Dzień dobry!
Przygotowałam dla Was recenzję dosyć krótkiej książki, którą poznałam w jedno przedpołudnie. Zaciekawiła mnie tematyka, gdyż łączy się z kotami, a ja je lubię, bardzo. Byłam ciekawa tego spotkania i zabrałam się za czytanie zaraz po tym jak odebrałam ją od rodziców.
Anna Sólyom - pisarka, terapeutka, absolwentka filozofii. Jej pasją jest pomaganie innym w odkrywaniu równowagi i wewnętrznej siły. Mieszka w Barcelonie.
Anna Sólyom - Kocia kawiarnia
Nie potrzebujesz siedmiu żyć. Możesz być szczęśliwy w tym!
Nagore po raz kolejny znajduje się na życiowym zakręcie. Nie ma oszczędności,
pomysłu na siebie, a jej ostatni związek właśnie się rozpadł. W akcie
desperacji przyjmuje pracę w kociej kawiarni w Barcelonie, choć nie znosi kotów
i kociarzy!
Czy wśród puchatych futer i głośnych miauków odnajdzie wreszcie szczęście?
To, co na początku ją przeraża, w miarę upływu czasu staje się przemieniającym
doświadczeniem. Od każdego z siedmiu mieszkańców kawiarni Nagore dostaje
wyjątkową lekcję. Może nawet dzięki nim wreszcie się zakocha (o zgrozo, w
kociarzu!)?
Czasem zdarzają się cuda, zwłaszcza jeśli w pobliżu jest kot!
Książka dla miłośników kotów, kawy, Barcelony. I dla wszystkich, którzy po
prostu chcą się poczuć dobrze!
Na okładce widzimy cztery koty, ścianę oraz stolik z krzesłami. Prosto, minimalistycznie - kocia kawiarnia. Pastelowe odcienie głównie dominują, co mi się akurat w tym przypadku podoba. Posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka, bym powiedziała, że jest duża. Podzielona została na rozdziały, a każdy z nich jest zatytułowany. Liczy niecałe dwieście stron.
Moje pierwsze spotkanie z autorką wypadło dosyć nieźle. Nie mamy tutaj rozbudowanej fabuły, ponieważ nie ma tutaj zbyt wielu stron, a i jest to prosta historia. Bardzo prosta, na tyle, że mogę stwierdzić, że dawno nie czytałam nic tak lekkiego, prostego i co ważne, zawierającego jakikolwiek morał. Tutaj mamy ich trochę, ale to też wszystko zależy od tego, jak ją zinterpretujecie. Ogólnie jestem osobą kochającą zwierzęta, koty również. Od razu przypomniałam sobie o tych, które miałam w swoim życiu i które dzielnie stawiały czoła swoim kocim problemom. Wzruszyłam się...
Nie mamy tutaj też dokładnego opisu Barcelony, dlatego miejscowości, w
jakiej toczy się akcja nie ma najmniejszego znaczenia, bo pod tym kątem,
niewiele zyskacie.
Akcja głównie ma miejsce właśnie w kociej kawiarni, gdzie nasza bohaterka zaczyna swoją pracę. To nie ważne, że wcale tych zwierząt nie lubi... Widzimy jak jej sposób postrzegania siebie, życia i naszych mniejszych przyjaciół zmienia się.
Pojawia się również baaaardzo prosty wątek romantyczny, gdzie nasza bohaterka po prostu jest zauroczona. Nie jest to wątek przepełniony emocjami czy wieloma zdarzeniami, po prostu jest.
Nagore to kobieta, którą ktoś bardzo skrzywdził i zamknęła się na ludzi, na wszystko niemal. Ma czterdzieści lat i żadnej perspektywy na przyszłość.
Mamy też innych bohaterów, ale do nikogo nie jesteśmy w stanie się zbytnio przyzwyczaić, bo książkę czyta się szybko i jest krótka, a co za tym idzie nie można wszystkiego w tak krótkiej formie rozwinąć.
Reasumując uważam, że jest to książka niezwykle prosta, ale z niejednym przesłaniem, które warto mieć na uwadze. Dla mnie to było miłe spędzenie czasu, tym bardziej, że założycielka tej kawiarni miała jasny cel - nie zbieranie pieniędzy, a znalezienie domu dla dzieciaków, czyt.kotów, które mieszkały w tej kawiarni. Coś na wzór schroniska i adopcji. To był moment niezwykle łapiący za serce, gdy Yumi o tym opowiadała. Polecam obowiązkowo wszystkim kochającym te zwierzęta, ale i osobom szukającym przerywnika od cięższych, trudniejszych lektur. Myślę, że będziecie zadowoleni.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Mam ją na uwadze, sama jestem kociarą
OdpowiedzUsuńSkoro tkwi w tej książce przesłanie, to na pewno warto ją poznać.
OdpowiedzUsuń