czwartek, 15 lipca 2021

Katherine Faulkner - Greenwich Park

 Dzień dobry Mole Książkowe!

Przychodzę do Was z recenzją książki, którą miałam okazję przeczytać trochę po czasie (brak czasu w tym roku ewidentnie mi doskwiera), ale byłam jej ogromnie ciekawa. Wiele osób ją chwaliło, i to jeszcze takich, których obserwuję w sieci, więc pomyślałam, że spodobać się może i mnie. A jak się okazało? Sprawdźcie sami. 

Katherine Faulkner - londyńska dziennikarka, pracująca jako reporterka śledcza. Studiowała historię na Uniwersytecie w Cambridge, a następnie ukończyła studia podyplomowe z dziennikarstwa prasowego Obecnie pracuje w "The Times' na stanowisku szefowej działu wiadomości. 

Katherine Faulkner - Greenwich Park 


Wciąga, zaskakuje i nie pozwala oderwać się od lektury! „Greenwich Park“ to znakomity debiut brytyjskiej dziennikarki śledczej, który zachwyci miłośników thrillerów małżeńskich. Katherine Faulkner na przykładzie losów swoich bohaterów bezbłędnie pokazuje, jak kruche jest szczęście budowane na kłamstwie.
Helen Thorpe wiedzie idealne życie w Greenwich Park, jednej z najzamożniejszych dzielnic Londynu. Razem z Danielem, cenionym architektem i kochającym mężem, mieszkają w imponującym wiktoriańskim domu, mają grono zaufanych przyjaciół i z niecierpliwością wyczekują narodzin swojego pierwszego dziecka. Ale ta beztroska sielanka to tylko pozory. Gdy na zajęciach w szkole rodzenia Helen poznaje Rachel, energiczną i bardzo bezpośrednią samotną matkę, nie wie jeszcze, jaką rolę nowa znajoma odegra w jej życiu. Wkrótce Rachel, która jest w trudnej sytuacji życiowej, wprowadza się na jakiś czas do domu Thorpe’ów. Helen zaczyna niepokoić dziwne zachowanie nowej przyjaciółki. Odkrywa, że Rachel potajemnie przegląda ich laptop, natrafia też na dwuznaczne liściki. Kiedy Rachel znika bez śladu, w mediach pojawiają się informacje, że nie była tym, za kogo się podawała… Kto stoi za zniknięciem Rachel? Kim tak naprawdę była ta dziewczyna i dlaczego aż tak bardzo zależało jej na zbliżeniu się do rodziny Thorpe’ów? Szokujące odkrycia na zawsze zmienią życie mieszkańców Greenwich Park.

Okładka książki przedstawia drzwi, czerwone drzwi. Widzimy również po bokach zieleń i prawdopodobnie są to krzewy. Wzbudziła we mnie zaciekawienie, tym samym czytając opis postanowiłam się skusić, bo byłam przekonana, że jednak powinna mi się spodobać. Okładka jest matowa, posiada wytłuszczenia w postaci wyrazów. Posiada skrzydełka, które chronią ją przed urazami mechanicznymi. Na jednym z nich dowiemy się kilka słów o autorce, a na drugim przeczytacie fragment książki. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Literówek brak, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka ma różnych narratorów, więc należy zwrócić szczególną uwagę, by się nie pogubić. 

Jest to debiut pisarki. Miałam na początku z nim mały kłopot, w sensie z książką, gdyż czytanie szło mi jak po grudzie. Pomijając fakt, że nie mogłam usiąść na spokojnie i się zaczytać, tylko znów wyrywkowo, bo jak na złość, wszyscy odrywali mnie od czytania, a mną już dosłownie telepało. Do brzegu. A więc na początku miałam pewne problemy z dogadaniem się ze stylem autorki, ale po kilkunastu stronach przywykłam. Jest lekki, dość przyjemny. Uważam, że jak na debiut, to wyszło to całkiem zgrabnie. Niestety mam pewne ale, czyli to, czego mi zabrakło podczas lektury. Nie jest ona jednak najgorsza, a po prostu dobra i nie dostałam tego, czego chciałam. Po takich pochwałach oczekiwałam książki, która zbije mnie z nóg, tak się nie stało. 

A mianowicie wydawało mi się, że cała książka, zamiast zaskakiwać czytelnika zwrotami akcji, które je skutecznie przyspieszą, wydawało mi się, że wszystko jest w jednym tempie. Coś się wydarzyło, ale bez większego bałaganu, wybuchu, przyspieszenia. Tak jak się działo, tak się dzieje. Dlatego jestem trochę rozczarowana, bo spodziewałam się takiej lektury, za którą ciężko będzie nadążyć. Niestety nie można mieć wszystkiego... Dlatego nieco mnie nudziła, właśnie przez to, że nie było takich wydarzeń, które wywróciłyby akcję do góry nogami. 

Główna bohaterka irytowała mnie jak mało kto. Jak można wpuścić kogoś, kogo praktycznie się nie zna, do swojego domu? No ja tego nie ogarniam. I byłam tak wściekła o to, że główna postać jest tak głupia, że ręce opadają. Nie polubiłam się z nią i nic nie było by w stanie tego zmienić. Pod sam koniec, gdy autorka odkrywa karty, widzimy, jacy byli nasi bohaterowie. W sumie każdy coś ukrywał, mieszał, nie szło nikomu zaufać. Byłam jakoś negatywnie nastawiona do nich wszystkich i tak mi zostało do samego końca. 

Niemniej jednak sam pomysł na fabułę jest dobry, bądź co bądź jest dopracowany i ciekawie stworzony. Owszem, nie jest idealny, czegoś brakuje, ale na spokojnie mogę określić jako dobre. Bez zbędnych zachwytów, ale i nie znowu aż tak beznadziejne. Myślę, że wielu z Was może ona bardziej przypaść do gustu, ja jednak spodziewałam się zdecydowanie czegoś lepszego, co pozwoli mi z mocno bijącym sercem śledzić poczynania bohaterów. 

Reasumując, jest to dobra książka, bez ochów i achów, którą śmiało można przeczytać w przerwie od innych, bardzo ciekawych czy emocjonalnych lektur. Również teraz, na upalny dzień czy weekend, będzie dobrym wyborem. Ja nie dostałam tego, czego oczekiwałam, a szkoda. Jednak określam ją raz jeszcze jako historię dobrą, taką sześć na dziesięć. Trzymam oczywiście kciuki za pisarkę, by w następnych książkach pojawiło się jednak więcej dynamicznej akcji, które my, czytelnicy, będziemy w stanie odczuć na własnej skórze. 

Macie w planie sięgnąć po tę książkę? A może już mieliście okazję ją poznać? Jakie są Wasze wrażenia? 

Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)