Witajcie!
Dzisiaj zacznę dzień od recenzji książki, po której spodziewałam się czegoś lepszego. Jako, że ostatnia powieść z tego gatunku mi się podobała, pomyślałam, że i z tą tak będzie. Jednakże nie do końca... Z góry chcę Was przeprosić, że ta recenzja nie będzie zbyt treściwa, ponieważ nie wiem, co o niej napisać. Minęło już trochę od momentu przeczytania, a ja nadal w głowie mam całkowitą pustkę. Dlatego też byłam trochę w szoku, bo niedawno czytałam recenzję u Patrycji, chwaliła ją dość tak nawet, więc pomyślałam, że będzie z nią super przygoda...
Artur Tołłoczko - tak naprawdę nazywa się autor recenzowanej książki. Skryty pod pseudonimem Artur Wells ma na koncie dwie książki, po jednej pod prawdziwym nazwiskiem, a drugą pod pseudonimem.
Artur Wells - Sen Henny
Autor wprowadza nas w świat Henny, w którym jeden z synów hrabiego z Cison musi opuścić dom i dołączyć do Czarnego Zakonu. Staje się nieśmiertelny jednak w zamian zostają zabrane mu wszystkie uczucia. Staje się niezwyciężony, prawie, no i bez uczuć. Gdy sytuacja po latach się komplikuje, chłopak zmuszony jest wrócić w rodzinne strony. Tam spotyka kogoś, kto kiedyś był dla niego dość ważną osobą. Jednak młody mężczyzna będzie musiał podjąć bardzo ważna decyzję, dotyczącą kontynentu Henny, a więc co zrobi?
Muszę z wielkim bólem serca przyznać, że okładka mnie tutaj sprowokowała, do sięgnięcia po egzemplarz. No nie mówcie, że jest taka zwyczajna! Bo nie jest. To błękitne oko jest hipnotyzujące. Nie miałam wyjścia, musiałam ją zamówić. To było silniejsze ode mnie, a dlaczego? A to dlatego, że później bym wyrzucała sobie, że nie spróbowałam.
Co do samego wydania jest okej, marginesy, czcionka i odstępy są idealnie dopasowane. Może te białe strony trochę raziły, gdy chciało czytać na słońcu, ale zniosłam to.
Przechodząc z kolei do samego autora, mam z nim po raz pierwszy do czynienia. Było mi bardzo miło, gdy zawitał w moje blogowe progi, życząc mi miłej lektury. A że dostałam książkę z wielkim opóźnieniem, to już niestety nie moja wina. Jak to na debiuta przystało, nowo tereny nie zawsze są tak idealne jak pisarze, którzy już mają na koncie którąś z kolei powieść. Tutaj widać potencjał, który jak najbardziej został wykorzystany. Jednakże ja... nie czułam się dobrze. Czytało mi się bardzo wolno, w ogóle treść mnie nie zaciekawiła. Nie potrafiłam wejść do świata wykreowanego przez autora, co niestety mnie bolało. Uważam też, że na początku zostałam zbyt dużą ilością bohaterów zarzucona i to też negatywnie wpłynęło na moją ocenę. Uważam jednak, że jeśli chcecie się skusić na Sen Henny, to musicie lubić fantastykę i odnajdywać się w niej. Bo dla początkujących osób, jaką jestem ja w tym gatunku, nie jest dobrym krokiem.
Mimo iż postacie można było poznać dobrze, ja nie potrafiłam ich lubić. Byli mi obojętni, bo jak mówię, nie mogłam się wkręcić w ich świat i to mnie bolało. Chciałam poczuć te emocje, które czuli oni, jednak nic takiego nie nastąpiło. Teocrasmus jako główny bohater nawet jest mi obojętny. Występuje tu również Elf, ich świat, czyli temat, który nie jest dla mnie. Dlatego mnie to nie interesowało i tak bardzo męczyłam się z książką. Po tym podejściu, chyba dam sobie spokój z fantastyką, przynajmniej na tak wysokim poziomie, bo się w tym nie odnajduję.
Książka podzielona na rozdziały, które są ściśle opisane. Oczywiście czymś nowym, co spotykałam tylko w dramatach szkolnych (lektury), listę postaci. I to jeszcze z podziałem na krainy. Zamieszczona jest również mapka, co może Wam nieco pomóc, w geograficznej wędrówce bohaterów. Epilog, zwiastujący kolejne części sprawia, że chciałoby się czytać dalej, jednakże tylko dla tych, którzy się odnajdą w tej fantastyce. Bo ja niestety chyba akurat w tym gatunku, jeszcze napisanym przez Pana Artura, raczej prędzej się pogubię niż odnajdę.
Także reasumując jest to całkiem fajna książka z gatunku fantasy, ale przeznaczona tylko dla miłośników tego typu literatury. Bo jeżeli nie za bardzo przepadacie za nią, lub dopiero się z nią zapoznajecie, spróbujcie czegoś innego i po jakimś czasie dopiero wróćcie do Snu Henny. Nie mówię tego dlatego, żeby Was zniechęcić do niej, ale uważam, że wiele spraw może być dla Was ciężkich, niezrozumiałych, no i możecie mieć ochotę zostawić pozycję nieprzeczytaną, a szkoda. Niestety nic nie wyniosłam z lektury, ale dla fanów fantastyki może być fajną gratką, a dodatkowo jest to książka z fajną fabułą, a co najważniejsze z planami na kolejną część, która prawdopodobnie może zostać wydana jeszcze w tym roku, więc zbyt długo czekać nie będziecie musieli.
Więc raz jeszcze polecam osobom lubiących fantastykę, a ja sama może kiedyś dam szansę raz jeszcze książce gdy będę już bardziej zaznajomiona z tym fantastycznym światem. :) Niemniej jednak stwierdzam, że książka sama w sobie nie jest zła. :)
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam, ile mam wzrostu: 1,3 cm
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za udostępnienie książki
Ja dopiero wkraczam w świat "fantastyki" więc odpuszczam tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo się nie połapiesz, tak jak ja. :(
UsuńNie mam obecnie ochoty na fantastykę.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię dobrze, ja też narazie sobie ją odpuszczam. ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa DKK w moim klubie zawsze zaczynamy ocenę książki od okładki. Ta okładka jest niczego sobie ;), przyznam, że wybierając książkę w księgarni na pewno zwróciłabym na nią uwagę. Plany na kolejną część ... skąd ja to znam? :/
OdpowiedzUsuńhttp://utwory-wierszem-pisane.blogspot.com/
Tak, okładka ma w sobie to coś ;) I szczerze mnie do książki przyciągnęła.
UsuńAle nie, to nie była książka dla mnie. :(
Okładka przyciąga wzrok :D Chętnie postawiłabym ją na półce. Jednak nie przemawiają do mnie postaci, których nie można polubić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No tak, tutaj masz rację. Ale okładkę ma piękną. ;)
UsuńSama jestem początkująca w fantastyce, więc pewnie miałabym podobne odczucia. :/ A szkoda, bo okładka bardzo ładna, zawsze zwracam na nie uwagę. :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Dokładnie podzielam Twoje zdanie. ;)
UsuńSzkoda, że bohaterom zabrakło emocji, przez co okazali się mało wyraziści... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda! I gdyby było ich mniej...
UsuńUwielbiam fantastykę, ale jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do tej, konkretnej książki
OdpowiedzUsuńJestem w stanie to zrozumieć...
UsuńJestem akurat po jednej książce fantasy, która nie do końca spełniła moje oczekiwania, więc na razie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tez jak narazie stopuję od takiego mocnego fantasy. ;)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce. Naprawdę! Gdyby nie Twoja recenzja to na pewno bym jej nigdy nie dostrzegła. Chociaż jestem zaintrygowana tym tytułem to na dzień dzisiejszy nie zamierzam rozglądać się za nim. Mam inne priorytety czytelnicze. Ale kiedyś przeczytam. Z ciekawości. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
Cieszy mnie Twoja ciekawość. ;) Może Tobie przyjmie się lepiej? Mam taką nadzieję!
UsuńLista postaci brzmi bombowo! Sądzę, że Martin powinien o tym pomyśleć :D
OdpowiedzUsuńhm, sama książka okładkę ma miłą dla oka, ale po twojej recenzji sobie odpuszczę.... nie lubię świata, w który nie można się wkręcić...
Ale to Twój świat i kredki, możesz dać jej szansę. ;)
UsuńJeśli fantastyka, to taka przez wielkie "F" będąca prawdziwą fantastyką, gatunkiem z krwi i kości, a nie takim pitu pitu :) Dlatego polecam serię Uczta Wyobraźni. To dzięki tym książkom można dowiedzieć się czym się ten gatunek naprawdę i je i zdecydować czy się go lubi czy nie. Przynajmniej mnie się tak wydaje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie, nie. Ja już fantastyce podziękuję. ;)
UsuńDziękuję za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. Drugi tom w wydawnictwie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. :)
UsuńNo cóż, ciężko się nie zgodzić z opinią. Książka jest na prawdę dobra i wciągająca, ale niestety tylko dla zagorzałego już fana fantasy, na pierwsze powieści tego gatunku to bym raczej odradzał, ale dla fanatyka polecę jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńNiestety.
Usuń