sobota, 3 października 2020

Kim Holden - Druga strona

 Witajcie!

Przede mną lektura, która dosłownie wbiła mnie w fotel. Powieść, która sprawiła, że czułam ją całą sobą. Nie tego się spodziewałam... W ogóle niczego się nie spodziewałam i zostałam rozwalona na łopatki. Książka kupiona na Targach, która również jest moją zaległością czytelniczą, niegdyś kupioną. Aż w końcu, pewnego ranka sięgnęłam po nią i oto moje wrażenia... 

Kim Holden - lubi czytać, pisać, uwielbia swojego męża i syna, nie obejdzie się również bez roweru, Facebooka, i wie, że jest to uzależnienie, lubi kawę mrożoną o smaku orzecha laskowego oraz kocha muzykę. 

Kim Holden - Druga strona 

Każda historia ma dwie strony. Pierwszą, przedstawioną światu. I tę drugą. Prawdziwą. Tę, która ma znaczenie.
Siedemnastoletni zbuntowany i gburowaty Toby Page jest samotny. Nie ma rodziny. Przyjaciół. Pracuje dorywczo, w ten sposób zarabia na własne utrzymanie i dach nad głową. Każdego dnia walczy z niewidzialnymi dla innych demonami. I każdego dnia pragnie się poddać. Ale nie może. Jeszcze nie. Do budynku, w którym mieszka, wprowadza się Alice Eliot i rozświetla nieco mroczny świat chłopaka. Stojąc na rozdrożu, ciężko zachować perspektywę. Trudno dostrzec swoją wartość, kiedy jest się czarnym charakterem w swojej własnej historii. Na szczęście dla Toby’ego, dziewczyna rozbudza w nim nieznane dotąd uczucia. Dwie strony Toby’ego sprawiają, że staje się kompletny, pozwalając dostrzec prawdę. Tak powstają niezwykli bohaterowie. Ale czy to wystarczy, by go ocalić? 

Okładka tej książki jest matowa, a sam tytuł jest wytłuszczony, śliski. Kolorystycznie jest w moim guście - szarość z granatowymi, wręcz szafirowymi wstawkami. Przepiękna, po prostu. Dwoje ludzi, złączonych w spojrzeniu, zbliżający się do pocałunku, prawdopodobnie... Pamiętam, że kupiłam ją na Targach w Krakowie, ale kolejka do Kim była tak długa, a ja nie miałam już sił w niej stać. Po kilku godzinach w takich tłach szybko zaczyna boleć mnie głowa. Żałuję bardzo, bo widząc aktywność autorki w sieci, zdaje się, że jest bardzo sympatyczna... Wiem, że stojąc z nią twarzą w twarz,. wydusiłabym tylko Hi, Thank You i tyle, ale mimo wszystko byłoby to spotkanie zapamiętane przeze mnie do końca życia. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich widnieje krótki opis książki, a na drugim fragment historii. W książce znajdziecie również kilka ważnych informacji, numery, o których warto pamiętać, ale i kilka słów o autorce oraz jej pozostałe powieści. Jest również Playlista, która mi towarzyszy, przy pisaniu recenzji dla Was. Stronice są kremowe, a czcionka dość duża. Marginesy i odstępy między wersami są zachowane, a literówek brak. 

Jest to moje trzecie spotkanie z autorką, uważam, że bardzo udane. Chyba nawet bardziej niż przy poprzednich dwóch. Czytając "Drugą stronę" czułam totalnie wszystko i po skończeniu jej jestem... JESTEM TOTALNIE ROZBITA. Nie spodziewałam się tak wiele prawdy w tej historii... Czyta się szybko, płynnie, przyjemnie mimo iż to, co w niej zawarte ani trochę nie jest przyjemne. Mamy tutaj dom, mieszkania do wynajęcia i każdego z jego mieszkańców, na pewien sposób pokrzywionego. To bolało. Odkrywanie życia kawałek po kawałku, każdego z nich. Serce łamało mi się niejednokrotnie, najbardziej w przypadku naszego głównego bohatera, Toby'ego. To wszystko... uderzyło we mnie na tyle, że co tu dużo mówić - miałam głowę pełną myśli. Wiecie, czasami są takie dziwne sytuacje... Znajdujecie się w takiej a nie innej sytuacji, czekacie na pewien znak... I czasem to nawet książka, pomaga Wam jakoś przetrwać dany czas? Bo ja właśnie czytając ją, znajdowałam się w takim można powiedzieć dole emocjonalnym, a ta książka dała mi wiele do myślenia. Nieco pomogła i wsparła, dała mi to, czego potrzebowałam, a nie chciałam nikogo do siebie wpuścić, rozbiła kawałek skorupę i wpełzła, przegadując mi wiele istotnych rzeczy. Dlatego już teraz ją Wam polecam. 

"To trudne. Tak trudne, że człowiek nie wierzy, że kiedykolwiek będzie jeszcze dobry. Lub mądry.
Lub po prostu wystarczający. Powinienem był ci powiedzieć, że byłaś. Wystarczałaś. Powinienem był ci powiedzieć więcej niż raz, że cię kocham. Powinienem był mówić, jaka byłaś zabawna. I jak bardzo brałem z ciebie przykład. I że kocham muzykę, bo ty ją kochałaś. Powinienem był ci powiedzieć o wielu rzeczach. Przypuszczam, że uważamy niektórych za pewnik... lub zakładamy, że oni wiedzą, co o nich myślimy i do nich czujemy, ponieważ dla nas to oczywiste, więc czy nie powinno być oczywiste i dla nich?"

Toby, nasza główna postać, od razu przypadł mi do gustu. Wiedziałam dobrze, co czuje, mimo iż nie byłam w identycznej sytuacji jak on. Jednak cierpiałam na każdej stronie tak samo mocno jak on. Uwierzcie mi... Dlatego czuje się rozbita, dosłownie. Nie wiedziałam, że jego przykład tak bardzo wejdzie w mój umysł, serce... Z każdą kolejną stroną, trzymałam za niego kciuki coraz mocniej. Aby pokonał te demony, które w nim były. Chciałam, żeby to wszystko jakoś się ułożyło. Ale gdy poznawałam jego przeszłość, to wydawało mi się, że gorzej być nie mogło. A jednak... Mogło. Jest to bardzo realny bohater, zresztą jak cała reszta.
Jest też Alice, niewidoma dziewczyna, która potrafi dostrzegać niewidzialne dla oczu rzeczy, co jest doprawdy bardzo piękne... Było mi jej ogromnie szkoda, ale wiecie co? Mówiła tak mądre rzeczy, widać było, że korzysta z życia i jest wdzięczna za nie. To było takie piękne i szczere! Nie każdy z nas w tych naszych dziwnych czasach tak potrafi, a szkoda...
KAŻDY z tych bohaterów na swój sposób cierpi. Jest porysowany, ma myśli, które nie są dobre. Jednak w każdym z nich istnieje dobro, które być może wyjdzie na zewnątrz, we właściwym czasie, po pewnych wydarzeniach...

 "- Tłumiąc to, dodajesz temu mocy, Toby. Mówiąc o tym, odbierasz ją."

W tej książce sporo jest muzyki. I nie chodzi mi tutaj o samą playlistę, ale bardziej o to, jak postrzegają ją nasi bohaterowie. Jakie emocje dzielą z tą "sztuką". Każde z nich, na swój sposób... I pewne melodie kojarzą im się z osobami, wydarzeniami... I tak samo jest ze mną... To kolejny punkt zaczepienia, że tak mocno poczułam tę historię. Mam wiele piosenek, które kojarzę z pewnymi osobami i gdy je słyszę, czuję wiele... Wiele z nich jest już tylko w moim sercu, ze względu na brak tej osoby... Ale jest, schowany głęboko w moim sercu. 

Emocje, które tutaj się pojawiają, są na tyle mocne, że nie raz, po moim policzku toczyła się łza. Czułam ciężar życia tych bohaterów, czułam swój ciężar i poddawałam się łzom, które chwilami były oczyszczające i zbawienne. Uwierzcie mi, że cała paleta emocji jest tutaj i potrafi zniszczyć spokój i równowagę czytelnika. Oj potrafi... Kim Holden, co ty kochana ze mną zrobiłaś!? Rozwaliłam mnie na kawałki, zostawiłaś z potwornym książkowym kacem, czuje się niemal jak pobita tymi uczuciami. I cały czas ta historia siedzi w mojej głowie, nie myśli odchodzić by zrobić miejsce innym...

"Smutek wydostaje się więc z moich oczu.
Nie płaczę przy ludziach. Zostawiam to na chwile, w których jestem sam, w pokoju lub pod prysznicem albo w kabinie szkolnej łazienki, jeśli mam naprawdę gówniany dzień.
W tym momencie odczuwam to jak cholerną porażkę. Nikt nie powinien tego widzieć. Łzy powinny zostać ukryte. Mój smutek jest tylko mój i nie powinien dotykać nikogo innego."

Wiele jest tutaj wątków, wiele różnych relacji... Damsko męskich, damsko damskich, męsko męskich i nie tylko w kategorii miłości i przyjaźni między dwojgiem bliskich sobie ludzi. Kim Holden tak pięknie potrafi pisać o tym, co ważne, a ciągle zapominane... Między wersami serce krwawi, bo tak wiele rzeczy nam umyka... Nie dostrzegamy, nie cieszymy się z małych, krótkich chwil, a to przecież one budują nasze wspomnienia... Warto zachować "lekkie" urazy do kieszeni, a najlepiej je wywalić i zacząć się cieszyć z kontaktów. Mimo iż niejednokrotnie w tak trudnym czasie, jaki mamy teraz (mówię o pandemii) nie bez powodu mówią, że wiele osób choruje na depresje. Traci wszystko, co budował do tej pory, bo nas ograniczono. Zakaz wychodzenia, jedynie za potrzebami higienicznymi, czy żywnością. Mimo internetu, to nie to samo, człowiek potrzebuje fizycznie drugiego człowieka, nawet jeżeli się do tego nie przyznaje... Toby obwinia się za coś, czego nie zrobił, jednak z drugiej strony rozumiem go dobrze i wiem, że zachowywałabym się tak samo jak on w takiej sytuacji... Ogólnie jak o nim myślę, to chce mi się płakać. Tak ogromne wrażenie zrobiła na mnie ta książka... Musicie ją poznać, koniecznie! Jestem pewna, że nie powiedziałam Wam o wszystkim, o czym chciałam, ale tak silnie ją czuję, że nie jestem w stanie nic więcej napisać. Po prostu musicie ją przeczytać. I koniec. 

Reasumując uważam, że jest to przepiękna historia z wartościami, po którą KONIECZNIE MUSICIE SIĘGNĄĆ. POLECAM z całego serca. 

Mieliście okazję ją poznać? Czy macie podobne do mnie odczucia? Podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami!

3 komentarze:

  1. Recenzja bardzo zachęcająca, ale mnie do tej książki nie ciągnie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie książka wydaje się bardzo emocjonalna. Ja nie kojarzę autorki zupełnie. Szkoda, że jednak nie udało Ci się zdobyć jej autografu. Może jeszcze będziesz miała ku temu okazję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko kwestią czasu jest, kiedy sięgnę po ten tytuł. ��

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)