Kolejna szkolna lektura za nami. Najlepsze, że pisząc tą recenzję kilka dni wcześniej, Pani polonistka kazała pożyczyć Chłopów, bo tom pierwszy - Jesień jest kolejną lekturą i przy czterech godzinach tygodniowo jestem pewna, zdążymy te dwie lektury przerobić do przerwy świątecznej. Brr. Aż mi się w głowie nie mieści, bo czasu mniej na czytanie powieści na które tyle się czekało -.- Ale na to nić już się nie poradzi, choćby bardzo się chciało, niestety.
Stanisław Wyspiański - polski dramaturg, poeta, malarz, grafik, architekt, projektant
mebli. Jako pisarz związany z dramatem symbolicznym. Tworzył w epoce
Młodej Polski. Bywa nazywany czwartym wieszczem polskim.
Stanisław Wyspiański - Wesele
Wesele - opisuje autentyczne wydarzenie z roku 1900 w Bronowicach Małych - wtedy jeszcze wsi pod Krakowem. Głównymi bohaterami jest Lucjan Rydl - człowiek pochodzący z inteligencji, poeta, który ożenił się z chłopką - Jadwigą Mikołajczykówną.
Tą książkę pożyczyłam w Szkolnej Bibliotece, ponieważ nie było w empiku, w moim miasteczku. Aż byłam pełna zaskoczenia, bo jak byłam się pytać o Ludzi Bezdomnych, to nie było. Teraz pytałam o Wesele i nie było, a jeden egzemplarz Ludzi Bezdomnych leżał na półce. Gdzie tu logika? Zanim bym zamówiła, zanim by przyszła, już musiałabym ją mieć przeczytaną, ale już na szczęście mam to za sobą. Ale czy faktycznie za sobą..
"Radczyni
Wyście sobie, a my sobie
Każden sobie rzepkę skrobie." (akt I, sc. 4)
Jak możecie się domyślać, jest to dramat. Dramat z postaciami fantastycznymi. Pełno symbol, tajemniczych znaków, które ciągną za sobą wiele znaczeń ukrytych, dosłownych.. Na koniec wychodzi na to, że czytelnik po prostu się gubi. Za dużo postaci. Ale, że jest to wesele, to w sumie logiczne, bo zawsze na tego typu zebraniach, jest dość sporo osób. Jednak przy lekturze jest to najgorsza rzecz z możliwych - bo wszystkich trzeba pamiętać.
Nie powiem, bo czasami książka mnie zaciekawiła, szczególnie podoba mi się tutaj język "godosz", "jo" i tym podobne. Taka Polska, zapomniana już gwara, a jeśli już, to w większości posługują się nią starsze osoby. Te wyrazy tworzą taki klimat, robią tak, że poczułam się trochę jak właśnie w 1900 roku, jakbym i ja była na tym weselu.
Bohaterów jako tako niezbyt polubiłam, żadne z nich nie wydało mi się kimś, z kim mogłabym się zaprzyjaźnić. Może po prostu mało o nich wiedzieliśmy, w sumie to tak praktycznie to nic.
Trzy akty, po trzydzieści parę scen. Różnorodność postaci, Chłopi, inteligencja, Żydzi, postacie fantastyczne.. wszystko się miesza, centralnie. Ale z dwojga złego wolę to niż Ludzi Bezdomnych.
Jest to powieść zaliczana do modernizmu czy też inaczej Młodej Polski. Autor nawiązuje do neoromantyzmu więc tworzy się po części dramat fantastyczny. Warto wspomnieć, że jest to również dramat narodowy bo występuje problematyka narodowowyzwoleńcza. Dramat symboliczny.. Zawiera chyba wszystko, co możliwe ta książka. :D
Występuje chór, wydarzenie trwa w ciągu jednego dnia, tak by nam się zdawało, że więcej niż wieczór i ranek kolejnego dnia. Komizmu, ironii nie zabraknie. Dowiecie się w Weselu - jak wygląda prawdziwe wesele w tamtych czasach, to na pewno. ;)
"Dziad
Jasiek cosi po ws gonił
konno - w okna wszystkim dzwonił.
Czepiec
Czy ja spał, gdziem ja był!
Dziad
Wyście, panie wójcie, pił." (akt III, sc.10)
Nie wiem, co jeszcze napisać na temat tej książki.. Nie wpadła w mój gust niestety, ale, że to lektura więc obowiązkowo musiała wejść w kolejkę i zostać przeczytana, czy mi się to podoba, czy nie. Jednakże jedno jest pewne, streszczenia tutaj są wręcz potrzebne. Przynajmniej mi. Bez nich ani rusz.
Reasumując dramat aż taki zły nie jest, ale jak wspominałam mogą być lepsze czy gorsze. To jest gdzieś pośrodku. Gdybym miała czytać raz jeszcze.. Nie, nie czytałabym gdybym nie miała takiego obowiązku. Przeczytać można raz dwa, ale żeby jeszcze zrozumieć, zapamiętać - z tym już nieco gorzej.
Więc licealiści i uczniowie technikum strzeżcie się - wszystko przed Wami! Życzę Wam wytrwałości. Chyba, że są osoby, które mają już za sobą ten dramat? Jakie wrażenia? Pokrywają się z moimi? Czy wręcz przeciwnie?
Moja maturalna zmora. :o Pamiętam, że w liceum przerabialiśmy ją bardzo szczegółowo przez chyba dobre dwa miesiące, na zmianę z innymi rzeczami.
OdpowiedzUsuńOjejku, a my już w następny piątek zaczynamy przerabiać Chłopów. Może to zasługa 4 godzin polskiego tygodniowo..
UsuńMnie ta lektura szkolna w liceum nie wciągnęła. Ale oczywiście ją przeczytałam.
OdpowiedzUsuńChyba nie jest ideałem dla każdego..
UsuńZ tego, co pamiętam, "Wesele" przeczytałam, ale jakoś bez specjalnych emocji. Ot, kolejna lektura, z którą trzeba się zapoznać.
OdpowiedzUsuńLektura z gwiazdką, niestety..
UsuńPrzeczytałam i z tego co pamiętam nawet mi się podobało. Dużo lepsze niż wiele innych lektur w liceum. Świadczy o tym sam fakt, że przeczytałam - przyznaję się, nie o wszystkich lekturach mogę powiedzieć to samo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ooo, no nie ładnie! Chociaż ja w dotychczasowej swojej karierze lektur nie przeczytałam Krzyżaków, bo jakims cudem mnie ominęły przez przeprowadzkę i zmianę gimnazjum, ale nie miałam obowiązku jej czytać. A nie przeczytam całych Kamieni na Szaniec.. ;)
UsuńMnie niestety książką nie wciągnęła. Lektura, którą trzeba przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Już odwiedzam ;)
UsuńJa również czytałam tę książkę tylko ze względu na liceum,jednakże stwierdzam,że nie była ona taka zła;)
OdpowiedzUsuńNajgorsza nie jest i powiem szczerze, że się cieszę, bo nie zrobiła nam polonistka z niej kartkówki ;)
UsuńMiałam na maturze. Wspaniałe dzieło, ale wspomnienia...:D
OdpowiedzUsuńHahaha, no tak :D
UsuńO matko jedyna xD Czytając te książkę jakoś samoistnie zaczęłam wierszem mówić i tego było za wiele więc ją odłożyłam w połowie xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
O kurcze, to ja też tak miałam, ale po Konradzie Wallenrodzie :D
UsuńA to ja zaskoczę - mnie Wesele niezwykle przypadło do gustu. Tylko, że znam powód - przeczytanie Wesela to za mało, trzeba trafić na nauczyciela, który potrafi wyjaśnić zagadnienia. Nie wystarczy powiedzieć czego parabolą jest chochoł, niezbędna jest dodatkowa analiza i jednak tutaj potrzebny jest pedagog lubiący książkę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i będę odwiedzać!
No tak, omawiane było, wiem wszystko chyba już , Recenzja była pisana przed omówieniem lektury, ale nawet po omówieniu, nie podobała mi się. Za dużo mitów, jest tak, jak nie powinno być i w ogóle zamieszanie. ;d
Usuń