Dzisiaj chciałabym nieco przybliżyć Wam o powieści dość znanej autorki książki, która w czerwcu doczekała się swojej ekranizacji. Recenzowana książka jednak nie jest tą, o której tak głośno. Jeszcze jej recenzji nie spotkałam na blogach, chyba, że nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi, co też mogło się zdarzyć, lub została zrecenzowana u kogoś po napisaniu tego posta. Jak wiecie nie lubię podążać za nowościami, wolę, jeśli mają trochę czasu po premierze i nie widać ich wszędzie, gdzie każdy już patrzeć na nie, nie może. Przejdźmy może już do samej recenzji.
Jojo Moyes - brytyjska dziennikarka i autorka bestsellerów. Mieszka w Essex z mężem i trójką dzieci. Pisała w "The Independent" przez dziesięć lat, a kolejno zajęła się pisaniem. Jak dobrze wiecie, jej powieść "Zanim się pojawiłeś" ma już swoją ekranizację. A ja, jak zwykle do tyłu, jeszcze się z nią nie spotkałam, jeszcze.
Jojo Moyes - Ostatni list od kochanka
Ellie, kobieta lekko po trzydziestce pracuje w "Nation" jako dziennikarka. Pewnego dnia natrafia w archiwum gazety na listy miłosne, które przedstawiają romans, z lat 60. Czytając kolejne listy jest zatrwożona, ponieważ sama ma romans z żonatym mężczyzną. Czy sytuacja z początku lat sześćdziesiątych pouczy młodą dziennikarkę i dzięki temu podejmie ona ostateczną, dobrą decyzję? Czy będzie chciała podjąć poszukiwania osób z romansu, który poznaje przez przypadek?
Co zadecydowało o wyborze? Z pewnością grzbiet książki. Jak zauważyłam nazwisko Moyes - było pewne, że szybko przeanalizuję powieść i stwierdzę, czy ją pożyczę, czy też nie. Jak się okazało, delikatny fiolet pokazał na okładce kobietę, widać, że nie biedną, która gdzieś przypuszczalnie jest zapatrzona w niebo, może jakiś budynek, nie wiemy tego. Zaintrygował mnie tytuł powieści. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej lekturze. Z jednej strony ściskało mnie z ciekawości, ale z drugiej obawiałam się, że dostanę ckliwy romans i moja pierwsza przygoda okaże się ostatnią. Jednak moje obawy były całkowicie bezpodstawne. Co do samego wydania, gdzieś tam w jednym zdaniu brakło kropki, ale tak, to nie ma najmniejszych błędów. Dobra wielkość czcionki, odstępy minimalne, ale nie sprawiające wrażenia zlewających się wierszy. Marginesy również są w porządku. Ogólnie do wydania nie mam zastrzeżeń. Ani do szaty graficznej, ani tego, co w środku.
"Jennifer Stirling osunęła się na podłogę, zwinęła w kłębek z listem przyciśniętym do piersi i zaczęła bezgłośnie płakać."
Przechodząc do autorki, muszę się przyznać, że już po pierwszych linijkach przepadłam. Przeczytałam całą książkę w ciągu jednego dnia i powiem, że jestem miło zaskoczona. Nie spodziewałam się, że tak delikatne pióro autorki, sprawi, że zapomnę o całym świecie, a czas będzie leciał, wraz ze stronami, których ciągle ubywało. Momentalnie przeniosłam się do świata postaci i nie miałam problemu z tym, by się z nimi zjednoczyć. Jej styl jest lekki i przyjemny. Czaruje słowem - bo taka jest prawda. Nie mogłam rozstać się z powieścią i non stop trzymałam ją przy sobie no i niestety takim cudem w jeden dzień pochłonęłam niecałe 500 stron. Jestem przekonana, że nie jest to ostatnie spotkanie z powieściami tej autorki. Jeżeli za każdym razem pisarka kradnie mnie z mojego świata, zatrzymując wszystko to, co się dzieje wokół mnie i transportuje do swojego świata, to ja chce. Ja chce jeszcze raz to przeżyć. Czytało mi się lekturę bardzo przyjemnie i już tęsknie za stylem autorki. Pokochałam go po pierwszej przeczytanej książce i wiem, że chce więcej i chyba nikt nie wmówi mi, że jej styl jest beznadziejny. Że to, co wykreowała jest mało interesujące. Bo to nie prawda.
Pomysł na fabułę, bardzo oryginalny. Nie często spotykamy się z takim schematem w powieściach, więc tutaj, prócz stylu autorki, fabuła to drugi wielki plus. Potencjał jak najbardziej został w pełni wykorzystany. Pisarka sprawiła, że czytając czułam się wolna i tak jakbym balansowałam gdzieś tam wysoko, w chmurach, spacerując po chmurach, z niebezpieczeństwem upadku na ziemię. Jednak to mi nie groziło. Bo podzielona książka na trzy części, a dodatkowo rozdziały, które są napisane z idealnym wręcz wyczuciem. Nie za długie, nie za krótkie. Nie przesadzone dialogami, czy opisami. Jest fantastycznie zaplanowana i nie widzę w niej wad. Należy do tych bardziej spokojniejszych, stonowanych, jednak mimo to, akcji tutaj nie brakuje. Ona wręcz sprawia, że nasze serce galopuje coraz szybciej, pełne zaciekawienia tego, co wydarzy się dalej. Intryga wyknuta przez pisarkę trafiła w sedno.
W głównej mierze mamy tak jakby dwie główne bohaterki, które poznajemy dokładnie, ale też są postacie, które nie są pierwszorzędnymi, a też jesteśmy w stanie ich poznać i to dość dobrze.
Akcja toczy się w czasie teraźniejszym i przeszłym, który jakby jest wyblakłym wspomnieniem, o którym można by powiedzieć, że również jest teraźniejszością. Warto też wspomnieć, że to nie tylko słowo pisane, jak każda książka. Ale to również listy, smsy, które urozmaicają całość.
"- Świetnie, panie Praktyczny. Rozumiem, że potrafisz włączać i wyłączać swoje emocje jak kran z wodą."
Postacie. Kolejna zaleta tej powieści. Może na początek Ellie. Nikt chyba nie lubi trójkącików. Nikt nie znosi osób, które wtrącają się do czyichś związków i niszczą wszystko. Cały spokój i rodzinę danej osoby. Ale tak już jest i nie jesteśmy tego zmienić. Taka jest nasza natura i wątpię, że kiedyś się to zmieni. Naprawdę, wątpię w to. Może z początku jakoś niezbyt lubiłam dziennikarkę. Zdenerwowało mnie właśnie to, że należy do osób, które coś niszczą. Ale przeważnie do tanga trzeba dwojga, więc starałam się zmienić swój stosunek do niej. Suma sumarum lubiłam ją, lecz nie na tyle, by móc pisać o niej w samych superlatywach. Jedyne, co u niej mi zapunktowało to, to, że będąc dziennikarką, dążyła do celu i poprzez napotkanie cudzych listów drążyła temat i wynikło z niej dobro.
Jednak to Anthony miał moje serce. I jest to kolejny ideał, który chciałaby każda z nas. Posiada cechy, które ma każdy mężczyzna. Z początku jego zachowanie jest całkiem zbliżone do Ellie, jednak... On od razu skradł moje serducho i przez całą powieść serce mnie bolało, jak coś się działo, na jego nie korzyść. Gdy on cierpiał, to i ja rzewnymi łzami płakałam nad jego losem. Jest to najlepsza postać z tej powieści i jeżeli czytaliście, bądź macie w planach, zwróćcie na niego swą uwagę.
Jennifer - kolejna osoba, jedna z dwóch głównych bohaterek. Kobieta, która momentami bardzo mnie denerwowała, ale mocno się z nią zaprzyjaźniłam, o ile mogę tak napisać. Zdenerwowało mnie to, jak jej mąż ją traktował. Z jednej strony potrafię go zrozumieć, ale z drugiej strony to, co zrobił było podle. I szczerze go nie lubiłam. Szkoda mi było Jennifer, chciałam jej pomóc. Nie chciałabym być w jej sytuacji, nikt by nie chciał. Tyle cierpienia, że aż serce się kraje.
Reasumując postacie w tej powieści to kolejny, duży plus do całości. Nawet ze względu na nich, dobrze wykreowanych warto sięgnąć.
Uczuć, jakich doznałam podczas czytania tej lektury było co nie miara. Przede wszystkim kierowała mną niepohamowana ciekawość, intryga tego, co będzie dalej. To już świadczy o tym, że jest wciągająca i zapadająca w pamięć, na ogół banalną historię, która mogła kiedyś się przydarzyć. Wiele smutku i cierpiała doświadczałam wraz z bohaterami tej książki. Jaki sami widzicie, czułam dokładnie to, co oni. Nie było lekko. W pewnych chwilach łzy już chciały popłynąć po policzkach, jednak nie pozwoliłam na to. Za to oberwałam podwójnie, bo to, co działo się z moim serduchem... Naprawdę ta historia mną wstrząsnęła, chociaż może się Wam wydawać, że jest to normalna powieść. W niektórych momentach na moich ustach pojawiał się delikatny uśmiech, czy moje policzki piekły od ciepła. Autorka nie szczędziła sobie niczego - zaskoczyła mnie i to niesamowicie na samym końcu - tego się nie spodziewałam.
"Patrzą na siebie i stoją w taki sposób, że mogliby tak stać przez tysiąc lat. Jennifer upuszcza parasolkę, przechyla lekko głowę i delikatnie unosi rękę do jego twarzy. Ellie widzi, jak on dotyka jej dłoni i przytula ją do swego policzka."
Reasumując, polecam każdemu tą powieść, ze względu na to, że jest to historia lekka, przyjemna, chwilami druzgocąca, ale niesamowicie wciągająca. Jeżeli się boicie sięgnąć po książki autorki, nie bójcie się, bo nie macie czego. Oczaruje Was swoim stylem na tyle, że Wasze serce będzie krwawić, a Wy będziecie łaknąć kolejnych powieści tak jak ja. A na koniec zaskoczy Was, zostawi pustkę w sercu, z powodu końca opowieści. A Wy, by zapełnić to miejsce, będzie sprowokowani, by móc przeczytać inną powieść, która wyszła z pod pióra Jojo Moyes. Ja jestem OCZAROWANA i nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Może i w większości jest smutna, jednak całokształt oceniam jako arcydzieło. Moja... perełka. ♥
W trzecim zdaniu wkradł się błąd ortograficzny, powinno być "mężczyzną" :)
OdpowiedzUsuńZachęca mnie do siebie ta książka, jednakże przyznam się, że wolałabym zacząć od znanego "Zanim się pojawiłeś". Jeśli wspomniana przed chwilą książka mi się spodoba, raczej sięgnę po jej inne pozycje.
Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Nowicjuszki"! pattbooks.blogspot.com
Dziękuję za poprawkę! Rozumiem, w takim razie czekam na recenzję jakiejś książki Pani Moyes :)
UsuńKsiążka jest ewidentnie emocjonalna i wpływa także na to, co czuje czytelnik. Zachęciłaś mnie do lektury, tym bardziej, że chcę poznać twórczość autorki. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to i czekam na Twoją recenzję!
UsuńMyślę, że ta książka ma to "coś". Mimo wciąż rozrastającej się listy "do przeczytania" wplotę do niej tę pozycję :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com
Oczywiście, że ma! Dziękuję, już wpadam do Ciebie!
UsuńLubię oryginalne fabuły :) to z pewnością uprzyjemnia odbiór książki :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zapraszam do lektury ;)
UsuńNie miałam okazji czytać powieści tej autorki, ale myślę, że za niedługo sięgnę po jej twórczość :)
OdpowiedzUsuńO książkach - okiem Optymistki
Warto sięgnąć. :)
UsuńNa pewno sięgnę, bo akurat miałam styczność z tą autorką przy "Zanim się pojawiłeś" i cóż - myślę, że i ta książka mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Ja też podświadomie czuje, że spodoba Ci się baardzo! :)
UsuńOna pisze piękne powieści :D
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie coś innego przeczytać :D
A tobie polecam "Zanim się pojawiłeś" <3
Jak w końcu będzie w bibliotece to przeczytam. :D
UsuńCzytałam już Razem będzie lepiej i Zanim się pojawiłeś, więc i tę na pewno przeczytam, bo uwielbiam styl autorki :)
OdpowiedzUsuńA ja będąc wczoraj w bibliotece pożyczyłam kolejną powieść autorki. ;) Co najlepsze zarezerwowałam drugą część Zanim się pojawiłeś i mam dzwonić i pytać, czy pierwsza część już wróciła do biblioteki. ;)
UsuńCzekam na inne powieści Jojo Moyes, które pojawią się w bibliotece. Muszę mieć tą na uwadze! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! ;)
UsuńJojo Moyes jest teraz wszędzie :) Mam tę książkę, ale ciągle czeka na swoją kolej, kiedyś w końcu jej czas nadejdzie, ale najpierw przeczytam "Zanim się pojawiłeś" ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Jedno jest pewne, że nie pożałujesz! :)
Usuń