Witajcie!
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki autorki, po którą sięgam w ciemno. Już tyle jej powieści poznałam i na żadnej się nie zawiodłam - stąd to zaufanie bezgraniczne. Nie mogłam się doczekać, aż zapoznam się z treścią, więc zabrałam się za nią dość szybko i korzystałam z każdej wolnej chwili, którą mogłam poświęcić na czytanie.
Kirsty Moseley - amerykańska autorka powieści młodzieżowych. Jej książki sprzedały się w ogromnej ilości - 720 000 egzemplarzy. Wszystkie jej powieści, które jak dotąd pojawiły się na polskim rynku wydawniczym, znajdziecie w spisie Recenzji A-Z.
Kirsty Moseley - Wolny jak motyl
Dwoje ludzi.
Dwa światy.
Carson Matthews, najprzystojniejszy motocyklista MotoGP, najbardziej prestiżowych
wyścigów motocyklowych na świecie, żyje beztroskim życiem celebryty. Jego
jedynym zmartwieniem jest utrzymanie się na pozycji lidera, a ulubioną rozrywką
są odwiedziny u pewnej blondynki pracującej w Angels Gentelmen’s Club.
Emma Bancroft stara się wiązać koniec z końcem, pracując na godziny jako
kelnerka i tancerka erotyczna w londyńskim klubie dla mężczyzn. Życie jej nie
rozpieszcza, na dodatek od ponad dwóch lat skrywa też pewną tajemnicę.
Prasa całego świata śledzi każdy ruch Carsona, kiedy więc jego relacja z Emmą
wyjdzie na jaw, natychmiast stanie się medialną sensacją…
Okładka tym razem utrzymana jest w całkiem innym stylu niż zazwyczaj. Gdybym była sroką okładkową, to niekoniecznie bym się skusiła na zakup, jakoś mnie nie zachwyciła. Mamy tutaj ukazaną parę, która siedzi na motocyklu. Piękny widok za nimi, morze, słońce... Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony. Stronice są kremowe, czcionka dość duża, wystarczająca dla oka. Kilka słów o autorce jest na samym końcu powieści, razem z innymi tytułami wydanymi przez pisarkę w wydawnictwie. Książka podzielona została na rozdziały.
Kolejne już to spotkanie z autorką, nie liczę które... Jednak ponownie udane! Pisarka ma w swoim piórze coś, co sprawia, że czyta się dobrze, lekko, bez jakichkolwiek blokad. Całość jest na tyle wciągająca, że nie widać, kiedy czas spędzony przy niej nam ucieka. Liczy lekko ponad czterysta stron, więc jest to nieco dłuższa historia. Okej, zgodzę się, że jest przewidywalna, bo wiedziałam co się wydarzy dalej, ale sam fakt, że pochłaniało się strony w zastraszającym tempie - jest bardzo zadowalające. Jestem zadowolona, że po nią sięgnęłam, bo udało mi się zapomnieć o problemach, jakie miałam na głowie, a skupiłam się na tym, co działo się w "Wolny jak motyl".
Mamy tutaj dwójkę głównych bohaterów, którzy pochodzą z dwóch różnych światów. Jest Carson - bogaty chłopak, który zdobył sławę, ciężko na nią pracował, bowiem jest motocyklistą, który brał udział w zawodach. To prawda, że jego rodzina nie należała do biednych, co i tak nie jest decydujące, bo nie zachowuje się jak rozpieszczony gówniarz, który ma kasy jak lodu potocznie mówiąc.
Z kolei Emma to skromna dziewczyna, która miała ciężko od początku, musiała zacząć pracować, by utrzymać nie tylko siebie, co nie było łatwym zajęciem. Pracuje jako kelnerka, tancerka erotyczna w klubie. Na samą myśl, jak w takich miejscach może być, mam dreszcze. Nie wiem, czy byłabym w stanie wytrzymać wzrok tych wszystkich obleśnych facetów, którzy ślinią się na widok kobiety, która odsłania ciało, a już w ogóle podczas tańca erotycznego...
Jednak ta dwójka dość mi przypadła do gustu, polubiłam ich, mimo ich kilku cech, które mnie irytowały, ale nie ma ludzi idealnych przecież. Co więcej, podobała mi się ich relacja...
Już od samego początku czułam, że wiąże ich coś głębszego niż taka powierzchowna relacja. Czułam, że coś się za tym kryje i ta tajemnica skrywana przez Emmę... Domyślałam się, o co chodzi i zgadłam. Jednak to i tak nie zepsuło mi chęci do dalszego czytania. Ale właśnie, to, co ich łączyło, tak w głębi duszy czułam, że jest prawdziwe, pomimo tego wszystkiego wokół nich... Czułam emocje, które oni przeżywali i chyba tak bardzo przez to się z nimi zżyłam, przez co...
... Spowodowała, że łzy pojawiły się w kącikach. W jednym momencie myślałam, że jakimś cudem przedostanę się do wykreowanego ich świata, że nakopię jednemu i drugiemu, żeby zaczęli rozmawiać, normalnie i pilnowali słów, które wypowiadali. Żeby to przemyśleli...
Pojawiła się jedna niespójność, jakim była sytuacja rodzinna Emmy. Rodzice wyrzucili ją z domu - okej, jestem w stanie to zrozumieć. Ale dlaczego też jej brat uciekł razem z nią? Dlaczego rodzice nie szukali go i nie chcieli go w domu? To było zastanawiające... Tym bardziej, że później, gdy pojawiły się komplikacje i zwroty akcji, to mógł śmiało wrócić do rodziny, bo to nie jego wyrzucono, a Emmę. Później machnęłam na to ręką, aczkolwiek dziwne to było...
I ciągłe dramatyzowanie głównej bohaterki... Wiem, że miała ciężko, ale momentami to przeginała i robiła to zbyt często. Tutaj bym powiedziała, że w swojej sytuacji zachowywała się dosyć głupio i nieodpowiedzialnie.
Widzimy tutaj również zachowanie Carsona, które zmieniło się, można by rzec - nie do poznania. Rozumiałam jego frustrację, złość, żal, ale kurcze... Walnęłabym go, żeby się zastanowił co robi i mówi, naprawdę.
Reasumując uważam, że może nie jest to idealna lektura, ale nie jest ani zła, ani przeciętna. Czyta się dobrze i szybko, jest to powieść obyczajowa, z przekleństwami, może nie dla każdego... Czuć w niej emocje bohaterów, co jest niebywałym plusem, który toczy walkę z przewidywalnością, która z kolei jest na minus. Myślę, że jeżeli przepadacie za piórem Kirsty, możecie sięgnąć, ja finalnie jestem zadowolona i te emocje mnie kupiły. Wciągnęłam się na tyle, że wszystko dosyć mocno przeżywałam z bohaterami. Polecam, aczkolwiek nie spodziewajcie się cudów na kiju, gdyż możecie się zawieść.
Macie w planie przeczytać najnowszą powieść autorki?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Też sięgnęłabym w ciemno, bez zastanowienia już tylko patrząc na okładkę. Uwielbiam takie historie!
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgam po młodzieżówki. Chyba nie...
OdpowiedzUsuń