Dzień dobry,
trzeciego czerwca miała miejsce premiera tej powieści. Kto nie zna nazwiska tegoż autora? Chyba tylko ktoś, kto nie ogląda filmów i nie czyta książek. W końcu skusiłam się na przeczytanie najnowszej historii, która wyszła spod pióra autora, z dużą dozą niepewności... A co jeśli mi się nie spodoba...?
Federico Moccia - ur. w 1963 roku w Rzymie, pracuje jako
scenarzysta filmowy i telewizyjny. Od najmłodszych lat dużo czyta i pisanie
staje się dla niego przyjemnością.
Federico Moccia - Tysiąc nocy bez ciebie
Sofia patrzy w lustro i nie poznaje samej siebie. Zastanawia się, kim
jest ta kobieta o przygaszonym spojrzeniu, która straciła chęć do
wszystkiego, nawet do muzyki. Jej przyjaciele i znajomi są przekonani,
że przeniosła się do Rosji z powodów zawodowych, jednak prawda jest
taka, że Sofia uciekła. Uciekła od małżeństwa z Andreą, w którym czuła
się samotna, ale przede wszystkim uciekła od Tancrediego, mężczyzny,
który wystawił na próbę jej poczucie bezpieczeństwa i zostawił po sobie
zgliszcza. Sofia nie może już dłużej uciekać, żyć w zawieszeniu.
Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Wraca do domu, do męża, by
przekonać się co zostało z ich miłości, opartej na marzeniach i
przyjaźni. Znów zaczyna występować na scenie, odnajdując przyjemność w
grze na fortepianie. Pewnego dnia spotyka Tancrediego. To nie jest ten
sam mężczyzna, który uwiódł ją dla kaprysu, który nie chciał zobowiązań,
nie umiał kochać. Ten Tancredi jest inny, gotowy na zbudowanie
dojrzałego i trwałego związku. Ale czego chce Sofia? Tym razem nie
pozwoli nikomu sobą kierować, i to ona sama będzie autorką swojej
przyszłości.
Mile mi się patrzy na tę okładkę. Prócz zmiany tytułu na polski, nie różni się niczym od właściwego, w ojczystym języku autora wydania. Widzimy piękne niebo, a w lewym dolnym rogu obejmująca się parę. Może to być Tancredi, może to być Andrea wraz z Sofią... Przyznam szczerze, że zainteresował mnie ten "trójkąt" właśnie z opisu. Naprawdę, ładnie wydana książka przyciąga wzrok nie jednego czytelnika. Cieszę się, że mam taki egzemplarz u siebie.
Nie posiada skrzydełek, stronice są kremowe, odstępy między wersami i marginesy również zostały zachowane. Literówek brak.
Miałam przyjemność oglądać adaptację jego książki, jednak nigdy nie czytałam nic, co wyszło spod jego pióra. I to chyba był mój błąd... Niejednokrotnie spoglądałam z utęsknieniem w stronę pisarza w bibliotece, ale zawsze miałam coś, co kusiło mnie bardziej... A żeby donieść te książki do domu, musiałam się ograniczać. Jednak po spotkaniu z najnowszą powieścią Federica wiem, że muszę nadrobić pewne zaległości. Posługuje się on niezwykle przystępnym piórem. Niemal po pierwszej stronie wpadłam z impetem do świata bohaterów i dosłownie płynęłam przez te stronice coraz dalej i dalej. Czytało mi się niezwykle lekko i przyjemnie z ogromną ciekawością, co tym razem wydarzy się w życiu głównej bohaterki. Jestem szczerze zaskoczona tą lekkością, ale autor zdał u mnie egzamin. Potrzebowałam właśnie takiej niezobowiązującej lektury, która przeniesie mnie w inny świat, gdzie główną rolę będzie grała miłość, zdrada, tajemnice...
Sofia od razu skradła moje serce. Ma talent do muzyki, wykorzystuje go. Jest jej pracą i pasją, czyli robi to z największą starannością i miłością. Co się stało, że uciekła od męża? Musiało to być coś naprawdę poważnego... I gdzieś tam w dalszej części książki poznajemy ten sekret, który doszczętnie przed nami ukrywano. Poznajemy Andrea z kilku perspektyw, i uwierzcie mi, mimo najszczerszych chęci, ja chyba też bym uciekła. ;) Z jednej perspektywy można powiedzieć, że świetnie się dogadują, jednak zawsze nosimy drugie oblicze. Nie zawsze się do niego przyznajemy i tak też postąpił on. O czym się w pewnym momencie dowiadujemy...
Jest też Tancredi, który nie zasługuje również na pochwały, jednak moje serce jakoś delikatnie drgało na jego imię. Podobnie jak drżało serce Sofii. Jego początkowy pomysł nie był święty i dobry, ale po bliższym poznaniu go z opowieści bohaterki czy z punktu widzenia samego bohatera, bo chwilami i on jest narratorem, jakoś tak... Przyjaźniej go spostrzegałam. No i tak mi zostało, do samego końca...
Bohaterowie są z krwi i kości. Nie mają fantastycznych zdolności i spokojnie takich jak oni, na pewno na świecie jest mnóstwo, lecz nie mamy o tym pojęcia...
Spodobał mi się wątek owiany tajemnicą, dlaczego Sofia uciekła od męża. Czy ją skrzywdził? Co zrobił? Cały czas chodziło mi to po głowie... Później Tancredi... Co było powodem do kolejnego urwania znajomości...Wątek tajemnicy, niedomówień i kłamstw spodobał mi się.
Tak jak i relacje, ukazane między bohaterami. Ich emocje, które doprawdy czuć! Ich czyny, niekoniecznie takie, które podpowiada serce... Po prostu urzekła mnie ta historia na tyle, by móc powiedzieć: tak! Ta lektura dała mi odprężenie i pozwoliła zatopić się w perypetiach bohaterów, którym rzucają kłody pod nogi...
Jest to historia o drugiej szansie, o trudach powrotu zaufania... O miłości, która ma różne odcienie... O pasji, w tym przypadku do muzyki. Jest to lekka powieść obyczajowa, romans, która porwie Was od pierwszych stron. Oczaruje swoją delikatnością, ale i życiem. Prawdziwym życiem.
Kłamstwa.
Intrygi.
Miłość.
I wiele innych emocji, które czuć.
Pomysł na książkę jest trafiony. Wykonanie na szóstkę. Wszystkie wątki zostały dopracowane, nie ma tutaj niedomówień. Autor niejednokrotnie nas zaskakuje, co również jest na plus. Akcja toczy się szybko, momentami ledwo idzie nadążyć za Sofią... Ale to dobrze, dzięki temu pochłania się książkę bardzo szybko. Wyłączyłam myślenie podczas czytania i pozwoliłam się prowadzić przez meandry życia. Nie przewidywałam tego, co się stanie. Po skończonej lekturze dopadła mnie refleksja, że kilka wydarzeń, które miały miejsce były do przewidzenia, ale nie przeszkadzało mi to tak bardzo, bym nie mogła jej czytać z przyjemnością.
Reasumując, jestem zadowolona z historii, jaką udało mi się przeczytać i tym samym zapoznać się z piórem autora, o którym nie raz czytałam same pochwały. Teraz wiem, że warto i na pewno skusze się na inną historię... Polecicie coś konkretnego? Wiecie, w pierwszej kolejności gdy najdzie mnie ochota na powieść tego gatunku.
Polecam ją wszystkim fanom twórczości autora, co jest chyba jasne jak słońce :D oraz wszystkim zainteresowanym i wątpiącym w to, czy powieść przypadnie im do gustu. Mi przypadła i wiem, że przez pewien czas zarówno Sofia jak i Tancredi będą siedzieć w mojej głowie.
Czyta się szybko i będzie to dobra pozycja na dłuższe popołudnie i wieczór. :)
Zdecydowanie polecam! I jestem ciekawa, czy się skusicie? Znacie pióro autora? Lubicie?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Nazwisko autora oczywiście znam, ale jak dotąd nie czytałam niczego, co napisał. Rozważam sięgnięcie po jego książkę, jak będę miała ochotę na lżejszą lekturę. :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę sięgnąć po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńNazwisko autora chyba kojarzę ale nie czytałam niczego od niego,
OdpowiedzUsuńNa mnie niestety nie zrobiła zbyt dobrego wrażenia :(
OdpowiedzUsuń