niedziela, 13 listopada 2022

Joanna Pawłusiów - Skrzydła i kości

Dzień dobry! 

Dzisiaj przygotowałam dla Was krótką recenzję na temat książki nowej dla mnie autorki. Wcześniej pisywała opowiadania, z którymi nie miałam do czynienia. Jednak opis na tyle mnie zainteresował, że postanowiłam dać jej szansę. Każdy przecież zasługuje na szansę i sprawdzenie swoich umiejętności. 

Joanna Pawłusiów - z wykształcenia psycholog. Laureatka konkursu na najlepsze opowiadanie zorganizowanego w ramach Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania (2016). Kocha kawę i dobre historie. Mieszka w Oławie. 

Joanna Pawłusiów - Skrzydła i kości 


Masz tylko dwie możliwości. Możesz stąd uciec albo możesz tutaj umrzeć.
Przeprowadzka do Malumic miała być dla rodziny Bocheńskich nowym startem. Ich przeszłość roztrzaskała się w drobny mak, kiedy z powodu córki – Kingi, musieli uciekać.
Mieszkańcy z umiarkowanym entuzjazmem przyjmują nowych sąsiadów. W samej rodzinie również nie dzieje się najlepiej. Na dodatek uroda Kingi zwraca uwagę miejscowego chuligana i kilku innych osób.
Kiedy w noc po corocznym festynie chłopak zostaje znaleziony martwy, a Kinga zapada się pod ziemię, Malumice ożywają.
Nie każdy wierzy w niewinność dziewczyny. Nie każdy chce, aby została odnaleziona.

Okładka książki prezentuje się ciekawie. Widzimy ptaszka przywiązanego do drzewa, no, może już nie ptaszka, a truchło, ale jednak. Las przedstawiony na pierwszy rzut nie prezentuje się zachęcająco, a bardziej bym powiedziała, że groźnie. Jest matowa w dotyku, z wytłuszczonymi elementami. Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Wydawnictwo trafnie wykorzystało okładkę, gdyż po otworzeniu mamy kilka zdań na temat autorki oraz jej fotografię. Z kolei na samym końcu mamy fragment z książki, dość długi. Opis bardzo mnie zainteresował, pomyślałam, że może to być ciekawa opowieść. Stronice są kremowe, czcionka wystarczające dla oka. Książka podzielona została na części i rozdziały. 

Pierwsze spotkanie z autorką, która jak dotąd pisywała opowiadania, czyli krótsze formy, niż cała powieść. I mimo, iż nie czytałam tych jej historii, to muszę przyznać, że odniosłam wrażenie podczas lektury, lania wody. Zbędnie naciągana znaczna część, która nie wnosiła nic do całości, a nudziła mnie, jako czytelnika i powodowała, że jakoś średnio byłam przekonana do dalszego czytania... Jak już zaczęłam, stwierdziłam, że skończę, niemniej jednak nie myślałam, że gdzieś przez ponad połowę pozycji będę się nudzić i wyczekiwać akcji, momentu, w którym zacznie się w końcu dziać. Okej, doczekałam się, ale to było dosyć daleko... Niestety. I tak myśląc, że pisarka mogłaby potraktować tę książkę jako opowiadanie, usuwając sporo z początku. Nie wiem, czy dam jeszcze szanse autorce, bo po tej historii nie czuje się do końca przekonana. 

Sama fabuła okej, ale to bardziej uważam, że było dość dobrze skonstruowane ostatnie dziesiąt stron, gdzie zaczęło się dziać. Gdzie widzieliśmy oprawców, próbowaliśmy zrozumieć ich decyzje... Ta pierwsza połowa była niedopracowana i myślę, że jeżeli autorka przy kolejnej powieści popracuje nad tym, to będzie znacznie lepiej. Nie lubię lektur bez akcji, w których zbędnie się leje wodę, zapełniając stronice drukiem. Niewiele to  wniosło do całości, albo wręcz było to jedno i to samo. Szkoda, potencjał był. 

Autorka chwyciła kilka srok za ogon - opisała wielu bohaterów, każdy z nich skrywał drugie ja, gdzie pojawiało się wiele znaków zapytania, czy to czasem to nie on jest winny? Wydaje mi się, że ta mnogość dużo plątała i nie był to dobry zabieg, bo nie jeden czytelnik może się pogubić, a poza tym uważam, że co za dużo, to nie zdrowo. Pojawił się wątek ornitologiczny, gdzie to właśnie ptaki były drogowskazem, wskazówką dla postaci - jednak czuję, że nie do końca i ten wątek został dopracowany. Za dużo autorka chciała wprowadzić i wydaje mi się, że niczego tak naprawdę później nie szło poskładać w całość i doprowadzić do sensownego końca. 

Żeby nie było, że ciągle marudzę i kręcę nosem, to akurat spodobał mi się opis wsi Malumice, która jest typową, zabitą dechami wsią. Jakie nadal w naszej Polsce występują! Problemy mieszkańców, intrygi, relacje międzyludzkie, osądy i trwoga przed klątwą, która wisi w powietrzu. Tajemnice, plotki, codzienność - to był strzał w dziesiątkę i to mi się spodobało. Wieś, w której każdy o każdym wszystko wie - teoretycznie. Tak jak jest i u mnie - sama mieszkam na wsi i często jest tak, że wszyscy wszystko o nas wiedzą lepiej, niż my sami, a tak naprawdę nie mają o nas zielonego pojęcia. Nowi mieszkańcy? A skąd? Po co przeprowadzili się do Malumic? Tutaj nie ma przecież przyszłości... Wszyscy się zastanawiali i byli zaintrygowani Bocheńskimi. Czyli standardowo, jak na każdej wsi. 

Bohaterowie byli różnorodni, mieli inne zachowania, myśli, ale jakoś nikt, kogo poznałam w "Skrzydła i kości" nie zaskarbił sobie sympatii. Podchodziłam do nich z dystansem i nie wiem, co musiałoby się stać, bym kogokolwiek polubiła. Każdy z nich wydawał mi się dziwny i podejrzany w jakiejkolwiek sprawie. 

Reasumując uważam, że nie jest to taki kryminał/thriller jakie zazwyczaj czytam, brak tu typowego śledztwa, akcji, która już od początku miałaby miejsce. Z tej historii byłoby dobre opowiadanie, niektóre fragmenty, a w szczególności pierwsza połowa nie ma większego znaczenia, nie musiało by jej być, autorka śmiało mogłaby skrócić to do minimum, w jednym czy dwóch rozdziałach by się spokojnie zmieściła. Mnie nużyła i żałuję, bo zapowiadało się z opisu naprawdę ciekawie. Nie mogę Wam jej polecić, bo nie jestem zadowolona z niej na tyle, by móc Was zachęcić do czytania. Decyzję ostateczną i tak sami podejmiecie, niemniej jednak ja ostrzegam - wieje nudą przez większą część historii, a później zbyt wiele wątków miesza się ze sobą i nic konkretnego z tego nie wychodzi. 

Macie w planach tę książkę? Premierę miała w pierwszej połowie maja, więc może jest tu ktoś, kto już ją przeczytał? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 


2 komentarze:

  1. Na razie nie planuję jej przeczytać :) Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, bo raczej unikam kryminałów i thrillerów.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)