Dzień dobry Moi Mili,
tym oto cytatem, tak znów cytatem, tym razem Jana Twardowskiego chciałam zaprosić Was do przeczytania kolejnej książki. Jest to historia kolejnych bohaterów, których autorka wzięła pod ostrze. Biorąc do dłoni kolejną część, bo już dziewiątą z tej serii - nie miałam pojęcia czego dokładnie się spodziewać. Bałam się, że autorka powtórzy schemat, czy też zrobi coś, co mi się nie spodoba i już nie będę chciała czytać dalej dwóch kolejnych tomów, które miałam pod ręką. Ale właśnie, jak było? Mam ochotę na dalsze losy bohaterów, czy też nie? Jak myślicie?
Abbi Glines
- amerykańska pisarka pochodząca ze stanu Alabama. Jest specjalistką od
romansów dla młodych dorosłych. Aktualnie w Polsce są przetłumaczone
jej dwie serie, a jedna, z którą mam stale do czynienia to Rosemary
Beach. A ona jeszcze dzieli się bodajże na dwie lub trzy inne, ale w
sumie można te pod-serie czytać w obojętnie jakiej kolejności.
Recenzje poprzednich 8 książek z tej serii znajdziecie w zakładce
Recenzje A-Z.
Abbi Glines - Byłaś moja #9
Tripp Newark, już osiemnastoletni chłopak ma zaplanowane wszystko. Oczywiście za sprawą rodziców, którzy urządzili mu życie pod każdym najmniejszym szczegółem. Gdy przyjeżdża do Rosemary Beach przed studiami, poznają ją. Przepiękną, młodą dziewczynę, której pewien facet nie szanował. Z biegiem chwil zdaje sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie jest mu obojętna...
Bethy Lowry - mieszkająca sama, bo ciągle zapracowany ojciec nie miał dla niej nigdy czasu. Dzięki ciotce pracuje i pomaga jej. Pewnego dnia napotyka już drugi raz w życiu swojego bohatera tak jak wtedy, gdy była młodszą dziewczynką.
Jednak co połączy tych dwoje? Wakacyjny flirt, który przerodzi się w miłość, czy też zostaną tylko kochankami? A może przyjaciółmi? Jednak los nie dał mu wyboru. Tripp musiał uciec, ponieważ Bethy nie była pełnoletnia. Lecz gdy wróci do niej - jej serce będzie należało do kogoś, kogo kompletnie nie brał pod uwagę...
Czy będą mieć jeszcze szansę na to, by cokolwiek uratować?
Tak, wiem. Okładka jest fantastyczna. Uważam, że jak każda z nich wpasowuje się w ten cykl i ładnie wygląda. Grzbiet minimalistyczny, który ma swój urok. Zazdroszczę mojej koleżance Gabrysi tego, że ma całą serię w domu. I też chciałabym jej podziękować za możliwość pożyczenia i poznania losów kolejnych bohaterów.
Na okładce widzimy kobietę i mężczyznę, jak zwykle twórcze zdjęcie, które jest przepełnione emocjami. Szczególnie podoba mi się ten chłopak. Jego twarz, mimika jest przynajmniej w moim odczuciu bardziej prawdziwsza niż tej dziewczyny i co tu dużo mówić, uważam, że jest zachwycony tą kobietą. Lubię odczytywać czasem i domyślać się znaczeń z okładki... Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale po prostu mam to już w nawyku. ;)
Okładka ze skrzydełkami, co bardzo cenię - dzięki temu książka jest mniej podatna na niszczenie. Co do wydania również jestem zadowolona - brak jakichkolwiek literówek sprawia, że chce się czytać. Duża i wyraźna czcionka, odstępy między wierszami oraz marginesy również ułatwiają czytanie.
"To jednak należało do przeszłości. Zniszczyłem to. Zniszczyłem tamtą Bethy, chociaż wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy."
Pani Glines... robi Pani na mnie piorunujące wrażenie z każdą kolejną powieścią. To, co czytam sprawia, że się uzależniam. Od bohaterów czy od pióra pisarki. Po prostu ten lekki styl, który zaczyna przybierać momentami bardzo psychologiczne podłoże, czy też podsycone erotyzmem sprawia, że czyta się lekko, przyjemnie i... ZA SZYBKO. To jest jedyną wadą tej serii, że książki pochłania się w bardzo szybkim tempie. Zbyt szybko się kończą, pomimo iż zawierają średnio ponad trzysta stron. To czytanie uzależnia... Kunszt na wysokim poziomie, chociaż wiele osób może mnie obrzucić tutaj błotem, ponieważ może uznać, że jak w dużej mierze to erotyk, to książka nie jest warta nic. A tutaj takie postanowienie to duży błąd. Z wielką przyjemnością stwierdzam, że pióro autorki jest jak najbardziej godne polecenia, i jest zaletą, dla której warto się skusić i poznać przygody bohaterów z Rosemary Beach.
Tym razem pod wspomniane ostrze autorka wybrała sobie Bethy, którą możemy kojarzyć z wcześniejszych czytanych i recenzowanych przeze mnie części oraz Trippa, który mógł gdzieś tam wystąpić. Bardzo spodobała mi się ich kreacja. Chyba jak mnie pamięć nie myli, to na pewno sporo było już o Bethy, więc jej historię znacie na pewno. Przynajmniej w pewnej części. Uważam, że jest to postać, która sporo wycierpiała i która ma jak najbardziej prawo do szczęścia. Tyle, że jej szczęście jest tuż za rogiem, tylko nie chce go przyjąć. Rozumiem jej obawy, rozumiem jej ból. To, co ją spotkało nie było łatwe tym bardziej, że sporo niedopowiedzeń przynajmniej w jej życiu wystąpiło.
Co do Trippa, również uważam, że zbytnio super młodości nie miał. Nikt nie lubi, gdy ktoś dyktuje mu jak ma wyglądać jego życie. By było idealne, ale nie było w nim ani grama szczęścia. Nikt nie chce takiego życia, prawda? Dlatego chłopak uciekł. I ja się mu nie dziwię, postąpiłabym bardzo podobnie. Żałuję jedynie, że nie powiedział nic wcześniej Bethy, może by się to inaczej potoczyło...
Uważam, że postacie, które pojawiły się w tej powieści, oczywiście główne postacie to kolejny dobry punkt, który wpływa na wysoką ocenę tej powieści. Burzliwa przeszłość, oraz smutna teraźniejszość - która nie chce odejść. Jak najbardziej wpływają na ogromny plus dla tej lektury.
"- Dziękuję - powiedziała w końcu.
- Za co? - spytałem.
- Dzięki tobie poczułam się piękna."
Kolejnym punktem, do którego chciałam się odnieść to akcja. Akcja, która gna przed siebie, ale i momentami cichutko i delikatnie kroczy po niemal emocjonalnym lodzie. Autorka raz przyspieszała tę historię, a raz zwalniała, by dać chwilę oddechu bohaterom.
Widziana perspektywą zarówno Bethy jak i Trippa, ale i również w różnych czasoprzestrzeniach. Kiedyś, czyli osiem lat temu i teraz. Mamy dwa różne punkty widzenia. Odległe od siebie czasy. Dwoje już różnych, teraz dorosłych ludzi. A co z ich uczuciami? Ich charakterem? Czy i to się zmieniło? To pytanie zostawiam już Wam, Moi Drodzy.
Tak też właśnie dzieliła się powieść. Na Prolog, na rozdziały kiedyś i teraz, oraz na rozdziały głównych bohaterów. Dodatkowym szczegółem jest Prolog do kolejnej, dziesiątej części serii Rosemary Beach. Przez ten zabieg musiałam przeczytać jak najszybciej kolejny tom - bo inaczej z tej ciekawości nie wytrzymałabym za długo.
Zdecydowanie ta książka zawiera wiele scen erotycznych, wiele wulgaryzmów. Ale przede wszystkim skupia się na kontaktach między ludzkich, takich jak dawne spory, niedokończone rozdziały życia. Zwykłe niedopowiedzenia potrafiły zabić coś, co było wielkim uczuciem. Zakopać głęboko w sercu na tyle, by nie móc już tego odkopać. Opowiada ta część o próbie naprawienia czegoś, co zniszczone zostało w przeszłości. Jest to próba odzyskania zaufania, oraz innych uczuć.
Zdecydowanie czytając ten tom czułam te uczucia. Czułam to, co Tripp i Bethy i momentami było mi piekielnie smutno. Chciałam im pomóc, ale nie mogłam. Nawet gdybym miała możliwość pomocy im, nie zrobiłabym tego - bo to ich prywatna sprawa i nikogo innego. Wkręciłam się w wydarzenia, które nastąpiły w Rosemary Beach i wiem, że będzie mi ciężko znów na jakiś czas zakończyć z nimi przygodę. ALE coś jeszcze zostało. Może z biegiem czasu powstaną kolejne losy bohaterów?
"- Glam na galach, cicia Bethy - poinformował mnie Nate głośno, żeby przekrzyczeć muzykę.
- Widzę. Świetnie sobie radzisz! - zapewniłam go."
Reasumując uważam, że to godna uwagi kolejna część przygód z Rosemary Beach i nie wiem, co ze mną będzie, gdy ta seria będzie miała swój koniec. Może będę czytać od nowa? Zobaczymy. Wiele się przy niej uśmiałam, ale i smuciłam. Musicie to mieć na myśli, gdy zdecydujecie się na tą z pozoru wyglądającą lekką powieść. Niemniej jednak chciałam Wam naprawdę ją polecić, mimo tego, że nie każdy może ją czytać (młodym czytelnikom bym odradziła, chyba, że jesteście na tyle dorośli, że możecie czytać o stosunkach seksualnych - w sensie, że je rozumiecie). Polecam ją również wszystkim fanom tejże autorki, bo książka jest niesamowita i dorównuje pozostałym ośmiu częściom. Jeżeli są tutaj osoby, które nie wiedzą, czy czytać tę książkę czy też nie - zdecydowanie zachęcam. Nie powinniście żałować - przynajmniej ja nie żałuję. :)
A może już ktoś czytał tę lub dwa kolejne tomy? Co o nich myślicie? Czekam na Wasze komentarze!
Nie czytałam, ale dużo słyszałam o książkach Abbi Glines. Nie wiem, czy po nie sięgnę - w sumie cały czas nie jestem przekonana, czy mi podejdą, czy to do końca moje klimaty. Aczkolwiek cieszę się, że Ty spędziłaś miło czas przy "Byłaś moja". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na recenzję "Miecza lata"! pattbooks.blogspot.com
Szkoda, że nie jesteś do końca przekonana, ale mam nadzieję, że kiedyś się w końcu przełamiesz. :]
UsuńJa jeszcze nie czytałam pierwszego tomu tej serii. Wszystko jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńBardzo dużo przed Tobą. :D
UsuńNie zapoznałam się jeszcze z tą serią, ale owszem - słyszałam. I może kiedyś się skuszę na jej lekturę :)
OdpowiedzUsuńChciałabym, byś się skusiła. :)
UsuńPrzeczytałam prawie całą serię i niestety nie byłam zachwycona. Mamy tutaj bardzo mocno zarysowany schemat "Nie chcę/nie mogę z tobą być, ale w sumie chcę i będę". Niestety to odbiera trochę radości z lektury ;) Choć mimo wszystko spędziłam przy niej naprawdę miło czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Owszem, ale mimo wszystko miło się spędza z tą serią i bohaterami czas, przynajmniej ja mam takie wrażenie. ;) Mimo wytartych schematów, ja lubię te serie. ;)
UsuńNie lubię Abbi Glines i żadna siła nie przekona mnie, by sięgnęła po coś jeszcze jej autorstwa.
OdpowiedzUsuńSzkoda.;/
UsuńZdecydowanie nie dla mnie, ale to chyba wiesz :D
OdpowiedzUsuńNadzieja umiera ostatnia, nie słyszałaś tego przypadkiem? :D
UsuńJak dobrze już wiesz- nie przepadam za twórczością tej autorki :) I to się chyba nie zmieni :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale za to masz czas dla innych książkowych serii. ;)
UsuńZ chęcią bym się zapoznała, nie czytałam nic tej autorki :)
OdpowiedzUsuńW takim razie gorrąco polecam. :)
UsuńWiesz, że mi nie po drodze trochę z tą autorką. Jakoś ani trochę nie ciągnie mnie do jej książek. ;/
OdpowiedzUsuńNo wiem, wiem... ;/
Usuń