Tytuł posta idealnie moim zdaniem odnoszącym się do książki. Ale i nie tylko uczucia. Sprawy, które powinny zostać powiedziane, tajemnice dosyć istotne. Nie wiem dlaczego, ale czytając ta powieść odniosłam wrażenie, że skądś to znam. Owszem, czytałam dwójkę dzieci Pani Abbi, ale to z innej serii. Jednak chyba już wiem..
Abbi Glines - to amerykańska pisarka pochodząca ze stanu Alabana. Jest specjalistką od romansów dla młodych dorosłych. Jedna z jej serii to "Przypadkowe szczęście" i "Odzyskane szczęście" .
Abbi Glines - Grając w miłość #1
Harlow - nienawidzi swojej przyrodniej siostry Nan. To przez nią poznała przystojnego Granta, zakochując się w nim praktycznie od razu. Niestety jej ojciec znany bardzo dobrze wyjeżdża w trasę koncertową i nie chciał by została sama w Los Angeles. Musi przez dłuższy czas zamieszkać z Nan. Wszystko się komplikuje gdy widzi Granta w domu swojej przyrodniej siostry, a tak dosłownie to w kuchni w samych bokserkach.
Grant - związał się z kobietą owszem przepiękną, ale pustą w środku. Dopiero po czasie orientuje się, że jego uczucia są mocniejsze i skierowane do całkiem innej osoby. Jest w stanie zrobić wszystko, by Harlow przestała go nienawidzić.
Jednak co spotka obojga? Czy się zejdą? Czy będą omijać się szerokim łukiem? I czy stanie się coś, co będzie w stanie ich ponownie rozdzielić?
I zaś przepadłam. No i dlaczego? Czuję się ostatnio nie asertywna co do powieści, co by na to powiedział mój nauczyciel od przedsiębiorczości? Nawet 22 grudnia mi przypomniał, że mnie o asertywności uczył w pierwszej technikum - cud, że w ogóle o mnie pamiętał. :D Ale co tam, został nagrodzony mianem najlepszego nauczyciela roku, więc powiedzmy, że nawet jakby nie pamiętał, to bym mu darowała. Ale do rzeczy.
Jak wiecie udało mi się przeczytać dwie powieści autorki, które były naprawdę bardzo fajne. Może idealne nie były, ale nieco się wyróżniały. Jest wiele wspólnych cech, które je łączy, ale to za chwile. Chciałam znów pochwalić wydawnictwo, że spisało się na medal, bez najmniejszej literówki. A ten, kto myślał nad okładką.. Strzał w dziesiątkę. Po prostu idealna. ;)
"Na tym świecie są trzy rodzaje kobiet. Jedne zedrą z ciebie ostatnią koszulę i zostawią cię z niczym. Drugie chcą się tylko zabawić. I trzecie, dzięki którym życie nabiera sensu. Tylko one... właściwe kobiety to takie, które biorą tyle, ile same dają, a ty nigdy nie masz dość. Gdy je stracisz, przestajesz być sobą."
Przechodząc do elementów łączących powieści Pani Glines to między innymi to, że okładki mają specyficzne powtórzenie, ale nie na tyle, że jest to samo na każdej. Mają w sobie coś takiego, że wiedząc, myśląc, że w najbliższym czasie przeczytamy jej jakąś powieść, to gdy zamkniemy oczy mniej więcej będziemy wiedzieć jak wygląda. Specjalna wypukła czcionka, matowa okładka przedstawiająca kobietę i mężczyznę.. tak, to na pewno wydawnictwo Pascal i Abbi Glines! Czytając tą część, kolejnej już serii, poczułam - że gdzieś o tym czytałam. W pewnym momencie mocno uderzyłam się dłonią w czoło. No tak! Przecież spotykamy tutaj Woodsa i Dellę, czyli głównych bohaterów serii, którą udało mi się przeczytać. Na prawdę bardzo było mi miło dowiedzieć się, co u nich słychać. Oraz u reszty bohaterów, którzy pojawili się w tamtych dwóch tomach. To było wielkie zaskoczenie i to w dodatku bardzo pozytywne.
"Mój brat przyjechał! I będzie z nami mieszkał. Trójka dzieci Kiro w jednym domu. To będzie prawdziwa... katastrofa."
Czy było coś, co mi się nie podobało? Jakieś wady? Nie, nie było. Nie mówię, że jest to powieść idealna. Bo nie jest. Nie wzbudziła we mnie miliona uczuć, ani nie mam po niej kaca. Ale jest jedną z lepszych powieści, zresztą co się dziwić? Sięgając po te powieści, wręcz wydzierając je od koleżanki wiedziałam, że będę czytała naprawdę dobre powieści, zdecydowanie się nie myliłam. Oczywiście Nan okropnie nie lubiłam, ona może być tą wadą. Ale co to za powieść bez czarnych bohaterów? To właśnie dzięki nim, te historie są tak ciekawe.
"Głaskał skórę na moim brzuchu, a ja zapomniałam, jak się oddycha."
Powiem, że autorka nie owijała w bawełnę. Pisała wszystko, nie czając się ze słownictwem. Są tu wulgaryzmy, oraz dużo erotyzmu. Może nie jest to od razu Grey, chociaż niektóre opisy mogłyby się z nimi mierzyć. Ale sięgając po Grając w miłość wiedziałam, że nudno nie będzie. I nie było. Akcja toczyła się momentami tak szybko, że nie ogarniałam jak to jest możliwe. Dzięki niej straciłam poczucie czasu i nie dość, że przeczytałam ją jednym tchem, to na tyle mnie zaciekawiła, że nie słyszałam jak przyszedł mi sms, zresztą nie jeden. Autorka tak wykreowała postacie, świat, że wciągnęła mnie do niego, nie pozwalając powrócić do rzeczywistości. Zamknęła mnie i nie chciała wypuścić do ostatniej strony. Nie powiem, bo podobało mi się to. Cenię sobie bardzo jeżeli dany autor bądź autorka o ile pisze dobrze, o ile na tyle zaciekawi mnie swoją fabułą, że nie pozwoli mi patrzeć na wszystko z boku, z góry, tylko wciągnie w swój świat to znaczy, że jest cholernie dobry/a. Nie zdarza się to dosyć często. Pisarze mają różne motywy do pisania. Z pewnością stwierdzam, że Pani Glines ma talent. I już wiem, że drugą część przeczytam równie szybko tak jak i pierwszą.
Podzielona na rozdziały, opowiadane z punktu widzenia głównych bohaterów. Przeplatane są również wspomnienia z trzech miesięcy wstecz - dosyć istotne dla fabuły.
"Ja chyba umarłem. Tylko tak można było wytłumaczyć to, co się działo. Trafiłem w miejsce, w którym małe, seksowne aniołki spełniały męskie fantazje."
Co do bohaterów, to tutaj tez muszę się powtórzyć, że są idealni. Może i nie pasują do siebie. Może nie wszystkie cechy charakteru mogą Wam się podobać. Moim zdaniem są fantastyczni i od razu ich polubiłam, szczególnie Harlow. Jest taka.. delikatna, cicha myszka, a jak to mówią? Cicha woda brzegi rwie - i to zdecydowanie pasuje do tej bohaterki. Pomimo jej pazurka, pikanterii bardzo ją polubiłam i wiem, że będzie mi ciężko się z nią rozstać po drugiej części, ALE trzecia część - PREMIERA w LUTYM 2016, długo czekać nie będę, bo koleżanka już zamówiła.. Gabi - co ja bym bez Ciebie zrobiła? :D Jestem bardzo ciekawa jak będzie się zachowywać w kolejnych dwóch tomach. Poza tym - coś nas łączy. Jest straszną zazdrośnicą i poniekąd w niektórych momentach czytam czytam i wydaje mi się, że widzę siebie. A takie uczucie nie jest często spotykane, oj nie.
A Grant - jak to zawsze w takich powieściach jest super ciacho, które podoba się każdej kobiecie. W dodatku "idealne". No cóż, zawsze tak było i będzie. Jednak cieszę się, że w porę się opamiętał, bo chętnie bym go zdzieliła przez łeb. Naprawdę. Ale czy to coś da? Oto pytanie, na które znajdziecie odpowiedź czytając tę powieść.
"Nie mogłem pozwolić jej odejść i co więcej, za cholerę nie chciałem, żeby dotykał jej ktoś inny. Najchętniej wziąłbym ją w ramiona i trzymał, chroniąc przed całym światem. To było niedorzeczne. To było... Tak wyglądała... Byłem w niej zakochany."
O czym jest powieść? Zdecydowanie o odbudowywaniu zaufania. Sami wiecie, że łatwo jest je zdobyć, ale gdy raz się je utraci - odzyskać bardzo trudno, a czasami jest to wręcz nie możliwe. Sama wiem z autopsji, więc to nie jest takie hop siup. Nad tym trzeba pracować, pokazywać, że warto walczyć, że chce się pomimo wszystko odzyskać to zaufanie. Biernie spoglądając na taką sytuację nic nie zdziałamy, niestety. O miłości, która jest trudna, ale prawdziwa. O uczuciach, których tak często się boimy i uciekamy. Bo boimy się utraty. Boimy się cierpienia, które w większości przypadków nas spotka. Jednak nie możemy być takimi wróżbitami. Bo to nie o to chodzi. Musimy próbować, bo kto nie próbuje nic nie traci..A co najważniejsze.. Nie ukrywajmy tajemnic przed osobą bardzo nam bliską. Prędzej doprowadzi nas to do zguby niż do szczęścia.
"To była jedna z rzeczy, które wyróżniały ją w z tłumu. Była jedyna w swoim rodzaju. A ja byłem najszczęśliwszym skurczybykiem na tej planecie."
Reasumując powieść na piątkę z wielkim plusem - między innymi, za stworzenie historii, która odrywa czytelnika od rzeczywistości. Nie raz spowodowała szeroki uśmiech na mojej twarzy, a w nie raz wyraz pełen zatroskania. Spowodowała rumieńce na moich policzkach. To coś znaczy, prawda? Chyba nie chorobę, a zafascynowanie powieścią? :) Zaskakiwała mnie cały czas i nie wiedziałam czego tak naprawdę się spodziewać. Lektura, która pomimo wulgaryzmów i scen dozwolonych od lat osiemnastu jest tak naprawdę piękną powieścią, tkliwą, która zapada w pamięć, oraz łączy bohaterów z innej serii. Nic tylko stwierdzić, że Pani Glines jest po prostu świetną pisarką. I tyle. POLECAM!
Chyba się skusimy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
I bardzo dobrze;)
UsuńCieszę się, że mam tę książkę w domu. Będę ją niebawem czytać.
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytam kilka Twoich pochlebnych (mam nadzieję) słów na temat powieści. ;)
UsuńIntrygujący tytuł, okładka - w moje gusta co prawda specjalnie sie nie wpisuje, ale całkiem przyjemna i do tego Twoja recenzja tak pozytywna... To wszystko sprawiło, że mam ochotę sięgnąć po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
To teraz będę czekać na Twoją opinię! :)
UsuńTą recenzją rozwiałaś moje wątpliwości co do sięgnięcia po książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :)
UsuńDziękuję za recenzję, z chęcią sięgnę za tę książkę!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Obserwuję i zapraszam do siebie: cudowneksiazki.blogspot.com/
O to mi chodzi, by recenzjami bardzo subiektywnymi zachęcać Was do czytania ;)
UsuńSerdecznie dziękuję za obserwację i już "biegnę" do Ciebie! :)
Póki co mam sporo książek z fantastyki, które zawsze będą na pierwszym miejscu na liście ,,do przeczytania", ale bardzo mnie zainteresowałaś swoją recenzją. Sam wątek zaufania bardzo kusi by sięgnąć po tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&serials&films
Bardzo się cieszę, że cię przekonałam. :)
UsuńNie słyszałam jeszcze o książce a brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMagio, zerknij do mnie do zakładki z czelendżem, bowiem Twoje zgłoszenie jest do poprawy i tam go skomentowałam.
Okejka, nie ma problemu ;)
Usuńzapowiada się ciekawie ;*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz, zaobserwujesz dreamoutloud.f
Więc zapraszam do lektury ;)
UsuńJuż wielokrotnie słyszałam o tej książce, po twojej recenzji przekonałam się, że muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Bardzo się cieszę! ;)
UsuńTo jest właśnie autorka, której książki postanowiłam poznać w tym roku. :) Coś w nich musi być, skoro wszyscy je tak zachwalają. ;)
OdpowiedzUsuńTak, większość ma to coś ;)
UsuńNo cóż, to chyba książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle dziękuję za recenzję:)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Nie ma za co ;)
UsuńŚwietna recenzja. Książka wydaje się być ciekawa, ale jest tu coś co mnie odpycha. Raczej mimo wszystko po nią nie sięgnę, zwłaszcza, że czeka na mnie jeszcze sporo książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Ojej, ciekawa jestem co cię odpycha ;O
UsuńGlines ma sporo serii na koncie i wszystkie jakoś się ze sobą łączą. Nie wiem, czy znajdę czas, by wpaść w tę plątaninę losów bohaterów :)
OdpowiedzUsuńAle warto! ;)
UsuńTo książka zdecydowanie nie dla mnie. Nie lubię takich :|
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Księgarz Cmentarny
Ah, co za szkoda ;/
UsuńPodoba mi się ta książka i na pewno po nią sięgnę jak tylko wymyślę sposób by ją kupić xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Oo, czyli też masz problem podobny do mojego ;d
UsuńJuż wiem co przeczytam, Boże.. żeby tylko była ta książką na necie!
OdpowiedzUsuńTak mnie zachęciłaś do niej, że nie wyobrażam sobie, że mogłabym jej nie przeczytać. Dziękuję ci za tak wspaniałą recenzję :* Długo szukałam takiej książki po której przeczytaniu recenzji będę musiała koniecznie ją przeczytać bo inaczej umrę! Jest mnóstwo książek, które chcę przeczytać, ale nie do wszystkich ciągnie mnie od razu :D
Pozdrawiam! :)
Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że znajdziesz ją. ;)
UsuńZapowiada się świetnie!! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
I tak jest! ;)
Usuń