piątek, 1 lipca 2016

Czy sprawa sprzed dwudziestu lat nadal ma swoje tajemnice?

Kochani! 
Będąc w bibliotece postanowiłam spróbować nowych smaków. Otóż sięgnęłam po autorów znanych tylko z recenzji u innych blogerów, ale jak dotąd nie kosztowałam ich pióra. Nadeszła taka chwila, chociaż w sumie żałuję, że nie wcześniej, ponieważ udałoby mi się może spotkać z autorką, bo jakiś czas temu odwiedziła Polskę. Ciężko było mi wybrać książkę, ale stwierdziłam, że popatrzę na daty wydań (pierwszych) książek i najstarszą z dostępnych była właśnie recenzowana, więc - pierwszy koty za płoty. Zabrałam ją ze sobą. A teraz poczytajcie nieco o moich wrażeniach.

Tess Gerritsen - pisarka amerykańska, z zawodu lekarz internista, praktykowała między innymi w Honolulu na Hawajach z mężem, który również jest lekarzem. W 1996 roku jej kariera zdobyła sławę po tym, jak napisała thriller medyczny "Dawca". Recenzowana książka to również to samo, co "Nigdy nie móż żegnaj" wcześniej była dostępna pod tym właśnie tytułem. 

Tess Gerritsen - Prawo krwi 



Willy nawet po dwudziestu latach nieobecności nie wierzy, że jej ojciec nie żyje. Nie znalezione do tej pory po katastrofie lotniczej zwłoki ojca motywują dziewczynę wraz z pragnieniem jej umierającej matki jest odnalezienie go. Żywego lub martwego. Dziewczyna wybiera się w niebezpieczną podróż, w której nie jedna osoba będzie utrudniać odnalezienie ojca. Gdy wyrusza do Azji, spotyka tam pewnego człowieka, który proponuje pomoc dziewczynie. Czy Guy, antropolog będzie w stanie uchronić samego siebie jak i Willy? Czy dziewczyna odnajdzie ojca żywego, martwego o ile w ogóle? Co będą napotykać na swojej drodze w dojściu do celu? 

Może nie wiecie, ale jestem przewrażliwiona na punkcie robienia twórczych zdjęć. O ile czytacie moje wszystkie posty, na pewno o tym wiecie, bo nie raz o tym pisałam w postach około książkowych. Gdy tylko ujrzałam tą dłoń widoczną na okładce byłam mocno zaintrygowana, co ona będzie oznaczać w całości utworu.Utrzymana w trzech, czterech odcieniach, więc swoim minimalizmem u mnie zapunktowali graficy. Co do samego wydania, również nie mam zastrzeżeń. Duże, wyraźne litery, odstępy, marginesy są idealnie dostosowane do naszego wzroku. Literówek nie zauważyłam, więc jest w porządku. 

"Najwidoczniej Willy Maitland, licząca metr pięćdziesiąt parę centymetrów wzrostu, potrafi pyskować jak wyrośnięty marynarz i nie boi się otwartej walki."

Kolejno przechodząc do samej autorki, nie jest źle. Powiedziałabym nawet, że jest dobrze. A dlaczego? Jak wiecie nie każdy nowy autor w moich odczuciach jest taki super, wow i w ogóle. Jednak Tess Gerritsen dobrze mi się przyjęła. Zainteresowała mnie swoją opowieścią, którą połknęłam w całości zaraz po przebudzeniu w dwie, trzy godziny. Nie jest długa, 300 stron nie sprawia, że czyta się jej jak tasiemca. Co ważniejsze, obrałam sobie całkiem inny trop, a innym prowadziła mnie autorka. Mimo iż widoki trupów, mało krwi - jakoś na mnie nie działały, jednakże gdzieś tam małe napięcie było. Interesował mnie cel głównej bohaterki, czy w końcu trafi i odnajdzie ojca, a może nie trafi, a może jednak trafi, ale nie będzie on żył. Gdyby było ciut więcej brutalności w niej, ja bym się wcale nie obraziła. Mimo, iż akcja dynamicznie się rozwija, non stop coś się dzieje, ja odczuwałam jednak wolniejsze tempo. Niestety jeszcze nie mogę dorównać jej do powieści Mari Jungstedt, która swoim stylem po prostu po pierwszym zdaniu mnie ma. Nie myślcie, że to pierwsze i ostatnie spotkanie z autorką. Pragnę dać jej szansę, by sprawdzić, czy będzie potrafiła wywołać u mnie prawdziwe emocje, a nie takie delikatne, jak tym razem. 

Czułam się jakbym czytała powieść obyczajową, a nie kryminał. Dreszczowcem również bym go nie nazwała, z tego względu, że nie trzymał mnie w napięciu, tylko w zainteresowaniu. Pomimo iż potrafiłam przenieść się do świata bohaterów, to jakoś nie robiło na mnie wrażenia trup w krzakach. Po prostu. Możliwe, że autorka z biegiem lat wyćwiczyła swoje pióro, które przy kolejnej wizycie w bibliotece poszukam, ponieważ większość Blogerów się zachwyca jej książkami, a na mnie jak narazie większego zachwytu nie wywołała. Mam nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu z Tess Gerritsen, nie będę potrafiła usiedzieć na miejscu. 

"Głowa mu pękała. Czy Maitland żyje? Jaki jest jego związek z Braciszkiem? Czy to ta sama osoba? Co ma z tym wspólnego Ariel?"

Głównie Willy podziwiałam za odwagę, bo co jak co, ale ja nie wiem, czy odważyłabym się wyruszyć na tak niebezpieczną podróż. Może gdybym była na miejscu bohaterki bym czuła ten obowiązek, ale tak jak pomyślę, to niezbyt uśmiecha mi się taka wycieczka. Cieszę się, że bohaterka miała charakterek, który sprawiał, że momentami zamiast trząść się ze strachu czy coś podobnego, to ja się uśmiechałam. Odzywki, którymi traktowała innych nadawały jej pazura i to mi się w niej podobało. W wielu momentach starałam się do niej zbliżyć, by po części poczuć to, co ona i nawet mi się to udawało, z reguły. Z kolei Guy, na początku wydawał mi się takim... lizusem, że aż miałam ochotę go zdzielić. Jednak po dłuższej wędrówce z tą dwójką uznałam, że wcale nie jest taki zły i byłam w stanie go zaakceptować. On również miał sporo odwagi, więc szacunek dla obojga bohaterów się należy. Nie dość, że ryzykował swoje życie, musiał czuwać i nad Willy, które to poniekąd było kochane. Takie właśnie wyjęte z powieści obyczajowej. Ale dobrze, że książka skupiła się nie tylko na celu, czyli odnalezieniu ojca kobiety, ale i wątkach pobocznych, takich jak między innymi stosunki między postaciami. 

"Chciała krzyczeć, ale głos jej zamarł. Powoli powędrowała wzrokiem wzdłuż ramienia i tułowia i zatrzymała się na twarzy. 
Patrzyły na nią nieruchome oczy Gunnela Andersena."

Myślę, że gdyby powieść była bardziej krwawa, uważałabym to za faktyczny kryminał. Brakowało mi obrzydliwych widoków, tej mocnej iskry niepewności, strachu. Myślę jednak, że pomysł na powieść jest bardzo trafny, niemniej jednak nieco nie dopracowany. Schematyczności nie zarzucam, bo z podobną książką jeszcze się nie spotkałam, w której bohaterka miałaby na celu po tylu latach odnalezienie ojca za wszelką cenę. Mimo wszystko jednak czytało mi się niesamowicie szybko, język jest prosty, dzięki czemu nie mamy problemów ze zrozumieniem tego, co chce nam przekazać autorka. Mimo widocznych minusów jestem w stanie zaufać autorce po raz kolejny i zmierzyć z jakąś nowszą jej powieścią kryminalną. 

Reasumując, mogę polecić Wam "Prawo krwi". Jest to lekka lektura, która nie ma brzydkich obrazów, jak w prawdziwych kryminałach. Może jest po części nie dopracowana, może jej brakuje kilku szczegółów, jednak mimo wszystko jest dobrym przerywnikiem, jeśli takowego potrzebujecie. Ja się trochę zawiodłam, bo spodziewałam się czegoś naprawdę zatrważającego, jednakże może przy innej książce dostanę to, czego chcę. Myślę też, że historia Willy może Was zainteresować. Niczego szczególnego może też do życia nie wniesiecie, ale jest to idealna propozycja na taki letni wieczór. :)

30 komentarzy:

  1. Mnie również zdarzyło się spotkać kryminał, który bardziej przypominał obyczajówkę. Zawsze zastanawiam się, czy to wyszło przez przypadek, czy autor/autorka tak sobie to zaplanowali :P

    Pozdrawiam!
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma brzydkich obrazów? Szkoda, osobiście bardzo lubię ten element i ubolewam, gdy na kartach powieści nie ma nawet jednego krwawego starcia. Ostatnio często spotykam się z motywem rozwiązywania zagadek z przeszłości, parę dni temu nawet wrzuciłam recenzję - Weź mnie za rękę.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakaś stróżka krwi, co n ie jest odrażającym widokiem, niestety.

      Usuń
  3. Fabuła brzmi ciekawie, ale chyba jednak się nie skuszę. Jeśli zacznę w końcu moją przygodę z kryminałami, to chciałabym, aby był to kryminał z krwi i kości. ;)
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem cię bardzo dobrze! Zobaczymy, ja przy kolejnej wizycie sprawdzę, czy autorka ma lepsze powieści. ;)

      Usuń
  4. Ogółem książka brzmi zachęcająco, jednak na czas wakacji nie ciągle mnie na takie pozycje. Może na jesień sięgnę po coś tej autorki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam lubię prawdziwe kryminały, takie nieco mocniejsze :D Poza tym czytałam kiedyś dwie książki autorki i najzwyczajniej w świecie niczym mnie nie zachwyciła, więc raczej tym razem sobie odpuszczę ;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i nie rozczarowała mnie ta książka. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama nie wiem, raczej wolę jak w kryminałach jest trochę krwawo :P Ale mimo wszystko nie mówię nie, bo muszę poznać twórczość autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam już autorkę i nawet mi się podobało, choć moja zdecydowanie była bardziej brutalna z tego co widzę (Czytałam Ciało). Na tą nie wiem czy się zdecyduję :D wole krwawe kryminały ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. To była pierwsza książka tej autorki po którą sięgnę i niestety, ale trochę się zawiodłam. Słyszałam o autorce wiele dobrego, ale widocznie trafiłam na jej słabsza książkę. Zero napięcia i niestety, ale bardzo szybko wiedziałam jak potoczy się akcja.
    Na pewno jednak sięgnę po inne książki Tess i jestem pewna, że będę dużo bardziej zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale zamierzam to zmienić. Ostatnio wchodzę w świat kryminałów i thrillerów za sprawą Remigiusza Mroza, którego uwielbiam, ale z czasem sięgnę po innych twórców tego gatunku i Gerritsen się tam na pewno znajdzie ;)
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie sobie przypomniałam, że kiedyś przeczytałam jedną książkę tej autorki i potem bardzo chciałam poznać kolejne, ale oczywiście wzięłam się za coś innego i zwyczajnie o tym zapomniałam ;p Może w wakacje uda mi się nadrobić, bo ten tytuł całkiem nieźle się zapowiada ;)
    Ps.W końcu znalazłam wolną chwilę, żeby do Ciebie zajrzeć i muszę przyznać, że miło tu :) Postaram się wpadać częściej!
    Pozdrawiam
    ~Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, ale nie spodziewaj się po niej cudów na kiju, bo ich nie dostaniesz niestety. :(
      Dziękuję uprzejmie! :)

      Usuń
  12. Nie pamiętam, czy czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio czytałam ,,Ciało" tej autorki. Mam jeszcze ,,Skalpel" z autografem, który zdobyłam w tamtym miesiącu na spotkaniu z autorką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no to pięknie! Ja też muszę po coś sięgnąć tej autorki, koniecznie, muszę dać jej drugą szansę. ;)

      Usuń
  14. Jako okładkowa sroka wiesz ze zauważyłam te rękę jak o niej napisałaś ? :D
    Jestem straszna xD
    W sumie ciekawa książka więc pewnie kiedyś mi się uda ją dorwać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i cieszy mnie to, ahahah :D
      A co do książki, cudna nie jest, ale można przeczytać. ;)

      Usuń
  15. Fajna książka. Podobała mi się. Ogólnie lubię pozycje Gerritsen :) połączenie wątku kryminalnego i romantycznego to coś co bardzo mi się podoba :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale książka musi być naprawdę warta uwagi, by mi się spodobała. ;)

      Usuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)