sobota, 17 kwietnia 2021

Karen Gregory - Niepoliczalne

Dzień dobry,

Przygotowałam dla Was recenzję książki ze stosu wstydu i hańby, którą nabyłam na vinted za pomocą wymiany. Miałam akurat taką lekturę, którą była zainteresowana druga osoba i tak w końcu, po wielu latach od premiery, książka zawitała w moje progi. Darzę ją sentymentem ze względu na tematykę, a miałam kiedyś w życiu kogoś bliskiego, kto śmiało mógł zostać głównym bohaterem tej książki… Lubicie czytać powieści z wartościami? Jeżeli tak, to właśnie ta książka będzie dobrym wyborem.

Karen Gregory – od wczesnego dzieciństwa była zapamiętałym molem książkowym. W wieku dwunastu lat napisała swą pierwszą opowieść – historię myszy o imieniu Bantra. Potem nie dotykała edytora tekstu aż do czasu, gdy urodziło się jej pierwsze dziecko, a ją samą ogarnęło pragnienie pisania. Mieszka wraz z rodziną w Wiltshire.

Karen Gregory – Niepoliczalne 



Zaczynając od okładki, to zwraca na siebie uwagę. Widzimy krople, niektóre są puste, niektóre z wyrazami, z którymi główna bohaterka będzie miała do czynienia… Różne kolory tych kropel, a wśród nich siedząca po turecku dziewczyna. Mogę śmiało powiedzieć, że jest minimalistycznie wykonana. Białe tło i te krople świetnie się ze sobą komponują. Z tyłu mamy jedną wielką kroplę, a w nim opis książki. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi, na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim fragment książki. Jest to egzemplarz wydany w 2017 roku, więc ma już trochę lat, kartki są nieco zżółknięte, ale nadal kremowe. Czcionka jest wystarczająca dla naszych oczu, chociaż w całości są jej dwa rodzaje. Fragmenty pisane z perspektywy ośrodka mają inną czcionkę, fajne urozmaicenie, ale dobrze, że nie są to długie wstawki, bo na dłuższą metę źle by się czytało. Literówek brak, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka została podzielona na części, etapy życia naszej postaci.

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, zresztą recenzowana dzisiaj książka jest jej debiutem. Przyznam szczerze, że nie wiedziałam, czego się spodziewać. Pamiętam, jak kilka lat temu był szał na te książkę, jak dużo o niej było na blogach (tak, wtedy miałam dużo czasu i czytałam wiele różnych blogów na blogspocie), a poza tym, miałam przyjaciółkę, którą śmiało mogłabym niemal nazwać naszą główną bohaterką. Stąd też sentyment i ogromna chęć poznania treści tej książki. Czytało się szybko, lekko, przyjemnie i nie miałam żadnych problemów, by się wczytać. Przystępne pióro sprawia, że od razu wpada się do świata bohaterki i z ciekawością przewraca stronę za stroną, by poznać koleje jej losu… Przeczytałam ją w niedzielne popołudnie i w czasie jej trwania, ale i po doczytaniu do ostatniej kropki poczułam się tak, jakbym dostała w twarz. Ta książka tak mnie emocjonalnie pokonała, że to aż chwilami wydawało się niemożliwe. W dodatku na plus zasługuje ta trudna tematyka, wiele wątków, które są naprawdę bardzo ważne i nie tak łatwo o nich pisać. Dlatego chylę czoła i cieszę się, że zasiliła szeregi mojej biblioteczki. Jest to jedna z historii z wartościami, która zasługuje na Waszą uwagę i którą naprawdę będę mocno polecać.

Naszą postacią wiodącą w tej lekturze jest Hedda. Ma siedemnaście lat i choruje na zaburzenia odżywiania. Nia jest silniejsza od niej i to ona kieruje jej życiem, nie pozwala na normalne funkcjonowanie, każe wszystko przeliczać i rzuca okropnymi tekstami w jej stronę, przez co dziewczyna cierpi. Gwoli ścisłości – Nia – to imię jej choroby. Dziewczyna zachodzi w ciąże. Nastolatka, można by rzec, że sama jest jeszcze dzieckiem – a tu pojawia się pod sercem ktoś jeszcze. No i mamy problem. Ogromny. Młoda dziewczyna, usilnie starająca sobie radzić sama, bez pomocy rodziców, z którymi nie mieszka, jej najlepsza przyjaciółka nie żyje. Jest Nia. I jeszcze dziecko w jej łonie… Uwierzcie mi, że szczerze współczułam tej dziewczynie. Trzymałam za nią kciuki przez całą powieść i modliłam się o to, by wszystko jakoś się ułożyło. By wydostała się ze szponów choroby i mogła zacząć żyć jak normalna nastolatka. Niemniej jednak zaburzenia odżywiania, to częściowo również choroba umysłu. Droga do zdrowia jest trudna, niezwykle wyboista, ale do pokonania. I nie jest to krótki czas, ale długi, kiedy nie raz kłody pod nogi są rzucane. Autorka wykonała kawał dobrej roboty kreując Heddę oraz to, co ją spotkało. Pojawia się jeszcze kilka innych bohaterów, ale to nie oni są najważniejsi. Sięgając po „Niepoliczalne” to Hedda powinna skupić całą Waszą uwagę. To ją powinniście z uwagą obserwować, starać się zrozumieć… Ale nie tłumaczyć i usprawiedliwiać, bo to nie o to chodzi.

Ważne jest to, że autorka skupiła się na problemach, które ciągle nas dotyczą. Nastoletnia ciąża. Zaburzenia odżywiania. Zdrady, pierwsze silne emocje. Relacje nie tylko kobieta-mężczyzna, ale i rodzic-dziecko – które w tej książce również ma znaczenie. Najważniejsze, to by ze sobą rozmawiać, bo to obecność i rozmowa to podstawa każdej solidnej relacji. Nadzieja również jest tutaj wyróżniona, ale i wszystko to, co ważne, czego nie da się policzyć. Takich dziewczyn jak Hedda z pewnością jest na naszym świecie sporo. Dlatego zawsze warto pomóc takim ludziom, bez względu na to, czy wyrządzili kiedyś krzywdę w naszym życiu czy nie. Wspominałam wyżej, że darzę tę książkę sentymentem… Miałam przyjaciółkę, która nie zaszła w ciąże, ale bardzo długo chorowała na zaburzenia odżywiania. Anoreksja, zwana również A., zabierała jej wszelkie siły fizyczne, psychiczne… Poznałyśmy się przez Internet, ale połączyła nas silna więź. Jednak do czasu… Nie mieszkałyśmy zbyt blisko siebie, ona była zbyt słaba, i to właśnie A., nas rozdzieliła. W pewnym momencie była tak bardzo nastawiona na słuchanie jej, że zaczęła „omijać mnie” szerokim łukiem, z dnia na dzień moje wiadomości gdzieś tam były, przeczytane, ale nikt nie odpisał… Teraz, po kilku ciężkich latach walki z chorobą, zauważyłam na jej social mediach, że stała się aktywna i co ważne, przybrała na wadze. Wygrała tę ciężką walkę, a ja, pomimo iż nie łączą nas tak bliskie relacje jestem szczęśliwa, bo wiem, że jest zdrowa i że nie ma tego problemu, który niejednokrotnie prowadził ją po granicy życia i śmierci. Wiecie, ja bardzo to przeżywałam. Te chwile, kiedy nawet nie była w stanie ustać na nogach, nie dała rady trzymać telefonu w dłoni. Cały czas siedziała mi z tyłu głowy, czy nie zasłabła? Czy wszystko w porządku? A gdy długo się nie odzywała, ja byłam w takim strachu… Nie życzę tego nikomu.

Reasumując chciałabym Wam BARDZO MOCNO polecić te książkę. Jest naprawdę wartościowa i zostanie w Waszych głowach na dłużej. Ja ogromnie się cieszę, że ją nabyłam i że ją poznałam, dzięki temu mogłam zrozumieć nieco rozumowanie osoby chorej, chociaż wiem, że nigdy to nie będzie to samo, ale w pewien sposób autorka poradziła sobie z tym zadaniem. Książka, która daje wiele do myślenia i pozostawia po sobie niezły bałagan do uprzątnięcia. Do posegregowania wartości, sytuacji w naszym życiu… Skierowana dla każdego, kobiety, mężczyzny, w każdym wieku. POLECAM!

Mieliście okazję przeczytać tę historie? Czy i Wam podobała się równie mocno?

2 komentarze:

  1. Z pewnością warto ją przezytać ze względu na poruszane tematy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo tego, że bardzo ją polecasz, ja osobiście, nie mam na nią ochoty.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)