Cześć!
Mam dzisiaj dla Was recenzję książki, po którą sięgnęłam tylko dlatego, że czytałam tom pierwszy i skończył się tak... jak nie powinien i ciekawość nie pozwoliła mi nie przeczytać kolejnej części. Mimo, iż książka nie była porywająca, to jednak odważyłam się sięgnąć po kontynuację. Co mi to przyniosło? Przeczytajcie sami.
P.K.Farion - pseudonim trzydziestotrzyletniej debiutantki na rynku wydawniczym. Pochodzi z pięknej Doliny Baryczy, na stałe mieszka pod Wrocławiem. Prywatnie szczęśliwa mama przedszkolaka i żona swojego kolegi z przedszkola. Swoją pasję do pisania odkryła lata temu, ale dopiero teraz odważyła się wziąć byka za rogi. Pisze, ponieważ kocha przenosić się w inny świat, do którego zaprasza swoich Czytelników.
P.K.Farion - Diabelna prawda #2
Błażej, pogrążony w rozpaczy po stracie Sary, wraca do Polski. Pragnie naprawić swoje błędy, jest gotów zrobić wszystko, byle tylko znowu zobaczyć kobietę swojego życia. Jest przekonany, że oboje mają jeszcze szansę na szczęście, ale los wydaje się być odmiennego zdania. Balast kłamstw, niedopowiedzeń i bolesnych przeżyć okazuje się cięższy, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Czy mimo to jest nadzieja na pozytywne rozwiązanie?
Okładka jest utrzymana w podobnym stylu pierwszego tomu, a z tego co widzę, to i trzeci tom będzie pasował. Widzimy kobietę i mężczyznę. Nie urzekła mnie jakoś specjalnie szatą graficzną, jednak na plus fakt, że posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim kilka propozycji od wydawnictwa Akurat. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Literówek brak, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka została podzielona na rozdziały.
Moje drugie spotkanie z autorką, na które kompletnie się nie nastawiałam. Ze złymi wspomnieniami z pierwszego tomu, nie łudziłam się, bo zazwyczaj, gdy mam nadzieję, że będzie lepiej to jest jeszcze gorzej. I tak, jak się nie nastawiłam, to odniosłam wrażenie, że niewiele się zmieniło. Początek mnie nie ukrywam, okropnie nudził. Niemal same opisy, przemyślenia i w sumie jedno i to samo... Remont, porządki, jaki ja jestem potworny i tak w koło Macieju. Styl, jakim posługuje się pisarka jest lekki, prosty - nie powoduje żadnych trudności, blokad podczas czytania. Niestety nudą i monotonią tutaj wiało na kilometr. I chciałam, naprawdę chciałam, żeby tutaj coś się działo. Ale nie działo się nic, do pewnego momentu, gdzie zabłysło światełko nadziei, że coś drgnie. Tak, tylko drgnęło.
Sfrustrowana czytałam te książkę, niemal non stop przewracając oczami ze złości. Ileż można czytać o tym samym? Tutaj naprawdę niezbyt wiele się dzieje. Moim zdaniem to remonty, sprzątanie, rozmyślanie nad tym, jakim jest imbecylem i jak zmarnował swoje życie, podjeżdżanie do bohaterki by z nią porozmawiać, znów to samo, gdy w końcu udaje mu się spotkać na dłużej z miłością życia i porozmawiać, znów sprzątanie... No po prostu nie... I uwaga. Wiedziałam, że tak będzie. Po prostu czułam to. Że autorka w TAKI A NIE INNY SPOSÓB zakończy drugą część. Żeby oczywiście sięgnąć po trzeci, bo inaczej to by nie obeszło się. Jak to ja, muszę doczytać tę serię do końca i jak w trzecim tomie nie będzie sensownie, to stracę wiarę.
Miałam też ochotę trzaskać patelnią Błażeja, naszego głównego bohatera za te wszystkie powtórzenia czynności i za jedno słowo, które znów mnie irytowało, tak jak w pierwszym tomie "piękna". Szlag mnie trafić chciał i nawet nie chciałam liczyć, ile to razy słowo padło w tekście. Starałam się uspokoić, bo przecież trzeba dać szansę historii. Sam pomysł na fabułę nie był zły i pisałam Wam o tym przy okazji recenzji Diabelskiego układu, ale tutaj też potencjał poszedł na zmarnowanie.
Relacji bohaterów kompletnie nie kupiłam, wszystko wydawało mi się tutaj sztuczne, wymuszone, takie... byle jakie i wiecie... No kochasz mnie? Super, ja ciebie też, a za chwilę, nie, jednak to ja cię nienawidzę, mam cię dość, nie chcę cię widzieć - tak cały czas się zapętlało i przez takie coś w ogóle nie poczułam, żeby ci bohaterowie czuli do siebie jakiekolwiek prawdziwe emocje.
Sara z kolei jest tak nierozważna, zachowuje się jak dziecko, co widać po jej czynach, słowach. Kompletnie nie trafiła i nie przemówiła do mnie przy drugim spotkaniu, wręcz coraz gorzej mi się o niej czytało i miałam jej na tyle dość, że chciałam ją po prostu wymazać z tej historii... A to, co zrobiła na końcu... W głowie się nie mieści! Zresztą, ona zachowuje się jak emocjonalnie niedojrzała i czasami zdawało mi się, że jest chora na głowę... Ja wiem, że kobiety zachowania nie przewidzisz, ale tutaj co się działo to już w ogóle. Nie polubiłam ich, ani trochę. A wręcz przeciwnie, kipiałam złością w ich stronę.
Reasumując, nie przypadła mi do gustu ta historia i za samo zakończenie dostaje ode mnie dwie na dziesięć gwiazdek, plus za to, że tekst jest dobrze zredagowany i bez literówek. Jestem ciekawa trzeciego tomu, ale jestem też pewna, że jeżeli nic się nie zmieni, to już na pewno nie sięgnę po książki P.K.Farion.
Macie w planach przeczytać tę trylogię? A może już za Wami dwa tomy, albo chociaż jeden? Jak Wam się podobało?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Właśnie tego nie lubię w seriach. Książki kończą się tak, żeby sięgać po dalsze tomy.
OdpowiedzUsuń