Dzień dobry!
Dzisiaj nadszedł wyczekiwany moment na publikację jakże wspaniałej kontynuacji serii kryminalnej, której nawet sam autor nie doczekał się premiery. Oczywiście gdy tylko skończyłam pierwszy tom, moim priorytetem było przeczytanie kolejnych dwóch tomów. Wiem również, że są stworzone, dwie, albo jedna? Już innego autora. Wiecie coś na ten temat? Przybliżycie mi to? Bo mam pustkę w głowie. ;)
Stieg Larsson
- urodził się 1954, a zmarł w 2004 roku. Znany szwedzki dziennikarz.
Lata pracował jako konsultant i wybitny specjalista od ruchów
antydemokratycznych i skrajnie prawicowych organizacji. Nie doczekał
swojego światowego sukcesu, który zawdzięcza swojej słynnej trylogii
Millennium. Zmarł nagle na atak serca.
Stieg Larsson - Millennium. Dziewczyna, która igrała z ogniem #2
Dag Svensson i Mia Bergman docierają do tajnych informacji, a że jedno z nich pisze na podstawie tych informacje pracę, a druga książkę. Temat dotyczy rozległej siatki przemycającej nieletnie prostytutki z Europy Wschodniej do Szwecji. Gdy odpowiednie osoby dowiadują się o ich dowiedzeniu prawdy, nagle Mia i Dag zostają zabici we własnym mieszkaniu. Gdy kolejne morderstwo wychodzi na jaw, podejrzenia padają na Lisbeth Salander. Jednak nigdzie jej nie ma - zniknęła. Mikael Blomkvist nie wierzy w to, że jego była partnerka mogłaby ich zamordować. Stara się ze wszystkich sił udowodnić niewinność przyjaciółki i co najważniejsze próbuje ją odnaleźć, bo przepadła jak kamień w wodę. Jednak czy będzie niewinna?
Okładka jak widzicie nie robi wrażenia. Oczywiście jest utrzymana na poziomie poprzedniej części, ma ten styl. Tutaj jednak zauważamy prawdopodobnie kobietę, z ciemnymi włosami obciętymi na krótko i tatuażem na plecach. Dwie opinie, krótka notatka o ilości sprzedanych egzemplarzy również przedstawia podobieństwo do pierwszego tomu. Ponad 12 milionów to bardzo dużo, mi się osobiście w głowie nie mieści. Co do grzbietu - również mi się podoba, ze względu na to, że jest utrzymany bardzo podobnie jak w pierwszej części.
Co do samego wydania nie mam zastrzeżeń, kartki nie są białe, czcionka wyraźna. Odstępy między wierszami i marginesy są zachowane.
Stieg Larsson od momentu pierwszego spotkania z jego trylogią... sprawił, że po pierwszych kilku zdaniach polubiłam to pióro. Pokochałam historię, jaką napisał i uważam, że słusznie należy jej się tak wielka uwaga, nawet i teraz. Jestem w stanie zrozumieć, że to dość obszerne lektury, jednak mimo wszystko naprawdę warte uwagi. Widać, że pióro Larssona jest takie, jak być powinno. Dopracowane pod każdym kątem, któremu niczego nie brakuje. Jeżeli coś się doda, lub odejmie będzie źle i nie będzie pasować. Człowiek, który nie dożył nawet premiery swojej pierwszej części trylogii, jest znakomitym pisarzem kryminalnym to warto przyznać. Operował słowem pisanym niczym przewodnik po górach. Z wielką chęcią czytało się to, co pisał i wnet czasami tej jednej cegiełki, to było za mało. Ale całe trzy części złożyć w jedną całość... byłby problem, objętościowo. :D
"Nie ma niewinnych. Chociaż można być w różnym stopniu odpowiedzialnym."
Czytając kolejne strony towarzyszyła mi ogromna ciekawość. Byłam tak zaintrygowana i zostawiona z niczym po pierwszej części, że aż odliczałam inne lektury, które miałam na liście by móc sięgnąć po Millennium 2. Aż w końcu mi się to udało. Czytałam ją w drodze na wesele w listopadzie, popatrzcie jak ten czas leci, prawda? A mamy teraz styczeń. Mimo wszystko uważam, że czy w drodze (tylko nie na werdepach) czytać się da i nie ma, że boli. Wciąga niesamowicie, a czas płynie zdecydowanie za szybko. Pewnie pomyślicie czy nie było mi szkoda wsadzić czegoś innego do torebki, która miałam przy sobie niż 700 stronową książkę, prawda? No cóż, książkoholik tak ma - zamiast jedzenia - książka. :)
Autor idealnie mną manipulował, zapuszczał w kozi róg i zostawiał samą na kilka chwil, bym spróbowała odczytać sens, lub to, co będzie dalej. Podobało mi się to. Mimo iż bardziej mnie zwodził, niż wskazywał prawdziwą drogę ja jestem zadowolona. Istny majstersztyk - to trzeba przyznać! Ciężko było mi się oderwać, ale jak już znów trafiła w moje ręce po powrocie tak odłożyłam ją czytając ostatnie zdanie.
Samej Lisbeth mocno mi brakowało. Jest jej sporo mniej niż w pierwszej części, ale zdradzę Wam, że wielu ciekawych rzeczy się o niej dowiemy. Nie zdradzę Wam co, ale mam nadzieję, że sam fakt poznania przeszłości tej intrygującej dziewczyny spowoduje, że nie będziecie spokojnie siedzieć i pobiegniecie do biblioteki czy tez do księgarni po tę pozycję.
Z kolei Mikael Blomkvist po raz kolejny ma pole do popisu. Sam autor wystawia go również na próbę wiary w swoją byłą partnerkę i przyjaciółkę. Mimo iż nie miał z nią bardzo długo kontaktu, to najważniejsze było zaufanie. Jednak czy te wszystkie wydarzenia spowodują, czy straci do Lisbeth zaufanie? No to niestety muszę zostawić Wam, bo ja to wiem, a Wy jeszcze nie... ;)
Lubię ich obojga, chociaż czasami jedno denerwowało mnie bardziej niż drugie i odwrotnie. Chociaż za bardzo się za nimi stęskniłam, żeby się gniewać. :D Także postacie są jak najbardziej dopracowane pod każdym względem i wiele bohaterów z pierwszego tomu pojawia się w drugim. Mam nadzieję, że tak jak ja, również polubicie w szczególności Lisbeth i Mikaela.
Tempo tej części jest również wielkim plusem. Nie zatrzymuje się i nie robi postojów, tylko biegnie wciąż na przód. Z każdą chwilą autor książki podaje nam jakieś interesujące szczegóły, jednak nie zawsze podaje je w całości lub je tłumaczy, czy z czymś wiąże. Uważam również, że bez tej akcji nie można by było nazwać tej pozycji powieścią kryminalną. Bo kryminał kojarzę tylko z akcją, która pędzi, a nie stoi. ;)
Podzielona książka na kilka części, tutaj może bardziej spodobać się fanom matematyki. Mnie to przeraziło, ale stwierdziłam, że przecież takim totalnym osłem z niej nie jestem więc to przecierpię. ;)
Rozdziały podzielone na narratorów naszej akcji, których jest naprawdę wielu, ale to w niczym nie przeszkadza i nie miesza w głowie, co najważniejsze. Warto czytać z wielką uwagą, wtedy kilka szczegółów szybciej zacznie się łączyć w całość. ;) Podawane daty przy rozdziałach również uzmysławiają nam mniej więcej w jakim czasie toczy się akcja.
"Nagle jednak zapragnęła mieć dość odwagi, by
do niego podejść i się przywitać. Albo może połamać mu kości, sama nie
wiedziała za bardzo, co wybrać."
Reasumując jestem zadowolona, że sięgnęłam po drugi tom i znów z wielką niecierpliwością doczekać się nie mogę kolejnej części, której niebawem recenzja pojawi się na blogu, przynajmniej taką mam nadzieję. Powieść jest godna polecenia, naprawdę ponieważ to świetny kawał kryminału, nawet nie wiem, czy chwilami nie lepszy od powieści Puzyńskiej czy też Jungstedt.
Chciałabym również znów Was zapytać, czy czytaliście tę serię? Może macie w planach? Co sądzicie ogólnie o serii Millennium? :)
Miłego dnia!
O ile dobrze pamiętam, to jedynie jeden tom wydanych pod tę serię ksiązek posiada innego twórcę, ale nie jestem tego pewna. Spowodowane jest to tym, że odkąd odrzuciło mnie od pierwszej części jakoś nie interesowały mnie losy dzieł tego autora. I jakoś dalej nie jestem chętna, aby powrócić do nich raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
BLUSZCZOWE RECENZJE
Szkoda. A po czwarty tom na pewno nie sięgnę, nie chcę. ;)
UsuńA ja naprawdę polecam też przeczytać czwartą część. Jeśli polubio się serię Millennium to warto. Historia Lisbeth dla mnie mogłaby się nie kończy nigdy. Tak odrębna i indywidualna postać może nas bardzo zaskoczyć. Jeśli wyjdą kolejne książki też po nie sięgnę.
UsuńMam w planach całą tą serię. Czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba. ;)
UsuńDruga jest chyba nawet jeszcze bardziej hardcorowa niż pierwsza. Cała seria daje mega dużo do myślenia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Oj tak. ;)
Usuń2017 jest długi, więc kto wie, może się z tą serią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Polecam. ;)
UsuńZachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńSuper. ;)
UsuńBardzo ciekawa recenzja. :) Larson ciekawi mnie, ale mam w kolejce tak dużo książek do przeczytania, że nim sięgnę po tego autora wiele wody będzie musiało upłynąć. ;)
OdpowiedzUsuńMusisz go przepuścić w kolejce. ;)
UsuńGdybym miała już coś na półce pewnie bym to próbowała zrobić, ale na szczęście nie mam tego problemu. Dalej będzie kusił mnie ze sklepowych półek. ;)
UsuńHm... no to ja tu już nic nie zrobię. ;d
UsuńTak trochę wstyd przyznać, że nigdy nie przeczytałam Millenium :(
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić.
Pozdrawiam
Caroline Livre
Obowiązkowo!
UsuńUwielbiam tę trylogię! Kiedyś muszę do niej wrócić. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. ;)
UsuńTo ja miałam inne odczucia. Dla mnie ten tom był ostatnim, choć bardzo mi się podobał, ale... Po zakończeniu uważam, że trzeci będzie już nadprogramowy :D
OdpowiedzUsuńSzkoda. Źle uważasz. ;d
UsuńCzytałam całą serię, nawet czwarty tom, do którego nie byłam przekonana. Trzy pierwsze sprawiły, że zakochałam się w literaturze skandynawskiej, a w szczególności w tamtejszych kryminałach. Czwarty nie jest zły, ale czuć, że stoi za tym ktoś inny.
OdpowiedzUsuńA ja nie zabieram się nawet za czwarty, e-e.
UsuńCzytałam kilka lat temu całą serię i przyznaję, że początkowo szło mi to bardzo opornie - te polityczno-ekonomiczno-rodzinne zawiłości nieco mnie na wstępie zniechęciły, ale potem? Dałam się wciągnąć i pochłonęłam z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńI się podobało, prawda?
UsuńJak dotąd mam za sobą tylko pierwszy tom. Chociaż podobał mi się, nużyły mnie niektóre wątki. Nie mniej w końcu sięgnę po tę część. :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że się nie poddajesz. ;)
Usuńcałe Millenium mnie bardzo wciągnęło, jednak to pierwsza część wydaje mi się być najmocniejszą :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, mnie również w sobie rozkochało. ;)
UsuńNie czytałam tej serii i na razie nie planuję, ale brzmi jak coś mocnego. Mam nadzieję, że i trzecia część przypadnie Ci do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńPrzypadła. <3
UsuńSkoro polecasz, to chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo! :)
Usuń