czwartek, 29 kwietnia 2021

Alicja Wlazło - Zakład (nie)idealny

Dzień dobry! 

Mam dla Was recenzję książki, która zaintrygowała mnie nie tylko okładką, ale i opisem. No dobra, włączyła się we mnie sroka okładkowa i nie chciałam odpuścić tej pozycji. Tym bardziej, że już kiedyś czytałam książkę autorki, byłam ciekawa, jak po trzech latach odbiorę jej kolejne papierowe dziecko. Bez zbędnego przedłużania, zapraszam do zapoznania się z moją recenzją. 

Alicja Wlazło - Niepoprawna optymistka, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Nie poddaje w wątpliwość istnienia smoków; zwykła się nawet upierać, że w przeszłości udało jej się jednego oswoić. Pisanie towarzyszyło jej od zawsze, ale dopiero cztery lata temu zaczęła poważne prace nad debiutancką powieścią o tytule „Mrok”.

Alicja Wlazło - Zakład (nie)idealny


Marise, rozchwytywana pani seksuolog ma szczęście w biznesie, jej interes rozkwita, a ona sama czuje się kobietą spełnioną – przynajmniej zawodowo. Jeśli chodzi natomiast o sercowe sprawy nie potrafi zbudować stałego związku, zadowalając się jednorazowymi przygodami z o wiele młodszymi od niej mężczyznami. Żaden jednak nie jest w stanie jej zadowolić. Żaden… dopóki na jej drodze nie stanie tajemniczy Zarius. Mężczyzna równie tajemniczy, co przebiegły i w dodatku podający się za jednego z jej klientów. A wszystko po to, by poznać Marise bliżej i zrozumieć, za jaką cenę będzie skłonna sprzedać swój dom, który stoi dokładnie w miejscu, gdzie Zarius chce postawić swój nowy hotel.
Kobieta jednak nie zamierza ułatwić mu zadania i proponuje zakład, który wywróci życie tej dwójki do góry nogami i sprawi, że stanie się ono o wiele ciekawsze…
Czy Marise i Zarius znajdą nić porozumienia, czy też walka o dom sprawi, że oboje stracą szansę na szczęśliwe zakończenie?
Pełna humoru historia oprószona szczyptą pikanterii sprawi, że nie będziecie mogli wyjść z łóżka… z powodu czytania, oczywiście.

Okładka przyciąga spojrzenie. Przeważa kolor granatowy - jeden z moich ulubionych. Biel, czerwień - przykuwa nasze spojrzenia. Jestem szczęśliwa, bo mało kiedy uruchamia się we mnie okładkowa sroka, a przy tym egzemplarzu jakoś szczególnie, więc naprawdę się cieszę, że ta pozycja zasili szeregi mojej biblioteczki. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy trzy polecajki, a na drugim kilka zdań o autorce. Stronice są kremowe, czcionka duża, dzięki czemu czyta się dość szybko i bez problemów. Nie ma tu standardowych rozdziałów, a podzielenie na naszych narratorów - dwóch głównych bohaterów powieści. Książka liczy niecałe trzysta pięćdziesiąt stron. 

Moje drugie spotkanie z autorką, po długim czasie. Podglądałam cały czas jej pisarską karierę, ale wstyd się przyznać, że nie było czasu nic nadgonić... Jednak cieszę się, że tym razem się udało. Dostałam nieco inną historię od tych, które na ogół czytam. Pióro jest lekkie, przystępne, dzięki czemu książka znika w zastraszająco szybkim tempie. Od razu wpadamy do świata bohaterów i śledzimy ich koleje z zainteresowaniem. Chwilami obejmowały mnie macki niepewności, w końcu główna bohaterka jest seksuolożką, czyżby książka była przesycona scenami seksu? Niemniej jednak pokonałam swoje obawy i zaczęłam czytać. Byłam ogromnie ciekawa też tego, na czym tytułowy zakład będzie polegał. I szczerze mówiąc, takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam. :D
Cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść, gdyż mogłam się przy niej zrelaksować. Była to dobra lektura, która pozwoliła zapomnieć o własnych myślach. 

Marise... Czytając opis, kilkukrotnie się zastanawiałam, czy się polubimy czy też nie? Nie wiedziałam, jednak postanowiłam zaryzykować i... Była specyficzną babką. Trochę denerwowała mnie swoim zachowaniem, a jej pudełko schowane pod łóżkiem, mówiło samo przez siebie. Jak nic potrzebowała faceta. A tylko się wypierała... Współczułam jej trochę stosunków z matką i siostrą - jakoś tak nie do końca i one pasowały. Wykorzystywały ją, a już w szczególności wredna była przyjaciółka panny młodej. Ah, wyrwałabym jej włosy z tego głupiego łba. Naprawdę, nie lubię takich dziewuch, strasznie.
Mamy też Zariusa - od początku myśli, jak tu zachęcić, a potem wykorzystać. Nie polubiłam go. Denerwowało mnie to, że podstępem chciał wykorzystać Marise, nawet jeśli kogokolwiek miałby wykorzystać, nie spodobałoby mi się to.
Jednak dzięki temu, że bohaterowie nieco działali mi na nerwy, tym samym dostarczali mi rozrywki, której naprawdę potrzebowałam. Relaksu i odcięcia od prywatnych spraw, które zaprzątały mi głowę.

Sam zakład okazał się dla mnie zaskoczeniem - bardzo pozytywnym. Szczerze mówiąc, już od samego początku zastanawiałam się, czego będzie mógł dotyczyć, ale nigdy nie pomyślałabym, że taki pomysł wpadnie do głowy naszej bohaterce. Z drugiej zaś strony mogło to być jedyne wyjście w tej sytuacji. Dzięki temu widzimy, jak relacje zmieniają się między postaciami. Żadne z nich nie chce odpuścić... Znacie stare porzekadło? "Kto się czubi, ten się lubi!" I to właśnie kojarzy mi się z Marise i Zariusem. :) Nie nudziłam się, mimo wstępu, który nie zrobił na mnie wrażenia, wręcz nieco mi się dłużył. Ciężko było mi się wkręcić, ale zaraz wpadłam do świata bohaterów i z ciekawością podążałam za nimi.
Nie czułam emocji, które towarzyszyły naszym postaciom. Szkoda, ale z reguły oprócz irytacji, złości i... zazdrości, nie było tu zbyt wielu innych. Cieszę się, że został przedstawiony nam wątek przeszłości Zariusa oraz jego relacje z jego nianią. BARDZO mi się to podobało. 

Reasumując uważam, że jest to lekka i przyjemna historia, którą śmiało możecie połknąć w jeden weekend. Spędzicie przyjemne chwile na docinkach między bohaterami i kumulującym się pożądaniem, które znajdzie, lub tez nie - swojego ujścia. Chwilami pojawiał się na mojej twarzy uśmiech, gdy czytałam, co jedno zrobiło drugiemu. Ale powtórzę "Kto się czubi, ten się lubi" to idealnie odzwierciedla naszych bohaterów. Myślę, że możecie się skusić na tę książkę, jeżeli szukacie czegoś lekkiego, przyjemnego, na przerywnik od trudnych historii czy innego gatunku. Zrelaksujecie się, a może i nawet pośmiejecie? Zachęcam do zainteresowania się tą powieścią. :) 

Macie w planach tę opowieść? A może już ona za Wami? Co o niej myślicie? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 


1 komentarz:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)