środa, 18 maja 2022

Rahaf Muhammad - Zbuntowana. Moja ucieczka z Arabii Saudyjskiej

Dzień dobry, 

Przychodzę dzisiaj do Was z książką, z której nie będzie typowej recenzji, bo nie da się tego zrobić. Jest to prawdziwa historia Rahaf, jej przeżycia... Które dosłownie - wstrząsnęły mną, uświadomiła mi, jak wygląda życie w innym kraju niż nasz. W innej religii i otworzyła mi oczy, że wcale nie mamy aż tak źle jak inni. Zawsze jest gdzieś z tyłu głowy, głównie przez szkołę wpajane, że w tamtych miejscach na świecie, kobiety nie znaczą zbyt wiele... 

Rahaf Muhammad - urodzona 11 marca 2000 roku w Arabii Saudyjskiej w dobrze sytuowanej tradycyjnej rodzinie. W 2019 roku uciekła z kraju i przy pomocy internautów uzyskała azyl w Kandzie. Rahaf jest aktywistką, feministką i sojuszniczką osób LGBTQ+. 

Rahaf Muhammad - Zbuntowana. Moja ucieczka z Arabii Saudyjskiej 


Wstrząsająca historia dziewczyny, która uciekła z Arabii Saudyjskiej.
Tweet z dnia 6 stycznia 2019 roku, Rahaf Muhammad „Nazywam się Rahaf Muhammad. Mam 18 lat. Nie mogę nic zrobić, bo zabrali mi paszport. Jutro siłą odeślą mnie z powrotem do Kuwejtu. Boję się. Pomóżcie mi. Oni mnie zabiją”.
Tweet z dnia 6 stycznia 2019 roku, Rahaf Muhammad „Zgodnie z konwencją genewską z 1951 roku i protokołem nowojorskim z 1967 roku, ja, Rahaf Muhammad, oficjalnie występuję o przyznanie mi statusu uchodźcy w dowolnym kraju, który zapewni mi bezpieczeństwo i ochroni przed krzywdą i potencjalną śmiercią z rąk mojej rodziny za to, że odeszłam od swojej religii”.
W 2019 roku świat obiegła informacja o Saudyjce, Rahaf Muhammad, która zdecydowała się na ucieczkę z opresyjnego kraju. Rahaf miała wówczas zaledwie 18 lat, a jej dotychczasowe życie było w pełni zależne od mężczyzn. To oni decydowali o jej prawie do życia i śmierci. To oni kontrolowali jej codzienność. Dziewczyna dokładnie zaplanowała ucieczkę. Chciała dotrzeć do Australii, niestety podczas przesiadki w Bangkoku została przechwycona przez przedstawiciela ambasady Arabii Saudyjskiej. Rahaf przewieziono do hotelu, gdzie się zabarykadowała. To stamtąd zaczęła udostępniać wołające o pomoc, pełne desperacji tweety, które ostatecznie odegrały kluczową rolę w tej historii. Dzięki internetowym zasięgom udało jej się dotrzeć do przedstawicieli Kanady, którzy zaoferowali jej azyl. 

Okładka jest w kolorach czerni, szarości, bieli z dodatkiem różu. Widzimy u dołu połowę twarzy kobiety. Smutne oczy, które przewiercają nas na wskroś. Po przeczytaniu zapowiedzi, poczułam, że muszę poznać tę historię. Muszę poznać to świadectwo dziewczyny, młodszej ode mnie, która przeżyła być może piekło w drodze o wolność, która dla mnie, polki, jest codziennością. Jest satynowa w dotyku, z wytłuszczonymi elementami. Posiada skrzydełka, które chronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich między innymi przeczytamy kilka słów o samej Rahaf. Stronice są białe, które mogą przeszkadzać w lecie, gdybyśmy chcieli usiąść na słońcu i chwilę poczytać. Czcionka jest wystarczająca, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, literówek brak. Została podzielona na rozdziały. 

Rozdziały opisują jej życie. Sam początek, kiedy uciekła i... została złapana, niczym ryba na wędkę, podstępem... I tutaj skumulowało się wiele emocji, bo później cofnęliśmy się w czasie. Widzieliśmy jak wyglądało dzieciństwo dziewczynki, dorastanie... Jak wyglądało życie w jej domu, relacje między rodzeństwem. O tym, jakie traktowanie było w szkole, ale i później, jako już młodej panny, na wydaniu. Momentami włos jeżył mi się na karku. Nadal nie potrafię zrozumieć, jak w XXI wieku, można tak katować kobiety. Bić, poniżać, bo postępują nie tak, jak chce mąż, starszy brat czy ojciec. Okej, religia religią, ale bez przesady... Nigdy tego nie rozumiałam, że w niektórych krajach kobieta tak naprawdę nic nie znaczy. To takie przykre, tak samo jak fakt, że często traktowane są jak karta przetargowa, jak bezużyteczny śmieć, którym można pomiatać...

Dlatego tym bardziej jestem pełna podziwu dla Rahaf, która była odważną dziewczyną, nie raz łamała zasady, które obowiązywały i miała w sobie hart ducha i tą niezwykłą odwagę, by przeciwstawić się "systemowi". Wiedziała, zdawała sobie sprawę, że grozi jej śmierć. Jednak wywalczyła swoje, uciekła, mimo iż straciła kontakt z najbliższymi. Z jednej strony jestem z niej dumna, zazdroszczę odwagi, z drugiej jej współczuję, bo mimo tego, co kierowało nią do ucieczki (wolność), to jednak przywiązanie i miłość do członków rodziny nie znika. Jest w nas cały czas mimo sprawiania bólu, przykrości... Chciałabym, by zmieniło się to na świecie. By kobiety nie musiały być poddane mężom, by miały prawo głosu dla samych siebie. By mogły decydować o sobie. O swojej edukacji. Ubiorze. O wszystkim! Każdy z nas ma wolną wolę, własną głowę i robienie z mózgu sieczki powinno się skończyć. 

Życie opisane na kartkach tej pozycji wzbudziło we mnie wiele emocji. Zaczęłam czytać ją rano w niedzielę, kiedy obudziłam się wcześnie i nie mogłam ponownie zasnąć. Nie mogłam oderwać się od niej, czytałam i czytałam, ponieważ była ciekawa, jak to wszystko wyglądało i czy bohaterce udało się uciec do miejsca, gdzie zazna spokój, gdzie poczuje wolność...
Jestem dosyć wrażliwa na krzywdę innych, często wyłapuje emocje innych i odczuwam na sobie... Dlatego momentami zdawało mi się, że to wszystko przytrafiło się mnie - to było ciężkie... Przeżyć te emocje. 

Uważam, że ta książka jest warta uwagi, nawet ze względu na samo opisane życie dziewczyn i kobiet w Arabii Saudyjskiej. By zobaczyć, że nie mamy tak źle, że mamy wolność i decydujemy sami o sobie, nie jesteśmy poddani mężczyznom, chociaż nie raz dochodzą nas głosy z sejmu, że pan x czy y chciałby, by kobiety były zależne od mężczyzn. 👿 Lecz to my, kobiety, dziewczyny pełnoletnie powinnyśmy o tym decydować. Nie mówię o dzieciach, bo zawsze sprawują nad nimi opiekę do pełnoletności rodzice, opiekunowie. 

Zdecydowanie polecam, powoduje, że w naszej głowie pojawia się wiele myśli, powoduje do refleksji nad życiem swoim, ale i innych. Wymaga czasu, zrozumienia... Są tu emocje, które trzeba wziąć na swoje barki. Otwiera nam oczy na pewne aspekty życia i kto wie, może zainspiruje Was do sięgnięcia po więcej lektur, które mają miejsce akcji właśnie w krajach arabskich? Podobała mi się, polecam! 

Lubicie czytać takie trudne książki, które są świadectwem życia pewnych osób? Macie tę lekturę w swoich czytelniczych planach? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu 


2 komentarze:

  1. To ważny głos kobiet, które przechodzą w życiu piekło. Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się w XXI wieku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam historie ze wschodu i Lailę Shukri, więc i tę książkę muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)