Wielokrotnie słyszałam, czytałam, że jest to super fantastyczna powieść. Zajęła szybko piąte miejsce na liście bestsellerów. Wszyscy ją dosłownie wszędzie wychwalali. Pojawił się film, cała masa ludzi ruszyła do kina. Nie wiem jakie były ich reakcje, a szkoda. Teraz, gdy nieco ucichła cała sprawa z super fantastyczną książką, pozwólcie, że ja co nieco przedstawię Wam ze swojego punktu widzenia.
John Green - amerykański pisarz, zadebiutował powieścią "Szukając Alaski", "Gwiazd naszych wina". Wraz z bratem prowadzi Vlogbrothers. Ma ponad milion fanów na Twitterze.
John Green - Papierowe miasta
Quentin osiemnastolatek, kończący szkołę średnią. Od dziecka podkochuję się w swojej sąsiadce, Margo, która pewnego dnia prosi go o przysługę/pomoc. Jak bardzo tamtej nocy zmieni się stosunek tych bohaterów do siebie? Czy Uczucie chłopaka wzrośnie? Jednak po pamiętliwej nocy - coś się zmienia. Margo ucieka i nie ma jej. Nie wraca. Q bardzo tęskni za dziewczyną i nie może czekać - sam wyrusza na poszukiwania swojej sąsiadko-przyjaciółko dziewczyny, do której już długo potajemnie wzdycha.
Zaczynając jak zwykle od tego, co widzimy, to chciałam wspomnieć, że okładka jest specyficzna, ale nie przyciąga szczególniejszej uwagi. Sama wzięłam ją ze względu na to, że zbierała sporo dobrych recenzji i spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego. Więc kto nie ryzykuje, ten nie traci, prawda? Z wydawnictwem chyba po raz pierwszy się spotkałam i nie mam zastrzeżeń. Brak literówek, przyjemnie się czytało co oznacza, że czcionka i kartka były odpowiednie.
"- Oto, co nie jest w tym piękne: stąd nie możesz zobaczyć rdzy ani popękanej farby, ani całej reszty, ale możesz stwierdzić, jakie to miejsce jest naprawdę. Możesz się przekonać, jakie to wszystko jest sztuczne. Nie jest nawet na tyle trwałe, by je nazwać miastem z plastiku. To papierowe miasto. "
Co do styl autora również nie widzę jakichś szczególnych zastrzeżeń. Czyta się lekko, co oznacza, że prostym, płynnym i czytelnym językiem została napisana ta powieść. Jest to moje pierwsze spotkanie, jak już wspominałam z autorem i uważam, że jak na ten pierwszy raz wypadł całkiem przyzwoicie. Nie miałam żadnych barier, no może drażniły mnie rozmowy o dupie marynie za przeproszeniem. Nie wiem, czemu niektóre rozmowy miały służyć, ale raczej nie do tego, by się z tego śmiać. Czytając to na zastępstwie w szkole, otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i nie wiedziałam, czy faktycznie czytam książkę, czy tylko mi się zdaje. Zapytałam więc koleżanki o pewien szczegół, czy było to na filmie. Potwierdziła. Niestety. No cóż..
"- To nie jest poezja. To nie jest metafora. To instrukcje. Mamy pójść do pokoju Margo i z drzwi wyrwać zamek, a drzwi z futryn."
Do postaci również nic nie mam. To moi rówieśnicy. Jednakże żaden z nich, ani żadna, nie przyskarbiła sobie mojej sympatii. Powinnam bardziej rozumieć ten świat, tych bohaterów, z powodu iż jesteśmy w jednym mniej więcej wieku, jednak ja nie potrafiłam zrozumieć ich niektórych czynów. Po prostu to było dla mnie dziwny i jakieś takie.. nienaturalne? Mniejsza. Ani Q ani Margo nie są postaciami, za którymi będę tęsknić. I za pewne długo u mnie nie pomieszkają. Nie zaznaczyli się niczym szczególnym, co sprawiłoby, że zaczęłabym rozmyślać o nich i być może czekać na ciąg dalszy? Nie zapadli mi aż tak w pamięć, niestety.
"'Nie ma nic zabawnego w tym gównie' nie do końca opisuje śmiertelne przerażenie, które w tej chwili odczuwam. Ale to mi wystarcza. Szybkim krokiem ruszam w stronę Trollowej Nory, czując, jak wokół osaczają nas ściany."
Co do akcji, z początku nic się nie dzieje. Kompletnie. Spodziewałam się czegoś takiego wyśmienitego, że aż tak bardzo była wychwalana. Widać jest to niezbyt adekwatne do tego, jaka jest naprawdę. Przynajmniej spostrzegana moimi oczami. Owszem, kolejno gdy chłopak zaczyna poszukiwania powieść nieco się rozkręca i staje się nieco ciekawszą, ale również nie na tyle, bym czytała ją z wypiekami na twarzy. Warto jest wspomnieć, że powieść zawiera Prolog, trzy części. Każda z nich jest pewnym etapem w życiu nastolatka. Nie jest to najgłupszy pomysł, w sumie to nawet fajnie, bo widać te wyznaczone, oddzielone od siebie okresy czasu, chociaż zdarzają się jeden po drugim.
"Do tej pory nie płakałem za Margo, jednak teraz nareszcie pozwoliłem sobie na łzy, waląc w ziemię i krzycząc, ponieważ nie było nikogo, kto mógłby mnie usłyszeć: tęskniłem za nią, tęskniłem za nią, tęskniłem za nią, tęsknie za nią."
Jedynie co mnie zainteresowało tak bardziej, to wspomniane w książce wiersz Walta Whitmana. Tak mnie zainspirował, że z pewnością sięgnę po jego wiersze, o ile uda mi się je zdobyć. A jak się chce, to się wszystko da, więc panie Prekursorze - trzymaj się Pan, bo zamierzam Pana porozkminiać! Wiem, na pewno jest to dla Was nowość, ale lubię czytać wiersze. Szczególnie Baczyńskiego, Szymborskiej czy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
"Lacey ze wstydu zakryła twarz dłonią.
- Bycie twoją dziewczyną to żmudna praca - stwierdziła. - Satysfakcjonująca, ale żmudna.
Roześmialiśmy się."
Powieść na pewno o miłości. Która zakorzeniła się od najmłodszych lat i jest w stanie pomimo wszystko trwać w tak zwanym ukryciu. Ukazuje przyjaźń - w dobrym i złym świetle. Jest to powieść młodzieżowa, o tym, ile jesteśmy w stanie poświęcić dla drugiej osoby. Udowodnić, że pomimo tak młodego wieku, może w nas siedzieć o wiele trudniejszych spraw niż w ciele starszej od nas osoby. Pokazuje reszcie, że my również mamy swoje problemy, a wstępując w świat dorosłości również możemy mierzyć za wysoko i dostać kulką w głowę. Oczywiście to mówię w przenośni, ale głównie chodzi mi o to, że możemy się rozczarować. I to nie jeden raz. I drodzy dorośli. MY TEŻ MAMY PROBLEMY. Bo często jest tak, że nasi rodzice mówią "a jakie Wy możecie mieć problemy? Chyba tylko w szkole z nauką" bo nie zawsze jesteśmy traktowani poważnie i tutaj wielu rodzicieli robi błąd.
"Ben nieustannie przebiera nogami.
- Możesz przestać to robić?
- Od trzech godzin chce mi sikać.
- Wspominałeś o tym.
- Czuję, jak siki rozpierają mi żebra - skarży się. "
Reasumując stwierdzam, że powieść do najgorszych nie należy, ponieważ czyta się ją lekko i szybko, zaledwie w ciągu jednego dnia jesteśmy w stanie ją spokojnie przeczytać. Jednak u mnie miała zbyt wiele minusów, które przeważały nad zaletami książki. Dlatego pisałam, że jest super wyśmienita - ale niestety nie dla mnie. Czy polecam? Jak najbardziej - każdemu, chociaż czasami występują tam tak.. dziwne sceny? Nieprzyzwoite? No po prostu widać, że jest to młodzież, a wiadome, co komu w duszy gra w takim czasie. To etap dorastania, buzowania hormonów, i tak dalej. Mnie się zdecydowanie nie spodobała, za wysoko mierzyłam, zawiodłam się.
Ale może Wam się podobała? Czytaliście? Co możecie powiedzieć na temat Papierowych miast?
Mamy zamiar dopiero przeczytać, ale sam tytuł nas bardzo zachęca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Bardzo się cieszę, aczkolwiek nie miejcie zbyt wysoko podniesionej poprzeczki ;)
UsuńJestem po "Szukając Alaski" i "Gwiazd naszych wina". Na tę książkę mam wielką ochotę, ale przeczytam ją pewnie dopiero w 2016 roku. :)
OdpowiedzUsuńTo ja wątpię, zbyt szybko raczej nie sięgnę po powieści autora.
UsuńI za każdym razem jak widzę te książkę mam ochotę ją przeczytać, a tu trzeba czekać w kolejce :( :D
OdpowiedzUsuńAle może się uda :D
Zapraszam do mnie, gdyż otrzymałaś nominację do All I wont for Christmas Book TAG <3
http://coraciemnosci.blogspot.com/2015/12/swieta-swieta-i-po-poczytane-czyli-all.html
Buziaki
O kurczę, jak mi miło! To może w bibliotece będzie, albo na którejś z internetowych księgarni w przystępnej cenie ;)
UsuńJa nie przepadam za takimi książkami,więc tym razem odpuszczę sobie ;-)
OdpowiedzUsuńBynajmniej tą powieść. ;d
UsuńBardzo mi się podobała. Pierwsza książka autora, którą poznałam. Jest trochę podobna do "Buszującego w zbożu" :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Buszujący w zbożu jest lepszy od Papierowych miast. I mi jakoś tego nie przypomina, ale nie ważne. :D
UsuńJa nie znam :D To znaczy słyszałam o książce, ale nie czytałam - ani jej, ani innych książek tego autora. Mimo wielu pozytywnych recenzji jakoś mnie do nich nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńTo jak będziesz kiedyś próbować, to proszę zacznij od jakiejś innej - ponoć są lepsze ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, gdyż lubię Greena. Muszę ją w końcu przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie się bardziej spodoba ;)
UsuńUwielbiam tego autora, "Papierowe miasta" mi się podobały, ale uważam, że to jedna z jego słabszych książek.
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/
O widzisz, czyli to jeszcze nie to ;) Są lepsze, ale ja nie wiem, czy dam im szansę ;)
UsuńOd pewnego czasu ta książka jest na mojej liście "do przeczytania", ale niestety jakoś nie mogę się za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńKiedyś trzeba się za nią wziąć . :D
UsuńNie znam książki, ale interesująca się wydaje :D Teraz jednak wróciłam do Akademii Wampirów i to staram się dokończyć :D Następny w kolejce jest Wiedźmin. Czytałaś może? :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się za to doczekać recenzji książki, którą czytasz: "Rywalki". Już od dawna mam w planach ją przeczytać, ale jakoś tak mi nie pod drodze :D
Pozdrawiam :D
Akademia Wampirów przede mną . ;) Wiedźmina kojarzę, ale nie czytałam ;) Uhh, Rywalki.. dopiero pojawią się w styczniu, ale może się doczekasz ;d
UsuńOch, ja szukam Papierowych miast po angielsku, bo inne jego książki czytałam w oryginale (są proste, akurat w sam raz dla mnie ;)). Ale fajnie przeczytać jakąś opinię, może jednak skuszę się na polską wersję z biblioteki, bo na oryginał wydam fortunę i tyle z tego będzie ;D
OdpowiedzUsuńW sumie to masz rację. ;)
UsuńJa szybko na jego prozę się nie skuszę.