piątek, 25 listopada 2016

A gdyby tak zniknąć na dzień, na dwa, na zawsze?

Dzień dobry! 
Dziś po raz kolejny przychodzę do Was z recenzją książki, a raczej z autorem, z którym spotykam się po raz pierwszy. To jest bardzo ważne, takie pierwsze podejście. Bo to ono decyduje, czy jesteśmy w stanie dać danemu pisarzowi/pisarce szansę, czy jednak nie. Tym razem nadeszła pora na autorkę, która zrobiła wiele szumu z jedną powieści, a mianowicie "Ostatnie dni Królika". Bardzo chciałam tą pozycję poznać, ponieważ tak wiele blogerów ją zachwalało, że nie sposób mi było odmówić. Jednakże szybciej doczekałam się tej drugiej powieści i... pomimo iż czytałam ją na raty, to chłonęłam ją w niewiarygodnym tempie. Ciekawi jesteście, co sądzę o niej? Zapraszam do czytania.:)

Anna McPartlin - Irlandzka powieściopisarka, największą jej inspiracją są przyjaciele i rodzina. Dużym odbiciem jej życia są sytuacje przedstawione w jej książkach. Jest także autorką komediodramatu telewizyjnego „School Run”, który nominowany był do nagród IFTA i TV award. 

Anna McPartlin - Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu 

Maisie. Nie zapomnij o oddychaniu. Wdech, wydech, wdech, wydech. Tyle ludzi. Mam przed nimi wszystkimi mówić? Jak ja znajdę na to siłę? Boję się! Ale to nic strasznego w porównaniu do bycia żoną damskiego boksera, czy późniejsze życie z połową własnego serca. Czy będę w stanie opowiedzieć na tyle, by mi uwierzyli? Musze znaleźć siłę. Dla niego. Co ma być, to będzie. Zaczynajmy. 
- Nazywam się Maisie i mój syn umarł 1 stycznia 1995 roku... 

Tym oto niezbyt optymistycznym akcentem chciałam rozpocząć tę recenzję. Na początek jednak zwrócę uwagę na okładkę, która jest prześliczna. Zakochałam się w niej od razu, mimo, że nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot niebieska okładka z czarnymi głównie zdobieniami. Podoba mi się ta kolorystyka. I gdyby nie okładka bez skrzydełek byłoby wręcz idealnie. Ale zauważyłam, że Wydawnictwo jak dotąd nie wydało książki ze skrzydełkiem - bynajmniej ja z taką się nie spotkałam. Wyraźna, duża czcionka, ułatwiająca szybsze i przyjemniejsze czytanie. Odstępy i marginesy są zachowane, co również wpływa na komfort czytania. Co najważniejsze, nie dojrzałam literówek - brawo HarperCollins. :) 

Kolejnym punktem, o którym chciałam Wam napisać, jest sama autorka. Jest to moje pierwsze spotkanie i cóż tu dużo pisać - kolejne pierwsze spotkanie, które zrobiło na mnie nie małe wrażenie. Jest to powieść specyficzna, o czym naskrobię zdań kilka tuz za moment. Ale sam styl, jakim posługuje się pisarka sprawia, że chce się czytać i czytać! Owszem, ja czytałam ją na raty, ale to ze względu na duży natłok obowiązków i po prostu nie miałam czasu na jakiekolwiek przyjemności. Jednak gdy już dorwałam książkę niedzielnego ranka, pochłonęłam pozostałą część i nie mogłam wyjść z podziwu. Za pomocą prostych słów, autorka przedstawiła nam dość znany wszystkim problem, którego większość pisarzy boi się dotykać. Dlaczego? Ponieważ boi się gównoburzy później na jej temat. Każdy ma inne poglądy na dane tematy i nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą zgodni. Pisarka przeniosła mnie w świat bohaterów, gdzie doskonale się odnalazłam i odczułam kilka z uczuć, które zostały mi zaserwowane na tacy. 

"-Ach, pozwól jej, Ma'sie. Śmiało, babciu, żyje się tylko raz. 
- Jeremy kocha mnie na tyle, żeby pozwolić  mi w spokoju puszczać bąki. - Głowa Bridie zniknęła w czeluściach lodówki, w której staruszka zawzięcie buszowała. "

Bohaterowie są wielkim plusem tej powieści. Każdy z bohaterów jest wykreowany na swój sposób idealnie, tak, że różni się czymś od pozostałych. Polubiłam tutaj praktycznie wszystkich, no może prócz Danny;ego, czy kilku kolegów i koleżanek Jeremy'iego. 
Jeremy - jest to postać, która ma na swoich barkach wiele. Jest jedynym młodym, ale jednak mężczyzną, który jest aniołem stróżem swojej młodszej siostry, matki i chorej babci. Z kolei siostra, Valerie jest całkowitym przeciwieństwem brata. Może nie zaskarbiła sobie mojej sympatii za wiele, ale jestem w stanie zrozumieć jej zachowanie i mimo wszystko uważam, że słusznie postępowała. Jak siostra... 
Maisie. Matka, która chwilami nie ogarniała swojego życia. Musiała opiekować się swoją chorą matką i dwójką dzieci. Ledwo co uporała się z duchami przeszłości, o której nie chciała pamiętać, przyszedł kolejny problem i zapukał jej w okno. Życie Maisie nie należy do najprostszych i uważam, że i tak dzielnie sobie radziła. 
Z kolei Bridie, to chora na demencję starczą matka Maisie i babcia Velerie i Jeremy'iego. Jak wiecie człowiek z tą chorobą nie zawsze jest przyjazny w opiece, często stwarza problemy przez swoja niepamięć i traktuje część ludzi, jak nie wszystkich jak obcych. 
Mimo wszystko postacie, jakie pojawiły się w tej książce są naprawdę wielkim plusem i zasługują na pochwały. Jest ich trochę, ale czytelnik nie gubi się podczas czytania, a to jest najważniejsze. 

Tematy, jakie zostały podjęte w tej powieści... Jest ich sporo. Nie chcę zbyt wielu zdradzać, chociaż już wiem, że strzeliłam gafę i napisałam o demencji starczej, a to jeden wątek. Drugi to damski bokser wspomniany w opisie. A trzeci... Jeżeli chcecie wiedzieć, musicie sami to odkryć, ja nie chcę Wam tego ujawniać, wybaczcie. A i tak znając życie, że 3/4 z Was na pewno zajrzy. :D A więc trzeci problem, a w sumie to główny wątek - homoseksualizmu - . 
Uważam, że autorka ma wielki potencjał, który w tej pozycji całkowicie wykorzystała. Zabrała się za tematykę nieco omijaną w czasach, kiedy jest pełno kłótni, gównoburz, dyskusji. Każdy ma swoje własne zdanie i tak powinno zostać. Każdy ma prawo być szczęśliwy - nikomu nie można tego zabronić. Owszem, są pewne granice, ale 3/4osób ich nie przekracza, więc nie rozumiem nawet zamieszek z tego powodu. 

To, co również podobało mi się w tej książce to to, że nie potrafiłam się nudzić. Co jakiś czas zmieniał się narrator i był nią chyba prawie każdy z tej książki, co znaczył coś więcej niż chwilę. Rozdziały dzielone są na czas przeszły i teraźniejszy. Cieszę się, że emocje zostały ukazane w tej książce i pozwalają czytelnikowi wyobrazić sobie to wszystko, o czym pisze. 
Od razu też się przyznam, że po skończeniu powieści z początku nie wiedziałam, co mam o niej sądzić. Skończyła się inaczej, niż chciałam. Autorka mnie zaskoczyła no i cóż, wiem, że będę musiała sięgnąć po Ostatnie dni Królika i nie ma nawet takiej opcji, by było inaczej. I oczywiście będzie się musiał znaleźć w moim dobytku książkowym. Po prostu pisarka ma w sobie coś, co sprawia, że ja chcę więcej takich historii, mimo iż nie zawsze są one pełne radości i szczęścia. 

"-Życie jest zbyt krótkie.
-Właśnie. Żyj pełnią życia."

Ta powieść zdecydowanie należy do smutnej części książek, które mają za zadanie przekazać nam jakiś morał, jakąś wartość. I wiecie, że ja kilka rzeczy wyniosłam z tej powieści? a SZCZEGÓLNIE podałabym tę książkę osobom nietolerancyjnym. Może czytając tę powieść inaczej spojrzeliby na świat. Powieść Lisy Genovy "Motyl" również dotyczy demencji starczej, którą przypominam - że polecam z całego serca. Polecam ją zdecydowanie również tym, którzy chcą spotkać się po raz pierwszy tak jak z autorką. Uwierzcie mi, że nie pożałujecie. Lektura ma w sobie pewnego rodzaju magię, która łączy cię od pierwszego zdania z książką, autorką, bohaterami - że myślisz o niej. I nie możesz doczekać się momentu, gdy zaczniesz czytać dalej, dalej i dalej - aż do ostatniej kropki. 

Cieszę się, że mam tę pozycję w swoim zbiorze i uważam, że wy również musicie się w nią zaopatrzyć. A teraz chciałabym poznać Wasze zdanie - czytaliście jakąś powieść Pani McPartlin? Co sądzicie o tej powieści? Czytaliście? Macie w planach? Czekam na Wasze zdanie! I życze miłego dnia! A ja szykuję się do wyjazdu, a raczej wybywam już z domu na wesele do Adriany z Tajemnicze książki! Nad morze! Całą Polskę przejadę, ale wierzę, że warto! :D <3 

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harper Collins za egzemplarz recenzencki 
http://www.harpercollins.pl/

40 komentarzy:

  1. Już od dłuższego czasu spoglądam za książkami tej autorki. Nawet miałam nadzieję je zdobyć na ŚTK, ale nie było tam stanowiska tego wydawnictwa, a tam, gdzie mogłaby stać jej twórczość to nic takiego nie mieli. Troszkę smutno. Teraz liczę na cud, że [Gdzieś tam w szczęśliwym życiu] czy też [Ostatnie dni Królika] kiedyś trafią w moje ręce... ;)
    Pozdrawiam. :)
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to nie mogę się doczekać, aż kiedyś zafunduję sobie Ostatnie dni królika. ;) Ale to przykre, że nigdzie jej nie złapałaś. ;(

      Usuń
  2. Nie miałam w planach tej książki, ale jak tak o niej piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie znam pióra tej autorki. Ale na pewno w końcu poznam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na taką historię trzeba mieć nastrój, ale przeczytam, na pewno, kwestią jest tylko wybór odpowiedniej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę książkę, chociaż chciałam, żeby wątek Birdie był jeszcze bardziej rozwinięty. Bardzo mnie zaciekawił i może dlatego skuszę się na tego "Motyla" :D

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam, też zrobiła na mnie wielkie wrażenie, koniecznie również muszę siegnąć po ostatnie dni królika. udanej zabawy na weselu nad morzem... czyżby... Gdańsk? mam nadzieję że jutro będzie tak samo słonecznie jak teraz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez Gdańsk przejeżdżałam. :D Do Kopalina jechałam. :) Pogoda była taka sobie, ale emocje, jakich doznałam tam... niezapomniane. Wytargałam swoją miłość nad morze, na plażę do Lubiatowa, bo tam mieliśmy najbliżej i powiem ci, że chociaż wiało jak sto pięćdziesiąt mamy selfie i zdjęcie osobne, zakochałam się w morzu <3

      Usuń
  7. Czytałam, piękna historia, pouczająca. Mam za sobą też Ostatnie dni Królika. Chyba jeszcze lepsza

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam, piękna i wzruszająca opowieść, skłaniająca do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba mnie skusiłaś nią. :)
    Udanej zabawy! :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas 😍
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam osławioną już powieść o Króliku, była fantastyczna. Lektury tej nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nazwisko tej autorki obiło mi się o uszy, jednak nie miałam przyjemności czytać żadnej z jej książek, a Twoja recenzja 'Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu' zachęciło mnie, by zapoznać się z twórczością tej pani.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że w niedługim czasie dostanę zaproszenie do ciebie na recenzję którejś z powieści Pani McPartlin. ;)

      Usuń
  12. Jeszcze nie miałam okazji poznać twórczości tej autorki, ale myślę że niedługo nadejdzie taki czas aby to naprawić. Nie powiem książka/jej treść mnie zainteresowała i jeśli będę miała okazję zdobyć tę książkę to na jej lekturę się skuszę.
    Pozdrawiam, Kejt_Pe
    Ukryte Miedzy Wersami

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta autorka potrafi świetnie pisać. Czytałam książkę o Króliku i mnie przekonała :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam jeszcze o tej książce ani o autorce, ale przekonałaś mnie swoją recenzją i zabieram sie do czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyli znikasz choć na jeden dzień, jak namówił Cię tytuł. Udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, nawet na więcej niż jeden dzień. ;) Dziękuję, było rewelacyjnie. ;)

      Usuń
  16. Ta lektura złamała mi serce. Kocham ją i nienawidzę. Nienawidzę za treść, bo to co zrobiła autorka z bohaterem całkowicie mnie załamało :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam jakiś czas temu i bardzo mi się podobała. Autorka ma świetne pióro, jednocześnie lekkie w odbiorze, ale nie za banalne. Skupia się na trudnych tematach i pisze emocjonalnie - czego chcieć więcej. ;)
    Pozdrawiam,
    Ania.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale czytałam już wiele pozytywnych słów o jej twórczości, więc mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po jakąś jej książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Skoro książka jest tak dobra, to musze koniecznie kiedyś przeczytać! Trafia na moją listę, książek do przeczytania :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Wątek homo mnie już nudzi... Autorzy młodzieżówek próbują go wciskać na siłę, aby pokazać, jacy to oni są tolerancyjni.... Choćby w Percym czy DA...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... no widzisz, a dla mnie jest to jeszcze temat, którego nie mam dość. ;)

      Usuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)