Dzień dobry!
Nastała ta wyczekiwana chwila - skończyłam czytać trzeci tom serii Millennium. Mając już wzgląd na wszystkie trzy tomy, nie wiem, co mam Wam o nich napisać. Oczywiście dzisiaj skupię się głównie na ostatnim tomie tej trylogii. Od razu napisze Wam, że nie wiem, czy sięgnę po kontynuację innego autora. Nie wiem, czy ten blask Larssona ktokolwiek będzie mógł przebić. Uwierzcie mi, że nie wiedziałam czego się spodziewać po tej lekturze. Raz, że to koniec, a dwa... co autor mógł jeszcze do tego wszystkiego wymyślić?
Stieg Larsson
- urodził się 1954, a zmarł w 2004 roku. Znany szwedzki dziennikarz.
Lata pracował jako konsultant i wybitny specjalista od ruchów
antydemokratycznych i skrajnie prawicowych organizacji. Nie doczekał
swojego światowego sukcesu, który zawdzięcza swojej słynnej trylogii
Millennium. Zmarł nagle na atak serca.
Stieg Larsson - Millennium. Zamek z piasku, który runął
Aleksander Zalachenko i Lisbeth Salander zostają przetransportowani do szpitala Sahlgrenska w Goeteborgu. On poparzony ze zmasakrowaną twarzą, a ona trzykrotnie postrzelona, ledwo żyjąca. Akcja jest kontynuacją ostatnich wydarzeń w drugim tomie - Dziewczyna, która igrała z ogniem. Lisbeth Salander przeżyła nawet pogrzebanie żywcem, ale nawet leżąc w szpitalu nie może czuć się bezpieczna. Jej przyszywany brat, syn Zalanchenki chce ją zabić.
W tym samym czasie Mikael Blomkvist, który znalazł ranną przyjaciółkę, stara się udowodnić jej niewinność. Dziennikarz chce, by jego reportaż oczyścił z zarzutów Lisbeth i wstrząsnął światem, a ponadto rozbudził gazetę Millennium na nowo. Czy jednak dobro zwycięży?
Okładka chyba najbardziej jak dla mnie taka... sentymentalna? Sprawiła, że przed czytaniem, spoglądałam na nią i myślałam. Widać na niej kobietę, prawdopodobnie to ta sama z okładki drugiej części. Utrzymana jest identycznie do pozostałych, poprzedzających ją dwóch części. Zarówno grzbiet robi wrażenie, przynajmniej na mnie i sprawia, że chciałabym tę trylogię mieć na własnej półce. ;) Nie ma niestety skrzydełek, ale jestem w stanie im to wybaczyć. Ponad 14 milionów sprzedanych egzemplarzy... Jak widać, każda kolejna część sprzedawała się w większych ilościach niż poprzednia, co oznacza, że musi być fantastyczna trylogią.
Co do wydania nie mam żadnych skarg, ponieważ nie napotkałam żadnych literówek, a czcionka, odstępy między wierszami są zachowane.
I przechodząc do autora, który stworzył tę trylogię... Jestem naprawdę w wielkim szoku. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, to raz. A dwa jestem pod wielkim wrażeniem kunsztu pisarskiego, jakim pochwalił się Larsson. Żałuję, że już nie żyje, ponieważ powinien dożyć sławy swojej trylogii, która w moim uznaniu jest traktowana jak królowa powieści kryminalnych, czy thrillerów. Musicie mi wybaczyć to, co teraz napiszę, ale Dziewczynę z pociągu opisujemy jak thriller, co nie dorasta Millennium nawet do pięt. Pióro, którym posługiwał się pisarz, jest tak lekkie, że aż dziwne, że o takich rzeczach można tak pisać. O takich, czyli o sprawach związanych z policją, polityką, co nigdy nie jest łatwe i niestety sporo tutaj ze wszystkich stron czyhających niebezpieczeństw... Ale Stieg Larsson się nie bał i napisał kawał, naprawdę KAWAŁ dobrej roboty, którą moim zdaniem trzeba chwalić, chwalić i polecać. Bo jest warta uwagi każdego czytelnika. Od pierwszych słów i zdań, książka porywa nas całkowicie w wir wydarzeń. Nie mogąc zabrać ze sobą egzemplarza do szkoły, zrobiłam zdjęcia około 100 stron do telefonu, by móc na przerwach czytać kolejne losy bohaterów, a kolejno po powrocie do domu pochłonąć powieść w całości. To jest jak narkotyk. Gdy zaczniesz, nie możesz przerwać, naprawdę.
"Kiedy to wszytko się skończy, założę
stowarzyszenie, które zamierzam nazwać Rycerze Szalonego Stołu. Jego
celem będzie doroczne organizowanie uroczystej kolacji, na której
będziemy się zabawiać opowiadaniem samych najgorszych rzeczy o tobie.
(Nie - ty nie jesteś zaproszona)."
Ciekawość to szczegół, oczywiście działający na plus powieści i całej trylogii. Bo ta wspomniana przeze mnie ciekawość ani na krok mnie nie opuszczała. Towarzyszyła mi nawet wtedy, gdy szłam spać, a nie mogłam zasnąć i nie mogłam też czytać by nie zbudzić młodszego brata. Po prostu zżerała mnie ciekawość od środka, bo nie mogłam domyślić się tego, co będzie dalej.
Gdy już byłam o krok od poznania prawdy nawet jednego małego szczegółu, autor przeskakiwał z akcją w inne miejsce i figa z makiem mi została z rozwiązania chociaż części całej zagadki. Byłam podminowana, ale nie odpuszczałam i walczyłam. Pomimo iż zaczęły mnie boleć oczy od długotrwałego czytania przy świetle nie odpuściłam. Skończyłam ją i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że warto było.
Autor prowadzi nas po meandrach tajnych zgrupowań politycznych, odsłania nagą prawdę polityki, państwa czy policji. PPP tak w skrócie (moim własnym rzecz jasna). Sprawia, że brwi same unoszą się w górę w formie wielkiego zdziwienia, jak to możliwe.
Bohaterowie jak zwykle świetnie wykreowani, niczego im nie brakuje. W tej części poznajemy wiele postaci, które były dla nas wielkim znakiem zapytania, między innymi jest nim podany w opisie Zalachenko. Uważam, że to dobre rozwiązanie na zakończenie trylogii.
Musze, po prostu muszę wspomnieć o Mikaelu, który i w tej części się popisał. Pokazał dusze przyjaciela i dziennikarza. Bardzo mi się to podoba. Sama jego postawa w stosunku do kobiet nie bardzo, i za to bym mu natłukła, ale tak, bardzo przepadam za tym dziennikarzem i nie ukrywam, w świecie książek będzie mi go bardzo brakowało.
Z kolei Lisbeth... Poznaliśmy ją. Od dziecka do teraz, Nic już przed nami nie ukrywa. Jednak czy na pewno? Czy nie ma czegoś, co ta cwana dziewczyna mogłaby przed nami ukryć? To pytanie będziemy sobie zadawać chyba do końca życia. ;) Niemniej jednak uważam, że bohaterka zasłużyła na wielkie oklaski. Z pewnością postacie są wielkim plusem całej trylogii.
"Tak to wygląda. Rodzimy się. Żyjemy. Starzejemy się. Umieramy. Zrobił swoje. Jedyne co pozostało, to rozkład."
Akcja, która tutaj daje czadu nie zadziwia. Jesteśmy przygotowani już po wcześniejszych dwóch tomach, do szybkiej wręcz bieganiny za wydarzeniami, które są w powieści, ale ciesze się, że autor to tempo utrzymał. Dzięki temu czytelnik nie ma prawa się nudzić i pomimo dużej ilości spraw politycznych powieść jest na tyle ciekawe, że wciąga jak pisałam wcześniej.
Książka dzieli się na części, nieco inaczej stworzone niż w poprzedniej części. Pamiętacie, jak pisałam w drugim tomie o matematyce? Tak tutaj mowa jest o kobietach - wojownikach. Bardzo ciekawe odniesienie i przeskok, podoba mi się.
Podzielenie na rozdziały tak samo jak w częściach poprzednich. Data akcji, bardzo potrzebna, by wyobrazić sobie mniej więcej czas akcji. ;) Co tym skutkuje - i my możemy się przenieść do miejsca akcji i odtworzyć porę roku i być biernym obserwatorem wszystkich wydarzeń.
Jak zwykle sporo narratorów, ale to nas nie powinno dziwić. To jest normalne w tej trylogii. I jest to dobry zabieg, ponieważ nie widzimy tylko jednej perspektywy, a więcej i to daje nam różny pogląd na tą samą sytuację, tylko trzeba czytać uważnie!
"- To przykre, że coś takiego się zdarzyło. W ostatnich tygodniach robiła pani takie postępy. Teraz niestety nie mogę wypuścić pani ze szpitala przez co najmniej dwa tygodnie.
- Dwa tygodnie powinny wystarczyć.
Posłał jej długie spojrzenie."
Reasumując, jestem zadowolona, że posłuchałam i niektórych osób, a nawet swojego nauczyciela od geografii, który polecał trylogię Millennium. Bo było warto przeczytać ponad dwa tysiące stron całości, by przeżyć tak wspaniałe chwile z tą kryminalną historią, która ma wiele odcieni. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to NAJLEPSZA SERIA KRYMINALNA z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. I ani Mari Jungstedt, którą uwielbiam, czy też Puzyńska nie zyska aż takiego podziwu z mojej strony. Zdecydowanie polecam wszystkim tym, którzy się zastanawiają, oraz tym, którzy zaczęli tę serię i nie skończyli. Polecam ją również wszystkim tym, którzy maja na nią ochotę. Nie pożałujecie, to istny majstersztyk. Sprawi on, że będziecie chcieli jeszcze więcej!
A teraz chcę zapytać, czy jest tutaj ktoś, kto czytał tę trylogię? Co o niej sądzicie?
Zgadzam się, to najlepsza seria krymialna wszech czasów:) żaden kryminał nie przyniósł mi tyle emocji, co powieści Larssona. Z pewnością będę do nich wracać po latach:)
OdpowiedzUsuńI ja z pewnością będę tak robić. ;)
UsuńJa mam dopiero w planach całą tę trylogię. Czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że przypadnie ci do gustu. ;)
UsuńW ogóle nie przypadła mi do gustu pierwsza część i dałam sobie spokój :)
OdpowiedzUsuńSerio? Mnie się bardzo podobało!
UsuńJa nadal tkwię na lekturze drugiego tomu i mam nadzieję, że w końcu znajdę na niego chęci i natchnienie ;)
OdpowiedzUsuńI ja tez mam taka nadzieję Kochana! :)
UsuńNie czytałam, ale to już wiesz. ;) Nie moje klimaty, ale fajnie, że Tobie seria przypadła do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przypadła do gustu <3
UsuńNie moje klimaty, ale ciekawie napisany post :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG:)
Dziękuję.
UsuńCzytałam wiele lat temu i też byłam nią zachwycona!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńJeszcze nie miałam do czynienia z tą trylogią i mimo, że tak dobrze wypadła w Twoich oczach to ja jakoś nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Szkoda. ;(
UsuńTo fajnie, że znalazłaś kryminalną serię, którą uważasz za najlepszą, z jaką kiedykolwiek miałaś do czynienia! :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak <3
UsuńNie jestem miłośniczką kryminałów, właściwie to lubię tylko Sherlocka i niektóre książki Agathy Christie ;)
OdpowiedzUsuńRozumie... ale może warto dać szansę. ? :)
UsuńMam pierwszy tom tej trylogii na półce. Muszę w końcu znaleźć czas, żeby go przeczytać, bo zapowiada się niesamowita lektura ;)
OdpowiedzUsuńI jest to rewelacyjna przygoda. ;)
Usuńtym razem nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda. :(
UsuńJa, jak wiesz, skończyłam na drugim tomie i do tego mi się nie spieszy :P
OdpowiedzUsuńŻałuj!
Usuń