Witajcie!
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, która również czekała dosyć długo na przeczytanie. Sporo się działo w moim życiu i może nie tak samo jak w życiu głównej bohaterki tej książki, ale jednak. Premierę miała pod koniec kwietnia, jednak czy warto było ją po takim czasie czytać? Zachęcam do czytania dalszej recenzji.
Anna H.Niemczynow - zadebiutowała w 2017 roku. Zyskała rozgłos na polskim rynku wydawniczym dzięki powieściom m.in."Bluszcz", "Zostań, ile chcesz", "Jej portret". Studiowała nauki polityczne, prawo administracyjne i pedagogikę na Uniwersytecie Szczecińskim.
Anna H.Niemczynow - Którędy do raju
Elżbieta marzy o podróżach. Choć odnosi sukcesy jako
felietonistka, ma dość codzienności kręcącej się wokół domu i dzieci. Wyczekana
wyprawa, na którą zaprosił ją mąż, zaczyna się w urokliwym słoweńskim mieście
Bled. Nic nie zapowiada tragedii. Elżbieta jeszcze nie wie, że lada moment
zacznie się dla niej walka z czasem, barierą językową i procedurami... A na jaw
wyjdą kolejne tajemnice, o których dotąd nie miała pojęcia.
W tej historii intymne emocje wrażliwej bohaterki zostają
wystawione przez los do walki z brutalną rzeczywistością. Anna H. Niemczynow, w
nieco kryminalnej odsłonie, po raz kolejny udowadnia, że siła i determinacja
jest kobietą. Którędy do raju to opowieść o nadzwyczajnej osobie wrzuconej w
wir wydarzeń, o których wielu pomyśli: „Przecież to niemożliwe”.
Okładka tej książki jest piękna, w moim stylu. Widzimy niebo, dłoń oraz część kobiety. Lubię takie inne, specyficzne szaty graficzne, dlatego ta od razu zwróciła mą uwagę. Satynowa w dotyku, z wytłuszczonymi elementami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkowa ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce, a na drugim polecajkę autorki - Krystyny Mirek. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla naszego oka, które podczas lektury nie męczy się. Literówek nie zauważyłam, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Podzielona na rozdziały, które nie są ani za długie, an za krótkie.
Jest to moje drugie spotkanie z pisarką. Obiecałam sobie po książce "Bluszcz", że dam jej jeszcze szansę, wtedy okaże się, czy będę dalej chcieć czytać powieści pisarki. Czytało mi się dosyć szybko tę pozycję, lekko - bez jakichkolwiek blokad czy przeszkód. Byłam ciekawa losów bohaterki, co ją spotka i czy poczuję cokolwiek... Przyznaję, że mam rozbieżne odczucia. Może nie była wspaniała, ale nie była też zła czy kiepska. Jednak patrząc na ogół, jestem zadowolona i po tej przeczytanej opowieści... Mam ochotę znów sięgnąć po coś Niemczynow, by sprawdzić, czy faktycznie warto czytać te historie.
Jeśli chodzi o bohaterów - nieco mnie irytowali. Swoim zachowaniem - szczególnie Elżbieta, główna bohaterka. Pragnęła podróży, życia dookoła świata niemal - ale przecież miała rodzinę, obowiązki, a przez to wydawało mi się to nierozsądne, zbyt silne i kurcze, nie na miejscu. Jeśli jej spełnieniem było podróżowanie, to po co wiązała się z kimś na całe życie, zakładała rodzinę? Ja rozumiem, to nie chodzi o to, by uwiązać ludzi po ślubie na łańcuchu, czy życie pozostawić bez marzeń. Ale jej zachowanie wydawało mi się mocno toksyczne momentami. I irytowało mnie. Z kolei jej mąż, irytował mnie jeszcze mocniej. Jego stosunek do syna, a do żony - jakby chorował na głowę. Nie mogłam pojąć, dlaczego tak się zachowuje? Mała Alicja początkowo była w porządku, jak dziecko, ale później jej odzywki, które zgarnęła po ojcu, również działały mi na nerwy...
Jak widzicie, jeśli chodzi o postacie, towarzyszyły mi negatywne emocje, byłam zła na nich, że zachowują się w ten sposób. Że ciągle coś im nie pasuje, maja wyrzuty, ale z drugiej strony... W każdej rodzinie jest coś nie tak. Jest jakiś problem, który nie wypływa poza mury domostwa. I tylko domownicy mają o nim pojęcie... I to samo stwierdziła Anna H.Niemczynow - gdzie z tymi słowami w stu procentach się zgadzam. Każda rodzina ma jakieś tajemnice... Ogólnie są oni dobrze wykreowani, spokojnie takich ludzi moglibyśmy spotkać na ulicy. Tylko Kajtek, syn Eli i Prospera wydawał mi się zamknięty w sobie, dźwigający wewnętrzny ból, tak jakoś w stosunku do niego czułam żal, smutek, współczucie i sympatię.
Spodobało mi się to, że pisarka w sposób niezwykle dokładny opisała relacje tej rodziny. Między rodzicami a dziećmi, między rodzeństwem, między małżonkami. Bardzo szczegółowo zostało to opisane, dzięki czemu poczuć można było "namacalnie" ich zachowanie, czyny, myśli... I zdarzało się, że serce pękało mi, czułam się tak, jakby było z porcelany i ktoś rzucał w nie kamieniem, a na nim pojawiały się rysy, pęknięcia. Po wszystkich poznanych wydarzeniach z powieści, dosłownie moje serce było rozleciane. A samo zakończenie? Tego się nie spodziewałam. Z jednej strony było mi przykro, a z drugiej czułam się rozzłoszczona, bo myślałam, że jednak to nie tak było i ludzie mogli popełnić błędy. Może nie czułam wszystkich emocji, ale to i tak już jest znaczący plus.
Fajne jest to, że skupiono się na problemach życia codziennego - niby nic, a jednak może spowodować wiele przykrości. A kłamstwo? To ci dopiero! Może zrujnować wszystko! Dlatego uważam, że szczerość i zaufanie w związku to podstawowy budulec, bez tego żaden fundament nie wytrzyma i dom rozleci się. Choćby nie wiadomo czym się go sklejało i podpierało. I tutaj to widać, aż za bardzo... Od jednego kłamstwa utworzyła się ich sieć, a później bohaterowie się w tym wszystkim pogubili...
O czym jest ta opowieść? Na pewno o prawdziwym życiu. O relacjach, jakie łączą nas z najbliższymi. O tym, że nie zawsze wiemy wszystko o drugim, najbliższym człowieku jest prawdą i że nie zataja nic przed Tobą... O nadziei, że zawsze można jakoś wyjść z patowej sytuacji, starać się uratować cokolwiek... O miłości, wydawać by się mogło bezgranicznej... O tym, jak ulotna może być chwila i jak zgubna być potrafi...
Wiele w niej wątków, wiele w niej wydarzeń, które zmuszają nas do refleksji. Jednak mimo wszystko zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Ja byłam zadowolona gdy ją skończyłam, chociaż mam mieszane odczucia po skończeniu, głównie przez irytację bohaterów, ich zachowanie. Drażniło mnie okropnie. Może niektóre sceny zostały nieco naciągnięte, ale później przestałam zwracać na to uwagę, gdyż dużo się działo, a ja byłam bardzo ciekawa tego, jaki to wszystko będzie mieć swój finał.
Książka o wybaczaniu, o przepracowaniu ze sobą niemal całego życia. Tutaj nasza główna bohaterka była niczym Matka Teresa z Kalkuty - oddała siebie całą dla rodziny, a sama nie stawiała siebie na pierwszym miejscu, a zawsze na ostatnim... Jest to dla nas pewnego rodzaju przestroga, by nie zatracić w życiu samej siebie. Swojej duszy, głowy - bo o to również trzeba dbać, o samych siebie.Finalnie o niej myślę, że mogłabym ją nazwać DOJRZAŁĄ historią, o PRAWDZIWYM ŻYCIU. O tym, jak przewrotne jest życie, pełne zaskakujących wydarzeń i tajemnic, które w jednej chwili potrafią zniszczyć cały poukładany świat.
POLECAM. Jest to niezwykle dopracowana pozycja, życiowa, niekoloryzowana. Jeśli lubicie powieści obyczajowe, romans - to jest to dla Was. Jeśli nie znacie pióra autorki, zdecydowanie polecam Wam właśnie tę lekturę na zaczęcie tej przygody. Ja, jeśli będę mieć okazję, z chęcią przeczytam jeszcze jedną pozycję od autorki. Jestem ciekawa, czy mnie zachwyci, czy niekoniecznie.
Znacie książki Anny H.Niemczynow? Który tytuł jest Waszym ulubionym?
Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu Luna
Lubię takie historie, więc chętnie przeczytam tę książkę, także ze względu na autorkę i zachęcającą recenzję :)
OdpowiedzUsuń