Po tytule posta, jeżeli czytacie, być może już wiecie, co będę recenzować. Jeden tom, bo tylko tyle wymagała nasza nauczyciela, ale cytowany fragment jest najlepszy z całego poplątanego tomu. Jednak czasem warto poznać coś z przymusu, bo przeczyta się znany fragment i dość.. śmieszny. ;)
Władysław Stanisław Reymont - urodził się 7 maja 1867 roku we wsi Kobiele Wielkie w okolicach Piotrkowa.Jego ojciec był surowy i apodyktyczny, pragnął by synowie pracowali na roli. Jednak Władysław nie chciał tego robić, dlatego ciągle się z nim kłócił. A że miał kłopoty z nauką, ojciec zaczął go uczyć.. krawiectwa.
Władysław Stanisław Reymont - Chłopi TOM I Jesień
Lipce, wieś koło Tymowa. Wrzesień, zbieranie plonów. Ukazane w powieści życie gromady, oraz życie rodziny Borynów, które nieco jest skomplikowane. Maciej, Antek, Jagna, Hania i inni bohaterowie - nieźle narozrabiają.
Ciężko jest mi rozpisać się o okładce, wydawnictwie.. Oczywiście, ze wszystkich możliwych lubię GREG, bo mają opracowania, dzięki którym mogę zrozumieć i dogłębniej poznać to, czego nie doczytałam w lekturze bądź mi umknęło. Więc za to stokrotne dzięki, po raz kolejny się nie zawiodłam. ;) Czcionka idealna, dobrze się czyta i nie męczy oczu, a to podstawa gdy lektura jest nużąca i sprawia, że czytelnikowi same powieki opadają.
Przechodząc do bohaterów, to jest ich kilku. Polubiłam jednego, który de facto w pierwszym tomie wystąpił raz, a porządnie. Jest nim Bartek Kozioł. Tak, to jego słowa widnieją w tytule posta. Po prostu jest to tak rozbrajający człowiek, tak prosty, że aż.. kochany. Najbardziej z nich wszystkich tam, to właśnie jego darzyłam największą sympatią. No ewentualnie jeszcze mógłby być Antek, ale to już tak mniej. Każdy z postaci jest inny, ma swoje tam ubzdurane rzeczy, zdanie na dany temat, nie wnikam.
"A tu ani odbić się na kim, ani wyżalić, nic... sam jak ten kołek; sam o wszystkim myśl, sam deliberuj łbem, sam kiele wszystkiego obiegaj kiej ten pies...a do nikogój słowa przemówić i rady zniką mi pomocy - a ino strata i upadek... a wszystkie to kiej te wilki za owcą... a ino skubią, a patrzą, kiedy ozerwą w kawały..."
Czy mogłabym się do czegoś doczepić? No cóż, to w końcu szkolna lektura. Najczęściej jest tak, że nas nudzą, a i ta do najciekawszych nie należy. Są lepsze, zdecydowanie, ale na przykład tej jednej sceny z Bartkiem Kozłem, za nic bym nie oddała. I mnie nużyła powieść, no nie było takiej akcji, jakiej bym chciała, ale lektura - to lektura, nie możemy nic z tym zrobić.
Można też rozmieć, że to inne czasy, chociaż i ja jestem prostą dziewczyną urodzoną na wsi, czasami widać porównania, które może pamiętam jeszcze z dzieciństwa. U osób starszych, zostały te słowa, które możemy śmiało nazwać archeologizmami, ponieważ ich się już nie używa na co dzień, bynajmniej w środowisku młodzieżowym. Chyba nigdy nie słyszałam, żeby 16 latki , czy nieco starsze / młodsze mówiły wyrazami, "nikto", "jeno" itd. Trochę by to dziwnie brzmiało, prawda? No, ale nie ważne. Ten język chwilowo był uciążliwy, szczególnie na początku [jak dziewczyna, kobieta może być przystojna?] ale to było myślenie inne, to było kiedyś, teraz wiele rzeczy, poglądów się zmieniło, ale fajnie tak poznać to co było trochę przed nami, ale znowu nie tak daleko w czasie.
A i zdecydowanie nie podobało mi się to, że niektórzy bohaterowie pozwalali sobą manipulować i decydować za samego siebie. Okropnie mi się to nie podobało i wręcz momentami denerwowało.
Co mi się podobało? Zdecydowanie tylko i wyłącznie scena Bartkiem, a zasmuciła mnie przeokropnie scena Kuby, jego postaci i tego, co go spotkało. Szkoda mi go było, bo tez był nawet w porządku z nich wszystkich tam. Więc powracając do tego, co mi się podobało, to powyżej przedstawiona scena, te archaizmy i chyba to byłoby na tyle. Same moje koleżanki, które czytały powieść mówią "to książka o polu, zbiorach i krowie". Zaczyna się dość dziwnymi zdarzeniami, dość charakterystycznymi.
"- Jak się nazywacie?
- Hę?...a, przezywam?... Przeciech wołali mę, to niby wiedzieć wiedzą...
- Głupiś. Jak się nazywacie? - indagował nieubłagalnie sędzia.
- Bartek Kozioł, prześwietny sądzie - rzuciła żona.
- Ilę lat?
- Hę?... a, lat?... bo ja to pomnę! Matka, wiele to ja mam roków?..."
Dużo opisów. Spotkamy tam naturalizm, egzystencjalizm, impresjonizm czy dekadentyzm. A i wiadomo, że jak wieś, to i.. wiejskie obyczaje! Poznamy szczegóły ślubu, jak to wyglądało wtedy co możemy porównać do czasów teraźniejszych. Albo Oczepiny. Możemy zauważyć jak zachowywali się ludzie kiedyś, jakie mieli poglądy, a jakie my mamy teraz. Możemy dokonać chyba pod każdym względem poglądy, ale jedno chyba nigdy się nie zmieni. Strach przed pójściem do szpitala, oraz pijaństwo. To chyba nigdy nie minie. Oczywiście zależy to od ludzi, ale widać te dwie zależności, czasami aż za bardzo to widać.
Reasumując jeżeli jesteście w szkole średniej, lub przed nią, to wiedzcie, że w technikum i liceum raczej poloniści jej nie ominą. A zrobią jeszcze kartkóweczkę z wiedzy o lekturze, z jej treści.. Nudziła, ale nie należy do najgorszych, co nie oznacza, że jest Perełką - bo nie jest. Jednak ja nie żałuję pomimo okropnej nudy, że ją przeczytałam. Poznałam nieco świata kiedyś, wsi, której takiej prawdziwej, spokojnej i wydawać by się mogło bezproblemowej po prostu brakuje.
Tą przystojną kobietę ktoś mi kiedyś tłumaczył jako "nikt by jej w życiu nie nazwał ładną, ale to jeszcze nie ten etap, by była brzydka" xD
OdpowiedzUsuńNie przebrnęłam przez "Chłopów", ale obawiam się, że wkrótce mnie to czeka i to w całości, jedna część to będzie za mało. Nie cieszy mnie ta perspektywa, bo liczne opisy i naturalizm strasznie mnie męczą, nie lubię tego.
Ojejku, no to męka przed Tobą..
UsuńCzytałam w liceum. Trzeba po prostu przez nią przejść ;)
OdpowiedzUsuńAkurat jestem w trakcie omawiania. Aż boję się kolejnej lektury..
UsuńPamiętam,że w liceum nie przypadła mi do gustu właśnie ze względu na trudny w odbiorze język... :)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie jestem sama ;)
UsuńNie lubiłam "Chłopów", oj nie. Strasznie mnie nudziła ta lektura szkolna, wręcz ją przemęczyłam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Ja też ją przemęczam, uf i mam nawet 4 z wiedzy z lektury, jest dobrze! :)
UsuńNo cóż przeczytałam, ale nie należała do moich ulubionych lektur. Chyba najbardziej z lektur spodobała mi się "Zbrodnia i kara".
OdpowiedzUsuńO tak, pomimo objętości byłą piękna.
UsuńDo matury warto znać całość, nawet na próbne wypracowania ci się przyda :D Nudne jak cholera, ale jest kilka dobrych motywów literackich do wykorzystania :D
OdpowiedzUsuńOj tak, tu masz zdecydowanie rację ;)
Usuń