Dzień dobry,
przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, którą pochłonęłam w jedną niedzielę. Jest to moje drugie podejście do autora i jego twórczości. Z pierwszego spotkania byłam bowiem zadowolona. Byłam ciekawa, co przyniesie mi kolejne i czy będzie jeszcze lepsze od pierwszego. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji.
Maciej Kaźmierczak - autor zbioru opowieści "Zwierzyna" 2015 oraz powieści "Polowanie na kaczki" 2017, "Wszechmocny" 2018 i "Dziennikarz" 2020. Opublikował kilkadziesiąt opowiadań, za jedną z nich został nominowany do Nagrody im. Janusza A.Zajdla. Prowadzi pesymistyczny profil "Lepiej nie będzie", jest także znany pod pseudonimem Poważny Postczłowiek.
Maciej Kaźmierczak - Nikt
Zło ma wiele imion, jedno z nich to NIKT.
Mroczna i brudna historia przesiąknięta tym, co w człowieku
najniebezpieczniejsze – poczuciem bezkarności.
W łódzkiej kamienicy znaleziono ciało Moniki Maj. Choć młoda
kobieta miała podcięte żyły, na brzegu wanny trudno było dostrzec ślady krwi.
Sprawę prowadzi podkomisarz Kamila Szolc. Podejrzewa, że kobieta została
zamordowana, a sprawca nieudolnie upozorował jej samobójstwo.
W tym samym mieszkaniu dokładnie rok wcześniej zginęła
Karolina Gryz. Oficjalną przyczyną śmierci było samobójstwo. Obecne wydarzenia
rzucają jednak zupełnie nowe światło na sprawę sprzed roku. Czy doszło do
fatalnej pomyłki śledczych? Jak naprawdę zginęła Karolina Gryz? A może Monika
Maj została zamordowana, bo wiedziała zbyt wiele?
Śledczy, którzy pracują nad rozwiązaniem zagadki, wkrótce
dostają kolejne zgłoszenie: w pobliskim lesie przypadkowy przechodzień znalazł
na wpół powieszoną i nieprzytomną nastolatkę. Ślady wskazują, że była
torturowana. Choć zbrodnia różni się od wcześniejszych, intuicja podpowiada
Szolc, że sprawa tej dziewczyny może być kluczem do rozwiązania zagadki. Ma
nadzieję, że jej zeznania pomogą skierować śledztwo na właściwe tory. Ale
ofiara nie jest skora do współpracy, a na pytanie, kto ją skrzywdził, drżącą
ręką zapisuje tylko jedno słowo: NIKT…
Okładka przedstawia kogoś, najpewniej mężczyznę, zakapturzonego i niewidocznego zbyt dokładnie. W tle blokowiska, czyli to osoba, która jest winna... Najprawdopodobniej... Ciekawie się zapowiada patrząc na tytuł i na samą okładkę. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim ujrzycie okładkę jego powieści wydanej w wydawnictwie Muza. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Literówek brak. Książka została podzielona na rozdziały i na dni. Mamy kilka punktów widzenia, co jest również dobrym zabiegiem, dzięki czemu możemy spróbować chociaż trochę zrozumieć postępowanie bohaterów.
Moje drugie podejście do autora, okazało się całkowitym zaskoczeniem. Czytałam tę książkę dosyć szybko, lekko, mimo tego, co tak naprawdę zawierała, byłam bardzo zainteresowana i z niesłabnącą ciekawością pochłaniałam stronę za stroną. Po prostu się wciągnęłam, a tego się kompletnie nie spodziewałam. Rzeczy, o jakich tutaj napisał Kaźmierczak są odrażające, ohydne wręcz, a mimo to, byłam tak zaintrygowana, że nawet mi to nie przeszkadzało. Byłam ciekawa kto za tym wszystkim stoi, czyja to wina i od czego to się tak naprawdę zaczęło. I dostałam to, chociaż wcale nie tak szybko. Wydaje mi się, że pisarz zrobił spory postęp i stworzył dość oryginalną historię, opartą na teraźniejszych czasach, opartych na technologii i smartfonach, z którym teraz praktycznie nikt się nie rozstaje. Jestem bardzo zaskoczona, oczywiście pozytywnie i czekam na kolejne lektury tego pana.
Mamy tutaj wielu bohaterów, chociaż kilku z nich kojarzyć możemy z "Martwego ptaka", oczywiście chodzi mi tutaj o ludzi z policji. Ktoś inny tutaj zyskuje główną rolę i Edyta wydaje mi się, jest tutaj kluczową postacią. Również panna dziennikarka... Są tu bohaterowie dopracowani, którym niczego nie brakuje. Każdy z nich jest inny, ma inny charakter i inną rolę. Jest tu wiele przemocy, scen, o których nie każdy będzie w stanie czytać, niemniej jednak człowiek po przeczytaniu tego uzmysławia sobie, że takie coś mogło mieć miejsce kiedyś, gdzieś... Aż pojawiają się ciarki na ciele. Co do bohaterów jeszcze - są to dobre i złe postacie, co jest normalne. Nie miałam w tej powieści ulubionego bohatera, niektórzy z nich byli pokręceni do kwadratu, że nie mogłam ich zdzierżyć, ale to właśnie tak miało być...
Ta książka miała być szokująca. Obrzydliwa ze względu na to, co miało w niej miejsce. Jak sobie tylko o tym pomyślę, to wszystko, co w ostatnim czasie jadłam staje mi w gardle. Dlatego jeśli nie lubicie czytać o przemocy, to nie sięgajcie po nią, bo możecie podczas lektury ją odłożyć i nigdy do niej nie powrócić. A przemocy i zwyrodnialców tutaj nie brakuje...
Akcja ma odpowiednie tempo - pisarz wie, jak dawkować wydarzenia, kiedy ją przyspieszać, że czytelnik aż będzie czytał z prędkością światła stronę za stroną, by móc jak najszybciej dowiedzieć się, co zrobić, co myśleć, czego się spodziewać...
Pomysł na fabułę jest świetny, aczkolwiek nie chce myśleć, że takie rzeczy mają miejsce na świecie... Po prostu nie... Nie jest to zbyt pozytywna lektura - wręcz przeciwnie. Swoją brutalnością, przykrością i zwyrodnialstwem czyni ją piekielnie dobrą, ale bardzo przykrą jednocześnie.
Reasumując uważam, że jest to godny uwagi thriller, ze szczególnym okrucieństwem, skierowany głównie w stronę kobiet, które padają ofiarą typów, którzy mają nie po kolei w głowie... Jeśli nie macie sił na trudne i przykre sceny, nie czytajcie jej. Jednak jeśli chcecie poznać niezwykle dobry kunszt - proszę bardzo. Z uwagą, że są tu sceny obrzydliwe i powodujące niezwykle szybko złość, bo nikt nie ma prawa traktować człowieka w ten sposób.... I bez ich pozwolenia. Zapadnie mi w pamięć, na długi czas - jestem tego pewna. Czyni ją też niezwykle dobrą w swoim gatunku. Polecam, mimo wszystko.
Macie w planach tę lekturę? A może już zdążyliście się z nią zapoznać?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Nie miałam tej książki na uwadze, ale teraz już tak. :)
OdpowiedzUsuń