sobota, 7 listopada 2020

Erin Stewart - Blizny jak skrzydła

Dzień dobry Moliki,

dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam trochę o powieści, którą przeczytałam dość szybko. Gatunkowo powieść młodzieżowa, jednak to, co dostałam, to się nie spodziewałam, uwierzcie mi... Byłam do tego stopnia zdziwiona, że chodziłam cały dzień trochę... Zmięta. Cały czas w głowie chodziła mi główna bohaterka oraz to, co ją spotkało. Tak samo po skończeniu lektury, teraz, kiedy piszę recenzję na spokojnie parę dni po jej odłożeniu. Musiałam odpocząć, bo w głowie miałam tyle myśli... Ale dobrze, przejdźmy do meritum. 

Erin Stewart - dorastała w lasach Virginii, uganiając się za świetlikami. Obecnie mieszka u podnóży Gór Skalistych z mężem i trójką dzieci. Autorka uwielbia wykorzystywać swoje doświadczenie życiowe w pracy dziennikarskiej oraz pisaniu powieści. Odkąd przeżyła zawał serca i została matką adopcyjną, wierzy, że nic w życiu nie dzieje się przypadkiem. 

Erin Stewart - Blizny jak skrzydła 


Każdy ma blizny. Tylko niektóre widać na pierwszy rzut oka…
Rok po pożarze, który ją okaleczył, szesnastoletnia Ava wraca do szkoły. Przywykła już do krępujących ludzkich spojrzeń i niewybrednych określeń. Ale jest jedno, którego nienawidzi bardziej niż innych: „ocalona”. Jak nazwać kogoś, kto ocalał wbrew własnej woli? Kto czasami żałuje, że żyje?
Kiedy Ava poznaje Piper, dziewczynę, która tak jak ona jest ofiarą wypadku i poparzenia, dopuszcza do siebie myśl, że być może nie będzie musiała stawić czoła koszmarowi samotnie. Piper pomaga jej odnaleźć w sobie dziewczynę, jaką była przed pożarem – normalną nastolatkę, która całowała się ze swoim chłopcem i śpiewała na scenie. Ale Piper toczy swoją własną bitwę, a gdy Ava omal nie traci przyjaciółki, musi zdecydować, czy zbuduje swoją „nową normalność” na tym, co widzi w lustrze – czy oprze się na ludziach, którzy przy niej stoją.

Okładka tej książki dominuje głównie w błękit, róż i czerń. Różowe są włosy w centrum okładki, czarne napisy i pozostały kolor to niebieski. Matowa okładka, piękna! Tytuł jest wytłuszczony, odróżnia się od reszty, cuć to dotykając jej. Posiada skrzydełka, które dodatkowo chronią powieść przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim opis książki. Z tyłu mamy fragment, piękne, dosadne słowa... 

"Dawniej miałam swoje miejsce w świecie.

Byłam córką.

Przyjaciółką. 

Śpiewaczką.

Miałam milion twarzy.

Teraz została mi 

ta jedna - 

spalona." 

Czytając to, po mojej skórze przeszły dreszcze. Czy faktycznie będzie to taka lekka młodzieżówka? Wciąż się zastanawiałam... Stronice są kremowe, czcionka duża, odstępy między wersami zostały zachowane.

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, uważam, że bardzo udane. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, więc jakoś szczególnie się nie nastawiałam. Po prostu zaczęłam czytać i... przepadłam. Lekkie pióro, przystępne sprawia, że czyta się bardzo szybko. Nie wiadomo kiedy te strony ulatują, aż tu nagle doczytujemy do ostatniej kropki. Wiecie... Mam bardzo dużo przemyśleń, co do tej lektury... Bardzo... Takich książek powinno być o wiele więcej. Dużo się dzieje na świecie, wypadki, pożary (tak jak w tym przypadku). Ludzie tracą wszystko. Część siebie. Przestają widzieć sens w czymkolwiek, a już w szczególności w dalszym życiu. A ta książka pokazuje, że warto zawalczyć o siebie. Bo jeżeli przeżyliśmy, to nie przypadek. Mamy pewną misję do wykonania na tym świecie, że mamy po co i dla kogo żyć. Autorka zrobiła na mnie ogromne wrażenie tą historią. Należą się jej OGROMNE BRAWA. 

Ava - główna bohaterka... Młoda dziewczyna, która przeżyła piekło. Można powiedzieć, że dosłownie. Uratowała się w pożarze, jednak nie wyszła z tego bez szwanku. Poparzona, zniekształcona... Nie mogła patrzeć na siebie w lustrze. Nie chciała wrócić do szkoły. Nie chciała nic... Jednak widząc usilne staranie ciotki i wujka, złamała się. Obiecała dwa tygodnie próby, które, gdybyście wiedzieli, były okropne. Samo jej nastawienie początkowo było hm... specyficzne. Jednak nie ma co się dziwić. Ja chyba nie byłabym w stanie na taki krok... W szkole poznaje Piper, dziewczynę również poszkodowaną, tym razem na wózku, była ofiarą wypadku samochodowego. Również z specyficznym charakterem, dlatego troszkę inaczej ich traktują. Ale z drugiej strony, poszkodowane przez los, NADAL są NASTOLATKAMI. Próbują żyć jak inni, co okazuje się nie takie proste, jakby się wydawało... Wiele upokarzających sytuacji, brzydkich słów, tak bardzo nieodpowiednio użytych... Ale wiadomo, tacy są ludzie. Nie myślą o innych, tylko o sobie. Podoba mi się kreacja tych bohaterów, dzięki nim, a raczej dzięki głównej bohaterce poczułam wiele. 

Wiecie... Niby zwykła młodzieżówka... Ale to, co tutaj ma miejsce... Tyle trudnych scen. Autorka pokusiła się o trudny temat, jestem pełna podziwu, że udało jej się to zrobić z taką lekkością! Musze się przyznać, ale dwukrotnie się popłakałam. Naprawdę. Parę razy wstrzymywałam się, jak mogłam. Ale dwa razy łzy potoczyły się po moich policzkach. Nie byłam w stanie ich powstrzymywać. Historia Avy tak bardzo zatarła się w mojej głowie, że współczułam jej całym sercem. Chciałam pomóc, ale nie miałam jak... Bolało mnie to wszystko tak mocno jak ją, a przecież nie spotkało mnie to, co ją. Miała trudną przeprawę, wiele razy podkładano jej kłody pod nogi... Sama nie wiem, czy ja na jej miejscu bym tyle wytrzymała. Bo psychicznie byłoby potwornie trudno...

Nawet teraz, gdy pisze tę recenzję, zastanawiam się nad wieloma sprawami. Dosłownie przed chwilą obiegły portale społecznościowe, wiadomości, informacje o śmierci Dariusza Gnatowskiego, aktora z serialu "Świat według Kiepskich" - serialowego Boczka. Życie bywa kruche. Krótkie. Często zaskakuje nas informacjami jak deszcz z nieba. Wiadomo, że śmierć jest, ale nie myślimy o niej w czasie teraźniejszym. A śmierć nadchodzi kiedy chce i idzie do kogoś, kogo chce...
To jest tak piękna książka... Opowiada o tym, jak ciężko czasem wstać każdego dnia... Jak ciężko podołać zwykłym czynnościom, gdy jest się innym od pozostałych. Jak trudno jest przestawić się ze wszystkim, odepchnąć to, co kochało się wcześniej, bo teraz jest coś niemożliwe, przynajmniej z pierwszego rzutu, nie zastanawiając się nad tym dłużej. W jednej chwili możemy stracić to, co mamy najcenniejsze. ŻYCIE. A nasza bohaterka w ostatniej chwili wybrała drogę do życia, możliwe, że kierowana adrenaliną, ale mimo wszystko. 

Piękna, życiowa powieść, którą powinni poznać wszyscy nastolatkowie, ale i starsi czytelnicy. Ja nie spodziewałam się takiego ogromu emocji, takiej prawdy... Uwierzcie mi, nie będziecie żałować. Daje nam emocje, wartości... PRAWDĘ. Przeczytajcie koniecznie! 

Przekonałam Was? Skusicie się? Musicie, to jest naprawdę bardzo dobra lektura! 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 


3 komentarze:

  1. Mam wielką ochotę na sięgnięcie po tę książkę. ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na to, że to poruszająca historia, która może skłonić do przemyśleń. Nawet ja czuję się zaciekawiona, choć po młodzieżówki raczej już nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nastolatką nie jestem od dawna (niestety), ale bardzo lubię powieści młodzieżowe, zwłaszcza teraz, więc na pewno rozejrzę się za tym tytułem.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)