czwartek, 6 lutego 2025

Justyna Dziura - Zasypani

 Dzień dobry! 

Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, którą udało mi się przeczytać dosyć szybko, aczkolwiek rok po premierze. Jest to kolejna powieść jednej z blogerek, którą dość dobrze znam nie od dziś, a zaczęło się właśnie od poznania tutaj, na blogosferze. Jej poprzednie napisane powieści - ich recenzje - możecie znaleźć w zakładce gdzie są wszystkie moje recenzje przeczytanych książek. 

Justyna Dziura - urodzona 17 września 1995 roku, od urodzenia mieszkająca w Gorlicach w województwie małopolskim. Obecnie żona i mama. Książki od zawsze były obecne w jej życiu. Od 2015 roku prowadzi bloga recenzeckiego pod nazwą "Z miłości do książek". W okresie gimnazjum zaczęła się jej przygoda z pisaniem "do szuflady", by kilka lat później pierwsza książka mogła ujrzeć światło dzienne. "Summer" jest debiutem literackim.

Justyna Dziura - Zasypani 


Tuż przed Bożym Narodzeniem Leah przyjeżdża do malowniczego miasteczka w Szwajcarii, aby trochę odpocząć. Z jednej strony to szalony pomysł, ponieważ nikogo nie zna i nie znosi zimna. Jednak los się do niej uśmiecha i w pociągu poznaje Eliasa, który prócz sprzedawania choinek, postanawia zostać jej przewodnikiem.
Para im więcej czasu razem spędza, tym przyciąganie między nimi rośnie.
Jednak czy zdecydują się podjąć próbę wiedząc, że czas Leah jest ograniczony?
Czy dziewczyna odnalazłaby się w miejscu, gdzie nie podróżuje się samochodem, a wszyscy mieszkańcy wiedzą o sobie wszystko?
Pełna ciepła, urocza historia o tym, że czasem odcięcie od świata, wcale nie znaczy nic złego.

Okładka książki przedstawia grafikę, na której widzimy okno i zimę oraz chłopaka i dziewczynę, pijących coś z filiżanki. Zimowo nastraja, bo i akcja ma miejsce w zimie, w grudniu. W dotyku jest śliska. Nie posiada skrzydełek, które chroniły by ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Strony są białe, czcionka wystarczająca dla oka. Literówki się zdarzyły, ale nie przeszkadzały w czytaniu. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Na początku książki mamy polecajki, w tym jedną zdublowaną, zaś na końcu listę świątecznych filmów oraz przepisy na zimowo świąteczne smakołyki. 

Jest to moje kolejne spotkanie z piórem Justyny i przyznać muszę, że jest coraz lepiej! Zdania konstruowane lepiej, są pełniejsze, dzięki czemu czytelnik już od razu wpada do świata bohaterów i zaczytuje się. Mamy tutaj Eliasa i Leah, którzy są naszymi narratorami. Strony uciekają nam jak szalone, czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Ma niewiele ponad dwieście stron. Jest to świąteczna historia, ale myślę, że śmiało przy gorącej herbacie możecie się za nią zabrać. Mamy już po świętach, ale nadal jest to dobry moment na sięgnięcie po Zasypanych. Jest to niezobowiązująca powieść, przy której możecie miło spędzić czas. 

Leah jest młodą dziewczyną, która początkowo nie zyskała mojej sympatii. Wydawała mi się nadęta, pyskata, a co za tym idzie - nie doceniająca innych i ich poczynań. Dopiero gdy zaczęłam poznawać ją bliżej - zmieniłam zdanie. 
Elias to chłopak, który stracił kogoś bliskiego. Wiadomo, że jest mu ciężko na nowo ułożyć sobie życie. Czasami wydawał mi się taki toporny do życia, ale całe szczęście ma u boku przyjaciela Bastiana, który jest dla niego niczym czarodziejska wróżka i naprowadza na pewne rzeczy. 
Bohaterowie po poznaniu dają się lubić, są wykreowani dobrze, różnią się od siebie, a co za tym idzie są prawdziwi. Na spokojnie takich jak oni moglibyśmy spotkać na swojej drodze. 

Jeśli chodzi o miejsce akcji - jestem bardzo zadowolona. Nie miałam okazji poznać Szwajcarii, a Justyna pokazała mi kilka pięknych miejsc. Zamykając oczy mogłam je sobie wyobrazić, zasypane, pełne śniegu, który kocham. Oczywiście, jeśli nie jest się odciętym od świata. ;) 
Mamy przedstawioną zimową scenerię w okolicach świąt, która może oczarować każdego. Mnie oczarowała, a aż tak wielkim fanem świąt nie jestem. Jednak w mig dzięki opisom mogłam się wczuć i przez moment wyobraziłam sobie, że mieszkam razem z Leah w tym cudnym hotelu i korzystam z zimowych wakacji. 
Nie znajdziecie tutaj scen erotycznych, mamy tutaj iście świąteczny klimat, a relacja między bohaterami rodzi się niby powoli, a jednak szybko. Wszystko jest takie delikatne, piękne i magiczne przez klimat Bożego Narodzenia. Żałuję, że nie czytałam jej przed świętami! :( 

Reasumując uważam, że jest to idealna powieść obyczajowa z nutą romansu, która sprawi wielu czytelnikom bogi spokój i przyjemność. Z pewnością przy niej się zrelaksujecie i odpoczniecie. Nie zajmie Wam zbyt wiele czasu, bowiem jest dosyć krótka, ale czyta się naprawdę dobrze. W dodatku macie gratisowe zwiedzanie kilku zakątków Szwajcarii, a i klimat świąteczny jest w cenie. :)
Polecam ją śmiało osobom, które szukają niezobowiązującej powieści, okraszonej magią świąt, ale i relacji, która nie opiera się tylko na scenach łóżkowych. Jest to pełna ciepła opowieść, która podpowie Wam, że czasem warto poświęcić swoje dotychczasowe życie, że warto je zmienić, ale i trzeba wyjść do ludzi i zacząć żyć, mimo wszystko. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)