poniedziałek, 4 stycznia 2021

Trent Dalton - Chłopiec pochłania wszechświat

 Dzień dobry, 

dzisiaj mam przed Wami książkę, od której oczekiwałam naprawdę wiele. Czytając jakże pozytywne recenzje nie spodziewałam się tego, czego dostanę. Niemniej jednak ta okładka - totalny miks kolorów, zachęcił mnie jeszcze mocniej. Troszkę potężny z niej grubasek, ale przecież nie takie grube książki się czytało. Na minus, że dźwigałam taki ciężar do pracy, ale jednak książka to książka, musiała ze mną być. :) 

Trent Dalton - jest wielokrotnie nagradzanym dziennikarzem The Weekend Australian Magazine: dwukrotnie otrzymał Walkley Award for Excellence in Journalism, czterokrotnie Kennedy Award for Ecellence in NSW Journalism i również czterokrotnie narodową News Awards Features Journalist of the Year. 

Trent Dalton - Chłopiec pochłania wszechświat


Przedmieścia Brisbane, 1983: nieobecny ojciec, uzdolniony niemy brat, matka narkomanka, handlarz heroiną w roli ojczyma... Czy życie dwunastoletniego Elego mogłoby być bardziej skomplikowane?
Dorastając w zaniedbanej dzielnicy, zamieszkałej przez polskich i wietnamskich uchodźców, Eli próbuje iść za głosem serca, żeby dowiedzieć się, co to znaczy być dobrym człowiekiem. Heroicznie próbuje ratować matkę przed pewną zgubą. Los ciągle jednak rzuca mu pod nogi nowe przeszkody.
Najbardziej niezawodnym dorosłym w życiu Elego okazuje się Slim Halliday, czuwający nad nim recydywista i za życia owiany legendą rekordzista udanych ucieczek z więzienia Boggo Road Gaol.
Ta pełna oryginalności i uroku historia, osadzona w Australii lat 80. XX wieku, stanowi wielowymiarową opowieść o braterstwie, prawdziwej miłości i nieprawdopodobnej przyjaźni, a także o zbrodni i magicznej sile umysłu, o rodzinie i przeznaczeniu – jest hipnotyzująca i poruszająca, poetycko przepiękna. Trent Dalton to bez wątpienia jeden z najciekawszych pisarzy australijskich ostatnich lat. 

Okładka jest dość krzykliwa - róż, czerwień, granat i czerń mocno z sobą kontrastuje i przyciąga tym samym wzrok. Na samym środku tytuł i błękitny ptak, który będzie miał znaczenie w powieści. Ogólnie byłam zaintrygowana też tytułem, no i ta okładka... Po przeczytaniu opisu skusiłam się. Lektura posiada skrzydełka, które stanowią ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy fragment z książki, a na drugim kilka słów o autorze. Stronice są kremowe, literówek brak, czcionka dość duża. Na minus zasługuje fakt, że książka, od 123 strony, była ucięta od zewnętrznej strony. Nie miałam serca jej urwać, więc zagięłam ten pasek... Kolejne dwie strony również są uszkodzone, ale jeszcze trzymają się kartki. Trochę mnie to... Zdziwiło, gdyż nigdy nie dostałam w takim stanie książki od wydawnictwa, ani tym bardziej od tego wydawnictwa. Mam nadzieję, że tylko ja dostałam taki felerny egzemplarz, a czytelnicy, którzy kupują tę książkę, nie spotkali się z takim mankamentem.

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i... No właśnie. Miałam ogromny problem, by wczytać się w styl. Opornie mi to szło i pierwszy raz od dawna dosłownie męczyłam się z tą lekturą. Nie potrafiłam wczytać się w pióro pisarza, ale, po około stu pięćdziesięciu/dwustu stronach coś drgnęło. Zaczęło się więcej dziać, więc poczułam, że coś się poluzowało. Jednak nadal był jakiś problem, który skutecznie mnie odpychał od tej historii. Jaki? Długie opisy, długie przemyślenia bohatera, doprowadzały mnie do istnego szału. Niestety. To wpłynęło głównie na moje niezadowolenie. Czułam, jak książka bez potrzeby jest rozciągana, aż za bardzo. Ja rozumiem, że jest w pewnym sensie wartościowa, ale dla mnie było męczarnią przebić się rzez te opisy, doczekać jakiejś akcji, która w zdecydowanie szybkim tempie doprowadzi mnie do kulminacyjnego punktu. No to sobie poczekałam. 

Swoją drogą mogłam też czytać ją w czasie, kiedy nie miałam zbyt dobrego humoru. Wiecie, takie jest życie... Ale głównie sięgam po książki, by uciec od prawdziwego życia, do historii o której czytam, by móc przez chwilę poczuć się inaczej. Tutaj niestety tego nie zaznałam... 

Owszem, bohaterowie są wykreowani nadzwyczaj ciekawie, ale im dalej w las, drażniła mnie ich dwulicowość. Niemal każdy coś ukrywał i nie mogłam się zdecydować, czy pod osłoną był jeszcze gorszy niż normalnie. Oczywiście współczułam Eiemu, bo nikt nie zasługuje na takie popaprane życie... I na sam koniec trochę zabolało mnie to, co się tam wydarzyło, ale można by powiedzieć, że do przewidzenia... Gdy jest się w otoczeniu narkotyków, nigdy nie jest dobrze. Takie jest moje zdanie. A tutaj bohater chcąc nie chcąc był wplątany w dilerkę... Uważam, że autor chciał wiele trudnych wątków poruszyć, ale nie do końca dopracował każdy z nich... 

To książka, która zmusza do przemyśleń. Pokazuje nam jak życie może wyglądać, z tych biedniejszych, niebezpieczniejszych rejonów świata. Niemniej jednak, nie złapała mnie za serce. Gdyby była pozbawiona tych zbędnych, przeciągniętych opisów, to może jeszcze w jakikolwiek sposób przypadłaby mi do gustu. Jestem po lekturze jej parę dni i nadal nie wiem, jak ją ocenić. Najgorsza nie była, ale szału również nie. Niestety... 

Ale może Wy jesteście zainteresowani taką powieścią? Przeczytaliście? A może macie w planach? Ja polecam Wam zajrzeć na lubimyczytać i poznać opinie innych czytelników. :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 


2 komentarze:

  1. Zainteresowała mnie, więc postaram się ją przeczytać. Czy mi się uda? Czas pokaże.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca mam na nią ochotę. :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)