Ahoj!
Dzisiaj przychodzę do Was z kontynuacją niezbyt porywającej historii, którą miałam okazję poznać. Co najlepsze, nie jest to jeszcze koniec, bo na pewno jest jeszcze jedna część, trzecia. Zapewne z czystej ciekawości po nią sięgnę - nie lubię zostawiać nieskończonych serii. Jesteście ciekawi jakie wrażenia wywarła na mnie kontynuacja Klejnotu? A może żadnych nie wywołała?
Amy Ewing
- miłość do książek zaszczepiła w nią matka, która jest bibliotekarką. W
2000 roku wyjechała z małego miasta Bostonu do Nowego Yorku i tam
rozpoczęła studia aktorskie, jednak jak szybko wyjechała tak i wróciła.
Nie mogła znaleźć swojego miejsca, aż zajęła się na stałe pisaniem. Klejnot to praca magisterka autorki. Obecnie mieszka w
Harlemie.
Amy Ewing - Biała róża #2
Violet udaje się wydostać z Klejnotu. Udaje jej się również uratować Asha oraz Raven. Jednak teraz, ich życie wygląda jak jedna wielka ucieczka. Muszą skrywać się przed wszystkimi. Nie mogą dać się rozpoznać, bo wtedy czeka ich wszystkich śmierć. Lucien obiecał spokój i bezpieczeństwo. gdzieś na Farmie. Ale żeby tam się dostać, muszą sporo się nakombinować by nie zostali nakryci. Violet jednak stanie przed ogromnie trudną decyzją: czy dołączyć do Sprzysiężenie Czarnego Klucza, czy oddać się na szybką śmierć?
Okładka za wiele nie różni się od poprzedniego tomu. Również w samym centrum widzimy dziewczynę, tym razem jednak w innej sukni, jest ona gdzieś zapatrzona. Być może o czymś myśli, jednak teraz jest nam ciężej odgadnąć myśli dziewczyny. Jednak teraz widzimy beżową sukienkę, nieco jaśniejszy odcień. Może dawać nam nadzieję, że będzie lepiej. W końcu to nadzieja umiera jako ostatnia, prawda?
Ta okładka również posiada skrzydełka, które tak jak w poprzednim tomie na jednym z nich opowiadają o autorce, a na drugim jest napisane kilka słów o tym, co nas będzie czekać w tej części.
Wieje tutaj schematem podobnym do serii Rywalek Kiery Cass. Tam też były przedstawione dziewczyny w sukniach.
Czytając poprzednią część, liczyłam, że ta będzie o wiele lepsza. Niedopracowany Klejnot - no cóż, pozostawiał wiele do życzenia. Sięgając po recenzowaną lekturę miałam nadzieję, że to będzie coś przełomowego. Coś, co mnie zaskoczy, sprawi, że nie będę mogła odejść od powieści. A co dostałam? Kolejne rozczarowanie. Albo to ja mam za wielkie wymogi w stosunku do powieści, albo naprawdę te książki nie są wcale takie fajne, jak wiele osób o nich rozprawia. Styl jednak się nie zmienił, nadal jest prosty. Nie zawiera wyrazów dla nas niezrozumiałych, nie ma blokad. Owszem, szybko się czyta, co może jest pewnego rodzaju zaletą. W tym przypadku muszę powiedzieć, że niewiele się zmieniło, ale jednak coś tak. Nie jest to przemiana na światową skalę - jednak mam nadzieję, że totalnie zostanę zaskoczona (pozytywnie rzecz jasna) w ostatnim tomie serii, jak już będzie dostępny w Polsce.
Bohaterowie... Moja sympatia do Asha nie minęła i uważam, że za bardzo inni po nim jechali. To, kim był, co musiał robić, bo chciał uratować swoją chorą siostrzyczkę, było tylko i wyłącznie z poświęcenia i miłości do siostry. A gdy zobaczył, co ojciec jego zrobił... Ja to bym chyba umarła z rozpaczy, że wszystko poszło nie w tą stronę, co potrzeba. Ale nadal wydawał mi się jednym z najporządniejszych bohaterów tej powieści.
Zaś Raven również dała pokaz swoich umiejętności, zaskarbiając sobie troszkę mojej sympatii. Ale to dobrze, że chociaż coś w bohaterach troszeczkę odżyło, że zdążyłam ich przez te niewiele ponad trzysta stron polubić.
Jednak Violet... Nie lubię jej. Wiem, że nic nie zrobiła czytelnikowi, ale po prostu jej nie lubię. Może i też dała popis swoim umiejętnością, ale to nie jest bohaterka, do której pałam sympatią, za co wszystkich jej fanów najmocniej przepraszam.
Znamy większość postaci z poprzedniego tomu, jednakże nie każdy został dopracowany. Co niestety bardzo mnie zabolało, bo liczyłam na poprawę pod tym względem. Coś tam dostałam, ale nie całkowicie to, co chciałam.
Z kolei muszę przyznać, że w tej lekturze tempo akcji wzrosło i stało się wyczuwalne. Cokolwiek co przeczytałam poczułam i przyznaję się bez bicia, że momentami pochłaniałam książkę w super szybkości. Ale nie było tak przez cały czas. Dobrze, że chociaż pisarka pod tym względem się nieco lepiej poprawiłam niż pod aspektem bohaterów, bo wszystko jakoś szybciej biegło i nie sprawiało, że się nudziłam. Owszem, były sceny, które nic nie wnosiły, ale widocznie i one musiały być.Rozdziały nie są ani za krótkie, ani za długie, takie w sam raz. Dalej wszystko spostrzegamy z punktu widzenia Violet. A gdyby tak dodać innych bohaterów, na przykład Asha i Raven? Od razu powieść nabrała by wyrazu i może lepiej byłaby przeze mnie oceniona?
Szkoda jedynie, że jest to jedna z wielu książek - dla zabicia czasu. Że nic nie wnoszą, bo są to po prostu książki młodzieżowe, z malutką domieszką fantastyki. Żałuję, że znów nie mogłam dać się ponieść wyobraźni i przenieść do ich świata, bo nadal sprawiał wrażenie zamkniętego na każdego czytelnika. Nie pozwolił mi odczuć tych emocji, które przeżywali bohaterowie. Dzięki Bogu, że chociaż ta akcja nabrała rumieńców i nie nudziłam się jak w poprzednim tomie.
Chciałam przeprosić, że w tej recenzji i dotyczącej pierwszego tomu brak jest cytatów. Ale nie znalazłam takich, które mogłabym tutaj wstawić.
Reasumując stwierdzam, że książka pomimo lekkich poprawek nadal nie zasługuje na miano dobrej, dopracowanej powieści. Jest to zwykła młodzieżówka, po którą może sięgnąć każdy, kto ma na nią ochotę. Jednak musi się liczyć z tym, że nic z niej nie wyniesie, że nic przy niej n ie poczuje, jeśli ma wygórowane wymagania, niestety. Czy polecam? To zależy. Bo jeżeli chcecie coś na odmóżdżenie, totalne zrelaksowanie, czas na książkę bez wartości - to możecie po nią sięgnąć i wydaje mi się, że spodoba się ona bardziej młodszej młodzieży.
A może Wy mieliście okazję poznać kontynuację losów Violet? Co o niej myślicie? Jakie macie zdanie na temat tego tomu, czy całej serii?
Pozdrawiam cieplutko i do napisania! :)
Nie czytałam jeszcze tej serii, ale mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńByć może, że się rozczarujesz.
UsuńNie znam tej serii jeszcze. Na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńChyba nawet to lepiej.
UsuńNie słyszałam o tej serii. Myślę, że zaliczam się do tej młodszej młodzieży, więc może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam. ;)
UsuńOkładka przypomina serię Kiery Cass ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Zgodzę się z tym stwierdzeniem. ;)
UsuńChcę ją poznać z czasem, ponieważ okładki przypominają mi nieco serię Rywalki, którą polubiłam. Nie jestem jednak pewna, czy mnie porwie. W sumie nie ocieka ona zbyt bystrą akcją oraz jak czytam, nie jest zbyt porywająca, ale być może mnie jakoś do siebie przekona. Wystarczy jeżeli zacznę ją czytać oraz zobaczę, czy styl autorki jest dla mnie. Wtedy poznam, czy to coś dla mnie :3
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie porwała...
UsuńZdecydowanie nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńCzytałąm jakiś czas temu, mam chęć na trzeci tom, ale na chęci się końzy :) Książka mi się podobała, bardzo przypadło mi du gustu przedstawienie kręgów społecznych w prosty, acz naprawdę trafny sposób.
OdpowiedzUsuńJa tez sięgnę po trzeci tom tylko z czystej ciekawości.
UsuńMimo Twojej recenzji nadal mnie ciekawi. Może jakiś przejaw masochizmu, czy coś w tym stylu :P
OdpowiedzUsuńHahahaha, możliwe. :D
UsuńPodziwiam, że nie zostawiasz serii, chociaż wcale aż tak Cię nie porwała. ;) Ja pewnie bym już jej nie kończyła i rozglądała się za czymś innym. ;)
OdpowiedzUsuńStaram się i z reguły mi to wychodzi, kończenie serii, ale nie zawsze. ;)
UsuńW tej serii to chyba tylko okładki zasługują na uwagę:) Nie lubię średnich, w dodatku młodzieżówek. Jestem troszkę starsza, a jak już dla młodych mam czytać, niech będzie na odpowiednim poziome:):)
OdpowiedzUsuńTe okładki też nie są zbyt piękne. ;]
UsuńMnie nigdy do tej serii nie ciągnęło, chociaż wiem, że wielu czytelnikom przypadła ona do gustu :) To chyba po prostu nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńI lepiej nie czytaj. ;)
UsuńMiałam raz okazję rozpocząć przygodę z tą serią, ale zrezygnowałam. Póki co mnie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńI chyba nawet lepiej. ;)
UsuńKsiążka mnie okropnie irytowała, ale i tak chętnie przeczytam kolejną część. Tego, że była wciągająca nie można jej odmówić :)
OdpowiedzUsuńA jednak. ;)
UsuńMiałam przyjemność przeczytać oba tomy i każdy z nich mi się podobał, jednakże bardziej podobała mi się druga część, którą dość szybko pochłonęłam. Moim zdaniem autorka zrobiła postępy i mamy znacznie więcej akcji oraz ukazuje nieco więcej historii tego dziwnego świata. Także cieszyłam się jak głupia, gdy zauważyłam nazwisko Raven (Ty także powinnaś je od razu skojarzyć)... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
No tak . :D Ale co do trzeciej części jestem nastawiona obojętnie, o ile jest takie nastawienie. ;d Wiem, że mnie seria nie porwała i raczej to się nie zmieni, chociaż jakaś szansa na to jest. ;)
UsuńOkładka przywodzi mi na myśl serię Cass. Jest łudząco podobna. Sprytny chwyt marketingowy. Ja lubię takie książki, ale jeżeli mają za dużo wad to przeczytanie ich jest istną męczarnią.
OdpowiedzUsuńOj tak. Seria Cass moim zdaniem jest lepsza niż ta. ;)
Usuń