czwartek, 24 czerwca 2021

Katarzyna Bonda - Nikt nie musi wiedzieć

 Dzień dobry! 

Dzisiaj mam dla Was krótką opinię. Sięgnęłam po książkę, gdy pojawiła się okazja. Nazwisko tej autorki nie jest mi obce, przez pewien czas wszystkie social media mówiły tylko o tej autorce i jeszcze jednym polskim pisarzu kryminałów. Nie wiedziałam, na czym owy fenomen polegał, więc była okazja, to się przekonałam. I dochodzę do wniosku, że jest to kolejny raz, gdy wszyscy kogoś usilnie chwalą, a mi się to finalnie... Niezbyt podoba. 

Katarzyna Bonda - najpopularniejsza autorka powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką serii kryminalnej z Hubertem Meyerem, tetralogii z profilerką Saszą Załuską, a także powieści kryminalnych inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami. Książki autorki sprzedały się w Polsce w nakładzie przekraczającym dwa i pół miliona egzemplarzy. Są wydawane w piętnastu krajach. 

Katarzyna Bonda - Nikt nie musi wiedzieć #4


Nie spełniły jego fantazji. Zapłaciły krwią.
To będzie najtrudniejsze śledztwo w całej karierze Meyera.
Tylko on, telewizor i bateria tequili. Tak Hubert Meyer postanawia spędzić swój trzynastodniowy urlop. Ten plan się jednak nie powiedzie. Nieznajoma kobieta zaczyna nękać go dziwnymi esemesami, a wkrótce potem niezapowiedzianą wizytę składają mu zaprzyjaźnieni policjanci razem z prokurator Weroniką Rudy. Pół roku wcześniej jeden z funkcjonariuszy zastrzelił Japę, niebezpiecznego gangstera. Żeby ocalić policjanta przed grożącą mu karą, Meyer ma sporządzić ekspertyzę która, skieruje śledztwo na lewe tory. Śmierć Japy zostałaby wtedy uznana za gangsterskie porachunki. Potrzebna jest jednak „przykrywka”, zastępcza sprawa, nad którą śledczy będą oficjalnie pracować.
Wybór pada na morderstwo w Mosznej, gdzie na drodze prowadzącej do zamku porzucono zmasakrowane ciało młodego chłopaka. Kiedy Meyer i Rudy próbują odkryć tożsamość sprawcy, ten dokonuje kolejnych zbrodni. Śledczy przesłuchują kolejnych świadków. Trop wciąż się urywa. Za murami starego zamku aż buzuje od konfliktów. To będzie najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne śledztwo w całej karierze Meyera.

Okładka jest dosyć minimalistyczna. Białe tło, ciemne napisy, ale i ciemne kolory dominują. Szary, czarny, granatowy. Widzimy również węża, który ma tutaj znaczenie... Okładka w dotyku jest satynowa, a napisy zostały wytłuszczone. Posiada skrzydełka, które stanowią ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Literówek brak. Stronice są kremowe, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka podzielona jest na kilka części i rozdziały. Czcionka jest stosunkowo mniejsza niż zazwyczaj ta, która występuję w lekturach wydawanych przez wydawnictwo. 

Moje pierwsze spotkanie z autorką. Byłam ogromnie ciekawa tego, co tak wszyscy wychwalają. Nie miałam pojęcia na czym ten fenomen polega. Naprawdę się cieszyłam, gdy miałam okazję sięgnąć po tę lekturę. I gdy zaczęłam, nie wiedziałam, czy to kwestia tego, że mam dużo pracy i mało czasu czy po prostu lektura jest nijaka, a może to mi nie chce się czytać? Niemniej jednak, gdy dotrwałam do samego końca, do ostatniej kropki, doszłam do wniosku, że... nie było szału, nie zrobiła na mnie wrażenia i nie zaciekawiła mnie, więc dlatego szło mi opornie... Rozmawiałam z jedną z dziewczyn, która czytała poprzednie książki autorki i też przyznała, że ta część była nudna. Najwidoczniej miałam pecha. I niestety, zraziłam się i nie czuję pociągu do pozostałych lektur pisarki... Zresztą jest ich sporo, są one grubaskami, a ja mam tak wiele innych lektur, które chciałabym przeczytać, że sobie daruję. :) 

Bohaterowie wydali mi się tacy bezosobowi, wszyscy na jedno kopyto, identyczni. Bez charakteru, bez wyrazu. Płascy i nijacy. W ogóle nie przywiązałam się do nich ani nie czułam się zainteresowana ich losami. Wszystko zresztą tak było przeciągane, te opisy, przyznam szczerze, nudziły mnie i irytowały. Nie miałam w tej książce powodu, by być zaintrygowaną i żeby doczytać ją do samego końca. Ale obiecałam sobie, że doczytam i ocenię. Więc się wymęczyłam. 

Tak, męczyłam i tylko tęsknym spojrzeniem zerkałam w stronę stosu, który przez tą książkę, niebezpiecznie się powiększył. Dość długo zajęło mi przeczytanie jej, a za każdym razem potrafiłam znaleźć wymówkę i coś innego zrobić, niż ją czytać, niestety. Żadnej akcji, niespodziewanych zwrotów akcji - nic totalnie. 

Nie wiem, co jeszcze mogłabym Wam napisać o tej książce. Nie podobała mi się, męczyłam się z nią okropnie i teraz już wiem, że jakoś nie będę zerkać w stronę książek autorki, ze względu na tę nudę, której będę się bać. Poza tym, jest całe szczęście całe grono innych autorów, których książki są świetne. Czy zdecydujecie się na lekturę, to już Wasza decyzja. Ja niestety nie polecam. 

Znacie książki autorki? Lubicie? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 


3 komentarze:

  1. O kurczę! Ja do tej pory czytałam książki autorki z przyjemnością. Chyba po nią sięgnę, by wyrobić własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też po raz pierwszy sięgnęłam po książkę tej autorki i, co wyraziłam w mojej recenzji, fabuła była dla mnie trochę pogmatwana, ale mimo tego czytało mi się ją dobrze, chociaż faktycznie wolno, ale to ze względu na mnogość postaci i faktów.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jedna z nielicznych nieprzychylnych recenzji książki Bondy, z jaką się spotkałam. Przykro mi, że tak Cię wymęczyła. Ja twórczość jet autorki wciąż mam jeszcze przed sobą, ale bardzo chciałabym się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)