piątek, 27 listopada 2020

Karin Slaughter - Milcząca żona

 Dzień dobry! 

Dziś ma dla Was kilka słów o thrillerze od Karin Slaughter. Jest to wprawdzie dziesiąty tom serii, ja jednak nie czytałam poprzednich, tylko jeden, bodajże ósmy. Jednak zdecydowałam sięgnąć po "Milczącą żonę" gdyż stęskniłam się za grubaskami od autorki. Jej książki zawsze były pisane ciekawie, a przynajmniej te, na które udało mi się trafić. 

Karin Slaughter - autorka międzynarodowych bestsellerów, serii z Willem Trentem, Grand Country i wiele innych. Ma też powieści, które są odrębnymi, nie należącymi do żadnych serii. Jej thrillery przetłumaczono na 36 języków, a na świecie sprzedano ponad 35 milionów egzemplarzy. 

Karin Slaughter - Milcząca żona

Obserwuje.
Czeka.
Atakuje.
Która będzie następna?
PRAGNĄŁ TYLKO MIŁOŚCI…
Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa, do jakiego doszło podczas zamieszek w więzieniu stanowym, śledczy Will Trent otrzymuje niepokojącą informację. Jeden z osadzonych twierdzi, że nie jest winny brutalnego przestępstwa, o które go oskarżono. Uważa, że został wrobiony przez skorumpowanych przedstawicieli organów ścigania, a rzeczywisty sprawca – seryjny zabójca kobiet – nadal jest na wolności. Osadzony stawia warunek: jeśli Will wznowi śledztwo w jego sprawie, on dostarczy GBI informacji koniecznej do rozwikłania sprawy zabójstwa w więzieniu.
Zaledwie kilka dni wcześniej kolejna młoda kobieta padła ofiarą bestialskiego mordu w parku narodowym na północy Georgii. To przypadek czy dzieło seryjnego zabójcy?
W miarę jak Will Trent bada okoliczności obu przestępstw, coraz wyraźniej dostrzega, że musi wrócić do starej sprawy, by znaleźć odpowiedź. Minęło prawie dziesięć lat – wspomnienia zdążyły ulecieć, świadkowie zapadli się pod ziemię, dowody zniknęły, a kłamstwa stały się prawdą. Will nie zdoła jednak wyjaśnić tej tajemnicy bez pomocy jedynej osoby, której nie chce w to wikłać: swojej dziewczyny, lekarki sądowej Sary Linton.
Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, Will uświadamia sobie, że może stracić wszystko, na czym mu zależy. 

Okładka tej książki nie jest specyficzna, by zwrócić na nią szczególną uwagę. Szaro czarna, z białymi i żółtymi wstawkami. Na samym środku warkocz z czerwoną wstążką. Książka nie posiada skrzydełek, a szkoda, gdyż miała by dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi typu zagięcia rogów itp. Czcionka jest troszkę mniejsza niż w zazwyczaj czytanych przeze mnie książkach, posiada marginesy i odstępy między wersami w dobrej odległości. Literówek brak. Podzielona na rozdziały, które przeważnie są dłuższe. Sama akcja toczy się w przeszłości i teraźniejszości, co wprowadza mały zamęt, ale i uzupełnia całość. 

Kolejne spotkanie z Karin Slaughter. Powiem szczerze, że tutaj tyle się działo, że nie sposób było odłożyć książkę na bok! Czytało się dość szybko, płynnie, przyjemnie. Nie miałam jakichkolwiek przeszkód podczas lektury, jedyna ta pomniejszona czcionka jest takim małym mankamentem. Pomysł na ten thriller jest strzałem w dziesiątkę. W niezwykle interesujący sposób całość została napisana, że z trudem szło się oderwać. Byłam tak ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale, że poświęciłam książce całą niedzielę, aż ją poznałam w całości. Kilkukrotnie zrobiłam sobie krótkie przerwy, bo niedowierzałam, że tyle się dzieje i tak się dzieje... 

Są ofiary, które wzbudzają w nas strach, obrzydzenie... Ale i zainteresowanie. Bo kto jest taki chory psychicznie, by krzywdzić kobiety? Wkrótce się tego dowiadujemy, jednak nie raz autorka podsuwa nam mylne tropy. Jednak, co okazuje się właśnie na końcu... Ciarki na skórze pojawiają się od razu. Całość tak sprytnie dopieszczona, że ciężko mi było rozwikłać zagadkę, kto jest tym chorym zabójcą. Do tego wątku kryminalistycznego miesza się również obyczajowy. Widzimy relacje między bohaterami, co jest fajnym uzupełnieniem. Tak samo mieszanie wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości jeszcze bardziej podsyca ciekawość gdyż pisarka zostawia nas w pełnym niepewności stanie i przeskakuje w inny czas akcji. Ale wtedy jest power, by czytać szybko i dalej, by móc dowiedzieć się, co się wydarzyło w danej czasoprzestrzeni.

Co do bohaterów - jest ich całkiem sporo, jest kilku głównych, chociaż to ofiary wyznaczyłabym jako główne postacie, bo one tutaj były najważniejsze. Nasi policjanci starają się znaleźć zabójcę za wszelką cenę, zrozumieć też motyw jego działania. Jednak pojawiają się kolejne ofiary, a czasu jest coraz to mniej, więc muszą przyspieszyć wszystko, a wiadomo, jaka to praca pod presją... Ogólnie polubiłam zarówna Willa jak i Sarę, chociaż to specyficzne postacie, różniące się od siebie. Partnerka Willa również jest sympatyczna. Jeśli jednak nie lubicie mocniejszych opisów ciał, to może lepiej sobie darujcie... Nic przyjemnego nie ma w czytaniu o okaleczaniu kobiecych ciał... Szczególne okrucieństwo... I ten sam sposób... 

Reasumując jest to bardzo dynamiczna historia, która wciągnęła mnie w swoje macki zaraz po pierwszych kilkunastu stronach. Jest z niej całkiem pokaźny grubasek, gdyż liczy ponad pięćset stron. Jednak uwierzcie mi, nie ma tu zbędnego lania wody. Myślę, że fani twórczości Slaughter będą w stu procentach zadowoleni. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać pióra tej autorki też zachęcam, ale może zacznijcie od pierwszego tomy z Willem Trent'em, a nie tak jak ja, od końca praktycznie. :) Spędziłam z tą książką ciekawą niedzielę i cieszę się, że miałam ku temu okazję. Na pewno jeszcze nie raz sięgnę po książki autorki. 

A wy znacie jej powieści? Którą z nich najbardziej lubicie? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz księgarni Booktime


5 komentarzy:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)