co łączy te pozornie niezwiązane ze sobą sprawy? „Naga prawda” to kolejna odsłona przygód Anety Nowak, młodej i ambitnej podkomisarz z komendy w Szamotułach, która doskonale odnajduje się w zdominowanej przez mężczyzn policyjnej rzeczywistości. Ryszard Ćwirlej, jeden z najbardziej cenionych polskich pisarzy, powraca z kolejnym znakomitym kryminałem – skomplikowane śledztwo, po mistrzowsku budowane napięcie i bohaterka, dla której nie ma spraw nierozwiązanych.
Okładka przedstawia naszą bohaterkę Anetę Nowak, na jej ścigaczu. Jest satynowa w dotyku z dodatkami śliskimi. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim okładki jego wydanych książek. Stronice są kremowe, czcionka jest wystarczająca, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Literówka gdzieś się wydarzyła, ale nie przeszkadzały mi one zbytnio. Została podzielona na rozdziały, które z kolei dzielą się na podrozdziały z miejscem i czasem akcji. Jest też zmiana narracji, więc warto czytać uważnie.
Jest to moje trzecie spotkanie z autorem i uważam, że chyba najbardziej udane. Czytało mi się dosyć szybko jak na to, że nie miałam na nią czasu, by usiąść i bez przerw móc oddać się lekturze. Lekko i przyjemnie przewracałam stronę za stroną. Trzy różne zdarzenia, które będą miały punkt wspólny. I to mnie zainteresowało najbardziej, byłam niesamowicie ciekawa tego, jaki będzie wspólny mianownik? Ćwirlej ma w swoim piórze coś takiego, że czytelnik z zainteresowaniem śledzi bohaterów, stara się dojrzeć wcześniej rozwiązanie, a to wcale nie jest takie proste. Niezwykle dobrze wykreowana fabuła, która wprowadza w maliny i to nie raz! Dopracowana w każdym szczególe, nic jej nie brakuje.
Mamy trzy różne zdarzenia, kilka bohaterów. Wspomniana z okładki Aneta Nowak - może nie pałałam do niej ogromną sympatią, ale tym razem dość ciekawie śledziłam jej poczynania. Nie podobała mi się jej relacja kompletnie!, z Adrianem. Najchętniej kazałabym się jej zastanowić, co ona robi... Zasmucił mnie fakt jedynie, że autor nie pociągnął relacji Nowak z pewnym policjantem, gdzie być może coś byłoby na rzeczy?
Mamy tutaj tych dobrych, złych i neutralnych ludzi, ale jakoś żaden specjalnie nie zrobił na mnie wrażenia.
Są to postacie z krwi i kości, których moglibyśmy spotkać w swoim życiu. Są one dopracowane, nie płaskie i nijakie.
Jest to czwarty tom z serii o policjantce, nie wiem jakim cudem ominęłam część drugą, ale spokojnie, myślę, że w nowym roku ją nadrobię. Mamy tutaj pomieszany kryminał z obyczajem, dzięki czemu nie ma nudy. Wychodzą na jaw brudne sekrety osób, które powinny być schowane gdzieś głęboko. Samo zakończenie jest zaskakujące, bo nie tego się spodziewałam... Jeśli chodzi o samą przemyślaną fabułę i jak wspominałam wcześniej jest dopracowane, niczego nie brakuje i jest na tyle wykreowana, że nie sposób wcześniej rozwikłać zagadki. A przynajmniej samo stowarzyszenie, o którym dowiadujemy się w trakcie, sprawiło, że włosy stanęły mi dęba. Mamy napomknięte o pandemii, jaka nas dopadła.
Akcja ma odpowiednie tempo, które dzięki wydarzeniom, które pojawią się nagle - sprawia, że czyta się dosyć szybko. Nie ciągnie się nieskończenie. Lubię dynamiczne opowieści, które z trudem odkłada się na bok. A ta taka jest.
Reasumując uważam, że jest to naprawdę dobry kryminał, po który warto sięgnąć. Choćby ze względu na przemyślaną fabułę, ciekawie skonstruowaną całość. Czyta się szybko i przyjemnie, nie mamy żadnych przeszkód podczas czytania, jedynie często brwi mogą podjeżdżać do góry ze zdziwienia, spowodowane zachowaniem i czynami naszych bohaterów. Fajnie było powrócić do pióra autora po takim czasie. Jest to moja ostatnia książka od Wydawnictwa Muza, którą dostałam jeszcze przed ślubem, a nie przeczytałam jej na czas. Mam ogromne wyrzuty, ale spadł mi kamień z serca, że wyrobiłam się z zaległościami do końca roku kalendarzowego. Jednocześnie chciałabym zaznaczyć, że lubię, kiedy szał na książki mija i po pewnym czasie pojawiają się recenzje premiery sprzed kilku miesięcy - dzięki temu mam na książki większą chęć, a przy tym zrobi się mała reklama wtedy, kiedy już wydawnictwo zazwyczaj nie poświęca jej czasu na promocję. Dlatego oficjalnie też przepraszam Wydawnictwo Muza za tak długi czas zwłoki, niestety życie mnie pochłonęło w stu procentach i nie byłam w stanie wyrobić się na czas z książkami, z którymi myślałam, że znajdę dla nich czas.
A Wam polecam, myślę, że nie będziecie żałować.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Muza
Też mam trochę zaległości, których już na pewno nie nadrobię w tym roku :), więc gratuluję, że udało Ci się tego dokonać. Co do książki, to nie miałam jeszcze okazji zetknąć się z książką pana Ćwirleja. Może uda mi się to w nowym roku. Życzę wspaniałego 2023 roku!
OdpowiedzUsuńTen przedświąteczny czas nie sprzyjał czytaniu. Ja się zmobilizowałam do odkopania bloga i trochę wykradałam wolne chwile, tak aby przeczytać coś o czym mogę napisać.
OdpowiedzUsuń