Dzień dobry,
przychodzę do Was z recenzją książki, która wzbudziła we mnie wiele emocji, a przede wszystkim - ZASKOCZYŁA mnie i wprowadziła swego rodzaju ŚWIEŻOŚĆ do tego, co w ostatnim czasie miałam okazję czytać. Ta książka totalnie opanowała Instagram, a ja już rozumiem, dlaczego. I czym tak oczarowała czytelników. Chcecie poznać moją opinię? Zachęcam do przeczytania recenzji. :)
Maciej Kaźmierczak - autor zbioru opowieści "Zwierzyna" 2015 oraz powieści "Polowanie na kaczki" 2017, "Wszechmocny" 2018 i "Dziennikarz" 2020. Opublikował kilkadziesiąt opowiadań, za jedną z nich został nominowany do Nagrody im. Janusza A.Zajdla. Prowadzi pesymistyczny profil "Lepiej nie będzie", jest także znany pod pseudonimem Poważny Postczłowiek.
Maciej Kaźmierczak - Martwy ptak
Czy zbrodnia może być dziełem sztuki?
W Łodzi dochodzi do serii makabrycznych zbrodni. Łączy je
intrygujący schemat – seryjny morderca pozbawia ofiary palców, a w ich usta
wkłada martwe ptaki. Nad sprawą pracuje para śledczych – komisarz Kyrcz i
podkomisarz Szolc. Sprawca nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Jest
perfekcyjny. W końcu jednak popełnia błąd. Czy zrobił to przypadkowo? A może
świadomie manipuluje śledczymi albo fabrykuje dowody, by zmylić policjantów?
W całą sprawę wplątana zostaje Laura Wójcik, z zawodu
rysowniczka. Dziewczynę fascynuje śmierć, szczególnie samotna śmierć ptaków.
Dlatego intrygują ją ostatnie zbrodnie. Czy to tylko przypadek, że jest autorką
portretów kolejnych ofiar mordercy? Wstrząsające i zarazem fascynujące
wydarzenia, skłaniają ją też do refleksji na temat własnej przeszłości. Czy ma
ona związek ze sprawą, którą żyje całe miasto?
Okładka prezentuje się interesująco, ale i... odpychająco. Na nitce wisi trup ptaka, powieszony za nóżkę. Martwy ptak - to motyw przewodni tego thrilleru. Według mnie to jedna z najciekawszych okładek, który działa na wyobraźnie. Zresztą sam opis działa kreatywnie na naszą wyobraźnię, a później czytając o zbrodniach, trupach... idzie zwariować. :) Ale przechodząc raz jeszcze do szaty graficznej... Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi typu zagięcia. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim fragment książki. Stronice są kremowe, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Do książki miałam dołączoną naklejkę ptaka, specyficzną zresztą. Ale chyba nigdzie jej nie nakleję... Żeby mi się jakieś koszmary później nie śniły, ani nie przytłaczały za bardzo. 😨
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, chociaż jakiś czas temu widziałam jego powieść "Dziennikarz", która jak mnie pamięć nie myli, została wydana w wydawnictwie NieZwykłe. Nie miałam jednak okazji czytać jego historii, recenzowana dzisiaj powieść jest tym pierwszym spotkaniem. Już na wstępie powiem, że całkowicie udanym! Czytałam ją wprawdzie kilka dni ze względu na brak czasu, by móc przeczytać ją jak najszybciej... Niemniej jednak, gdy zaczynałam poznawać kolejne strony, ciężko było się oderwać. Autor ma tak wyczute pióro, że wie jak podejść czytelnika i pozostawić z rozdziawioną buzią z szoku oraz zainteresować na tyle, by z trudem odrywać się lektury. Czyta się szybko i niekoniecznie przyjemne ze względu na opisy trupów, bo one nie są ani trochę przyjemne, momentami wręcz obrzydliwe. Jednak jestem tak zadowolona, że nie zostaje mi nic innego, jak Wam szczerze polecać!
To jest jedna z oryginalnych historii! Czytaliście thriller, gdzie trupy mają w ustach ptaki? Ja nie (a przynajmniej nie pamiętam) dlatego jestem tak bardzo zadowolona. W końcu coś nowego, ciekawego, na tyle interesującego, że człowiek bardzo myśli o tym, co czyta, nawet wtedy, gdy książka leży w całkowicie innym miejscu. Dzieje się tutaj naprawdę wiele, akcja jest dopracowana pod każdym względem. Nie ma niejasnych sytuacji, zostawionych bez wytłumaczenia. Krok po kroku dowiadujemy się coraz więcej, by w końcu domyślić się, kto za tym wszystkim stoi i jaki w tym miał cel? Ja już pod koniec zaczęłam się domyślać, kto może za tym stać, jednak nie poświęcałam temu długiej chwili, wolałam się cieszyć lekturą i dać się zaskoczyć. Autorowi się udało, wielkie brawa!
Ciekawie skonstruowana zagadka, kilka trupów, niebanalne sytuacje i nasi bohaterowie, którzy wywołali we mnie mieszane odczucia. Jedni przypadli mi do gustu, drudzy niekoniecznie. Pisarz pokusił się również o podjęcie tematów dla wielu jeszcze wciąż kontrowersyjnych. Pokazuje nam również, jak wygląda praca w gazecie, oczywiście nie mówię, że od razu w każdej tak jest, ale jak to mówią, w każdej opisanej historii jest ziarenko prawdy i ja w to w ogóle nie wątpię. Całość jest dopieszczona pod każdym szczegółem, a na koniec wszystko staje się jasne...
Bohaterów zostawiłam sobie na koniec... Komisarz Kyrcz (nie wiem dlaczego, ale od razu stanął mi przed oczami autor książek i były oficer policji Kazimierz Jr.Kyrcz) oraz podkomisarz Szulc. Niestety, oni w ogóle nie przypadli mi do gustu. Pani podkomisarz na początku w ogóle się nie popisała, wręcz wywołała u mnie odruch obrzydzenia... Z kolei Kyrcz odypchał mnie swoim zachowaniem, jakie często ukazuje się o pracy w policji po latach = alkohol. Oh, jak mnie to zdenerwowało i od razu trafił u mnie na czarną listę postaci.
Z kolei Laura Wójcik, nasza rysowniczka, która świetnie rysuje ptaki. Martwe ptaki. Ma taki talent do tego typu obrazów, że zachwycają wiele osób i gdy pewnego razu zainteresowanie okazuje nią gazeta, wplątuje się w coś, co później mocno odbije się na jej psychice... Była ciekawą postacią, jej orientacja również jest tutaj poruszona, co wielu może wzburzyć. Mnie to kompletnie nie przeszkadzało, nawet to na plus, zawsze coś się działo.
Jest jeszcze PTAK, który wzbudził we mnie dziwne odczucia. Na samym początku poczułam obrzydzenie. Na miejscu Laury, gdybym zastała go w takiej sytuacji, w takiej... pozie - chyba bym uciekła z wrzaskiem. Jednak im dalej w las, zaczęłam się zastanawiać, czemu jest akurat taki, a nie inny?
Postacie są świetnie wykreowane, niczego im nie brakuje. Myślę, że i Wy część możecie polubić, a części nie. :)
Reasumując uważam, że jest to na tyle fascynująca historia, częściowo obrzydliwa, że aż chce się czytać dalej. To, co spotykamy w tekście nie raz sprawia, że oczy rozszerzają nam się ze zdziwienia. Trafiłam na jedna z niewielu, oryginalnych historii, która na dłużej zostanie w mojej głowie. Niesamowicie się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać i tym samym jest jedną z największych zaskoczeń tego roku. Thriller, który zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę! POLECAM!
Czytaliście już "Martwego ptaka"? Jakie są Wasze wrażenia? A może macie w planach tę lekturę? Dajcie znać!
Od dnia premiery mam ją w planach. Cieszę się, że podobała ci się.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Widziałam tę książkę ale okładka mnie zniechęciła. :) ale fabuła jest faktycznie nietypowa.
OdpowiedzUsuń