sobota, 22 maja 2021

Weronika Łodyga - Angst with happy ending

 Witajcie, 

przygotowałam dla Was dzisiaj moje wrażenia po przeczytaniu pewnej książki, której debiut bardzo polecano i promowano. Niestety debiutu nie miałam okazji jeszcze czytać, ale drugą jej powieść już tak. Ucieszyłam się, bo przecież jak tak chwalono pierwszą powieść, to oznaczało, że autorka naprawdę musi umieć czarować słowem. O tym, jak to było ze mną, dowiedziałam się dość szybko, nie minęło kilka dni, a ja ją skończyłam. 

Weronika Łodyga - zawodowo farmaceutka, prywatnie feministka, zwolenniczka ruchu pro-choico i jedna z literek w skrócie LGBT+. Siedzi w milionie fandomów, aktywnie nadrabia zaległości w znajomości Uniwersum Marvela i nie potrzebuje dziecięcej tarczy,by wybrać się do kina na film Disneya. Kocha koty. Koty ją trochę mniej. 

Weronika Łodyga - Angst with happy ending


Życie siedemnastoletniego Aleksandra nie jest usłane różami. W domu wciąż brakuje pieniędzy, mama zaharowuje się w kolejnych pracach, a przy jego boku nie ma nawet przyjaciół, którzy mogliby pomóc w odczarowaniu szarej rzeczywistości. Dlatego jest bardzo podekscytowany internetową znajomością z Yuki – czuje, że nareszcie poznał bratnią duszę. Tym większe jest jego rozczarowanie, gdy w realu przyjaciółka okazuje się… niskim chłopcem o nastroszonych ciemnych włosach i wielkich, pełnych lęku brązowych oczach. Jak mógł dać się tak oszukać?!
Anita musi się opiekować czworgiem rodzeństwa i znosić krzyki pijanego ojca. Zawsze może liczyć na sąsiedzką pomoc Aleksa, jednak gdy jest już u kresu sił, nawet jego wsparcie to za mało. Chłopak mimo własnych problemów, które wywołują w nim napady agresji, nie zamierza odpuścić i chce odmienić jej los? 

Okładka zwróciła moją uwagę. Jest zielona, z postaciami bez twarzy, Ostatnio najczęściej na Instagramie widzę takie grafiki, i są one ciekawie zrobione, ale zaczyna ich być zbyt dużo.  A tego, co jest za dużo, wkrótce może człowieka denerwować, przynajmniej mam tak ja. Jest satynowa w dotyku, posiada skrzydełka, które ochronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytać możemy kilka słów o autorce, a na drugim fragment książki. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oczu, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Tak się zastanawiam, ale zielonych okładek, to ja nie mam zbyt wiele w swojej kolekcji. 

Moje pierwsze spotkanie z piórem autorki... wypadło nieźle. Chociaż po takich pochwałach w stronę debiutu pisarki, spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Myślałam, że książka mnie oczaruje i że zrozumiem bez czytania "Hurt/comfort" jego fenomen. Niestety tak się nie stało. Chociaż powiem Wam szczerze, że jeśli Kasia z Niekulturalna poleca, to coś musi być dobre, dlatego zamierzam się o tym przekonać na własnej skórze, w przyszłości.
Czytało się dobrze, płynnie, bez blokad. Momentami wydawało mi się, że opisów jest za dużo, że przytłaczają czytelnika, co wpływa niezbyt dobrze na ocenę. Nastawiłam się chyba za bardzo i przez to książka nie spełniła tych moich wymagań... 

Często miałam dość naszego Aleksandra. Jego myśli, zachowanie... wprost mnie irytowało. I to przez większość książki. Znaczy rozumiem, że sytuacja, w której się znalazł w relacji z Yuki każdego mogła zdenerwować okropnie, ale zachowanie w szkole, udawanie, że go nie ma, gdy innym dzieje się krzywda czy tez przykrość... Jego myśli też mnie irytowały, strasznie... Bo co, chłopak nie może się zakumplować z chłopakiem? Tylko od razu z samymi dziewczynami?
ALE.
Jest Anita. I to chyba przez wzgląd na nią czytałam tę książkę z większym zainteresowaniem. owszem, byłam ciekawa poprowadzenia relacji i wątku Yuki i Aleksa, ale to Anita wydała mi się ciekawą postacią. Nie miała łatwo, oj nie. Współczułam jej z całego serca i od samego początku, gdy tylko pojawiła się w książce, współczułam jej.
Bohaterowie są realni, z krwi i kości, których śmiało moglibyśmy spotkać w naszym życiu. 

Cieszę się, że autorka poruszyła tak ważne kwestie, ale odnoszę wrażenie, że było ich za dużo? I trochę potraktowane po macoszemu, a można było wprowadzić więcej dramatyzmu, przez co my, czytelnicy, moglibyśmy odczuć emocje postaci. A tak? Nie czułam nic, prócz smutku i żalu, że los tak podtyka kłody pod nogi Anicie czy mamie Aleksa. Nikt nie ma lekko w życiu. Ci bohaterowie również.
Nie chcę Wam spoilerować, ale uważam, że gdyby skupić się na trudnych dwóch wątkach - w zupełności by to wystarczyło.
Myślę, że książka powinna być skierowana głownie do młodzieży, przed którą jeszcze całe życie. Ja, jako osoba doświadczona już przez życie, a jeszcze nie wiekowa - wiedziałam, że takie sytuacje mają miejsce i nic nie stanowiła dla mnie zdziwienia. Część spraw znam z autopsji, więc tym bardziej nie są mi obce. 

Z drugiej strony zaś fajnie przedstawione zostało życie nastolatków. Ich wybory, myśli, decyzje. To, jak postępują każdego dnia nawet w szkole, co mogłoby się wydawać głupotą. A to jednak tam, tak wiele się dzieje. Myślę, że śmiało młodzi ludzie mogą po nią sięgnąć, gdyż mogą odnaleźć w niej część siebie. 

Reasumując uważam, że jest to niezła historia, którą polecam przede wszystkim nastolatkom. Młodym ludziom, którym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy, że są najmądrzejsi i nic złego ich spotkać nie może. A jednak, może. Dlatego zachęcam sięgnąć po tę powieść i przekonać się, jakie potrafi być życie. By móc zobaczyć efekty pewnych decyzji. Ta książka jest o młodych ludziach, którzy odkrywają siebie, przyjaźnią się, ale i zachowują momentami poniżej krytyki. Nie towarzyszy nam tutaj sielanka, bo sytuacja Anity nie jest przyjemna i łatwa.
Myślę, że jeśli będę miała okazję poznać debiut autorki, chętnie to zrobię i wtedy zdecyduję, czy kiedyś jeszcze coś z jej pióra przeczytam. 

Macie te lekturę w planie? A może już poznaliście? Jakie są Wasze odczucia? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 

3 komentarze:

  1. Wielka szkoda, że Aleksander jest taki irytujący.

    OdpowiedzUsuń
  2. W najbliższych planach tej książki nie mam, ale może w przyszłości zmienię zdanie.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś przeczytam. Na razie brak mi czasu :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)