Witajcie,
przygotowałam dla Was recenzję książki Ireny Małysy i na wstępie zaznaczę, że oczekiwałam od niej dużo lepszej historii niż "W cieniu Babiej Góry". Stwierdziłam, że jeśli mnie zawiedzie, to już nie będę sięgać po jej książki. Więc na szali dużo się ważyło... A jak wyszło finalnie, przekonacie się czytając całą recenzję.
Irena Małysa - pedagog specjalny, obecnie prowadzi własną firmę, a wcześniej przez kilka lat pracowała w hospicjum domowym dla dzieci. Zakochana w folklorze. Jest mamą dwojga dzieci, dla których wciąż wymyśla barwne historie. Mieszka w malowniczej miejscowości pod Babią Górą.
Irena Małysa - Więcej niż jedno życie
Gdy na szali jest więcej niż jedno życie…
Od wydarzeń w Zawoi minęły trzy miesiące. W tym czasie Baśka
Zajda w całości poświęciła się zbiórce charytatywnej dla małego Mateuszka, syna
sąsiadki. Chłopiec potrzebował miliona złotych na leczenie w prywatnej klinice
w Niemczech. Mimo że udało się zebrać potrzebną kwotę, to problemy Baśki
dopiero mają się zacząć.
Tuż po tym jak Baśka odwiedza Mateuszka, w szpitalu dochodzi
do tragicznego wypadku. Z okna na trzecim piętrze wypadła doktor Marta Kuc.
Kobieta ginie na miejscu. Ponieważ znana z twardego charakteru i
nieustępliwości lekarka nie cieszyła się sympatią rodziców ani
współpracowników, policja podejrzewa, że jej śmierć nie była przypadkowa…
Dowody wskazują, że ktoś jej w tym pomógł.
Pierwsze poszlaki wskazują na matkę jednej z chorych
dziewczynek, która była w konflikcie z lekarką. Media huczą, a Baśka ma bardzo
mało czasu, aby udowodnić niewinność kobiety i ochronić ją przed samosądem. Na
szali jest więcej niż jedno życie, a wszystkie tropy wskazują, że matka jest
winna.
Co ukrywała Marta Kuc, szanowana neurochirurg? Dlaczego
wokół sprawy jej śmierci jest tyle sekretów i pojawia się coraz więcej tajemniczych
zgonów?
Okładka utrzymana została w bardzo podobnym stylu jak pierwsza wydana przez autorkę powieść. Widzimy szpitalny korytarz, a na samym środku szpitalne łóżko, puste. Pod nim leży pluszowy miś... Sam tytuł w połączeniu z opisem wzbudza w nas na samym starcie wiele różnych emocji. Z tego względu też wiązałam z tą propozycją nadzieję, że jednak okaże się dużo lepsza niż poprzedniczka.
Posiada skrzydełka, które stanowią ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi, na jednym z nich przeczytamy fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Stronice mamy kremowe, czcionkę dobrą dla oczu. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, literówek brak. Książka podzielona na rozdziały dość długie, a te dzielą się na miejsce akcji i czas. Narrator nie jest jeden, więc miejcie się na baczności, by się nie pogubić.
Drugie spotkanie z autorką wypadło dużo lepiej. Dostałam ciekawą fabułę, która została dobrze poprowadzona. Niczego moim zdaniem jej nie brakowało, jeśli chodzi o same wydarzenia. Czasami trzeba było się zastanowić, czy się czegoś nie pominęło, bo aż tyle było akcji. Może nie odczuwałam tego wszystkiego bardzo, ale ciesze się, że akcja pędziła na łeb, na szyję, że ciągle pojawiały się nowe fakty, nowe wątki. Dzięki temu nie sposób zasnąć nad książką. I dlatego też cieszę się, że wyszło lepiej niż w przypadku "W cieniu Babiej Góry".
Na plus, że miejsce akcji dzieje się jeszcze bliżej mnie, bo w Krakowie, a w samej akcji wspomniane zostały Myślenice, czyli miasteczko, do którego jeszcze mam bliżej. Jakoś tak lepiej mogłam sobie to wyobrazić. Chociaż sam szpital dziecięcy nie jest miejscem, w którym każdy z nas chciałby spędzać czas, tym bardziej na oddziale onkologicznym. :(
Cieszę się również, że oprócz wątku kryminalnego, który jest tutaj najważniejszy rzecz jasna, pojawił się wątek obyczajowy. Jest to urozmaicenie i dodatek, który zainteresuje czytelnika. Przynajmniej ja byłam ciekawa, jak tam tej naszej Baśce się potoczą prywatne sprawy. Jednak to, co się wydarzyło na koniec... Szczęka mi opadła. Dlatego już czekam na kolejną książkę tej autorki, bo jestem ciekawa dalszych losów Zajdy.
Główną bohaterką jest policjantka Baśka, ma niemałą zagadkę do rozwiązania. Jak zwykle nie przywiązałam się do bohaterów, do niej też nie, aczkolwiek było mi jej szkoda. Każdy z nas potrzebuje nie tylko pracy, która zapewnia nam stabilizację finansową i co za tym idzie bytową, ale i potrzebuje drugiej osoby. Obecności, uczuć, zrozumienia. A u niej ciągle nie tak, pod górkę, wspomnienia nie zawsze pozwalają zacząć coś na nowo. A gdy już się uda, to znowu napotykamy barierę, która pozostawia nas i bohaterkę z rozdziawioną buzią. To niesprawiedliwe i było mi przykro.
Ogólnie podczas czytania tej powieści było mi przykro. Bo gdy czytałam o bohaterach, młodszych postaciach, którzy jednocześnie dla mnie byli WIELKIMI BOHATERAMI. Tyle cierpieć, niczemu są niewinne, a chorują i tak naprawdę nie zaznały wiele życia... Serce mi się krajało nie raz, myśląc o tych oddziałach pełnych bólu, cierpienia, krótkiego życia i niespełnionych marzeń. Dałabym wiele, żeby wymyślono lek, który ratowałby wszystkich z łatką "nieuleczalnie chory"...
Wątek kryminalny został idealnie poprowadzony - według mnie. Było ciekawie, autorka wprowadziła nie raz w maliny, myliła typy osób, które mogłyby być winne. Wiele razy zrzuciła na nas bombę powodującą zwrot akcji, którego nikt się nie spodziewał. Wiele matactwa, ale przecież zawsze wychodzi, nawet po czasie, kto był winien... Ale czy ktoś się spodziewał, że to właśnie ta osoba?
Uważam, że jest to zdecydowanie dużo lepsza powieść autorki, zdecydowanie warta uwagi. Myślę, że osoby, które podobnie jak ja, były niezbyt zadowolone z poprzedniej książki, to po tej możecie zmienić zdanie. Uważam, że nie ma tej melancholii i blokady, jaka wydawała się mieć miejsce wcześniej. Tym razem zostałam dużo bardziej zachęcona zakończeniem na oczekiwanie na kolejną lekturę. Jestem też ciekawa, czy w następnej opowieści, o ile się pojawi, będą zawarte losy tych dzieci, które były wspomniane w recenzowanej dzisiaj powieści. Fajnie by było, bo na pewno szybko z mojej głowy się nie ulotnią... Polecam, jest to naprawdę dobry kryminał, z ciekawie poprowadzoną fabułą; jest dopracowana i niczego jej praktycznie nie brakuje. Postacie są z krwi i kości, jakich moglibyśmy spotkać w swojej codzienności.
Mieliście okazję poznać już pióro autorki? A może "Więcej niż jedno życie" jest za Wami? Jak wrażenia?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Ta książka ciekawi mnie już od momentu zapowiedzi, więc mam nadzieję że niebawem uda mi się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuń