Dzień dobry,
przychodzę do Was z recenzją książki, która trochę czasu czekała na swoją kolej. Jako, że lubię czytać powieści obyczajowe, ale i thrillery, postanowiłam dać jej szansę. Opis wydał mi się ciekawy, więc... W końcu nadszedł ten moment. Niestety, nie dała mi tego, czego bym chciała...
Jeong You Jeong - urodziła się w Hampyeong w Korei Południowej. Przez kilka lat pracowała jako pielęgniarka. Obecnie jest czołową południowo-koreańską autorką kryminałów psychologicznych i thrillerów, często porównywaną do Stephena Kinga i Raymonda Chandlera.
Jeong You Jeong - Siedem lat ciemności
Mroczny, niepokojący i pełen zwrotów akcji thriller
psychologiczny z Korei Południowej!
Siedem lat. Siedem lat, odkąd życie głównego bohatera,
Sowona, wywróciło się do góry nogami. Siedem lat, odkąd po raz ostatni widział
ojca, który wylądował w więzieniu. Siedem lat, odkąd miasteczko, w którym
mieszkał, zniknęło z powierzchni ziemi, gdy ktoś otworzył śluzy tamy. Mały
Sowon jest przerzucany od krewnego do krewnego. W końcu musi sobie radzić sam w
świecie, w którym każdy prędzej czy później dowie się, że jest ON synem
mordercy.
Siedem lat po tragicznych wydarzeniach, zabójstwie dziecka
znalezionego w jeziorze, w jego ręce trafia paczka, która, jak nitka po kłębku,
doprowadza go do tego, co naprawdę się wydarzyło. A my, czytelnicy,
towarzyszymy mu w tych poszukiwaniach – nawet jeśli okazuje się, że prawda nie
jest taka, na jaką wszyscy liczyli.
„Siedem lat ciemności” to książka mroczna i niepokojąca,
która z pewnością trafi w gusta fanów filmu „Parasite”. Główny bohater poznaje
historie swojej rodziny, przypomina sobie przemoc, która go otaczała, próbuje
zrozumieć niedopowiedzenia, które doprowadziły do tragedii. Ta powieść to nie
tylko thriller psychologiczny. To przede wszystkim wnikliwy, momentami brutalny
obraz systemu, w którym wszyscy żyjemy.
Okładka książki prezentuje się ciekawie. Widzimy ciało dziewczyny, które wpadło do wody. Nasuwa to wiele myśli, jeśli jeszcze nie zaczęliśmy czytać. Jest matowa w dotyku, z wytłuszczonymi elementami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką. Spodziewałam się po niej czegoś lepszego. Chociaż z góry nie powinnam nic zakładać, gdyż pierwsze spotkania z obcymi autorami bywają różne. W ostatnim jednak czasie miałam dość szczęścia, więc tak pomyślałam, że źle nie będzie.
Czytało mi się ją z trudnością, gdyż język (z czego pewnie tłumaczenie poniekąd będzie winne) był toporny. Nie czytało się jej lekko, tylko uwierzcie mi, dosyć ciężko. Odnosiłam wrażenie, że niektóre strony są zapełnione tym samym tekstem, taki tak zwany efekt "masło maślane". Wynudziłam się jak nigdy, a sama zagadka, tajemnicze wydarzenia, w końcu zbrodnia - która powinna mnie zaintrygować, najzwyczajniej w świecie nudziła... Szkoda, bo potencjał był, aczkolwiek nie został on wykorzystany. Zbędne lanie wody, a sam pióro dosyć nużące, tak, to jest idealne słowo. Nużyła mnie niesamowicie.
Nie dostrzegam w niej żadnych pozytywów, kompletnie nie przypadła mi do gustu. Ani akcją, którą wcale nie była porywająca, nie była niepokojąca... Zwroty akcji? Ja ich nie zauważyłam...
Bohaterowie wydali mi się płascy i nijacy, każdy z problemem, każdemu ciągle coś nie pasowało. Irytowali mnie i ani trochę nie zaskarbili sobie mojej sympatii.
Samo śledztwo - już od samego początku, wiadomo było kto to zrobił, ale niestety, nie zostało to stworzone w ten sposób, żeby chociaż po trochę zrozumieć postacie.
Zadatki na psychologiczne aspekty były, i to jeszcze jakie! Ale napisano to tak, że w ogóle nie robiły wrażenia, nie spowodowały zdziwienia i efektu wow. Szkoda.
Nie mam za wiele o tej książce do powiedzenia, dla mnie to był niestety niezbyt trafny wybór jeżeli chodzi o książkę i nie dostrzegłam w niej nic pozytywnego. Czasami zdarza się, że trafiamy na lektury naprawdę świetne, a czasami na kiepskie... I ta właśnie taka jest, kiepska. Przynajmniej moim zdaniem. Nie polecam, no chyba, że sami chcecie sprawdzić i przeczytać, to proszę bardzo, aczkolwiek nie ma co od niej zbyt wiele wymagać.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Mam ją w planach, chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie zajrzę, nie przepadam za kryminałami, ale na dobry mogłabym się skusić
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Cię zawiodła.
OdpowiedzUsuńJa chyba wolę literaturę europejską lub amerykańską. Nie pogardzę jednak taką, której akcja dzieje się w orientalnym miejscu
OdpowiedzUsuń