wtorek, 26 maja 2020

Melanie Harlow i Corinne Michaels - Nieidealnie dopasowani

Witajcie!
Przychodzę do Was z recenzją książki, którą zdecydowałam się przeczytać przez pewną blogerkę oraz debiutującą autorkę, Justynę Dziura z bloga Z miłości do książek. Kiedyś już czytałam duet autorek, więc to też mnie nieco do tego przekonało. Jakie były moje wrażenia? 

Melanie Harlow - mieszka niedaleko Detroit, lubi wysokie szpilki. Jej powieści są na liście bestsellerów "USA Today". 
Corinne Michaels - autorka bestsellerowej serii z list New York Timesa. Jest uczuciową, błyskotliwą, sarkastyczną, uwielbiającą dobrą zabawę mamą dwójki dzieci.

Melanie Harlow i Corinne Michaels - Nieidealnie dopasowani 


Pierwsza zasada zawodowej swatki: Nie zakochuj się w swoim kliencie. Jednak Willow złamała tę zasadę, kiedy zakochała się w Reidzie Fortino – swoim najlepszym przyjacielu, który był jednocześnie jej klientem. Miała mu znaleźć dziewczynę. Myślała, że to będzie łatwe. Nie było.
Willow musi uwodnić matce, że jest w stanie przejąć jej biznes – firmę zajmującą się dobieraniem idealnych partnerów. Inaczej rodzinny interes zostanie zamknięty. Reid zgadza się zostać jej klientem i w ten sposób pomóc przyjaciółce. Do tej pory stałe związki lub małżeństwo go nie interesowały, ale tym razem daje się namówić na swatanie. Im więcej czasu tych dwoje spędza razem, próbując znaleźć Reidowi idealną dziewczynę, tym bardziej Willow chciałaby mieć go tylko dla siebie.
Wszystko się pogmatwało. Willow nie tylko może zrujnować rodzinny biznes, ale też stracić swoje serce.  

Zaczynając od okładki, nie mogę skłamać... Wpadła mi w oko niemal od razu. Widzimy na niej dwoje szczęśliwych ludzi. Białe tło, różowo czarne napisy spowodowały taki... lukrowy nastrój. Ale w chwili, kiedy ją czytałam potrzebowałam tego. Trochę miałam dość oschłej i fałszywej Barbary Niechcic (tak, oglądałam w tym czasie "Noce i dnie"). 
Posiada skrzydełka, co jest niewątpliwym plusem. Na jednym z nich przeczytać możemy fragment książki, a na drugim ujrzymy patronów medialnych. Na końcu książki jest kilka słów od autorek oraz parę zdań o nich samych. Czcionka jest duża, dzięki czemu nasze oczy nie męczą się. 

Już miałam do czynienia z piórem obu autorek. "Hold you close" nawet recenzowałam na blogu, więc dla chętnych, zapraszam kliknąć >TUTAJ<. Książka podzielona jest na rozdziały naszych głównych bohaterów, narratorów - Reida i Willow. Co mi się podoba, to wstawki przy ich rozdziałach oraz zamiast tradycyjnych gwiazdek oddzielających fragmenty tekstu pojawiło się serce przebite strzałą. Dla oczu to miły widok, urozmaicenie, o którym warto wspomnieć. Czyta się niezwykle lekko i przyjemnie. I szybko. Nawet pisałam na Instagramie do Justyny właśnie, że chyba nie skończę jej, a było po dwudziestej lub dwudziestej pierwszej. A jednak... Skończyłam w nocy i... Trochę poczułam się jak Willow. Nie we wszystkim, co myślała, ale trochę tak. Myślę, że jeśli lubicie pióro Corinne lub Melanie to nie będziecie mieć przeciwwskazań do tej historii i języka. Jedyne co, to szkoda, że niecałe dwieście pięćdziesiąt stron. 

Przyznam się szczerze, że już na samym początku bohaterowie irytowali mnie. Zachowywali się jak dzieci, nastolatki, a mają przecież swoje lata. I to mnie gryzło. Jednak im dalej czytałam, okazało się, że potrafią zachowywać się jak ludzie dorośli. Prawie... Bo zdarzały im się wpadki, na które ja reagowałam teatralnie przewracając oczami tudzież mocno plaskając się w czoło. ALE. Willow, ma swoje marzenia. Jej zegar biologiczny pędzi do przodu, nie zatrzymując się. I gdzieś pod koniec, kiedy jest afera, łzy i złamane serce... Wtedy się z nią utożsamiłam na moment. Poczułam się tak, jakbym to ja była Willow i czuła niemal wszystko to, co ona w tamtej chwili. 
Z kolei Reid... Polubiłam go mimo wszystko. Z jednej strony nie potrafiłam zrozumieć jego oporu, jednak gdy poznałam jego rodziców, to... No nie dziwiło mnie jego zachowanie. Chociaż mówi się, że z głębokich uczuć, prawdziwych, trzeba zaryzykować, czasem się poświęcić... A jak są silne charaktery, które dążą po trupach do celu... To występuje konflikt i tutaj widzimy go bardzo dobrze. 
Przyznam szczerze, że owszem, istnieje przyjaźń damsko-męska. Jednak czasami to się przełamuje dalej... Przeistacza w ogromnie silne uczucie, którego nie sposób odrzucić i jest problem, jeśli ta druga osoba nie odwzajemnia ich... 
Autorski stworzyły dość dobrze wykreowane postacie, które sprawiają, że pojawia się uśmiech na naszych ustach, ale i po policzkach potrafią popłynąć łzy. 

Jako tako nie wczułam się w to wszystko, bo wydawało mi się trochę nierealne. Sama firma prowadzona przez mamę Willow, swatanie ludzi... Uważam, że trochę to na siłę... Ale to może tylko moje takie wrażenie i sama osobiście nie spotkałam się z czymś takim w swoim życiu. O portalach randkowych nie mówię, bo tego podobno jest na pęczki (podobno - nie korzystam, więc z tego co się wyświetla na reklamach to trochę tego zliczyłam). 
Dopiero gdzieś w okolicach końca, gdzie sytuacja była na ostrzu noża, kiedy pojawiły się słowa "NIE", wtedy zabolało. Poczułam się jak Willow i miałam złamane serce. Ba, gdybym była sama a nie z chłopakiem w pokoju, pewnie bym się pobeczała. Jednak udawałam twardą, mimo wielkiej guli w gardle... 

Reasumując uważam, że jest to lektura, która sprawi, że Wasz humor się poprawi. Sprawi, że będziecie kiwać głową z głupoty zachowań bohaterów, będziecie się śmiać z ironicznych komentarzy i sytuacji, na które pokuszą się te postacie. Ale doświadczycie też okropnego smutku, który niemal zmiażdży serce. Trochę przewidziałam wszystko, jak to się potoczy... Spodziewałam się tego, jaki będzie koniec i nie myliłam się. Nie zaskoczyły mnie autorki, ale głównie o to chodzi w tym gatunku, żeby zapomnieć na chwilę o swoich problemach i zacząć żyć rozterkami bohaterów. Myślę, że mogłaby się Wam spodobać, jeśli lubicie powieści obyczajowe, romans. Jeśli czytaliście książki tych autorek, też uważam, że się powinna spodobać. Z kolei tym, którzy sceptycznie podchodzą do tych nazwisk, też zachęcam. Jeśli potrzebujecie lekkiej historii, jakiegoś przerywniku od cięższego gatunku czy lektury - to zachęcam. Podobała mi się i cieszę się, że mimo wszystko znajduje się na mojej półce. (Która niebawem od nadmiaru książek chyba się złamię xD.)
A więc jak? Skusicie się? A może już macie na swojej półce i będziecie lada dzień czytać? :) 
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu  

3 komentarze:

  1. Na lekturę poprawiającą humor zawsze się "piszę" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że bohaterowie tacy nierówni. Ja lubię się wczuwać w fabułę i utożsamiać z bohaterami podczas lektury, więc tę książkę zdecydowanie odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w zupełności z Twoją recenzją. :D

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)