poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Mia N.Blake - (Nie)znajomy

 Witajcie! 

Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki, którą od bardzo dawna chciałam poznać. Tak naprawdę od momentu ujrzenia okładki i przeczytania opisu. A okładka i opis widziana była przeze mnie co najmniej z rok temu (chyba). Dlatego z ogromną dozą cierpliwości czekałam na jej premierę i wreszcie pojawiła się u mnie. Chciałabym podzielić się z Wami jej wrażeniami. ;) 

Mia N.Blake - urodzona w 1998roku. Mieszka niedaleko Wągrowca, na wsi. Uwielbia muzykę, zwierzęta oraz czytanie i pisanie. Ma uroczego psa i czwórkę nieustannie głodnych kotów. 

Mia N.Blake - (Nie)znajomy 



Nazywam się Amanda Johnson. Jestem zakręconą właścicielką sklepu z antykami. Zdarza się, że zrobię coś, zanim dobrze pomyślę. Mam psa, który wabi się Rocky, i obecnie to on jest moją jedyną miłością. Tak właściwie to „sprawy sercowe” u mnie w ogóle nie istnieją.
Pewien dzień i jedna chwila wywrócą moje życie do góry nogami. Nagłe zderzenie z rzeczywistością zapoczątkuje pojawienie się motyli w brzuchu, a później… później to będzie już tylko gorzej.
Wakacyjna przygoda zakończy się koszmarem, którego wydarzenia pozostaną niezapomniane.
Ostatecznie zadaję sobie pytanie: Czy było warto? 

Zacznę od okładki, która od momentu pojawienia się w sieci, zatarła się w mojej pamięci. Bardzo wyraźnie. Widzimy dwójkę osób, kobietę i mężczyznę... Ma ona w sobie coś przyciągającego, przynajmniej mnie i mój wzrok. ;) Posiada skrzydełka, które dodatkowo chronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytać możemy polecajki, a na drugim kilka słów o samej debiutantce. Na odwrocie dojrzymy patronów medialnych, między innymi Justynę z Miłości do książek, czy Gwiazdy z kosmosu. Stronice są kremowe, czcionka dość duża dzięki czemu czyta się szybko i wygodnie. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane, literówek brak. Fajne wstawki w postaci roweru dołączone są do każdego z rozdziałów. Narratorów głównie mamy dwóch, plus kilku pojedynczych. Co niestety na minus, muszę wspomnieć, że chyba drukarni ucięło się kilkadziesiąt pierwszych stron. Trochę przykro, ale w biblioteczce będąc odwróconą grzbietem, nie będzie to widoczne. Jednak niesmak pozostał. 

Debiutancka powieść autorki ma kilka nieścisłości. Styl jest raczej przystępny, nie ma jakichkolwiek blokad. Mogę przyznać, że ekspresem przeczytałam tę powieść, nawet nie spodziewałam się, że tak mało czasu mi ona zajmie. Ale duża czcionka robi swoje. Jest kilka spraw, które sprawiły, że moje początkowe założenia co do książki niestety nie sprawdziły się. Nie chcę zbyt wielu spraw zdradzać, bo nie chcę spoilerować... Ale mały wypadek, jaki spotyka naszą główną bohaterkę... Powiem szczerze, że musiała mieć dobrą pamięć mimo upadku, na dwa metry, że zdążyła ujrzeć kolor tęczówek osoby, z którą się zderzyła... Na plus na pewno zasługuje fakt, że nasza bohaterka czyta książki polskich autorek, ale nie wiedziałam, że ma taką umiejętność, mieszkając w Londynie, więc szkoda, że nie było tego sprostowania. Jedynie gdzieś napomknięto że rodzina przyjaciółki miała polskie korzenie (o ile teraz ja czegoś nie poknociłam). Więc to było takie średnie... Co zadziało mi na nerwy? Wydaje mi się, że nasi bohaterowie mają więcej, niż piętnaście lat i w tekście nawet dowiadujemy się, ile mają. A co robił nasz bohater? Wrzuca śpiącą dziewczynę do jeziora! Brawo za pomysłowość, dziewczyna mogłaby się utopić, dostać szoku, i co, wtedy też by się tak cieszył? To było skrajnie nieodpowiedzialne i podniosło mi ciśnienie. Co mnie również nie zachwyciło, to sam fakt twardych przyrzeczeń, typu kocham ją, kocham jego, po kilku spotkaniach. Halo, powinniśmy rozróżniać zauroczenie od miłości, bo jednak to diametralna różnica, tym bardziej, że nie znają się na tyle, na ile może paść słowo "kocham". A później wychodzą buble takie, a nie inne, jakie akurat tutaj spotkają naszą Amandę. Dla mnie to logiczne, że trzeba dokładnie poznać drugą osobę, a nie zabawiać się z nią, przytulać do niej, mimo iż nic się na jej temat nie wie, przynajmniej takie jest moje zdanie. Sam fakt, kiedy nasza bohaterka stwierdza, że jednak dobrze, że braciszek uderzył swoją kobietę, bo jej się należało, zmroziło mi krew w żyłach. Od kiedy propagujemy przemoc? I to jeszcze w stosunku do kobiety? I dwukrotnie bohaterka postąpiła na tyle nieumyślnie i głupio, że wcale nie zdziwiło mnie to, co stało się zaraz po podjęciu przez nią decyzji i wcale późniejsze konsekwencje mnie nie zdziwiły, ani trochę. Nie tego się spodziewałam, sięgając po tę historię... 

Oczywiście na plus jak wspomniałam zasługuje fakt, że czyta się szybko, dosyć lekko mimo kilku kontrowersyjnych wydarzeń, które opisałam... Podobała mi się relacja Amandy z jej zwierzakiem, co było miłą odskocznią. Występuje tutaj wątek nie tylko miłości, ale i przyjaźni, co zawsze nieco ratuje fabułę, bo pojawia się coś więcej, jakieś urozmaicenie. Trochę zdziwiła mnie scena z babcią bohaterki, ale to tylko uświadamia nam, jak mamy mało czasu dla swoich bliskich i pędzimy w życiu, zapominając o tym, co tak naprawdę się w nim liczy. Na plus moim zdaniem zasługuje zmiana akcji, jej tempa, ale szkoda, że dopiero pod koniec książki. Takiego wątku niekoniecznie się spodziewałam, ale to zaskoczenie, warte uwagi. Chociaż... Mogłoby być trochę więcej jego pociągnięte, może już nawet wcześniej jakaś zapowiedź tego. Coś tam było wcześniej, ale nie w takim stopniu, bo jest różnica przy podglądaniu a robieniu TAKICH rzeczy. 

Przejdźmy może pokrótce do bohaterów. Tak się rozpisałam... Otóż nasza Amanda od samego początku działała mi na nerwy. Niby tu taka szara myszka, a odważnie idzie do biura naszego drugiego głównego bohatera, daje tam czadu, a bardziej daje siebie, że mi aż oczy wyszły z orbit. Tego się nie spodziewałam... Bohaterka chyba też nie, ale od razu mi zapunktowała na minus. Nie jestem z takich ludzi i nie potrafiłabym kogoś nie znając, dać się obmacać. No po prostu nie. Późniejsze postępowania, aż do samego końca były walką, postępuje dobrze, a za chwile robi totalną głupotę i cofa się dwa kroki w tył. No nie, irytowała mnie i na pewno nie stała się bohaterką ulubioną.
A Matthew też nie zyskał mojej sympatii. Jego durny tekst "Nie mów "słucham" bo cię wyru*ham" był żenujący... I niestety sprawił, że niechęć do niego się pogłębiła. Z opisu naszej bohaterki całkiem niezły z niego przystojniaczek, idealny. Sam o sobie również ma wysokie mniemanie. Przecież każda laska z miasta jest jego. To takie oczywiste... Niestety, ale nie przypadli mi oni do gustu. Pojawiło się kilka innych ważnych bohaterów, którzy mają znaczenie w tej historii, jednak nie chcę Was zanudzić swoja recenzją, bo jednak wyszła mi nieco dłuższa, niż początkowo zakładałam. 

Nie pojawiły się tutaj emocje, które miałyby wywołać we mnie efekt wow. Częściej czułam irytacje wydarzeniami czy postępowaniem głównych bohaterów, w których jak podkreśliłam wyżej, nie odpowiadało na ich wiek. Wydawało mi się, że czytam o jakichś nieodpowiedzialnych nastolatkach... No ale to może tylko moje wrażenia. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest to debiut, KAŻDY ma prawo do napisania słabszej historii. Jestem ciekawa, jak autorka poradzi sobie z drugą powieścią, która być może niebawem ukaże się na rynku wydawniczym. Zapewne gdy będę mieć okazję sięgnę, by sprawdzić, jak początkująca pisarka sobie radzi. 

Reasumując uważam, że jest to średnia powieść, która wywołała we mnie większość negatywnych odczuć, niżli pozytywnych. Z drugiej strony jestem wyrozumiała, że jest to debiut i nie może być idealny. Czy polecam? Niekoniecznie. Ja byłam strasznie zainteresowana poprzez opis i okładkę, czekałam na jej przeczytania kawał czasu i chyba postawiłam za wysoko poprzeczkę i zostałam rozczarowana. Niemniej jedna trzymam kciuki za autorkę, życzę powodzenia. A Wam pozostawiam decyzje do podjęcia, czy sięgać czy nie. Ja się zawiodłam i nie jestem w stanie jej z czystym sumieniem i sercem polecić. A szkoda. 

Czytaliście już te książkę? A może macie w planie? Dajcie znać w komentarzu! 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz autorce


1 komentarz:

  1. Fajnie, że mimo nieścisłość, przynajmniej dobry jest styl autorki. Wątpię, jednak że po nią sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)