Wstyd się przyznać, ale ta powieść za długo czekała, bo prawie rok na to, by zostać przeczytana. Z jednej strony mi głupio, bo kupiłam ją w szale zakupowym i nie miałam na nią czasu, a z drugiej strony ciesze się, że dopiero teraz, gdy czerwiec jako tako mija powoli i przyjemnie. Tak wiem, że teraz mamy lipiec. Ale jako, że jestem molem książkowym czytam tyle, że nie mieszczę się w czasie i recenzje są planowane na miesiąc kolejny przynajmniej na miesiąc. Ale do rzeczy. Ta książka nominowana jest jako jedna z pięciu do wyzwania u Ejotka, która właśnie kończę, ALE... zaczynam nowy stos. Może zdążę do końca roku? :)
Jane Costello - urodziła się w Liverpool'u. Nie tylko jest pisarką, ale i była dziennikarką oraz Panią redaktor.
Jane Costello - Wyścig po miłość
Abby Rogers - kiedyś piękna i szczupła, teraz, żyjąca w ciągłym stresie, z własną firmą na karku nie ma czasu na sport czy zdrowe jedzenie. Jednak gdy jej przyjaciółka poznaje ją z pewnym Oliwierem, który jest Ciachem, a zarówno instruktorem Klubu Biegaczy, pomimo swojej niskiej kondycji nie wie, w co się pakuje. W dodatku nie zauważa pewnego motocyklisty i musi płacić wysokie odszkodowanie. Jednak Heidi, jedna z jej pracownic przychodzi z druzgocącą wiadomością dla nich wszystkich. A wtedy, świat Abby staje na głowie. Czy poradzi sobie z tym, co ją otacza? Czy pokona bariery i znajdzie miłość?
Zacznę może od tego, że na przecenach nie zawsze patrzy się dokładnie na to, co się kupuje. Ja wtedy miałam jakiś szał totalny. Spojrzałam na tytuł, opis, okładkę - pomyślałam, że źle nie powinno być. Jednak zawsze były jakieś ciekawsze książki, które przesłaniały tę powieść i odkładały ją w czasie. Tak właśnie minął prawie rok od zakupu, a ja dopiero po nią sięgnęłam. Okładka szału nie robi, po trosze nawiązuje do tego, co spotkamy wewnątrz. Co do samego wydania nie mam zastrzeżeń. Nie zauważyłam literówek, ani innych błędów w druku. Warto podkreślić, że z tym Wydawnictwem spotykam się po raz pierwszy i wywarło na mnie dość pozytywne wrażenie. Dość mała czcionka, ale nie jest najgorzej, da się przeczytać. :) Myślę, że mały kłopot miały by osoby, które noszą okulary, ale czego się nie zrobi dla powieści, która może okazać się całkiem w porządku?
"Lola milknie, uśmiecha się i... zaczyna chichotać. Zachęcona rezultatem sztuczki ze smoczkiem, wydobywam z gardła gulgoczące dźwięki, zasłaniam oczy, klaszczę i ogólnie robię z siebie idiotkę."
O autorce jak dotąd nie słyszałam. Jednak jestem dość pozytywnie zaskoczona ponieważ czytało mi się niesamowicie szybko i znów w przeciągu jednego dnia, kilku godzin udało mi się ją w całości przeczytać. Przyjemny ton, styl łatwy do odczytu, a co najważniejsze jest napisana bardzo prostym językiem, który pozwala na relaks podczas lektury. Tak, pozwala nam odpocząć, taka lektura w sam raz na upalny dzień, w którym chcemy by nic nas nie obchodziło. Nie wymaga dłuższych przemyśleń, chociaż na przykładzie bohaterów pokazuje, że czasem warto sto razy pomyśleć, przed tym, co ma zamiar się zrobić, niż później żałować, bo skutki mogą być opłakane. Dałam się porwać tej historii i szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś gorszego, a dostałam kawał dość dobrej książki.
"Krztuszę się szampanem.
- Nie ma powodu do niepokoju - dodaje pośpiesznie Oliver. - Ludzie dotknięci oczopląsem często nie zdają sobie z tego sprawy. Zwykle cierpią na łagodną formę tego zaburzenia. Powiedz mi, Abby, czy bierzesz jakieś leki?"
Kolejno bohaterowie byli dość dobrze zarysowani. Oczywiście moje serce od początku należało do motocyklisty Toma. Jego postać była może nie na tyle ciekawa, co intrygująca sama w sobie. Od początku sprzedałam mu swoje serce i byłam ciekawa, gdzie się pojawi i jaki będzie miał w tym cel czy zadanie. Tak, to jest postać, którą najbardziej lubię z całej tej historii. Ale również Abby, zasługuje na pochwały. Nie poddaje się pod żadnym względem i jestem godna podziwu. Sama chciałabym mieć czasem tyle tupetu i odwagi by pokonać to wszystko, co staje na mojej drodze. Szacunek i respekt powinien przed nią czuć każdy. Jest to właścicielka firmy, która ma zaledwie dwa lata. Zmaga się z problemami prywatnymi, w sensie rodzinnymi, miłosnymi, na poziomie pracy czy kilkoma jeszcze innymi. Ona też była dość fajną postacią. Jest tutaj sporo innych bohaterów, jednak nie tworzą oni chaosu i czyta się dość przyjemnie. Dzięki bohaterom ten świat staje się taki lepszy, bardziej realny. Podobają się wykreowane postacie i jak najbardziej oddają wizerunki prawdziwych ludzi.
Sama fabuła nie jest złym pomysłem. Myślę, że potencjał został wykorzystany. Książka podzielona jest na rozdziały. Zazwyczaj są one krótki, stąd ich ponad 80. Na końcu powieści jest Epilog. Czytając go, poczułam ukłucie smutku. Ale to już koniec? Dlaczego, a tak fajnie mi się czytało! No właśnie. Chyba aż za fajnie. Wszystko co dobre, szybko się kończy, niestety. Jednak mimo wszystko jak już pisałam wcześniej, pomysł na książkę jest dość fajny, nie czuję żeby gdzieś była strikte ta sama sytuacja, dlatego nie posądzam powieści o schemat. Chwilami byłam tak zrelaksowana, że godzina upłynęła mi błyskawicznie szybko i musiałam zrobić przerwę, by przenieść się do innej sali. Należy do zdecydowanie tych przyjemniejszych i lekkich. Były momenty, że serce to biło mi jak oszalałe. Były chwile, w których smutek nie chciał schodził z twarzy. Ale momenty, w których albo ktoś komuś dogryzał, czy samo postępowanie bohaterów było komiczne. Dlatego jedno jest pewne, że mimo wydającej się melancholii, akcja się toczy, może nie w mega szybkim tempie, ale jednak. Potrafi oddać emocje, no cóż, mam nadzieję, że nikt nie widział jak szczerze się do książki... Mniejsza, nie przejmuję się tym. Jak widać, książka jest dość dobra, na tyle, by móc bez skrępowania uśmiechać się podczas lektury.
"Przełączam telefon na wibracje i gaszę lampkę nocną. Przynajmniej jedna z nas jest szczęśliwa."
Reasumując chcę Was poinformować, że jeżeli szukacie niezobowiązującej powieści na lato, to właśnie Wyścig po miłość do niej idealnie się kwalifikuje. Jest jedną z lepszych obyczajówek, które pochłania się w mgnieniu oka. Nie dość, że wzbudza w nas emocje, to nie jest bez sensu, jak co poniektóre obyczajówki. Komu polecam? Oczywiście wszystkim tym, którzy chcą sobie zrobić przerwę. Którzy chcą się zrelaksować. Którzy nie mają planów na wieczorną książkę, w letni wieczór. Ta będzie dobrze pasować, gwarantuję Wam to.
Mam małe pytanie. Czytaliście może tę powieść? Macie o niej swoje zdanie? A może jest gdzieś tam w Waszych czytelniczych planach? A może nie chcecie jej przeczytać? Z chęcią poznam Wasze opinie. Wiecie, że Wasze słowa cenię sobie najbardziej. :)
Na lato taka lektura jest idealna :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę. ;)
UsuńZapisałam na moją listę książek "do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to. ;)
UsuńNie czytam tego typu książek, więc nie skorzystam z Twojej propozycji, ale jestem pewna, że miłośnikom gatunku się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na recenzję "Wielkiego mistrza" Trudi Canavan! pattbooks.blogspot.com
Oh, rozumiem.. ;D
UsuńNa razie podziękuje :D
OdpowiedzUsuńWybredna się zrobiłaś, wredoto. ;)
UsuńMam trochę zaległości, więc póki co przeczytanie tej książki nie wchodzi w grę, ale na pewno zwróciła ona moją uwagę. Ja mam jakoś takie mieszane szczęście do książek z przecen :P
OdpowiedzUsuńOkej, dobra, jak coś, zwróć się do mnie, przypomnę Ci . ;D
UsuńNa razie chyba nie dla mnie, choć rzeczywiście wydaje się być wymarzoną książką na lato. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że prędzej czy później się skusisz. ;)
UsuńMyślę, że jak napisałaś - taka lekturka na lato może być, ale jakoś szczególnie mnie do niej nie ciągnie i chyba sobie daruję. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Rozumiem, też tak miałam i długo do niej nie mogłam się przekonać. Mam nadzieję, że jednak kiedyś może po nią sięgniesz!
UsuńCzuję, że i ja polubiłabym motocyklistę Tom :) Widać, że jest to lektura na letnie dni i może kiedyś się na nią skuszę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie rzecz jasna. ;)
UsuńChyba mogłabym ją polubić :)
OdpowiedzUsuńWięc nie zostaje mi nic innego jak cię popędzić do biblioteki lub księgarni. ;)
UsuńRaczej jej nie przeczytam, bo mam w planach teraz inne książki, które bardzo mnie ciekawią, ale nie mówię ,,nie" tej pozycji, bo bardzo lubię czytać lekkie powieści. :) Dobrze, że u Ciebie ta książka doczekała się tego, abyś w końcu, po roku, do niej wróciła :D
OdpowiedzUsuńWerisa - vverisa.blogspot.com
Oj tak, zasłużyła na to całkowicie! A co do Ciebie rozumiem, też czasami mam inne priorytety i muszę odkładać powieści na czas bliżej nieokreślony. :(
UsuńMyślę, że ta lektura mogłaby przypaść mi do gustu! :)
OdpowiedzUsuńWięc w takim razie czekam, aż ja przeczytasz i zaprosisz mnie do siebie na jej recenzje! :)
UsuńAaaaaa narobiłaś mi ochoty nie tylko na książkę! Daniooooo :D
OdpowiedzUsuńO, to miło bardzo się cieszę. :D
UsuńBardzo lubię tak wakacyjne propozycje ;) może faktycznie warto się skusic :D
OdpowiedzUsuńWarto, polecam. :)
UsuńChętnie bym wzięła udział w tym wyścigu.
OdpowiedzUsuńO, takiej odpowiedzi na recenzję się nie spodziewałam. ;)
UsuńMyślę, że raczej po nią nie sięgnę, bo to raczej książka nie w moim klimacie, ale może kiedyś? :)
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytan.blogspot.com/
Może kiedyś dasz jej szansę. ;)
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie! ;)
OdpowiedzUsuńI tak jest! :)
UsuńNie czytałam, ale może w przyszłości przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
SZELEST STRON
Nie może, a koniecznie się skuś. ;)
UsuńKsiążka raczej nie w moim klimacie, jednak jej nie przekreślam. Być może kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPs: nominowałam cię do LBA - KLIIIIK
Pozdrawiam serdecznie ^^
Serdecznie dziękuję, a co do książki, może kiedyś. ;)
UsuńCześć! Nominowałam Cię do LBA i mam nadzieję, że odpowiesz! :)
OdpowiedzUsuńCześć! Dzięki wielkie, kiedyś na pewno, chociaż mam tego sporo do nadrobienia, ale na pewno to zrobię. ;)
Usuń