środa, 19 maja 2021

Kirsty Moseley - Chłopak, który oszalał na moim punkcie

Witajcie! 

Jeśli śledzicie od długiego czasu mój blog, wiecie, że uwielbiam pióro Kirsty Moseley. Lubię te lekkie historie, często dostarczają mi tego, co wymagam od czytanych powieści. Nie mogłam się wprost doczekać, aż najnowsza część Cyklu Love For Days do mnie trafi. Pierwszy był o Jared'zie i Amy, a drugi jest o bliźniaku Jared'a, Theo. Gdy zaczęłam ją czytać, kompletnie przepadłam. 

Kirsty Moseley - to amerykańska autorka powieści młodzieżowych. Odniosła ogromny sukces, publikując początkowo swoje opowieści w Internecie. Jej powieści rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. [RECENZJE JEJ WSZYSTKICH WYDANYCH KSIĄŻEK ZNAJDZIECIE W ZAKŁADCE RECENZJE]

Kirsty Moseley - Chłopak, który oszalał na moim punkcie #2 


Dwa złamane serca. Jedna umowa na udawane randki. Co może pójść nie tak?
Lucie sądziła, że ma wszystko, czego pragnie – kochającego mężczyznę, śliczne mieszkanie i pracę, w której jest naprawdę świetna. Ale piękna bańka prysła, kiedy Lucie nakryła swojego idealnego narzeczonego na tym, jak bzyka się ze swoją osobistą trenerką na ich wymarzonej nowiusieńkiej sofie. Teraz, trzy miesiące później, Lucie mieszka ze swoją najlepszą przyjaciółką i próbuje poukładać sobie życie bez zdradzieckiego niedoszłego męża.
Theo wybiera się na długi weekend do malowniczej Szkocji, gdzie ma być drużbą na ślubie brata. Perspektywa pięknych widoków, a także darmowej wyżerki właściwie powinna go napawać większym entuzjazmem. Gdyby tylko nie żywił uczuć do przyszłej panny młodej…
Kiedy los niespodziewanie krzyżuje drogi tych dwojga, Lucie i Theo zacieśniają więzi przy pączkach, opowiadając o swoich miłosnych katastrofach… i dochodzą do wniosku, że chyba mogą sobie nawzajem pomóc. Jeśli oboje będą przestrzegać zasad, nie ma mowy, żeby coś poszło nie tak.
Pisemny kontrakt? – Załatwiony.
Zmysłowe randki na niby? – Załatwione.
Seksualne iskrzenie, od którego wręcz może zająć się pościel? – A jakże, zała...
Chwila, co?!
Tego nie było w umowie... 

Okładki książek Kirsty są utrzymane w tym samym stylu. Tutaj widzimy kobietę, szczęśliwą, obejmującą mężczyznę. Różowo białe napisy na przodzie. Grzbiet pasujący do serii książek wydawanych przez wydawnictwo. Ciesze się, bo będzie pasować do poprzednich tytułów. Jedynie co będzie przykrym mankamentem, to naruszony grzbiet u dołu - niestety taki egzemplarz do mnie dotarł... Boli, bardzo, ale i tak się cieszę, że ją mam.
Nie posiada skrzydełek, więc jest bardziej podatna na zagięcia. Stronice są kremowe, literówek brak. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Mamy tutaj dwojga narratorów, są oni zawsze przypisani do rozdziału. Występują też gdzieniegdzie przerywniku w kształcie słodkości, które mają poniekąd związek z fabułą, ale nie zdradzę co to. :D Czcionka idealna, nie za mała, nie za duża. 

Moje kolejne spotkanie z autorką, jak mogłabym być... niezadowolona? No nie da się być niezadowolonym. Nie wiem, co autorka musiałaby zrobić, żeby dana książka mi się nie podobała. :) Mam do niej takie zaufanie, że nawet nie muszę czytać opisu, patrzeć na okładkę - jak tylko usłyszę, że jej najnowsza powieść ma zostać wydana w Polsce, biorę ją w ciemno. Ostatnia przeczytana historia na długo utkwiła mi w głowie i z tą będzie podobnie. Czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Nie ma tutaj jakichkolwiek blokad. Tę książkę się pochłania, gdyż od pierwszych stron z tupetem wpada się do świata naszych bohaterów. Nie jest to historia wymagająca. Pisarka posługuje się naprawdę przystępnym językiem, z którym świetnie się płynie przez te ponad trzysta stron. Niezobowiązująca lektura, która pozwala się odprężyć - mimo, iż nie jest wzruszająca, czy pełna wartości, która mogłaby nas uczyć - podobała mi się. Za moment postaram się Wam co nieco zdradzić, nie spoilerując i przedstawić, co mnie ujęło. 

Bohaterowie są nam częściowo znani. Amy, Jared - to gwiazdy poprzedniej części Cyklu Love For Days. Przypadli mi do gustu, szczególnie Amy, która swoim charakterem, humorem i tak, była zboczona - tak mocno zapisała się w mojej pamięci. Jak nie można lubić tak pozytywnej osoby?
Tutaj główne skrzypce gra Theo, którego też znamy z poprzedniej powieści. Jest to taki chłopak, który... kocha się w swojej przyszłej bratowej. Przykre, ale bardzo prawdziwe. Nie chce myśleć, ile takich relacji występuje na naszej planecie. To jest przykre, tym bardziej, że Theo i Jared są braćmi bliźniakami, wyglądają niemal tak samo, jednak charakterem różnią się znacząco.
Mamy również Lucie, która jest głęboko zraniona przez narzeczonego... Stara się ułożyć swoje życie na nowo, bez niego. Pragnie wymazać przykrą scenę, której niestety była świadkiem. I wiecie co? Nie zazdroszczę jej, ale tak jak ona, chciałabym trzymać się od niego z daleka. I zemścić się, pokazać mu, co stracił.
Nasi bohaterowie spotykają się... w sytuacji dość dziwnej. Jednak ta scena wywołała u mnie uśmiech. To było coś w sumie banalnego, ale zarazem tak przyjemnie się czytało... Są interesującymi postaciami, zapadli mi w pamięć. Może nic ich nie wyróżnia, ale są tacy normalni, życiowi. Śmiało takie osoby jak Theo i Lucie moglibyśmy spotkać w naszym codziennym życiu. 

Dzięki tej powieści, zrelaksowałam się. Uśmiechałam się nie raz - tak jest niemal zawsze, w zależności od tego, jak autorka postanowi złączyć losy swoich postaci. Tutaj akurat były przykre sceny, ale nie na tyle, by płakać, a więcej było tutaj uśmiechu. Nasza dwójka poznaje się w niecodziennych okolicznościach, które wywołały we mnie szeroki uśmiech. Ich pierwsza rozmowa, w której padają deklaracje na temat ich układu. Jedno musi pomóc drugiemu i odwrotnie. I jest to początek znajomości, która nie była skazana na tylko dwa tygodnie znajomości, jakby się zapowiadało. Jednak nie wszystko obejmuje umowa. A przede wszystkim, ich relacja, która staje się przyjacielska, a nawet i więcej niż przyjaźń w pewnym momencie ich łączy. Uwierzcie mi, że przewracając stronę za stroną, co jakiś czas szeroki uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Niektóre sceny... Jak impreza, na której obowiązywał strój balowy... I późniejsze wydarzenia, o których dowiadujemy się z filmików... Śmiałam się. Będę tę powieść kojarzyć z pozytywnymi momentami, które znacząco poprawiły mi humor. Ciesze się ogromnie, że mogłam ją przeczytać, dostarczyła mi wiele emocji, w szczególności tych pozytywnych. 

Ja wiem, że nasi bohaterowie postępują skrajnie nieodpowiedzialnie. Że są głupcami, ufając komuś, kogo nie znają... Ale czasami warto zaryzykować i nie mierzyć wszędzie podstępu... Wiem, że sama pewnie nie zaryzykowałabym, jestem naprawdę nieufną osobą, ale dobrze czyta się takie historie.
Widzimy również, jak ich relacja kiełkuje... Widzimy, jak Theo zaczyna postrzegać swoją bratową oraz Lucie swojego niedoszłego męża. Widzimy jak się zmieniają. Przez to, co przeszli, możemy wyciągnąć pewne wnioski, ale nie ma ich zbyt wiele. Ta lektura jest idealna na odprężenie i dawkę pozytywnych emocji. Tak jak wspominałam, nie jest to książka, która miałaby nas uczyć, jak postępować, a jak nie. Mimo to zalicza się do grona niezwykle lekkich i przyjemnych, które będę miło wspominać.

Reasumując uważam, że dynamiczna akcja, świetny pomysł na fabułę, bohaterowie i cała reszta jest świetnie ze sobą dopasowana. Wszystko zostało doprowadzone do końca, nie ma niejasnych sytuacji. Wiele przyjemnych odczuć czeka na Was w tej historii. Musicie koniecznie sięgnąć i się przekonać. Ta książka idealnie sprawdziła mi się na tegorocznej majówce, ale i na wieczory będzie świetnym wyborem, czy też na leniwy weekend. Bardzo jestem zadowolona i polecam, warta Waszej uwagi! 

Lubicie powieści Kirsty Moseley? Ja je kocham! I za każdym razem wydaje mi się, że każda jest jedną z najlepszych, a tu autorka przychodzi z nową powieścią i jest dylemat... :D Macie ją w planie? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu

 

3 komentarze:

  1. Nie czytałam nic tej autorki. Nie jestem zainteresowana tą powieścią, więc wątpię, że po nią sięgnę. Zwłaszcza, że jest to tom drugi.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wciąż jeszcze nie poznałam twórczości autorki, ale dzięki Tobie mam jej nazwisko w pamięci, na wypadek, gdyby akurat naszła mnie ochota na jakąś niezobowiązującą, lekką lekturę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tej serii, chociaż jest mi znana. Będę musiała to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)